Polecam książkę Borysa Sokołowa: „Prawdy i mity wielkiej wojny ojczyźnianej 1941-1945” (przeł. Julia Stroganova i Andrzej Sawinkow Bellona Warszawa/Kraków 2017. Sokołow obnaża w niej nadmuchaną bańkę sowieckiej chwały wojennej. Przypomina, że w 1944 i 1845 roku alianci wiązali walką 40% Wehrmachtu i to te lepsze 40% i wyprodukowali większość ciężarówek i znaczną część czołgów Armii Czerwonej (s. 11). Obala mit jakoby USA i UK uważały Hitlera za gorszego niż Stalin, po prostu Hitler dowodził nowoczesnym krajem i musiał być pokonany pierwszy jako bardziej niebezpieczny (s. 12). Sokołów zgadza się z tą oceną. Sokołow dowodzi, że Stalin chciał zaatakować Niemcy jak tylko Rzesza będzie osłabiona pokonaniem UK, ale nie zdążył przestawić A.Cz na ofensywę (s. 32). Terminem ataku miał być marzec 1941 roku ale trzeba było go odłożyć (s. 102). Pupil Żukow tym dowodził, Koniew był trzymany w nieświadomości, i wyrażał zdziwienie czemu wszystkie jednostki kieruje się na zachodnią granicę (s. 117).
Rosjanie przez całą wojnę walczyli kiepsko. A.Cz nigdy nie przestałą być bardziej milicją niż armią (s. 118), stąd częsta panika. Do końca wojny front wschodni był poligonem dla młodych niedoświadczonych pilotów Luftwaffe (s. 34). Nawet w bitwie o Berlin przewaga taktyczna była po stronie Niemców. ZSRR stracił w wojnie nie 22, ani 26 ale około 47 mln ludzi, tylko straty rzędu ponad 40 mln wyjaśniają dzisiejsze problemy demograficzne Rosji (s. 315). Wojna był zbrodnią Stalina na własnym narodzie. Żukowowi wyśnił się blitzkrieg bez ciężarówek i mechanizacji, czyli tłumne powolne skomasowane pchanie się pod lufy Niemców (s. 72). Brak było też lotnictwa strategicznego (s. 41), Armia Czerwona powinna się była bronić, bo do ataków była zbyt nieruchawa i za mało profesjonalna, władze ZSRR nie zważały jednak na to. Propaganda wzywała do ofiarności. Kursk to mało omawiana bitwa ale i mało propagandowo zakłamana, bo nie szło w niej o miasto z imieniem Stalina w nazwie. Pod Kurskiem i wsią Prochorowka zniszczono nie 300-400 niemieckich czołgów, lecz … pięć (uszkodzono 50), lecz Rosjanie stracili 334 czołgi, po prostu straty własne wpisano jako niemieckie (s. 17, s. 118). Bitwa pod Kurskiem wygrana została przez Niemców, ale nie na tyle by odwrócić bieg wojny. Alianckie wsparcie nie pozwoliło wykorzystać zwycięstwa.
Kursk nie był zwycięstwem niemieckim z jednego powodu: utraty inicjatywy strategicznej już do końca wojny. III Rzesza została zepchnięta do obrony. Bitwa ta mogła potoczyć się inaczej gdyby Hitler nie wstrzymał dalszej ofensywy i rozkazał przerzucić część sił na Sycylie. Mimo wysokich strat (pięć razy wyższych niż niemieckie) Kursk jest zwycięstwem A.Cz. Straty ZSRR to 20 do 30 mln(większość źrodeł tak podaje). Ogromny wpływ na klęski A.Cz. miały krwawe czystki wśród kadry oficerskiej w latach 30. Pewne sukcesy A.Cz. też miała : operacja Bagration czy dojście przez dwa tygodnie do linii Odry w styczniu 1945r.
A rezerw ludzkich A.Cz. w 1945 r. zaczynało chyba brakować np. czytałem o wcielaniu w jej szeregi jeńców uwolnionych z obozów(byli w kiepskiej kondycji fizycznej).
I znow germańska propaganga, jakie to Szwaby wspaniałe i jakie to ruskie głupole. Sami sie pchali pod lufy karabinow i czołgow germancow. Podobnie jak Zydzi sami sie pchali do obozow wypoczynkowych, przeciez mieli jechac na rajski urlop. Alianci niczego nie wiązali, bo byli tak samo z łapanki jak ruskie, Jak skakali ze spadochronow to wiecej sie zabiła bo nie umiała skakac, niz w jakiejs walce. Alianci własciwie włączyli sie do wojny aby obronic Niemcow, bo gdyby Stalin wszedł to było ryzyko, że wyrżnie Szwabow w pień, co do jednego.
W militarnej konfrontacji zwyciestwem jest osiagniecie celu operacji. Pod Kurskiem Niemcy mieli cel zniszczenie Armii Czerwonej w duzym wybrzuszeniu . Celem A Cz byla obrona . Rezultatem bitwy byl sukces obrony a nie sukces ataku. Dlatego Kursk byl strategicznym zwyciestwem Rosjan a nie Wehrmachtu. Propaganda radziecka byla oczywiscie przesada ale faktem jest ze po Kursku Wehrmacht do konca wojny nie odzyskal inicjatywy na wschodnim fron cie. Cena byla wysoka ale przypisywanie Niemcom zwyciestwa pod Kurskiem jest nowym mitem bez uzasadnienia. Samymi ciezarowkami wojny wygrac nie mozna. Rosja miala wieksze zasoby paliwa, sprzetu i wieksze rezerwy zolnierzy. Obok tego Rosjanie byli lepiej motywowani niz N iemcy , skutkiem niemieckiego barbarzynstwa w okupowanej czesci Rosji. Rosjanie nie walczyli w imie obrony komunizm u ale w obronie Matki Rosji i swoich rodzin . Po stronie niemieckiej tylko dywizje SS byly fanatyczne. Wielu zolnierzy Wehrmachtu bylo przerazonych zbrodniami popelnionymi na cywilnej ludnosci w Rosji. Zwykle rozwalanie mitow ma sens ale Sokolow blednie interpretuje dobrze znane fakty , moze aby ksiazka byla sensacja i dobrze byla sprzedawana na Zachodzie. Uwazam ze sa znacznie lepsze zrodla informacji na temat
wschodniego frontu . Na podstawie tego opisu zaliczam ksiazke Sokolowa do slabych zrodel informacji mogacych zrobic wrazenie na amatorach ksiazek typu "sensacje II wojny swiatowej". Inne tytuly podobnych ksiazek :Hitler zyje w Argentynie albo Angela Merkel jest corka Himmlera.
Jak czytam, że bitwa na łuku kurskim została przez Niemców wygrana to mi się Wołoszański, z jego bajkami przypomina.
Nie, Niemcy nie wygrali pod Kurskiem
Przegrali sromotnie. Na pięć lini obrony przełamali dwie, w jednym miejscu trzy ale na bardzo krótko, i zostali odparci.
To samo się tyczy ilości czołgów. Nie, alianci nie wyprodukował większości radzieckich czołgów. Zrobili to Rosjanie.