Czy demokracja w Bożej owczarni jest możliwa? Można w niej zorganizować wybory: W 1933 w Niemcach wybory wygrali naziści, na Węgrzech od lat wygrywa autorytarny złodziej Orban, a w Polsce kilka razy wygrał PiS i taki np. Duda, którego czeka Trybunał Stanu za złośliwe paraliżowanie demokratycznego państwa. Czy powinniśmy się dziwić? Kogo mają wybierać “owieczki”, których powołaniem jest posłuszne szczypanie trawki i podążanie za dobrym pasterzem? Skąd one mają wiedzieć, który jest lub będzie dobry i dlaczego nie ten, który wyciska 120 kilogramów? Owce potrzebują przewodnika, pasterza, żeby za nim podąża, bo panicznie się boją samej myśli o wolności – wolności nienawidzą, bo ona im zagraża – zagraża poczuciu wspólnoty i bezpieczeństwa jakie daje stado i posłuszeństwo. Owieczki to zwierzęta stadne. Nie wolno od nich wymagać podejmowania indywidualnych decyzji, nawet we własnym interesie. Ich jedyny interes to zachowanie spójności stada – rządy autorytarne lub – jeszcze lepiej – faszystowskie, bo tylko one obiecują zwalczanie znienawidzonych krytyków ludzkiego stada: humanistów, racjonalistów i liberalnych demokratów.