Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach filozofia i sztuka powinny osiągnąć nowym wymiar. Filozofowie powinni gremialnie inspirować się wszystkimi naukami odnoszącymi się do człowieka i wszechświata, czyli biologią ewolucyjną, neurologią, teorią względności, fizyką kwantową. W sumie ciężko jest wyobrazić sobie filozofa nie znającego neurologii na poziomie licencjackim i odnoszącego się do percepcji człowieka, czy nie znającego fizyki na poziomie trzeciego roku studiów i mówiącego o bycie. A jednak nie trzeba sobie wyobrażać, wystarczy poczytać. Dlaczego tak jest? Ten sam problem jest ze sztuką. Dlaczego tak mało jest współczesnych Leonardo da Vinci, artystów łączących twórczość z dobrą znajomością fizyki, ewolucjonizmu czy kosmologii? Nauka powinna zmienić nie do poznania świat sztuki i filozofii, jednak tak głębokich zmian nie widać…
O autorze wpisu:
Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl
Cóż, mało Leonardów, może, ale bez porównania więcej niż w czasach Leonarda. Poza tym ogromny postęp nauki, ludzie już nie mają wystarczająco czasu na to, aby być i świetnymi naukowcami i artystami. Co do filozofii zgadzam się całkowicie, nie ma sensu bez podstaw w nauce. A sztuka? Nie musi się kierować prawami przyrody, może wymyślać własne, to jej urok.
Artyści czasami próbują się inspirować nauką, ale jest to cząsto dość naiwne i powierzchowne, bo niuanse współczesnej nauki są niezrozumiałe dla laika.
Wczoraj akurat byłem na wykładzie fizyka prof. Krzysztofa Meissnera pt. "Fizyka i piękno" w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu. Wykład był bardzo ciekawy, ale chyba pokazał, że piękno w fizyce to jednak odrębna kategoria niemożliwa do oddania w muzyce lub malarstwie.
Ja mam jednak wrażenie, że niektórzy laicy nie próbują zrozumieć zagadnień naukowych nawet na najbardziej podstawowym poziomie. Nie sądzę, aby większość artystów nie była w stanie się zainspirować choćby popularnonaukowym cyklem „Kosmos” Neil deGrasse Tyson. Mam wrażenie, że wielu z nich to nie obchodzi, wolą układać skarpetki i stawiać kreski. A szkoda, bo jednak sztuka to odniesienie do rzeczywistości, nie tylko do stanów psychicznych wybiórczo wykształconej osoby. Nawet jeśli ktoś neguje rzeczywistość, to powinien wiedzieć co neguje – taki paradoks.
Kiedyś fizyka, chemia, biologia, geografia zaczynały się w podstawówce (geografia, biologia w 4 klasie, fizyka w 6, chemia w 7) i ciągnęły się aż do matury. Przy czym zgodnie z faktem, że nauka nie jest linearna i trzeba jej uczyć cyklami, w podstawówce był jednen cykl, w szkole średniej drugi. A jak to wygląda dzisiaj? Ano dzisiaj w liceum ogólnokształcącym fizyka, chemia, biologia, geografia są w 1 klasie w wymiarze 1 h tygodniowo. Bardzo to widać po studentach. Dawnej fizyka to był w sumie prosty przedmiot, rozszerzany na studiach z silniejszym aparatem matematycznym. Dzisiaj niestety to najtrudniejszy przedmiot dla studentów, bo nie znają podstawowych faktów i zjawisk. Podobnie jest z biologią, chemią itd. Za to religii są 2h od przedszkola do matury, co daje w 12-letnim cyklu szkolnym 960 h. Sapienti sat.
Dla scientystów wszystko, co nie jest hard science, nie jest nauką.
Filozofia jest matką nauk, to z niej wyłoniło się większość późniejszych nauk. Zawsze była domeną myślicieli i nawet współcześnie, gdy większość nauk uniezależniła się, stawia ona wytyczne dalszego rozwoju myśli ludzkiej. Wiadomo, zakute scientystyzne łby chciałyby wszystko mieć pod własną kontrolą, ale niestety filozofia jest zbyt ulotna, by ją można było ujażmić. I niech głoszą wszelkie Hawkingi, koniec filozofii, a ona i tak będzie trwała dopóki będzie możliwy rozwój myśli ludzkiej.
Pięknym przykładem jest Isaak Newton. Gdyby zrobić na ulicy wywiadówkę i zapytać kim był, większość by odpowiedziała, że to wielki naukowiec – fizyk. A jaka jest prawda? Pierwotne zainteresowania Newtona to alchemia, Biblia, filozofia. Swój rachunek różnioczkowy ulokował na marginesie jako dodatkową notatkę.
Co do sztuki, to mi zupełnie nie przeszkadza, że ktoś koloruje skarpety czy w paski tapety. Nauka jedynie odkrywa rąbek tejemnicy jaką jest wszechogarniająca nas rzeczywistość. Sztuka i filozofia dopełniają swoją część wkładu w odkrywanie. Mogą wzajemnie przenikać się, lecz nie muszą.
Dzisiaj natknąłem się na ładny cytat z Feynmana:
To those who do not know mathematics it is difficult to get across a real feeling as to the beauty, the deepest beauty, of nature. … If you want to learn about nature, to appreciate nature, it is necessary to understand the language that she speaks in.
Piękny cytat!
Wg profesora Meissnera, aby docenić piękno wzoru Schrodingera trzeba kilka lat studiować fizykę.
Na szczęście każdy wrażliwy człowiek potrafi się zachwycić pięknem przyrody na jakimś prostym poziomie – nawet nie znając matematyki.
Jest chyba pewna różnica między czysto emocjonalnym poczuciem piękna (dostępnym każdemu) i intelektualnym docenieniem pewnej finezji albo elegancji. W nowoczesnej architekturze pojawiło się w pewnym momencie piękno wynikające z czystej racjonalności rozwiązań (funcjonalnych i konstrukcyjnych). Powstawały niebywale piękne konstrukcje projektowane tylko przez konstruktorów, bez udziału architektów (np. mosty szwajcarskiego konstruktora Maillarta albo hangary lotnicze włoskiego konstruktora Nerviego).
Marne szanse na podjęcie tematu przez artystów.Są za bardzo skoncentrowani na Sobie. Dopóki mogę z tego dobrze żyć nic się nie zmieni.