W przestrzeni publicznej jest coraz więcej hejtu. Jednak nie jestem za cenzurą w sieci i usuwaniem tak zwanej „mowy nienawiści”. Jest to związanie z tym, że dla tych, którzy chcą ustanowić usuwanie tak zwanej „mowy nienawiści” mową nienawiści jest zazwyczaj mowa ich ideowych i często też politycznych przeciwników. Jednocześnie te same osoby tolerują, albo i afirmują mowę nienawiści pochodzącą z własnego środowiska.
Ciężko sobie wyobrazić zupełnie neutralne politycznie i światopoglądowo gremium, które sprawiedliwie traktowałoby mowę nienawiści w sieci. Oczywiście chciałbym, aby tacy ludzie istnieli i co ważniejsze zyskali tak duże uznanie w oczach osób wpływowych i sprawczych, aby stać się komisją dotyczącą rugowania mowy nienawiści w sieci. Nie wydaje się to jednak możliwe, zaś ci, którzy najgłośniej krzyczą o usuwaniu mowy nienawiści w sieci sami często z ogromną nienawiścią traktują swoich przeciwników ideowych i politycznych. Gdy spojrzymy na ich wpisy w sieci, nie są to bynajmniej przykładu umiaru i szacunku dla osób o innych światopoglądach.

Dlatego też w sieci powinna istnieć bezgraniczna wolność. Istnieją jedynie wyjątkowe sytuacje, z którymi prawodawstwo walczy niezależnie od obecności czy też braku ustaw o mowie nienawiści. Z tych wyjątkowych sytuacji najistotniejsze są dwie. Po pierwsze mamy bezpośrednie pomówienie. Mamy zatem wpis typu:
„Jan Kowalski jest kanibalem. Widziałem go wczoraj o 10:00 jak zajadał się Adamem Nowakiem z sąsiedztwa”.
Gdy Jan Kowalski nie jest kanibalem, zaś Adam Nowak zginął w zupełnie inny sposób nie mający związku z gustem kulinarnym Jana Kowalskiego, ani w ogóle z Janem Kowalskim, wtedy mamy przykład klasycznego pomówienia. I wtedy Jan Kowalski powinien wystąpić ze sprawą do sądu, zaś sąd na bazie faktów powinien zmusić Adama Nowaka do zadośćuczynienia i usunięcia pomówień z przestrzeni publicznej.
Drugi przypadek, który jest wyjątkiem wobec postulowanej przeze mnie i przez wielu zasady wolności słowa w sieci, to bezpośrednie nawoływanie do przemocy. Załóżmy, że Adam Nowak nie wierzy w moc swoich pomówień i chce się wziąć do niszczenia Jana Kowalskiego w inny sposób. Pisze zatem:
„Spotkajmy się o 10:00 przed domem Jana Kowalskiego, weźmy kamienie i rzucajmy w tego […] kamieniami. Niech poleje się krew!”
W tym wypadku mamy bezpośrednie nawoływanie do przemocy i wtedy też obecnie istniejące prawo sekuje takie postępowanie. Tego typu wpis należy oczywiście usunąć, aby uniknąć ludzkiej krzywdy.
Jednak we wszystkich innych przypadkach chęć cenzurowania sieci z uwagi na „mowę nienawiści” prowadzi do kneblowania jednych na rzecz politycznej i światopoglądowej agendy drugich. Jest to sprzeczne z demokracją, a także z racjonalizmem.
Istotą racjonalizmu jest bowiem dyskusja. A w dyskusji częstym składnikiem są różnice zdań. Różnice zdań pozwalają osobom mądrym albo zweryfikować własne poglądy, albo też nabyć umiejętność w obronie własnych racji, jeśli one nadal, w trakcie dyskusji, wydają się słuszne i warte obrony.