Jak uczyć racjonalizmu?

Zastanawiałem się dość długo nad tym jak można by wzmocnić pierwiastek racjonalistyczny i wolnomyślicielski w społeczeństwie, tj. nad tym jak można nauczyć racjonalizmu. Oczywiście najlepsza jest zawsze nauka przez przykład; rozumiany w obu sensach tego słowa, a więc chodzi mi tu zarówno o to, że wykształcony racjonalista stanowić może żywy przykład dla ludzi zawieszonych między zabobonem i stereotypem, a jasnym myśleniem, ale też i o to, że nauka racjonalizmu musi odwoływać się do konkretnych problemów, a nawet do konkretnych stwierdzeń. Racjonalista/wolnomyśliciel nie może poprzestawać na krytyce religii czy tradycji nie proponując niczego w zamian, tym bardziej, że ma wiele do zaproponowania, przede wszystkim życie świadome, czyli życie pełnią życia przynajmniej pod względem intelektualnym, bo życie pełnią życia pod względem fizycznym jest stosunkowo proste, gdy dysponuje ma niezbędnym minimum zdrowego indywidualizmu i nonkonformizmu.

Należałoby starać się kultywować pewien wolterianizm w myśleniu; podejrzliwość wobec idei i autorytetów. Racjonalista może odwołać się do dających do myślenia paradoksów. Wiem z doświadczenia (prowadziłem jako doktorant zajęcia ze studentami historii), że daje to świetne rezultaty; studenci o uśpionym umyśle odkrywali w sobie świadomych członków społeczeństwa. Pierwszy paradoks jaki przychodzi mi do głowy to np. fakt, że racjonaliści tak naprawdę są empirystami, choć historycznie istnieli racjonaliści kartezjańscy opozycyjni wobec takich newtoniańczyków (należałoby wreszcie zrobić takie słowo w polszczyźnie) i empirystów jak Voltaire i madame de Chatelet. Kolejny paradoks to np. fakt, że monarchiści zwykle chcą sojuszu ołtarza z tronem, choć monarchia odnosiła największe sukcesy jako monarchia oświecona (Fryderyk II, Józef II). Dlaczego wolność wymaga porządku politycznego i pomysły anarchistów i libertarian są bez szans? Dlaczego kolonie, łupione przez kolonistów, po ich wyjeździe przędły jeszcze gorzej? Dlaczego do RPA z jej ohydnym apartheidem, uciekali czarni za całej reszty Czarnej Afryki? Skoro ateizm jest niby szkodliwy moralnie, to czemu w więzieniach w USA nie ma ateistów, za to roi się od fanatyków religijnych? Dlaczego o ziółkach pisze się „leki z bożej apteki”, ale za AIDS i trzęsienia ziemi odpowiadają już nie bóg a człowiek i natura? Dlaczego marihuana, która w zasadzie nie uzależnia i jest stosowana jako lek, jest nielegalna, a szkodliwe i uzależniające papierosy są legalne? Pisałem też kiedyś o ultrakonserwatyście Davili, który za najprawdziwszą cywilizację uznał brytyjską arystokrację rodem z książek Trevelyana, choć i ta arystokracja i sam Trevelyan byli wigami, czyli liberałami, lub co najwyżej konserwatywnymi/arystokratycznymi liberałami jak Tocqueville. Pytania tego typu można mnożyć z pożytkiem dla tego, który ma odpowiedzieć.

Kolejnym moim postulatem dla edukatorów byłoby upodobanie dla prawdy i niechęć wobec mitów. Zastanawiałem się kiedyś jak by wyglądała odideologizowana historia powszechna. Ludzie z trudem pojmują historię zdemitologizowaną, która musiałaby zostać osnuta wokół czysto intelektualnych rozróżnień i porównań, podczas gdy zazwyczaj historia – tak jak beletrystyka — powstaje z potrzeb emocjonalnych i jest nimi napędzana. Dam tu przykład rozmaitych twierdzeń historycznych, często trudnych do zaakceptowania:

Chrześcijaństwo stanowiło w dużym stopniu religię ludzi wyjętych spod prawa; żebraków i quasi-rewolucjonistów występujących przeciwko „prawowiernym” (wierzącym w Jupitera i Junonę) patrycjuszom rzymskim — najgodniejszym mieszkańcom imperium.
masoneria i narodowcy to w zasadzie jedno środowisko — demokratów obalających XIX-wieczne monarchie, a wiec skąd ta wrogość ludzi określających się jako narodowcy do masonów? Wrogość to czy konkurencja?
Niemal wszyscy ideologowie socjalizmu i pracy nie musieli pracować i chcieli by nikt nigdy nie musiał — stworzyli więc socjalizm — religię nieróbstwa. Egalitaryzm stworzony przez elitę.
Konserwatyzm jest w dużym stopniu dzieckiem oświecenia a katolicyzm nie troszczył się kiedyś wiele o zachowanie tradycji.
II wojna światowa to wojna Niemców z USA i to wojna ideologiczna reszta krajów praktycznie się tu nie liczy. (Spengler)
Lincoln nie myślał o niewolnikach i ich niedoli tylko rękami murzynów pobił armie konfederacji i wreszcie stworzył upragnione centralistyczne państwo narodowe a la Mazzini. (Th. Woods)
rewolucja amerykańska wybuchła dlatego, że paniczowie z Wirginii nie chcieli oddać długów zaciągniętych u Brytyjskich kupców. (m.in. Libiszowska)
sankiuloci to w dużej mierze byli rzemieślnicy, którzy stracili źródło zarobku gdy wygilotynowano arystokratów.
Ludwik XVI popełnił tylko jeden błąd — nie kazał strzelać gdy jeszcze mógł — był za dobry jak na swój naród i swoje czasy. (trad. rojalist.)
I Rzeczpospolita była od XVI wieku zupełnym przeżytkiem — jedyni konstruktywni królowie Polski od tego czasu to ci, którzy chcieli zrobić z niej prawdziwą monarchię: Walezy i Sasi — akurat ci, których polska historiografia opluwa.
liberalizm utożsamia się czasem z wrzucaniem kartki do głosowania do urny, a chodzi o podatki i tabu
Piotr Wielki zrobił z Rosji potęgę, ale najpierw musiała ona przestać być Rosją — czasem tak trzeba.
rewolucja francuska wybuchła bo każdy miał pomysł na reformę (Arthur Young)
nie ma istotnej różnicy miedzy Robespierrem i Savonarolą — co do metod działania
nie ma różnicy między Chmielnickim a Washingtonem — dwaj buntownicy, dlaczego więc krytykujemy Jerzego III i lorda Northa ? (M. Franz)
I wojna światowa wybuchła bo ludzie wtedy umierali z nudów. (F. Mitterand)
Dlaczego w Szczecinie jest ulica Krzywoustego, który rabował i wyrzynał Pomorzan?
duch prawicy to duch rycerstwa, a nie Kościoła, który często zbaczał w stronę swoistego komunizmu (monastycyzm) lub rewolucjonizmu — „zostaw wszystko co masz, rozdaj ubogim (jak rozda to będą bogaci) i idź za mną”.
Ludwik XIV nie wiedział ile zarabiają jego poddani dlatego by ich nie drażnić podatki były niskie (ok 10%). Demokracje współczesne mają ową wiedzę, więc podatki wynoszą 70% (Gaxotte etc.)
Konserwatyści tak jak socjaliści są utopistami, lecz ich utopia jest wyobrażeniem na temat przeszłości (B. Constant)
Monarchiści nie chcą rządzić lecz być dobrze rządzeni, tego demokrata nie rozumie bo on właśnie chce (współ)rządzić. (Piotr Waszkiewicz)

Tak wygląda historia pozbawiona mitów i sprowadzona do zasady: kto? kiedy? co? po co? Myślę, że warto poznawać prawdę historyczną, mimo iż uczy nas ona nie tyle, że historia lubi się powtarzać — bo tak nie jest, ale myślenia, pokazuje bowiem, że wczorajsi mordercy mogą zostać dzisiejszymi świętymi, a to, w co wierzyliśmy świecie, okazuje się zwykle jeśli nie kłamstwem to przynajmniej manipulacją. Prawda jest jednak ważniejsza niż mity — nawet te najpiękniejsze.
Nawet jeśli Elżbieta I, Washington i Fryderyk Wielki nie byli świętymi, Anglicy, Amerykanie i Niemcy mogą być z nich dumni, ale nie powinni ich beatyfikować tak samo jak nie powinno być „absolutnych” autorytetów w postaci świętych KK i papieży. To, że wielcy bohaterowie historyczni raczej świętymi nie byli nie oznacza, że narody i państwa nie mają realizować swojej racji stanu. Zaiste dziwne połączenie się wytworzyło między np. żalem za kolonializm, a obecną polityką Zachodu. Co ma jedno do drugiego? Czy Algierczycy nie mogą spać po nocach, bo ich przodkowie korsarze porywali chrześcijańskich podróżnych do niewoli lub dla okupu?
Moja kolejna rada dla „wychowawców racjonalnego społeczeństwa” to uczyć kwestionowania sentencji filozoficznych. Nosiłem się nawet przez jakiś czas z myślą wydania książeczki z dobranymi sentencjami klasyków tak by przeczyły sobie nawzajem, po czym następowałby opis problemu, którego dotyczą, jednak na razie inne moje aż nadto liczne plany wydawniczo-książkowe nie pozwalają mi powrócić do tego pomysłu. Żeby nie było wątpliwości; są sentencje, których słuszność trudno poddać w wątpliwość jak np. zdanie Edmunda Burke’a: „…do triumfu zła wystarczy by dobrzy ludzie nic nie robili…”. Co najwyżej mogę stwierdzić, że lista złych według tego ewolucyjnego konserwatysty, nie do końca pokrywałaby się zapewne z listą takiego liberała jak ja. Nie wiem tylko czy wystarczy, jak by powiedział Voltaire: „uprawiać własny ogródek”, no ale w końcu może chodziło tu też o jakąś altruistyczną „pracę u podstaw”. Podobnie miał rację Samuel Johnson, jak w XVIII wieku pisał o Amerykanach: „Czy to nie dziwne, że najgłośniejsze skowyty o wolność pochodzą od tych właścicieli niewolników?”, ale przyjrzyjmy się innym twierdzeniom o różnym poziomie wysublimowania:

„Cudze chwalicie, swojego nie znacie” — ja znam swoje i obce i np. Holandię uważam za kraj z ciekawszą kulturą niż Polska, w którym lepiej się żyje niż u nas, ale i u nas źle nie jest.
„Nie będziesz miał innych bogów przede mną” – niestety to się tak nie da; mamona, seks, podróże…:)
„Wolnomyśliciele to ludzie, którzy najczęściej w ogóle nie myślą” (Olivier Goldsmith) — zdanie to dobrze brzmi w oryginale, ale — abstrahując nawet od jakości myślenia raczej trudno zaleźć ludzi, którzy myślą więcej niż wolnomyśliciele.
„Lepiej nic nie mówić i zostać posądzonym o głupotę, aniżeli przemówić i rozwiać wszystkie wątpliwości” (Abraham Lincoln) — jeśli ktoś jest głupi, to i tak prawda wyjdzie na jaw.
„Być znudzonym Londynem to być znudzonym życiem, Londyn zawiera bowiem wszystko co życie może oferować” (Samuel Johnson) — byłem w Londynie i skłonny jestem się pod tym podpisać, ale myślę, że np. Paryż niewiele tu ustępuje.
„Lewicowość jest rodzajem fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma większego znaczenia” (George Orwell) — równie dobrze, można by powiedzieć, że seksualny niezaspokojony apetyt prowadzi do kato-prawicowości, wystarczy spojrzeć na tych dużych chłopców; Hołownię i Terlikowskiego.
Stalin o George’u B. Shaw: „To głupiec, który pluje na własny kraj, który go wychował i wykarmił”. Shaw był głupcem, nie dlatego, że pluł (w końcu był socjalistą w konserwatywnym kraju), ale dlatego, że plując nadal w Anglii mieszkał.
„Historia to uzgodniony zestaw kłamstw” (Voltaire) — zestaw kłamstw dotyczy jedynie interpretacji faktów, same fakty kłamliwe nie są, chyba, że przeinaczenia wynikające z niekompletności obrazu uznamy za kłamstwo, co byłoby przesadą.
„Gdyby bóg nie istniał, należałoby go wymyślić” (Voltaire) — to zdanie jest jakby na zamówienie wszystkich twórców świeckich pseudoreligii.
„nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale życie oddam za to byś mógł je spokojnie głosić” (Voltaire) — sam autor tego zdania rozumiał, że są pewne poglądy nie do zaakceptowania. Ja sam nie oddałbym, życia za to, żeby np. talibowie prowadzili wykłady na UAM…
„Nic nie kosztuje tylu zabiegów i pieniędzy, co stworzenie pozorów ubóstwa i prostoty” (Ghandi) — sam wiedział najlepiej, udawał ascetę tak dobrze, że nikt nie widział, że ma kupę kasy. Gdyby się już koniecznie przyczepiać, to trzeba by stwierdzić, że są rzeczy znacznie kosztowniejsze.
Myślę, że ani Reagan nie miał racji mówiąc, że rząd jest problemem, a nie rozwiązaniem”, ani Kennedy, kiedy kazał obywatelom zastanawiać się bardziej nad tym co mogą dać państwu niż nad tym co państwo może dać im.

„Ludzie znają się tylko na tym, co sami zrobili” (Giambattista Vico) — znam wielu co nie znają się na tym co zrobili, ale jakoś im się udało. Nie można też wykluczyć, że dotychczasowy teoretyk będzie dobrym praktykiem; Jean-Philippe Rameau był i jednym i drugim…
Dość istotne dla sprawy racjonalizmu, tak jak ja ją widzę, jest też dbanie o należyty status ludzi intelektu; tj. ludzi kreatywnych intelektualnie. Hawking, Hitchens, Huntington i Harris, są mniej znani i cenieni niż Alec Baldwin czy Maradona, choć udało im się przebić. Można by oddać intelektualistom (nie wszystkim bo zdarzają się szarlatani) część tego podziwu dla sportowców i aktorów. Oczywiście to tylko żart bo ludzie sami sobie wybiorą, kogo chcą podziwiać, ale warto czasem wbić małą szpileczkę aktorom i sportowcom. Aktorom dlatego, że stają się oni guru dla milionów ze względu na wygląd i czasem — jakość gry aktorskiej, ale często prowadzi to do traktowania ich jako wyroczni w sprawach naprawdę istotnych. Bardzo rozbawił mnie Jeremy Irons, który w jednym z wywiadów, na jakieś skomplikowane egzystencjalne pytanie odpowiedział mniej więcej tak: „to, że gram intelektualistów i profesorów nie znaczy, że jestem jednym z nich”. Sportowcom wbiłbym szpileczkę dlatego, że uwielbienie sportu ma w sobie coś w rodzaju pseudo-ambicji. Moim zdaniem, jest to teoria nawiązująca do walk nerds i bullies w szkołach w USA. Ludzie mało lotni intelektualnie, za to mocno ekstrawertyczni wyładowują swą frustrację biorącą się z niższości intelektualnej na nerdach, ci zaś gardzą sportem. Właściwie obie strony racji nie mają, ale trzeba przyznać, że sport uprawiać może każdy, kto ma zdrowe ręce i nogi (a nawet niekoniecznie), a nerd musi mieć jakieś porządniejsze IQ. Nie chcę kontynuować tego tematu, ani tym bardziej obrażać sportowców, bo ludzie rzucą się tu bronić swoich idoli. To też ciekawe, że ludzie z tłumu zwykłych obywateli często bronią ludzi, którzy tej obrony nie potrzebują, bo nawet o ataku nie wiedzą, a zresztą słowny atak to żaden atak. Chodzi mi tu przede wszystkim o odbudowanie kredytu zaufania dla dobrego rezonowania.

Czego jeszcze brakuje dla dobrego rezonowania w RP, to dowcipu w starym tego słowa znaczeniu, czyli ćwiczenia pewnej lotności umysłowej i sztuki konwersacji. Taki hrabia Marc d’Argenson, przyjaciel Voltaire’a wykazał się dowcipem podczas słynnej rozmowy ze szkalującym go ex-jezuitą Pierre’m Desfontainesem. Rozmowa przebiegała tak:

d’Argenson: — dlaczego szkaluje pan Voltaire’a?
Desfontaines: — przecież muszę z czegoś żyć!
d’Argenson: — nie widzę takiej potrzeby”

Mógłbym przywołać tu jeszcze Montesquieu: „Co to znaczy: „mieć umiarkowane poglądy”? W Anglii uchodzę za zbytnio a we Francji za zbyt mało religijnego”, Beumarchaisa: „Panie, liczę na Twą sprawiedliwość, mimo iż jesteś sędzią…”, Thackeraya: „Niektórzy nie wybaczają dobrych uczynków” i Oscara Wilde’a: „Moralność stosujemy wobec tych, których nie lubimy”. Honoru dzisiejszej RP broni Kazimierz Brakoniecki, autor świetnych aforyzmów takich jak: „płynął z prądem ścieków epoki” i „już za życia był zapomnianym bohaterem historycznym”.

Sam jako racjonalista staram się promować myślenie wielotorowe i przeciwstawianie się utartym stwierdzeniom, tak by racjonalizm znów kojarzył się z intelektualną odwagą, a młodzież nie była wydana na pastwę mód, religii i postmodernistycznego nihilizmu.

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

31 Odpowiedź na “Jak uczyć racjonalizmu?”

  1. „Konserwatyści tak jak socjaliści są utopistami, lecz ich utopia jest wyobrażeniem na temat przeszłości”

    Nie wiem co jest utopijnego w tym, że ktoś chce przekazać swojemu dziecku zasady w których sam został wychowany. NIE – on mu je po prostu przekazuje, nawet jeśli nie jest tego świadomy.

    Co do monarchistów, to akurat prawda. Chcą być dobrze rządzeni.

    1. Nie przekazuje zasad realnych lecz mity. Rycerze byli chamami, piesni o rycerskich gestach mialy charakter moralitetow dla chamów, a są traktowane jak odzwierciedlenie przeszlej rzeczywistości. Tak samo z kon. Utopią

        1. Tak poza tym – pisałem coś o rycerzach? Zresztą patrząc na to jak często Pan przeklina, to nieprędko na Pana miejscu nazywałbym rycerza chamem.

          Czy duch prawicy jest duchem rycerstwa? Duch prawicy, to duch prawicy, może gdzieś tam jest rycerstwo, ale uważałbym z takim ignoranckim szufladkowaniem.

  2. W moim przypadku, a myślę, że nie tylko moim, nauka sceptycyzmu i racjonalnego myślenia zaczęła się, od lektury świętych pisemek. Czytając te wszystkie opowiastki: wskrzeszenia córki Jaira, wskrzeszenie rozkładającego się Łazarza, inne cuda : chodzenie po wodzie, zamiana wody w wino, rozmnożenie jadła, uciszenie burzy, głos z nieba o umiłowanym synu, przemienienie na górze Tabor, rozdarcie zasłony w świątyni żydowskiej, powstanie z grobów mieszkańców Jerozolimy i w końcu zmartwychwstanie – (uff ile jeszcze pamiętam !!). musiało nadejść nieuniknione – zadanie sobie pytania: człowieku, czy ty nadal traktujesz te podania poważnie, czy nadal uważasz, że te wszystkie wydarzenia miały miejsce, odpowiedź była oczywista: NIE – i tak w religijnym otoczeniu sam się wyrobiłem na niedowiarka. Jedną z pierwszych lektur był poczciwy Kosidowski, szczególnie jak ksiądz podczas kolendy, bardzo krytycznie się o niej wypowiedział. Dalej już poszło. Niektórzy religianci twierdzą, że religia nie musi być katem racjonalnego myślenia. W moim przypadku jednak, jedno z drugim nie mogło egzystować obok siebie bezkolizyjnie – tzw. „słowo boże” miało dużą siłę popychającą w stronę sceptycyzmu. Byłem wówczas 15 letnim szczawikiem.

    1. No tak – Kosidowskim faktycznie indoktrynowano kiedyś dzieci i młodzież… sam to pamiętam. Ech wspomnienia…
      A lektura Biblii faktycznie może nauczyć zdrowego sceptycyzmu, wszak sama Biblia jest pełna sceptyków – siostra Łazarza, która oponuje przeciwko próbie wskrzeszenia rozkładających się już zwłok, albo Miriam która zwraca uwagę na fakt, że jeszcze nie spała z facetem, więc skąd poczęcie.
      ….
      A racjonalizm to jest świetne narzędzie, tylko że ma swoje właściwe zastosowanie.
      Robienie z niego ideologii, którą się wciska w każdą sferę życia nie jest …racjonalne.

  3. Co do meritum artykułu – może jest tak, że ludzka myśl jest „skazana na sukces”. Jeżeli człowieka od szympansa dzieli tylko znikoma różnica w genotypie, niemniej jego umysł wykonał pracę od pięściaka do zderzacza hadronów, to co go zatrzyma – wszelkie zjawiska kulturowe, jakie mogłyby stanąć na przeszkodzie racjonalnemu myśleniu, wydają się w tym kontekscie mało ważne. Może to być jedynie katastrofa kosmiczna. Może grzeszę optymizmem, ale patrząc na ostatnie 80 tys. lat, tak to mniej więcej wygląda.
    T. Świątkowski
    Znowu pan przekręca – Kosidowski to był zwykły kompilator, dawno znanych odkryć, głownie w niemieckiej krytyczo-historycznej szkole teologicznej. Prochu nie wymyślił – po prostu zebrał, to co było znane od bezmała 100 lat i przedstawił w popularnej formie, i wszystko – indoktrynera w nim było tyle co trucizny w zapałce

  4. Sentymentalizm, jest druzgocący – żeby daleko nie szukać, obecny tu na tym forum Tomek Świątkowski. Ciekawy okaz, zdaje się ginącego gatunku – religiant, który podjął się beznadziejnego zadania, obrony absurdów w sposób, jak mu się wydaje rozumowy, jednak nie stroniący od kazuistyki. W pewnym sensie, należy go podziwiać, to beznadziejne zadanie. Cóż innego niż głęboko wszczepiony sentyment, mogłoby go popchnąć do podawania przykładu na sceptycyzm w wykonaniu Virgin Mary, zastanawiającej się w jaki sposób rośnie jej brzuch. Toż to karkołomna akrobatyka. Dawaj, dawaj Tomek !!! większość religiantów, to chyba jednak bezrefleksyjne owieczki

    1. Miriam zadaje proste pytanie: „nie spałam z facetem, więc jak zajdę w ciążę?”
      jest coś nieracjonalnego w tym pytaniu?
      .
      retorycznych zaczepek ad personam, które zwykle dowodzą słabości, nie skomentuję

      1. W pytaniu nic.
        We wierze w słowa: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” już dużo.

  5. Nie przyszło panu do głowy, że zadaje to pytanie tylko na papierze, który jak wiadomo jest cierpliwy i niejedną niedorzeczność przyjmie. Osobiście nic do pana nie mam, jest tylko pan dla mnie klinicznym przykładem wdrukowania w korę mózgową jedynie słuszniej prawdy.

  6. Żle pan postawił pytanie – Sceptyk uzna ów przekaz za pobożne zmyślenie, fałszywe z gruntu. Zeby jednak zmyślać, tak aby wyglądało to prawdopodobie potrzebny jest logicznie spójny przekaz i naiwni dają się naciągnąć.
    Co do statków – owszem były takie ilustracje – dlaczego to pana dziwi. W średniowieczu lubiono fantazjować.
    Uwaga o Kosidowskim – absurdalna, nie warto komentować.

    1. To jest współczesna grafika amerykańskiego artysty o nazwisku Antar Dayal.
      Opowiadał pan o licznych średniowiecznych grafikach a jak przyszło co do konkretów, to linkuje pan współczesną?
      Pan lepiej porzuci wiarę w ten oświeceniowy mit…

  7. Jak uczyc racjonalizmu? Pokazac mechanizmy jak działa Watykan. To najbardziej racjonalne panstwo (pseudo-panstwo). Doskonale opanowali techniki psychologii i pranie pieniedzy.

  8. W jednym z papieskich mitów, nad papieską armią pojawiły się dwie sylwetki świętych co zmusiło wroga do odwrotu. Historycy dokopali się dokumentów, które ukazały, że papież finansowo dogadał się z przeciwnikiem i dlatego wojska rywala odstąpiły. Dokumenty mogą być sfałszowane, wizje są możliwie, cuda już mniej. Dociekanie prawdy jest trudne.

    Być może racjonalizm współczesny to po prostu świadomość różnorodności przekazów czy „faktów”, pozbawiony werdyktu i nie proponujący rozwiązań o co zabiega pan Piotr. Zauważyłem, że filozofowie czy psychologowie lepiej sprawdzają się w rozumieniu świata, niż w proponowaniu rozwiązań. Rozwiązania wymagają innych mocy niż umysł.

  9. T. Swiątkowski
    Jaki oświeceniowy mit ? W średniowieczu funkcjoniwały równolegle dwa poglądy. Niech pan poczyta angelską wikipedię, która zamieszcza informację o pisarzach broniących tezy o płaskiej ziemi – dają nawet przypis do publikacji, która zamieszcza dane o tym. Nie czytałem jej więc trudno mi coś na ten temat bliżej powiedzieć. Być może była to odosobniona grupa, tego nie wiem, jednak twierdzić z całą pewnoscią, że poglądów takich w średniowieczu nie było, jest nieuczciwie.

    1. Powołana przez pana na świadka angielska wikipedia powiada:
      „During the early Church period, with some exceptions, most held a spherical view, for instance, Augustine, Jerome, and Ambrose to name a few”
      „During the early Middle Ages, virtually all scholars maintained the spherical viewpoint first expressed by the Ancient Greeks. From at least the 14th century, belief in a flat Earth among the educated was almost nonexistent”
      Cytuje też wybitnego ewolucjoniste i ateistycznego myśliciela Stephena Jay Goulda:
      „There never was a period of 'flat earth darkness’ among scholars (regardless of how the public at large may have conceptualized our planet both then and now). Greek knowledge of sphericity never faded, and all major medieval scholars accepted the Earth’s roundness as an established fact of cosmology.”
      Ten mit to produkt oświeceniowej antykościelnej propagandy ateistów.

  10. T. Świątkowski
    „Pan lepiej porzuci wiarę w ten oświeceniowy mit”
    Wyjaśniam, ja nie kieruję się w swoich osądach „wiarą”. Ja przyjmuję tylko założenia, następnie falsyfikuję je albo weryfikuję, stosując dowody. Jeżeli nie dysponuję dowodami, wówczas jestem zmuszony zastosować rachunek prawdopodobieństwa, który pozwala, okerślić dany pogląd bardziej lub mniej prawdopodobnym. Nie twierdzę, że jest to metoda idealna, ale pozwala mi ona obejść się bez tzw. „wiary”, Którą zostawiam biznesmenom żyjącym z niej i ich ofiarom.

  11. To ja wiem, że część ówczesnych uczonych przyjęła wiedzę Greków, o tym nie musi mnie pan przekonywać. Chodzi mi o to, że twierdzi pan, jakoby w średniowieczu była pełna zgoda co do poglądu o sferyczności ziemi i żadnych braków w tej dziedzinie. Tu się pan myli. Wikipedia również pisze: „Early medieval Christian writers in the early Middle Ages felt little urge to assume flatness of the earth, though they had fuzzy impressions of the writings of Ptolemy, Aristotle, and relied more on Pliny” przypuszczam więc,że niektórzy ojcowie kościoła, szczególnie tacy którzy głosili bezsens nauk przyrodniczych, dlatego, że uważali biblię za ostateczny autorytet ludzkiego poznania, mogli się nie zgadzać z poglądami Greków a nawet być może swoich kolegów. Jednak przyznaję, nie czytałem wiele na ten temat, poza Wójcikiem, którego cytowałem. Twierdzi on, że we wczesnym średniowieczu był spory regres jeżeli chodzi o wiedzę geograficzną, dopiero uzupełnianą za pośrednictwem Arabów. Chyba nie uważa pan Wójcika za oświeceniowego propagandystę. Powtarza pan jak mantrę o oświeceniowej propagandzie, kryjąc własne uproszczenia w poznaniu tego tematu a o to powinno przede wszystkim i panu, i mnie również chodzić. Zignorował pan moją prośbę o źródło w jakim dokumencie kościół nakazał uznać naukę o sferyczności ziemi za obowiązującą – tak pan twierdził. Eytycznie to tak olewać adwersarza.Mam jeszcze zamiar sięgnąć do prac J. Strzelczyka – przypominam sobie, ze coś pisał na ten temat

  12. Zamiast przypuszczać warto sprawdzić
    Owszem, niektórzy (nieliczni) ojcowie kościoła uważali, że nauki przyrodnicze są nieistotne w porównaniu z problematyką zbawienia duszy, jednak oni co najwyżej zajmowali stanowisko niezdecydowane.
    Np. Bazyli z Cezarei (4. wiek) napisał:
    „Ci, co pisali o naturze wszechświata, rozprawiali obszernie o kształcie Ziemi. Czy ona jest okrągła, czy walcowata, czy przypomina dysk lub zaokrąglona jest w każdym miejscu, czy też ma kształt kosza i pusta jest w środku: wszystkie te przypuszczenia snuli kosmografowie, każdy spierając się z poprzednikiem. Mojżesz jednak milczeniem pominął wszystkie te sprawy jako bezużyteczne w sprawie zbawienia.”
    Jak więc widać ewentualna sferyczność ziemi wywoływała u tego teologa co najwyżej wzruszenie ramion, natomiast nie ma tu „nie zgadzania się” a już tym bardziej sprzeciwu.
    Nawiasem mówiąc Bazyli wyraża tu pogląd, który jako argument w swej obronie przywoływał Galileusz twierdząc, że Biblia nie została napisana w celu przekazywania wiedzy przyrodniczej.
    Przypominam, że temat ten podniosłem w reakcji na stwierdzenie jednego z ateistów, twierdzącego, że płaska ziemia była koncepcją obowiązkowa w średniowieczu. Widać tymczasem, że w najgorszych (i nielicznych) przypadkach była to kwestia co najwyżej obojętna.

  13. Zgadzam się, że warto sprawdzić – chcę to niniejszym uczynć. Przypuszczać też warto, po to aby właśnie sprawdzić własne przypuszczenia i w razie wątpliwości zakwestionować je, bądź potwierdzić. Wątpliwości to potęga

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

14 + 1 =