W tytule wybrałem nazwiska dwóch muzyków, którzy wywarli na mnie szczególne wrażenie 22 listopada, gdy wrocławski Jazztopad połączył dwa bardzo ciekawe koncerty jednym biletem.
Wpierw mieliśmy niezwykły duet dwóch znanych perkusistów, związanych z jazzem ale nie tylko. Ich wspólna improwizacja sprawiała wrażenie starannie dopracowanej formy, choć muzycy zetknęli się ledwie na godzinę przed koncertem. Było to zatem Simon Barker & Hamid Drake Duo. Hamid Drake zaprezentował w tym duecie swoje ogromne doświadczenie w muzyce freejazzowej. Do tego używał instrumentów etnicznych i w paru momentach odwołał się do poezji i filozofii indiańskich szamanów. Simon Barker grał z kolei w mocny, silnie zarysowany sposób. Dzięki niemu fantazyjne podróże Drake'a zyskiwały więcej energii. Publiczność była zachwycona duetem, co dobrze świadczy o wyrafinowaniu bywalców Jazztopadu, gdyż Simon Barker & Hamid Drake Duo starannie unikali momentów, gdy nieprzerwana narracja rytmiczna oparta na miarowym pulsie trwa dłużej niż minutę. Mieliśmy tu za to piękne muzyczne malarstwo, zaś momentami nawet rzeźbiarstwo. Obaj perkusiści starannie dbali o wpisanie swoich dźwięków w przestrzeń, dzięki czemu pobudzali do istnienia w naszej wyobraźni prawdziwe dźwiękokształty. Hamid przytoczył w pewnym momencie aforyzm jednego z szamanów – "gra na bębnach to bicie serca wszechświata". I rzeczywiście, tak można by najlepiej podsumować ten koncert.
Drugą część wieczoru 22 listopada wypełnił Bigger Vicious – zespół znakomitego trębacza Avishaja Cohena. Bigger Vicious powstał w wyniku zjednoczenia na potrzeby Jazztopadu dwóch zespołów – elektrycznego i akustycznego, z którymi Avishai współpracuje przy odrębnych projektach. Również utwory zaprezentowane we Wrocławiu zostały stworzone specjalnie z uwagi na nasz festiwal. Było to tym milsze, że były to dzieła piękne, pełne nagłych zwrotów tonalności, urywające się w inne pejzaże podobnie jak muzyka w Twin Peaks Davida Lyncha. Avishai nie dominował nad swoim zespołem, raczej rozpływał się w morzu całkiem monumentalnego brzmienia, które członkowie zespołu wypełniali ze smakiem i niemal filozoficzną głębią. To był piękny koncert.