Marzec to miesiąc Wrocławskiej Orkiestry Barokowej. Na początku miesiąca grająca na dawnych instrumentach orkiestra zachwyciła melomanów znakomitymi interpretacjami Vivaldiego pod batutą największych jego koryfeuszy – Alessandriniego i Carmignoli (ten ostatni grał też oczywiście na skrzypcach). 27 marca w NFM WOB wystąpiła z naszymi sąsiadami, a mianowicie Dresdner Kammerchor, który stosunkowo często gości w progach NFM, ale tym razem ten każdego dnia znakomity chór również wspiął się na ponadprzeciętny poziom. Artyści przedstawili porywające arcydzieło – Pasję Janową J.S. Bacha, utwór słynny dla wyjątkowej siły dramatyzmu i jednych z najwspanialszych w dziejach muzyki arii i chórów.
Dresdner Kammerchor / fot. materiały prasowe zespołu
Całość prowadził wieloletni szef artystyczny Drezdeńczyków Hans-Christoph Rademann. Ciężko jest powiedzieć coś nowego w pasjach Bacha, za które chwytają największe gwiazdy muzyki dawnej. Rademann bez wątpienia dołączył do nich wrocławskim wykonaniem, zadziwiając mnie niezwykle sugestywnym potraktowaniem chórów i towarzyszącej im orkiestry. Miało się wrażenie realistycznej niemal ilustracji całego pasyjnego dramatu, barokowe figury retoryczne Bacha zostały ożywione w sposób perfekcyjny, stały się naturalne jak zapadająca za murami NFM noc. Jednocześnie brzmienie chóru było czarująco piękne, w niektórych momentach zamykałem oczy i zanurzałem się w tym brzmieniu jak w ciepłym oceanie.
Koncepcję dyrygenta wspierał genialną kreacją Ewangelisty wykształcony w islandzkim Reykjaviku Benedikt Kristjánsson. Posiada on głos lekki, świetlisty, wyjątkowo elastyczny i zadziwiający jeśli chodzi o technikę oddechową. Kristjánsson okazał się rewelacyjnym Ewangelistą, zaś w pasjach ta rola decyduje bardzo mocno o całości wykonania. Słuchając tego tenora miałem wrażenie, że Bach zbliżył się do Il Combatimento Monteverdiego i jego stillo concitato, stylu wzburzonego. W narracji Ewangelisty obrazy, emocje, afekty brzmiały niezwykle sugestywnie, barwnie, obrazowo i pięknie. Przykładowo, gdy Kristjánsson śpiewał o przybiciu INRI do krzyża jego objaśnienie treści tablicy było nagle neutralne, pachniało wręcz urzędowym napisem. Z kolei wszelkie gry Piłata i Arcykapłanów opisywane były jakby to była fascynująca powieść, przedstawiana po raz pierwszy. Takim wrażliwym podejściem do opowieści, nie unikaniem manieryzmów skrytych w późnobarokowym świecie Bacha, Benedikt Kristjánsson doskonale współtworzył barwną i sugestywną interpretację Hansa-Christopha Rademanna.
Wrocławska Orkiestra Barokowa grała doskonale. Chciałbym skomplementować wszystkich muzyków, zwłaszcza tych w solowych partiach. Było tak dobrze, że ciężko kogokolwiek z nich wyróżnić. Ale jednak to zrobię, gdyż brzmienie wiolonczeli szefa artystycznego WOB było zupełnie wyjątkowe. Pełne mocy, doskonale precyzyjne i bogate w barokowym zdobnictwie, mądre, towarzyszące niczym kolejny świadek dramatu. Do kunsztownej gry Jarosława Thiela dołączał równie magicznie Janusz Musiał, kontrabasista bez reszty zakochany w swoim instrumencie, jeśli sądzić tylko po jego kontrabasowych aktywnościach w NFM.
Wśród śpiewaków nie tylko Ewangelista był znakomity. Poziom wokalny był świetny. Doskonały był Jezus kreowany basem Martina Schicketanza. Jego głos był równy i pełny w całej skali, emocje były łagodnie zaznaczone. Rewelacyjny był alt Britty Schwarz. Piękny, głęboki głos, pełen żalu. Jednak obok piękna tego altu przykuła moją uwagę wyjątkowo wyrafinowana realizacja Bachowskich ozdobników i manieryzmów, oraz dysonansowych, niepokojących elementów tej partii wokalnej. Sopran Johanny Winkel również zachwycał. Także drugi bas, obecny w ariach – Felix Schwandtke był bardzo dobry i jednocześnie dobrze się odróżniał barwą głosu od Jezusa, co też ma znaczenie w akustycznym całokształcie pasji.
Podsumowując – spodziewałem się bardzo dobrego koncertu. Rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Drezdeńsko – wrocławska interpretacja Pasji Janowej Bacha doskonale zniosłaby porównania z największymi interpretacjami tego utworu z ostatnich lat i mam nadzieję, że ktoś ją zarejestruje fonograficznie. Tę oryginalną, piękną i przemyślaną interpretację powinien poznać każdy miłośnik muzyki Jana Sebastiana Bacha.