Zawsze miło słuchać w grudniu Bacha. Wielki kantor z Lipska nie tylko był najskuteczniejszym muzycznym metafizykiem, ale również nie lada specjalistą od tworzenia muzyki świątecznej, często wręcz uroczej w swoim nastroju, choć zawsze genialnej. W Oratorium Bożonarodzeniowym, które usłyszeliśmy w NFM (4.12.2025) znajdziemy zarówno świąteczną słodycz, jak i barokową pompę i sporo zadumy. Możemy też obserwować, jak pewne muzyczne wzorce migrowały do oratorium z innych kantat, czasem świeckich. Życzenia urodzinowe zmieniły się w życzenia świąteczne, tęsknota za władczynią w tęsknotę za Jezusem.
Dziś może szokować to częste w baroku miksowanie własnych dawnych dzieł, a czasem i dzieł innych kompozytorów, co Bach też czynił, ale w sumie na znacznie mniejszą skalę niż wielu jemu współczesnych. Miksowanie i autoplagiaty przestają dziwić, gdy pomyślimy, że wiele utworów muzycznych tej jakże płodnej epoki grało się tylko raz lub kilka razy i odkładało na półkę. Kompozytorzy wracający do udanych dzieł z przeszłości, przydający im nieco nowy charakter, ratowali po prostu z odmętów zapomnienia to, co uważali za szczególnie trafne muzycznie i ciekawe. Oczywiście Bach zdawał sobie sprawę z tego, że dzieła mogą trwać dłużej. Sam miał bogaty zbiór kompozycji innych twórców, w tym starszych członków swojego wielkiego klanu. Trzeba przyznać, że dzieła niektórych wujów i stryjów Jana Sebastiana Bacha zaskakują swoją wyjątkową klasą artystyczną, którą niekiedy śmiało można zestawiać z samym Janem Sebastianem, a ciężko przecież o większy komplement dla kompozytora.
Oratorium na Boże Narodzenie, poza tym, że mam szczęście słuchać go często z płyt i na koncertach, kojarzy mi się szczególnie mocno z dwoma obiektami w moich zbiorach. Po pierwsze jest to film o Światosławie Richterze, wielkim pianiście żyjącym w reżimie totalitarnym który odebrał mu ojca. Jest tam scena świąteczna, gdy melancholijny i ponury zazwyczaj Richter wręcz skacze w powietrze wraz ze swoją żoną i przyjaciółmi. Towarzyszy temu wstępny chór Bachowego oratorium. Druga rzecz to jedna z moich pierwszych płyt z muzyką dawną, gdzie arcydzieło Bacha prezentuje nam John Eliot Gardiner. Jego wspaniały chór jest w tym wydaniu rzeczywiście chóralną Marią Callas, zaś Gardiner nadaje oratorium jakąś maszynową wręcz doskonałość przypominającą, że barok był epoką Newtona, gdzie dzięki odkryciu przez niego siły grawitacji w kulturze, nauce, technice i filozofii mocno zagościło pojęcie mechaniczności i mechanizmów. A jak było tym razem we Wrocławiu?
Otóż wspaniale! Nie spodziewałem się słabego koncertu, ale to, co otrzymałem jako słuchacz wręcz mnie zaszokowało. Mieliśmy takich oto wykonawców:
Lukas Baumann – dyrygent, kierownictwo artystyczne Wuppertaler Kurrende
Dorothee Mields – sopran
Jonathan Mayenschein – alt
Daniel Johannsen – tenor
Thomas Laske – bas
Chór Chłopięcy NFM
Małgorzata Podzielny – kierownictwo artystyczne Chóru Chłopięcego NFM
Wuppertaler Kurrende
Wrocławska Orkiestra Barokowa
Jarosław Thiel – kierownictwo artystyczne Wrocławskiej Orkiestry Barokowej
Dzieci i młodzież z obu chórów byli wspaniali! Oczywiście nie pędzili aż tak bardzo (może za bardzo) do przodu jak Monteverdi Choir, nie budowali już w śpiewie maszyn parowych. Ale rysunek ich głosów był znakomity, podobnie jak barwa i dynamika. Wiele zupełnie dorosłych chórów nie zyskuje takiej klasy, a jednocześnie brzmienie młodych głosów ma swój cenny, wyjątkowy charakter. Oczywiście pasował on do pastoralnego oratorium Bacha.
Świetni byli śpiewacy. Bas Thomasa Laske był zarówno elegancki, jak i inteligentny. Głos był pełny w całej swej rozpiętości, może nie potężny, ale też nie cichy i bez powietrza niszczącego brzmienie. Coraz trudniej o takich basów. Arie basowe Bacha w tym oratorium są znakomite, a czasem wspomagali je trębacze z Wrocławskiej Orkiestry Barokowej, która brzmiała i grała znakomicie. Ale jeszcze do niej wrócimy.
Jonathan Mayenschein śpiewał czystym, pięknym męskim altem. Bach kochał chyba arie altowe, zawsze pełne ekspresji. No i Mayenschein z ogromną swobodą i dużą, aczkolwiek nie przesadzoną, ekspresją potwierdzał to Bachowskie uczucie do altów.
Dorothee Mields miała stosunkowo niewielką rolę, ale też prezentowała dobry i inteligentny obraz partii sopranowych. Daniel Johannsen okazał się znakomitym narratorem, ewangelistą, niestety kunsztowna i wirtuozowska aria tenorowa (jedyna chyba) wyszła mu tak sobie.
Wrocławska Orkiestra Barokowa przechodziła samą siebie. To świetny zespół, ale tym razem grał naprawdę genialnie. Trąbki, oboje, smyczki – wszystko było najwyższej klasy. Zwracały też uwagę subtelności, drobne smaczki wyciągane z Bachowskiej gęstwiny. Była to bardzo inteligentna i wrażliwa gra orkiestry, za co szczególne po tym koncercie brawa należą się Lukasowi Baumannowi, zwłaszcza, że nie jest on jeszcze bardzo znanym artystą, a jeśli zawsze prezentuje taki poziom, wróżę mu znakomitą przyszłość. Na koniec więc kilka słów o nim.
Lukas Anton Baumann urodził się w Herdecke w 1996 roku. Jest niemieckim chórmistrzem i dyrektorem muzycznym Wuppertal Kurrende, chóru chłopięcego w mieście Wuppertal w Bergisch. To z nim właśnie przyjechał do Wrocławia, do NFM.
Baumann dorastał w Wuppertalu jako syn dwojga muzyków, miał zatem styczność z muzyką klasyczną od najmłodszych lat. W latach 2004–2016 śpiewał w Wuppertalskim Zespole Orkiestr Dętych pod batutą różnych dyrygentów, w tym Heinza-Rudolfa Meiera i Martina Lehmanna. Jak widać artysta jest mocno związany z Wuppertalem. Ciekaw jestem, czy mając tak ogromny talent pozostanie nadal wierny swojej małej ojczyźnie. Na szczęście Wuppertal Kurrende to nie byle co…
W latach 2016–2020 Baumann studiował dyrygenturę u Jürgena Puschbecka i Ekharta Wycika na Uniwersytecie Muzycznym im. Franciszka Liszta w Weimarze. Weimer był miastem mocno związanym z orkiestrową działalnością Liszta, cieszę się, że nie tylko na Węgrzech poświęca się uniwersytety temu wielkiemu kompozytorowi, jednemu z moich ulubionych. W latach 2017–2019 Baumann był asystentem dyrygenta Chóru Chłopięcego Filharmonii w Jenie, a w 2018 roku pełnił funkcję tymczasowego dyrygenta Chóru Chłopięcego Suhl. W latach 2019–2022 dyrygował chórem dziecięcym Chóru Chłopięcego Windsbach, a także udzielał lekcji śpiewu i asystował dyrygentowi Martinowi Lehmannowi w różnych innych rolach. Jak widać doświadczenia z chórami dziecięcymi Baumanna są całkiem spore. Zwykle nie przytaczam takich szczegółów w recenzjach, ale akurat Baumann nie jest jeszcze bardzo znany, prawie nie ma nagrań, więc tu robię wyjątek.
Baumann od 2022 roku jest dyrektorem muzycznym chóru Kurrende w Wuppertalu, zastępując Markusa Teutschbeina. Pod dyrekcją Baumanna chór odbył tournée koncertowe po Francji, Luksemburgu, Włoszech, Liechtensteinie, Austrii i Watykanie. Muszę przyznać, że tournée po Liechtensteinie i Watykanie mogłoby wyglądać dość tajemniczo, z uwagi na rozmiary tych państw. Ale rozumiem, że autorom wpisu w niemieckiej Wikipedii chodziło ogólnie o tournée po obszarze tworzonym przez wspomniane kraje, a nie po samych krajach… Na koncertach Lukas Baumann współpracował z Wuppertalską Orkiestrą Symfoniczną, Concerto Köln, Ensemble Giardino di Delizie, Salaputia Brass i Lautten Compagney. W roku jubileuszowym chóru Kurrende, w 2024 roku, Baumann dyrygował wielkim koncertem jubileuszowym z utworem Lobgesang (Hymn uwielbienia) Mendelssohna w historycznym ratuszu w Wuppertalu. Zespół Kurrende wydał również nowe nagranie swojego programu Advent Quempas w wytwórni Rondeau Production.

Lukas Anton Baumann/ Wikipedia Commons
W 2024 roku Baumann odebrał od minister landu ds. kultury Claudii Roth tablicę pamiątkową Zelter w imieniu chóru Kurrende w Wuppertalu. Podczas Konkursu Chórów Dziecięcych i Młodzieżowych Erwitte 2024 chór Kurrende pod dyrekcją Baumanna odniósł zwycięstwo w klasyfikacji generalnej wśród 42 chórów.
No i mamy nieznanego jeszcze bardzo światu Maestro Baumanna, który poruszył mnie swoją znakomitą interpretacją oratorium Bacha, znakomitą oczywiście również za sprawą uczestniczących w niej muzyków. Skromnie, w swojej małej ojczyźnie, odbiera tablicę pamiątkową dla dziecięcego chóru, który prowadzi w swoim rodzinnym mieście od niecałych trzech lat. A ja trzymam kciuki za dalszą karierę Baumanna. Chciałbym jeszcze nie raz usłyszeć Bacha w jego interpretacji!




