21 marca 2019 roku obchodziliśmy we wrocławskim NFM dzień muzyki dawnej z Wrocławską Orkiestrą Barokową i z muzyką Luigiego Boccheriniego. Z początkiem kwietnia (07.04.19) odbył się drugi koncert poświęcony tym razem w całości twórczości włoskiego kompozytora związanego z Hiszpanią w niepewnych czasach, komponującego odkrywcze symfonie w wyobraźni, gdyż Arenas de San Pedro, gdzie przebywał na dworze będącego na wygnaniu infanta Ludwika Burbona miał do dyspozycji tylko kwartet smyczkowy.
Na szczęście Boccherini miał więcej szczęścia niż infant i został też nadwornym kompozytorem Fryderyka Wilhelma II, króla Prus. Włoski twórca nie wyprowadził się jednak z Półwyspu Iberyjskiego, lecz wysyłał do Berlina, zgodnie z umową, jedną kompozycję na miesiąc. Na niedzielnym, monograficznym koncercie Boccheriniego usłyszeliśmy zapewne same takie „wysyłkowe” kompozycje.
Wrocławska Orkiestra Barokowa zaprezentowała dwie symfonie Boccheriniego – c-moll op. 41, G 519 i d-moll op. 37 nr 3, G 517. Każdy meloman mógł w nich usłyszeć świadectwo wyjątkowej indywidualności kompozytora. Symfonie świetnie łączyły śmiałe budowanie przestrzeni z nowatorskim i niemal niezależnym od smyczków użyciem instrumentów dętych z momentami skrajnie kameralnymi, co stanowiło kontrast bardzo rzadko spotykany u innych wielkich twórców klasycyzmu. W symfoniach pojawiły się też niezwykłe, intrygujące tematy wokół których była budowana sonatowa forma. Boccherini, podobnie jak Haydn, z zapałem w swoich utworach eksperymentował, co WOB pod batutą szefa artystycznego Jarosława Thiela trafnie ukazała w swojej interpretacji.
Drugie ogniwo koncertu wymagało dołączenia się do wykonawców sopranistki szwajcarskiej Marie Lys. Artystka jest laureatką I nagrody w prestiżowych konkursach Cesti Wettbewerb w 2018 r. w Innsbrucku oraz Concours International de Belcanto Vincenzo Bellini w 2017 roku. Od tego niedawnego jeszcze czasu buduje swoją karierę, działając pod batutą najwybitniejszych dyrygentów. Sporo uwagi poświęca muzyce baroku i klasycyzmu, lecz kreuje też role belcantowe i operetkowe. Na wrocławskim koncercie Marie Lys wykonała trzy arie koncertowe Boccheriniiego – Deh, respirar lasciatemi G 546, Caro padre, a me non dei G 552 i Misera, dove son! Ah! non son io che parle G 548. W tego typu minidramatach muzycznych lubował się też Mozart. Stanowią one najczęściej urywki oparte na znanych i wykorzystywanych przez wielu kompozytorów librettach operowych. Arie Boccheriniego wywarły na mnie ogromne wrażenie. Były wyraziste, zróżnicowane, pełne świetnych pomysłów na powiązanie akompaniamentu orkiestry z ekspresją słowa. Marie Lys, która formowała swój talent w Royal College of Music i w International Opera School zaprezentowała piękny głos o wyrównanej emisji I barwie, nieco ciemny jak na sopran, dość delikatny, ale wyrazisty. Choć arie Boccheriniego zostały pomyślane malarsko, a nie wirtuozersko, to jednak były w nich kulminacje wymagające wokalnej szarży i Lys bez trudu w tych kulminacjach zachwycała.
Ja zaś słuchając Boccheriniego i doskonałych wykonawców zgromadzonych w NFM zastanawiałem się, jaki jest czwarty klasyk. Z pewnością zasługuje on na wyjście z cienia Józefa Haydna i Mozarta, podobnie zresztą jak brat Józefa – Michael Haydn. Każdy z twórców muzycznego klasycyzmu jest jakoś zakorzeniony w przeszłości i w przyszłości. Po jednej stronie są jeszcze cienie baroku, po drugiej kładą się już w atmosferze przedświtu mgły romantyzmu. Romantyzm Boccheriniego to przede wszystkim śmiałe operowanie barwą i muzycznymi planami. Barokowość to umiejętność wydzielania koncertujących grup instrumentów kreślących istne arabeski. Oba te żywioły są trudne wykonawczo, zaś Wrocławska Orkiestra Barokowa zagłębiła się w te trudności z ogromną pasją. Po dugich owacjach orkiestra na bis zagrala sławny menuet włoskiego kompozytora. Piękna nostalgiczna melodia stała się na nasze szczęście formą przetrwalnikową muzyki wielkiego kompozytora, która teraz, z tego ziarenka, znów zakwitła. Przypomina to ziarno Vivaldiego, który został odkryty ponownie dzięki koncertom organowym Jana Sebastiana Bacha, z których kilka jest po prostu organowymi transkrypcjami koncertów weneckiego kompozytora.