Donald Trump o sobie i demokraci o Donaldzie Trumpie

W USA powstają już wreszcie, po okresie pewnego zapowietrzenia i chaosu, poważne analizy dotyczące Donalda Trumpa i jego planu dla Ameryki. Jestem z nimi na bieżąco, i wkrótce się nimi podzielę, ale na razie postanowiłem przyjrzeć się co polskojęzyczny czytelnik, pragnący się czegoś dowiedzieć o 45. Prezydencie USA ma do dyspozycji, i szczerze mówiąc są to w zasadzie trzy książki na krzyż. Omówię je tutaj pokrótce.

Pierwsza i najciekawsza pozycja to książka samego Trumpa, napisana w jego charakterystycznym lakonicznym stylu, co zresztą wcale nie wyklucza pomocy ghostwritera. Jej oryginalny tytuł to: „Crippled America. How to Make America Great Again” (2015), w wersji polskiej wyszła ona jako: „Donlad Trump. Prezydent biznesmen”, przeł. Anna Witek, Fijorr Publishing Warszawa 2016.

Książka zaczyna się od powodów, dla którego Trump wybrał na okładkę swoje zdjęcie z zaciętą miną, powodem tym jest ciężka sytuacja USA. Narzeka Trump na to, że 45 milionów Amerykanów ma coraz niższe dochody, że media i lobbies zupełnie odleciały od rzeczywistości, że na Bliskim Wschodzie „udało się” USA jedynie osłabić swego najwierniejszego sojusznika – Izrael (Trump 2016, s. 3). Trump wyjaśnia dalej czemu zaczął swą kampanię od problemu nielegalnej imigracji, podkreśla swą przewagę majątkową wobec innych kandydatów: „ja nie musze nikogo kokietować” (Trump 2016, s. 4), podkreśla też znaczenie silnego przywództwa i życzy czytelnikowi miłej lektury.

Dalej mamy krytykę Obamy, który udaje twardziela, a wynegocjował fatalną umowę z Iranem, krytykowaną nawet przez wielu demokratów – co podkreśla autor (Trump 2016, s. 11). Dalej Trump pisze, że US Army musi być tak silna by nie trzeba było jej użyć, rozumiał to Teddy Roosevelt (Trump 2016, s. 42), a Trump powtarza to od wiecu zorganizowanego we wrześniu 2015 roku w Waszyngtonie. Trump sugeruje, że jako biznesmen może negocjować lepiej z Iranem i innymi krajami, oraz że wyborcy chcieliby kogoś realnego o jakiejś konkretnej karierze, zamiast kolejnego złotoustego zawodowego polityka. Najwyraźniej dobrze odgadł nastroje, skoro wygrał wybory.

Dalej słusznie, przynajmniej moim zdaniem, Trump krytykuje polityków zawodowych, którzy przemawiają jak najmniej konkretnie i jak najnudniej jak się tylko da (Trump 2016, s. 16). Pisze, że podkreśla swój sukces biznesowy nie z pychy, lecz dlatego by zasugerować, że negocjowałby lepiej z zagranicą, zwłaszcza w kwestiach gospodarczych. Podkreśla problem fałszowania wiadomości gospodarczych przez Chiny, i wymanewrowywania USA przez Iran i Rosję. Dalej mamy nieco o relacji z mediami, Trump twierdzi, że ma grubsza skórę niż uważają dziennikarze i że używa mediów ta samo jak one jego, by przyciągnąć uwagę.

Dalej autor wspomina ogłoszenie 16 czerwca 2015 roku swej woli kandydowania na prezydenta; mówił o bezrobociu i infrastrukturze, zaś media podchwyciły jedynie przekręciły wypowiedź o Meksykanach (Trump 2016, s. 22). Nie rozumie czemu Hugh Hewitt każe mu wymieniać szefów organizacji terrorystycznych, tak jakby trzeba je było znać na pamięć by wiedzieć, że terroryzm to duży problem.

Problemem jest tylko nielegalna imigracja, a nie imigracja w ogóle, kraj który nie kontroluje swych granic nie jest w stanie przetrwać (Trump 2016, s. 27). Od siebie dodam, że niesamowite, że to jest kontrowersyjne. Tak dalece zeszło USA na lewo…

Tak jak w latach 80-tych Castro podrzucił swój problem społeczny Carterowi, tak teraz Meksyk podrzuca go Obamie (Trump 2016, s. 31). Mur na granicy z Meksykiem może mieć tylko 1600 km, bo w wielu miejscach wspierałyby go naturalne przeszkody terenowe. Meksyk tez ma mur – na granicy z Gwatemalą (Trump 2016, s. 33). Meksyk zapłacić może z amur na tysiące sposobów; opłata może być przy kupowaniu wiz tymczasowych do USA, albo za przekazy pieniężne z USA do Meksyku. Można? Można. W razie ostateczności Trump jest gotowy na wojnę celną. 5.000 funkcjonariuszy imigracyjnych to zbyt mało na 11 (może więcej) milionów nielegalnych imigrantów, dlatego potrzebny jest mur. Meksykanie, chcą przybywać do USA legalnie, i są zwykle za murem, bo zwykle wcale nie trzymają strony illegalsów.

Kuwejt i Irak zostały obronione, krwią amerykańską, a USA nie dostały nic w zamian. Podobnie z Koreą Płd, Japonią i RFN (Trump 2016, s. 45). Trump twierdzi, że zawsze był przeciwko interwencji w Iraku i krytykuje Busha i Obamę za brak planów; uważa też ISIS za większy problem niż reżym Saddama – w tym miejscu po raz pierwszy się z nim nie zgadzam (Trump 2016, s. 47). Słusznie krytykuje natomiast Obamę za to, ze nie dopuścił kongresmenów do tekstu ugody atomowej z Iranem. Chinom dostaje się za manipulowanie walutą i za szpiegostwo przemysłowe w USA (Trump 2016, s. 54). Krytykuje Obamę za bankiety na cześć prezydenta Xi i za ujawnianie swych ruchów strategicznych, a Niemcy i UE za bezczynność w kwestii Ukrainy, Izrael uważa za wierniejszego stronnika USA niż Niemcy. Obamę uważa Trump generalnie za aroganta bez żadnego doświadczenia w negocjacji krajowej i zagranicznej (Trump 2016, s. 144). USA powinny zawsze pamiętać, że są liderem wolnego świata (Trump 2016, s. 148), a nie krajem jak wszystkie inne.

ZZ Nauczycieli ma w sobie coś z filmu W. Allena: „Śpioch” (Trump 2016, s. 67), pożyczki studenckie to jedyny program na jakim rząd nie powinien zarabiać, a czyni to (Trump 2016, s. 71). Szkoły powinny być pod kontrolą stanów i rodziców. Wobec szantażów OPEC i podwójnej twarzy Arabii Saudyjskiej w kwestii terroryzmu, martwi się Trump uzależnieniem USA od ropy naftowej (Trump 2016, s. 75), panele słoneczne są nadal nieopłacalne, lepsze są łupki. Gubernator NY Cuomo zabronił frackingu, ale Dakota Płn, Ohio i Pensylwania rozkwitły dzięki temu.

Obama kłamał 28 w sprawie Obamacare, twierdząc, ze po ustawie każdy będzie mógł zatrzymać swojego lekarza rodzinnego (Trump 2016, s. 83), Trump apeluje do Republikanów by wymyślili coś lepszego, i zapowiada coś w rodzaju conclave w tej sprawie, jego pomysłem jest dopuszczenie jak najsilniejszej konkurencji towarzystw ubezpieczeniowych. Johnson i Nixon umieli załatwiać sprawy do końca, Obama realizuje się głównie w grze w golfa (Trump 2016, s. 91). Narzeka też Trump na utrudnianie pracy wolnego rynku, np. na przykład gdy lex retro jednak agit, na przykładzie prawa o nieruchomościach z lat 90 (Trump 2016, s. 93). Narzeka na przeregulowania prawne, które powodują, ze Niemcy budują fabryki aut w Meksyku a nie Tennessee (Trump 2016, s. 99). Prawo o federalnym systemie podatkowym liczy 74.608 stron (Trump 2016, s. 163). Trump proponuje koniec ze zwolnieniami podatkowymi, a w zamian cztery progi podatkowe (0 % dla singla zarabiającego do 25 tys $ rocznie, lub pary zarabiającej do 50 tys, 10%, 20% i 25 %), łatwe do obliczenia (Trump 2016, s.165). CIT za przykładem Reagana planuje obniżyć do 15%.

Trump zauważa, że Reagan też był praktykiem i też zmienił partię, gdy stwierdził że Demokratom odbiło (Trump 2016, s. 111). Sędziowie powinni bronić konstytucji a nie uprawiać politykę społeczną. Dalej narzeka na VA (nieskuteczną jego zdaniem organizację pomocy weteranom). W sprawie przestępczości, Trump powołuje się na Project Exile (1997): https://en.wikipedia.org/wiki/Project_Exilejako przykład skuteczności. Ubolewa nad demonizowaniem broni półautomatycznej (s. 128). Narzeka dalej nad wojną z Bożym Narodzeniem i upadkiem instrastruktury. Trump ma wiele wiary w USA, i liczy, że Amerykanie przezwyciężą obecny marazm. Książka Trumpa to po prostu jego program polityczny, ciężko ją więc ocenić, wydaje się sensowna, a jak będzie – zobaczymy.

Kolejna książka pod która warto sięgnąć, ale już z pewną dozą ostrożności to: „Donald Trump. Człowiek sukcesu” Michaela D’Antonio, przeł. Maciej Studnicki, Wydawnictwo Bukowy Las Wrocław 2016. Oryginał tej książki tez pochodzi z 2015 roku. D’Antonio zauważa, że 96 % Amerykanów zna Trumpa, ale większość z nich go nie lubi (D’Antonio 2016, s. 9). Szybko niestety widzimy propagandę np. D’Antonio zarzuca Trumpowi, ze wykorzystuje irracjonalne lęki wyborców (D’Antonio 2016, s. 11), choć przecież nielegalna imigracja to nie jest żaden irracjonalny lęk. Ojciec Trumpa był „po niemiecku ostry” (D’Antonio 2016, s. 50), cokolwiek to znaczy. Potem mamy pastwienie się nad Trumpem za to, że uznał swego starszego brata za zbyt miękkiego, i za to, że przechwala się szkolnymi wyczynami sportowymi. D’Antonio przynajmniej oszczędza go trochę za wywinięcie się od służby wojskowej w czasie Wietnamu, bo nie on jeden się wywinął (D’Antonio 2016, s. 76). Młody Trump był ponoć przeciwko wojnie, ale nie do poziomu hipisowstwa. 60% jego rówieśników tez się wykręciło z Wietnamu. Sukces Trumpa pochodzi zdaniem autora z przyjaźni z Royem Cohnem, agresywnym prawnikiem, kryptogejem (D’Antonio 2016, s. 84). Watergate i Wietnam miały wzmocnić hobbesowski światopogląd Trumpa (D’Antonio 2016, s. 103). Mijanie się z prawdą miał wziąć od Reagana, podobnie jak przekonanie, że chciwość jest dobra (D’Antonio 2016, s. 145). Autor nie omieszka wytknąć Reaganowi potrojenie długu federalnego. Cytuje historyjkę jak Trump zwolnił pracowników, bo Johnny Carson uznał, że ukradli mu płaszcz (potem go znalazł), potem jak namawiano Trumpa do kandydowania na burmistrza przeciw Edowi Kochowi (D’Antonio 2016, s. 156). Potem mamy dość żałosną próbę przekonania czytelnika, że Trump jest rasistą, skoro w 1989 roku powiedział, że „wykształcony czarny ma na rynku olbrzymia przewagę nad wykształconym białym” (D’Antonio 2016, s. 199). W 1992 Trump wystąpił na Kapitolu proponując PODNIESIENIE podatku dla najbogatszych (D’Antonio 2016, s. 230). W tym samym czasie był za dekryminalizacją posiadania nielegalnych narkotyków. W 1997 powiedział, że żałuje że nie zaprosi już Lady Di na randkę (D’Antonio 2016, s. 243). W 1996 roku Trump cieszył się, że Forbes ujął go na liście najbogatszych Amerykanów (nr 373, w 2000 będzie nr 167). Kampania w partii Rossa Perota, to wg autora tylko podbijanie PRu przez Trumpa (D’Antonio 2016, s. 251). Trump krytykował Pata Buchanana w 1999 roku za „hitlerowskie sympatie” i narzekał, że GOP przesunęła się zbytnio na prawo (D’Antonio 2016, s. 252). W 2004 roku nie zdecydował się kandydować na prezydenta USA, zadowalając się krytykowaniem Busha za politykę gospodarczą i wojnę w Iraku (D’Antonio 2016, s. 257). Watpił czy Bush zdoła zbudować w Iraku stabilną demokrację. Al. Gore starał się pozyskać wsparcie Trumpa, bez powodzenia. Zamieszanie z birth certificate Obamy rozpoczął prawnik Andrew Martin, z którego obamolubny autor robi kompletnego wariata (D’Antonio 2016, s. 290), Trumpowi zas zarzuca rozdmuchanie sprawy z powodów reklamowo-biznesowych. W 2011 roku Trump owiedził CPAC, czyli konserwatywne forum amerykańskie, i już wtedy krytykował przekręty handlowe Chin, Meksyku i wtedy jeszcze – Japonii (D’Antonio 2016, s. 293). Również wtedy wyraził wątpliwość czy Obama jest obywatelem USA. Nieco temperował ten dyskurs konserwatywny redaktor FOXa Bill O Reilly. Dalej mamy opis tego „co Donald nabroił za granicą”, głównie wokół sporów ze szkockimi ekologami (D’Antonio 2016, s. 309). W sprawie Globalnego Ocieplenia autor nawet nie udaje obiektywizmu, uznaje za skandal, że Trump zakwestionował „twarde” dowody na to, że działalność człowieka itd. (D’Antonio 2016, s. 332). Nieco więcej obiektywizmu wykazuje autor opisując pyskówki z Cher i Beth Midler (D’Antonio 2016, s. 339). Na końcu mamy pontyfikowanie na temat tego czy narcyzm może i powinien być prezydentem (D’Antonio 2016, s. 354). De facto o Trumpie wiele się z tej książki dowiedzieć nie da. Aż dziwne, że książka D’Antonia uchodzi za poważną biografię prezydenta-biznesmena.

Kolejna pozycją o jakiej trzeba wspomnieć to: David Cay Johnson, „Donald Trump. Jak on to zrobił?”, przeł. Aleksandra Paszkowska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej Warszawa 2017. Oryginał Johnsona wydany został w 2016 roku jako The Making of Donald Trump, a więc adekwatniejszym tytułem polskim byłoby chyba „stawanie się DT”, ale co robić. „The Making” to bestseller NYT, a więc obiektywizmu jest w książce jak na lekarstwo. Mimo to jest to książka poważniejsza niż tanie psychologizowanie D’Antonia. David Cay Boyle Johnston (ur. 1948) to słynny dziennikarz śledczy i zdobywca nagrody Pullitzera (2001). Johnston zapewnia, że jako jeden z niewielu wziął w 2015 kandydaturę Trumpa na poważnie (Johnston 2017, s. 9), mimo iż w 2012 tez o tym mówił, ale zrezygnował. Wierzę mu. Tak samo wierzę, gdy Johnston opisuje rozmaite przekręty Trumpa jako biznesmena; współpracę z mafią kontrolującą w 1978 roku dostawy betonu (Johnston 2017, s. 69), zatrudnianie polskich nielegalnych imigrantów przy budowie Trump Tower, bez uwzględnienie wymogów BHP (Johnston 2017, s. 102), olanie Metropolitan Museum of Art. W kwestii reliefów art. Deco (Johnston 2017, s. 103), bycie pierwszym too big to fail, wierzycielem banków ratowanym przez rząd – 1990 (Johnston 2017, s. 115-126), uchylanie się od części podatków dochodowych, dostarczanie przestarzałej wiedzy o biznesie w ramach Trump University i używanie nazwy uniwersytet nielegalnie (Johnston 2017, s. 163), zrobienie z Meksykanów sprawy politycznej, choć wynikała z personalnego sporu z sędzią Gonzalo Curielem w sprawie ww uczelni (Johnston 2017, s.170), używanie pseudonimu John Baron do podrzucania prasie plotek na własny temat, udawanie filantropa bardziej niż bycie nim, rozsiewanie plotek o romansach m.in. z Carlą Bruni (Johnston 2017, s. 193), użyczenie swego imienia dla Trump ocean Resort, która nie była jego przedsięwzięciem, ale wielu ludzi zainwestowało w mieszkania ze względu na markę (Johnston 2017, s.225). Jestem pewien, że Johnston wykonał porządna dziennikarską robotę, jednak moim zdaniem, mimo próby przedstawienia twego wszystkiego jako straszliwych przewinień, myślę, że Johnston straszliwie przesadza. Jak na kilka dekad biznesowej działalności deweloperskiej człowieka, który postawił wiele budynków to raczej nie jest wiele grzechów. Jak na człowieka, który postanowił robić biznes za pomocą szołmeństwa, nie jest też szokujące, że Trump ubarwia nieco rzeczywistość.

Johnston jest za to kompletnie niewiarygodny, gdy upewnia czytelnika, że gdyby los rzuciłby go do Arkansas badałby przekręty Clintonów (Johnston 2017, s. 9). Bardzo wątpię, zwłaszcza, że zarzuca on niebywały populizm zarówno Sandersowi jak i Trumpowi, czyli dokładnie tak jakby chciała Clinton. Nie podzielam zdania Johnstona co do tego, że Marco Rubio jest poważniejszym kandydatem tylko dlatego, że wie co to jest atomowa „triada”, a Trump nie (Johnston 2017, s. 14), nie rozumiem czemu Johnston czyni taki harmider wokół wywiadu Lestera Holta z Trumpem z czerwca 2016 roku, podczas którego Trump starał się przekonać widzów, że w czasie ataku terrorystycznego w Benghazi Hilary Clinton spała, mimo iż Holt wykazał, że wtedy było południe (Johnston 2017, s. 13), zupełnie jakby nie dało się spać w południe, albo to miało jakiekolwiek znaczenie. Benghazi to porażka Clinton jak wiemy z wikileaks i nie ma tu z czym dyskutować, no chyba, że się zaprzedało duszę jej kandydaturze, jak chyba to uczynił Johnston. Inaczej nie narzekałby wbrew faktom, że budynki Trumpa są kiczowate (Johnston 2017, s.75), widziałem Trump Tower, moim zdaniem jest cool i bardzo elegancki ale de gustibus… Najbardziej kuriozalnym fragmentem jest ten gdzie Johnston próbuje nas przekonać, że zdania Trumpa o tym, że zemsta jest dobra, są czymś więcej niż tylko biznesowym żartem wstawianym do jego książek o managemencie, i że kłóci się to z informacją, jakoby Trump wiele czytał Biblię (Johnston 2017, s. 42), akurat oko za oko w Starym Testamencie jest przecież, a Charles Prager przekonująco dowodzi, że ten koncept jest raczej progresywny:

 

 

. W każdym razie wydaje mi się, że Johnston zbyt literalnie odczytuje treści PR-owe z książek Trumpa. Zabawne jest też straszenie czytelnika „islamofobem” frankiem Gaffneyem, i „rasistą” Stevem Bannonem, których Trump dobrał sobie na współpracowników.
Co ciekawe ani D’Antonio ani Johnston nie rozumieją na czym polega fenomen Trumpa, czyli tego, że najważniejszy był tu sprzeciw wobec poprawności politycznej, i polityki „zawodowej”, bardziej niepokoi mnie wiec ciasnota umysłowa tych autorów niż zamiary czy też kwalifikacje etyczne czy intelektualne Trumpa do bycia prezydentem USA.

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

19 Odpowiedź na “Donald Trump o sobie i demokraci o Donaldzie Trumpie”

    1. Dyskusja z Panem o to, czy globalne ocieplenie jest potwierdzone naukowo. Są na jego antropogeniczność twarde dowody. 

  1. Matko Boska! Co wygaduje ten facet o Biblii? Sam stosuje karkołomne i infantylne, zwyczajnie kretyńskie interpretacje, a lenistwo intelektualne zarzuca tym, którzy ją oceniają jako niemoralne i niepotrzebne bzdety. Mimo wciskania ludziom Biblii i na przekór wszelkim hamulcom jakie ze sobią niosła i niesie, jakoś ta cywilizacja powstała. Ale szukać tam podstawy praw człowieka, demokracji … że to niby z niej, po kilku tysiącach lat, coś takiego się  wykluło? Z niej czy A czy bez niej nie byłoby szybciej i lepiej? Ani wówczas, ani dziś nie jest i nie powinna być ostoją, ani źródłem  praw, ani moralności. 

        1. Douglas Murray ma pewnie poczucie winy, że został ateistą, i pewnie uważa, że to ateiści zapraszali muzułmanów do Europy, bo odeszli od "chrześcijańskiej" cywilizacji, dlatego chce żeby chodzili oni do kościoła…

          1. Tutaj jest wypowiedzić Sama Harrisa: https://youtu.be/pDiTRe-eQqw

            ========

            pewnie, bo przecież każdy prawak myśli tak samo, co? ech Towarzyszu gdybyś ty czasem pomyślał zamiast nienawidzić…
            —-
            Skoro tak twierdzisz.
            Też chcesz stosować tę kulawą obronę, że nie można się z Tobą nie zgadzać, bo masz prawicowe poglądy? Chcesz wymyślić "rasizm poglądowy", i stosować go jako obronę jak Lauren Southern i  Jacek Tabisz? 🙂

            Ja uważam, że istnieje takie zjawisko i taki trend.
            To się nie wiąże z żadnymi emocjami.

             

    1. A JEDNAK to prawda, że oko za oko jest lepsze niż zabijanie się cąłymi rodzinami jak to robili na wpół pogańscy Korsykanie jeszcze 300-400 lat temu . Masowa Vendetta lepsza?

      Mniej emocji więcej argumentów proszę 🙂

      1. Mniej emocji więcej argumentów proszę

        -W Biblii nie ma żadnych argumentów do roważania. Nic w tej cywilizacji się na niej nie opiera, nic dobrego z niej nie wyrosło, wszelkie dobre prawo jest z nią sprzeczne, a że coś tam się pokrywa to nic nadzyczajnego. Żaden wynalazek, ani odkryte prawo nie potrzebowało biblii. Przeciwstawianie dzikich praw jakichś ludów, nieco mniej dzikim z biblii to absurd. Zreszta można tam znaleźć równie dziekie, mordowanie, rzezie całych plemion z boską pomocą. Kazirodztwo, niewolnictwo, handel ludźmi, krwawe ofiary. Wybieranie kilku zasad i infantylna ich interpretacja oraz pogląd, że to dzięki nim coś się zmieniło na lepsze, jest śmieszne i głupie. "Oko za oko" usprawiedliwiało z jednej strony niekończącą się zemstę, a z drugiej też jest niesprawiedliwe, bo moje oko jest więcej warte niż oko przestepcy. Po prostu ja się nie umawiałem na wymianę oczu. To że jemu  ktoś też wyłupi oko to mało, bo on był napastnikiem, przestępca powinien stracić więcej niż ofiara. Głupota goni głupote, a tendecyjne usprawiedliwianie i wywyższanie biblijnych bredni jest poniżej godności istoty rozumnej w XXI wieku. 

  2. Co by zauwazyl neutralny politycznie kosmita obserwujacy

    Trumpa w Waszymgtonie.

    1) korupcja. Charytatywna Fundacja Trumpa byla uzywana przez Trumpa i jego rodzine dla prywatnych  i politycznych celow,spawa jest obecnie w sadzie  Nowego Jorku.

    2) Kierownik kampanii wyborczej Trumpa w 1916 roku Paul Manafort wyladowal w wiezieniu, oszustwa zwiazane ze sprawa konsultacji Ukrainy.

    3) prywatny adwokat Trumpa Michael Cohen czeka na proces sadowy z powodu kretactw finansowych

    4) Mr Trump nie rozroznia prawdy od klamstwa

    5) od inauguracji uplynelo ponad 500 dni w ktorych Trump spedzil q170 w swoich hotelach i grajac w golfa 

    6) nieuczciwosc podatkowa. Dotychczas Trump nie ujawnil zeznan podatkowych w okresie przed prezydentura. Naduzycie wladzy. Zwykly obywatel bylby w wiezieniu za ujrycie finansowych transakcji. 

    7) Trump przypisuje sobie niezwykle sukcesy i talenty choc jest malowyksztalcony i mierny intelektualnie.

    8)Wojna taryfowa Trumpa z Kanada powoduje zle stosunka z lojalnym bliskim narodem . 

    9)podsumowujac,  byly sekretarz stanu Rex Tillerson  nazwal Trumpa  MORON to znaczy idiota. Jest gorzej bo ten moron wyrzadza szkody ktore bedzie trudno naprawic. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

18 − cztery =