Przy pierwszym spojrzeniu pacyfizm wydaje się bardzo fajny. Tyle było niepotrzebnych wojen rozpętanych z powodu ambicji rządów, tak wspaniały był ten Bertrand Russell zwolniony z uniwerku za pacyfizm w czasie wojny! Jednak bardzo często pacyfizm to tylko element mniej sympatycznych ideologii. Na przykład kwakrzy albo żydowscy ortodoksi są zwolnieni od służby wojskowej ponieważ to się nie zgadza z ich religią. Czyli świecki żyd ginie od kul Araba, a pejsaty nie. Czy to jest ok? Kwakr Dickinson chciał skłonić II Kongres Kontynentalny w 1776 roku do ugody w Jerzym III który chciał ukarać kongresmenów śmiercią. John Adams wytknął mu religijną nieobiektywność. Z chrześcijaństwem w teorii też się wojna niby nie zgadza, choć cholera wie, bo Jezus mówił i o mieczu i o tym by modlić się za wrogów, ale wojny są niestety trwałym elementem życia. Bomby atomowe nieco przyhamowały władców, którzy boją się bardziej wojny niż kiedyś, ale nadal się zdarzają. Podczas wojny męty wypływają, wojna jest jak saturnalia. Księgi religijne są pełne sprzeczności. Czy ojciec Gabriel z „Misji” miał rację? Czy był tylko idiotą. Jeśli opór miał szanse wtedy był idiotą.
Pacyfizm łaczył się zwykle w ostatnim stuleciu z socjalizmem czyli komunizmem. Jest to ta sama ideologia. Zaczęto je różnicować, bo socjaliści nie uważali, że podlegają Leninowi c’est tout. W czasie I wojny światowej socjaliści uważali, że I wojna nie jest o Sarajewo, lecz o wybicie klasy robotniczej, dlatego byli często pacyfistami. Jednak ostatecznie wojnę poparła lewica i w UK i w Niemczech i we Francji. Jedynie w Rosji się postawili carom i spowodowali klęskę Romanowów. W czasie II wojny światowej pacyfiści sparaliżowali obronę Holandii i częściowo Francji. Można zrozumieć pacyfistów szwedzkich, którzy wysługując się i Berlinowi i Londynowi utrzymali swój kraj z dala od wojny, ale co począć z pacyfistami, którzy wprost zachęcają do nie walczenia, lub sabotują obronę? I w końcu czy Hitler był zbawcą pacyfizmu? Pacyfizm sprowadza się w praktyce do zasady; ja nie walczę, niech inni walczą. Jest więc nierozróżnialny od cynizmu/tchórzostwa. W przypadku międzynarodowego komunizmu, który wpłynął na sabotowanie obrony Francji w 1940 roku i Rosji w 1917 roku, chodziło tu przecież nie tyle o pokój, lecz o zachowanie sił klasy robotniczej na mordowanie prawdziwego wroga – burżuazji. Czy pacyfistyczne protesty wobec wojny wietnamskiej uczyniły świat lepszym? Amerykanie nie chcieli tej wojny, rząd zaczął ją mimo to, jak wtedy gdy Aznar wysłał Hiszpanów do Iraku, choć chciało tego 4% społeczeństwa. Nie chcieli, więc zmusili rządy do wyjścia. OK ale co w tym chwalebnego? Nic. Akurat pacyfizm nie należy do zasług pokolenia 68. Przyczynił się tylko do chaosu etycznego.
Oczywiście nie należy walczyć do końca, jeśli nie ma żadnych szans. W książce Hellera „Paragraf 22” jest stary Włoch, który cieszy się, że armia włoska jest słaba, i Włochy krótko walczą. Tak, ale tu kluczowe jest co innego; jaka będzie polityka zaborcy. Ani Niemcy, ani alianci nie eksterminowali Włochów. Niemcy zabijali ich tylko w pojedynczych setkach, alianci najwyżej omyłkowo. Wtedy cel pacyfizmu jakoś wygląda. Ale przecież NIE WIEMY co zrobi okupant. Na czym pacyfiści opierają swoje założenia w tej kwestii? Na historii? Japończycy byli mili dla Rosjan w 1905 roku, a Koreańczyków mordowali jak się tylko dało w 1911, podobnie Chińczyków w 1937. Historia niczego nie uczy niestety. Na stereotypach? Niemcy to ludzki naród, nie są to Rosjanie, którzy mordowali i deptali ludzką godność przez cały czas od Rurykowiczów do Putina, a jednak… Pacyfizm to słabość umysłu, to wymówka na tchórzostwo. Pacyfista kocha ludzkość, ale ma w nosie konkretnych ludzi. Bertrand Russell chciał jednostronnego rozbrojenia Zachodu wobec cold war, dlatego słusznie nazywano go najmądrzejszym idiotą Wielkiej Brytanii. Czym innym jest słuszny sprzeciw wobec religii usprawiedliwiającej wojny (Niemcom grano przed I wojną obok Bayerischer Defiliermarsch, hymn: „Gott tief im Herz”), a czym innym idiotyzm jednostronnego nastawienia policzka, gdy z naprzeciwka nadbiega pancerna pięść nienawiści. O pokoju i wojnie musi decydować humanitarna, etyczna i militarna kalkulacja, a nie pacyfistyczny dogmat.
Bardzo źle się stało, że Putin wie, iż tylko 20% Niemców i Czechów, i nieco większy procent Francuzów zamierzałoby z nim walczyć w ramach konfliktu NATO-Rosja. Pacyfizm ma czasem wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, ale nie jest – wbrew ideałom lewicy – żadną cnotą samodzielną, więc nie powinien być wymówką. Nikt normalny wojny nie chce, ale kto normalny zgodzi się na eksterminację swojego narodu, miast odparcia wroga, jeśli się to da zrobić. Mała Finlandia nakopała Ruskim do gaci w 1940 roku. Często pacyfizm oznacza obojętność na los ludzi zabijanych przez tyranów typu Hussein czy Kaddafi w czasie „pokoju”. Nota bene komunizm wojenny był ustrojem Lenina; pokój i wojna są czasem tym samym, a nawet jeśli nie są to pokój może zabijać więcej i częściej niż wojna. Pokój w takich warunkach rozzuchwala tyranów, jak Hitlera w 1938 roku. Cywile znikają bez huku armat, ale śmierć to śmierć…
W 1939 Amerykanin Lindbergh uważał, że Europa powinna zabijać się sama, co zgrabnie łączył z pacyfizmem i sympatiami dla Hitlera. Dziś to Europa może sobie być pacyfistyczna bo bronią jej USA. Jednak jak przytomnie zauważył jeden gość w „GW”; gdyby USA nie istniały bylibyśmy zdani na miłosierdzie IS, Chin i Putina, czyli w sumie musielibyśmy walczyć mimo pacyfizmu.
Wojna to domena aktywności zwierząt.
Zamiast Wołoszańskiego, wszystkie odcinki powinna komentować Krystyna Czubówna, z taką samą egzaltacją, jak podczas kopulacji lwów.
Szympansy prowadzą coś na kształt wojen podobnie delfiny ale nasze są jak my sami bardziej abstrakcyjne
Rzadko się to zdarza, ale tym razem w 100% zgadzam się z Panem Napierałą
Milo mi
„ale wojny są niestety trwałym elementem życia”
To racjonaliści twierdzą że wojny są nieuchronne ??? Do tej pory na tym portalu można było się spotkać z argumentem że gdy upadną wszelkie religie, to zapanuje pokój i sprawiedliwość i szczęśliwość. W swoim pesymizmie co do ludzkiej natury Pan Napierała zbliżył się do konserwatyzmu.
Ja jestem blisko raczej Davidowi Hume’owi czyli liberalnemu sceptycyzmowi. Poza tym religie niekoniecznie upadną a liczba wojen jednak się zmniejsza tak jak ich zasięg. Co nie znaczy że zupełnie wygasną
Społeczeństwo musi mieć armię i musi w razie konieczności walczyć dla zachowania własnej własności, kultury lub życia. Dokładnie tak samo jak organizm ma układ odpornościowy, który dzielnie walczy z patogenami w razie konieczności, czyli cały czas. Niedorzecznością jest całkowite rezygnowanie z armii. To tak jakby w organizmie wyłączyć układ odpornościowy. Tak się czasem dzieje i kończy się zgonem. Tak jak zdrowie jest lepsze od choroby, tak pokój jest lepszy od wojny. Dobrze, że w końcu Europa zdała sobie sprawę, że trzeba współpracować, a nie walczyć ze sobą.
Niestety tylko my, Grecja i Holandia powiekszamy armię inni tną wydatki
Mysle ze tu Piotr ma racje.Juz starozytni mowili:chcesz miec pokoj to szykuj wojne. Strategia pokoju za wszelka cene jest katstrofalna.Klasycznym przykladem jest ugoda w Monachium w 1938 roku na mocy ktorej Hitler dostal Sudety i nieco puzniej cala Czechoslowaxje bez strzalu.
Ten haniebny uklad podpisany przez owczesnego premiera Anglii Chamberlaina i francuskiego Deladier wytracil bron z rak niemieckich generalow ktorzy chcieli juz wtedy p ozbyc sie Fuhrera.Gdyby obaj premierzy
zagrozili Hitlerowi wojna jesli zaatakuje Sudety, pradopodobnie Hitler by sie cofnal. To samo dotyczy zajecia Nadrenii .Rozkaz Hitlera byl: jesli padna strzaly ze strony Francuzow, wycofac sie. Ale strzaly nie padly i Niency zajeli Nadrenie bez oporu.
Bardziej grozna jest „pokojowa” umowa z Iranem podpisana kilka tygodni temu. Zachodni politycy powinni
wiedziec ze z Iranem jedyna alternatywa to rozzbrojenie
a nie inspekcje przez ich wlasnych inspektorow. Za ta pomylke swiat moze duzo zaplacic w przyszlosci.
Rzymska zasada z 3-4 wieku byla Vis Pacem Para Bellum. Jesli chcesz pokoju to przygotuj sie do wojny.
Podobno Napoleon wierzyl rowniez w odwrotnosc Jesli tylko myslisz o pokoju to bedziesz mial wojne.
Nie mielismy swiatowej wojny po 1945 roku bo istnialo NATO.
Zasada MAD (Mutual Assured Destruction) to inna wersja tej rzymskiej zasady.
Neville Chamberlain machajacy na lotnisku papierkiem Pokoj w naszych czasach byl kompletnym durniem.
Tu zgadzam sie z Piotrem N.