A zdrobnienie od „Dontoliny” jest „Donka” albo „Donia.”.
20 lutego 20:52
Katarzyna Zwolska – Płusa: „Poza tym nie umiem i tyle.”
22 lutego 19:50
Ja do niej: „Katarzyno, "poza tym nie umiem i tyle."…
A czegóż to "nie umiesz"?”
Kasia do mnie: „Wszystkiego ostatnio.”.
22 lutego 19:54
Ja do niej: „Katarzyno, jakże to: "wszystkiego"?
22 lutego 19:56
Ja do Kasi: I "ostatnio" to znaczy od kiedy?
23 lutego 20:30
Ja do Kasi: „A osoby masz?”.
A o co w ogóle chodzi?
20 lutego o 20:52
Kasia :
„Proza. Od tego przecież zaczęłam.”.
„Jak byłam mała pisało się łatwo i miało się czas.”.
„Pisało się” – forma bezosobowa?
Znaczy, bezosobowa forma czasownika?
„Miało się” – forma bezosobowa?
Znaczy, bezosobowa forma czasownika?
„Potem przyszły wiersze (taki o kocie był pierwszy), potem
studia polonistyczne trochę mnie wybiły z pisania.”.
Ha, ja też przecież studiowałam filologię polską.
I też…praktycznie wówczas nie pisałam.
Jak nie liczyć prac zaliczeniowych.
I pracy licencjackiej oczywiście.
„Czasu nie było i zafascynowałam się bardziej teorią
literatury.”.
Poetyka i teoria literatury, czy co?
Zobaczcie: „poetyka” z pierwszego rzutu to się kojarzy
z poezją, no nie?
„A teraz proza się nie pisze.”.
„No nie pisze się.”.
„Czasem coś, ledwo co.”.
„A mam tak ogromną potrzebę dokończenia dwóch
z moich opowiadań.”
„Dwóch z moich opowiadań”, widzicie?
Znaczy, tych opowiadań jest więcej?
Znaczy dwa z nich są przerwane…niedokończone?
A co z resztą?
20 lutego o 21:02
Kasia:
„A propos wierszy z dzieciństwa.”.
„To mój pierwszy, który napisałam jak miałam jakoś… mało
lat.”:
„Ja wiem jak wygląda życie kota.
Ten na wsi chodzi po płotach.
Wolnością cieszy się na co dzień,
w złotym zbożu sobie brodzi.
a tu muszkę upoluje, a tam myszkę
skonsumuje. Przestrzenią więc się cieszy,
do głaskania się nie spieszy.
Co do kota domowego,
to zupełnie coś innego.
Pręży się dzień cały na tapczanie,
to na łóżku, potem liże się po brzuszku.
A następnie jak to kotek, z mebli robi sobie plotek.
Ale oba te kocury lubią ciemność oraz dziury.
Lubią figle, lubią psoty jak to zresztą
wszystkie koty.”.
Co my tu mamy?
„Kota – płotach” – rym żeński.
„Upoluje – skonsumuje” – rym żeński.
„Cieszy – spieszy” – rym żeński.
Widzicie, oczywiście, że jest tu: „się cieszy –
się nie spieszy”?
„Domowego – innego” – rym żeński.
„Łóżku – brzuszku” – rym żeński.
Widzicie, oczywiście, że jest tu: „na łóżku – po brzuszku”?
„Na łóżku” – wyrażenie przyimkowe.
„Po brzuszku” – też wyrażenie przyimkowe.
„Kocury – dziury” – rym żeński.
„Psoty – koty” – rym żeński.
Widzicie?
Wiersz rymowany, to na pewno.
Bo przecież jest jeszcze wiersz biały.
A także wiersz wolny, czyż nie?
A Kasi „teraz proza się nie pisze.”.
„Proza”, czyli co?
Czyli: nie wiersz, no nie?
Czyli: „wszelkie utwory narracyjno-fabularne, takie jak
powieści, opowiadania, nowele, w odróżnieniu od utworów
dramatycznych i poezji lirycznej”.
To z: https://pl.wikipedia.org.
Czy Kasia „osoby ma”?
No, właśnie.
Idę dziś ścieżką pod lasem, między jakimiś trawami (?)…
A co my tu mamy?
25 lutego 2018
Anna Olearczuk: „Jedną z niesamowitych dla mnie rzeczy
jest odzyskiwanie głosu (dosłownie) przez osoby
wychodzące z kryzysu psychicznego.”.
Oczywiście, „odzyskiwanie” – rzeczownik
odczasownikowy.
Bo od czasownika: „odzyskiwać”, no nie?
„Doświadczyłam tego osobiście.”.
„W depresji, a nawet w chwilowym załamaniu nastroju
nie jestem w stanie mówić głośno (z czym z reguły
nie mam problemów).”.
„Załamaniu” – rzeczownik odczasownikowy.
Bo od czasownika „załamać” (załamać się?), no nie?
„W ciągu kilku ostatnich miesięcy miałam okazję
obserwować taką zmianę
u moich trzech koleżanek.”.
„To było nieprawdopodobne uczucie, gdy w pewnym
momencie usłyszałam, jak zaczynają mówić coraz
głośniej, pewniej i wyraźniej.”.
„Do tego stopnia, że jednej z nich nie rozpoznałam, gdy
do mnie zadzwoniła.”.
„Zamiast cichutko szemrzącego strumyka usłyszałam silny
i mocny głos wodospadu.”.
I co my tu mamy?
„Szemrzącego” – imiesłów przymiotnikowy czynny, no nie?
„Pojawiła się nowa energia i pewność siebie.”.
„Gdy nie jestem w stanie mówić, zapadam się w siebie
jeszcze bardziej.”.
„Nie potrafię się wtedy bronić, nie mogę ująć się za sobą.”.
„Nie umiem zaprotestować.”.
Widzicie?
„Nie jestem w stanie…”
„Nie potrafię”…
„Nie mogę”…
„ Nie umiem”…
„Bez głosu ginę w świecie potoku agresywnych
i niepotrzebnych słów.”.
„Bez głosu” to wyrażenie przyimkowe, jakbyście nie
wiedziały i nie wiedzieli.
„Dlatego tak ważna jest wrażliwość i wyczucie w kontakcie
z osobami w kryzysie.”.
Co my tu mamy?
„Wrażliwość” – rzeczownik abstrakcyjny?
Ja Wam dam!
„Wyczucie” – rzeczownik abstrakcyjny?
Ja Wam dam!
„Żeby zaczęły znowu mówić, potrzebna jest przestrzeń dla
ich słów i emocji oraz ciepłe, delikatne wsparcie.”.
17.01. 2019
Roman Ludkiewicz: „Ależ nie, jest całe spektrum chorób i
zaburzeń psychicznych o wiele częściej rozpoznawanych,
jak choćby depresja.”.
„O wiele częściej rozpoznawanych” niż co?
Niż na przykład schizofrenia.
„Ależ nie. Osoba chora lub taka, która zaczyna chorować
na schizofrenię, przeżywa ogromny lęk i niepokój związany
z tym, że zaczyna się z nią coś dziać, co trudno jej opisać
własnymi słowami i przyjąć do wiadomości, że zaczyna
jakoś inaczej przeżywać relacje ze światem, z innymi
ludźmi i z samym sobą.”.
Zaraz…”z samym sobą” czy „z samą sobą”?
Przecież wcześniej Roman mówi: „że zaczyna się z nią
coś dziać, co trudno jej opisać własnymi słowami.”.
„Powoduje to lęk przed dezintegracją, rozpadem
osobowości”.
No i co my tu mamy?
„Rozpadem” – rzeczownik abstrakcyjny.
„Osobowości” – rzeczownik abstrakcyjny?
Ja Wam dam!
„To na czym opieramy swoje „ja”, czyli poczucie
sprawczości, samodzielności, oddzielenia się od świata,
zaczyna się rozpadać i burzyć.”.
Widzicie?
„Oddzielenia się od świata”.
„Oddzielenia się” – rzeczownik odczasownikowy, no nie?
Bo przecież człowiek jest odrębną istotą, no nie?
Odrębną od świata, no nie?
Nie jest światem, no nie?
Znaczy jest sobą.
Ma swoją tożsamość, no nie?
„Sam organizm, sama psychika powodują, że
pojawiają się tzw. doznania psychotyczne, czyli halucynacje,
urojenia, które mają scalić tę osobowość
na trochę innym poziomie, by ta osoba mogła w ogóle
przeżyć tę sytuację dezintegracji psychicznej, żeby móc
uporać się z tą rzeczywistością, w której wydaje się
choremu, że inni znają jego myśli lub że on ma wpływ
na innych, że ludzie mówią o nim na ulicy.”.
Aaa!
Widzicie to zdanie?
Czy nie jest przypadkiem wielokrotnie złożone?
Czy widzicie, co jest na początku zdania?
„To wszystko pozwala osobie chorującej na schizofrenię
opanować ten pierwotny lęk, że wszystko się rozpada.”.
Znaczy, "rozpad osobowości"?
„Warto tu przypomnieć, że to właśnie prezydent Paweł
Adamowicz w 2002 roku włączył na Długim Targu Gdańsk
w ogólnopolską kampanię „Schizofrenia – Otwórzcie Drzwi”.
„Miała ona na celu przeciwdziałanie napiętnowaniu
i dyskryminacji osób chorych na schizofrenię.”.
Widzicie?
„(…)przeciwdziałanie napiętnowaniu i dyskryminacji”.
„Przeciwdziałanie” – rzeczownik odczasownikowy.
Bo od czasownika „przeciwdziałać”, no nie?
„Napiętnowaniu” – rzeczownik odczasownikowy.
Bo od czasownika: „napiętnować”, no nie?
To z: „Dziennika Bałtyckiego”.
A zarazem, pośrednio, z: Otwartebramy. org.
14 stycznia 2019
Polityka.pl:
„Prezydent Gdańska został zaatakowany chwilę przed „Światełkiem do nieba” na scenie na Targu Węglowym w Gdańsku.”.
(…)
18 lutego 2019, 20:58
Ja do „Polityki”: „To w końcu "przed „Światełkiem do nieba”" czy po nim?”.
21 lutego 2019, 13:02
„Polityka” do mnie: „Szanowna Pani Anno, napastnik zaatakował prezydenta Adamowicza w trakcie odliczania – tuż przed wypuszczeniem symbolicznego "Światełka do nieba". Pozdrawiamy”.
22 lutego 14:21
Ja do „Polityki”: „Znaczy, jak "Światełko do nieba" się skończyło, prezydent Adamowicz leżał nieprzytomny na scenie?”
23 lutego 23:50
Ja do „Polityki”: „I czy widzki i widzowie ( telewidzki i telewidzowie?) finału WOŚP w Gdańsku zgłaszali Ci, "Polityko", po ataku na prezydenta Adamowicza jakieś hmm…szczegóły?”.
25 lutego 22:37
Ja do Nic o Nas bez NAS: „Nic o Nas bez NAS czy widzki
i widzowie ( telewidzki
i telewidzowie?) finału WOŚP w Gdańsku zgłaszali Wam po ataku na prezydenta Adamowicza jakieś hmm… szczegóły?”.
2 lutego o 14:24
Róża EM, czyli Róża Musiał:
„Teraz okładka do drugiego tomu”.
A poniżej zdjęcie; na nim pani w kapeluszu i ażurowej (?) sukience (?) bluzce (?) wącha jaśmin (?).
Na zdjęciu nadruk: „Wiktoria. Odnaleźć siebie.”.
27 lutego 21:24
Ja do Róży: „Różo, a to, co Wiktoria wącha, to jaśmin?”.
28 lutego 09:35
Róża do mnie: „Niestety nie wiem, bo zdjęcie jest z banku fotografii, ale bardzo prawdopodobnie jest to jaśmin.”.
2 lutego o 22:18
Róża: „Jako, że już wiecie jak bohaterki siostrzanej trylogii wyglądają, teraz czas, aby opowiedzieć o nich coś więcej.”.
„Bohaterki siostrzanej trylogii” to Kamila, Wiktoria i Amelia.
Następnie Róża pisze o nich „coś więcej”.
1 marca 15:27
Ja do Róży: „Różo, kurde, widzisz, Ty już wiesz, jak Kamila, Wiktoria i Amelia wyglądają, a nawet coś więcej…A ja, kurde, nie wiem, czy jedna jest Agnieszka czy Julia, druga – Adela czy Patrycja, trzeci – Orfeusz czy Owidiusz, czwarty – Owidiusz, Czihiar, a może Erazm. A tym bardziej nie wiem, czym się zajmują.”.
No, właśnie.
Czy pani w beżowej bluzce na zdjęciu z gazety, nie pamiętam jakiej, to pierwowzorka Agnieszki czy Julii?
Czy pani na okładce „Z życia wzięte” jest pierwowzorką Adeli czy Patrycji?
A pan obok niej, a raczej w jej objęciach, jest pierwowzorem Orfeusza czy Owidiusza?
A pan na okładce „Wiosny, ach to Ty”, jest pierwowzorem Owidiusza, Czihiara, czy Erazma?
A tym bardziej nie wiem, czym oni się zajmują.
A zdrobnienie od „Dontoliny” jest „Donka” albo „Donia.”.