Małymi kroczkami wyprowadzili nas poza obręb sądu. Jeszcze dzień wcześniej protestujący ludzie, sędziowie i sędziny na co dzień pracujący w budynku, mogli podczas protestu stać na stopniach sądu. Obrona demokracji i konstytucji zaczyna przeistaczać się w coraz mniej legalną działalność w Polsce. Protesty pod sądem stają się nie tylko coraz smutniejsze, ale coraz bardziej wymagające. Protestujący i protestujące muszą bowiem postawić sobie ważne pytanie: ile jestem w stanie znieść, ile poświęcić? Powoli, drobnymi kroczkami serwowany nam totalitaryzm zaczyna się stawać coraz bardziej realny. Przypomnijmy jednak o co walczymy: o nie łamanie konstytucji, o przestrzeganie prawa, o zachowanie trójpodziału władzy. Po co to robimy: dla zachowania wolności społeczeństwa, różnorodności i pluralizmu. Dlaczego to takie ważne: ponieważ jesteśmy różni, a demokracja wszystkim nam niezależnie od płci, przynależności etnicznej, religijnej, czy braku przynależności do jakiejś konkretnej grupy, pozwala na takie same prawa i konstytuowanie własnego życia w ramach własnych potrzeb. Dlaczego wiemy, że nasze prawa są zagrożone: ponieważ rząd od dawna nie kryje swoich celów: ujednolicenia polityki i podporządkowania jej jednej partii rządzącej, przejęcie władzy na wszystkich szczeblach od gmin po centralne urzędy, oraz narzucenie społeczeństwu jednej ideologii. Do tego dochodzi niebezpieczny mariaż partii rządzącej ze skrajnymi katolickimi hierarchami i podporządkowanie polityki kościołowi. W ten sposób w Polsce zaczynamy stać przed łamaniem nie tylko konstytucji ale i praw człowieka, gdzie jednostki mogą zostać pozbawione możliwości do życia w zgodzie z własnymi przekonaniami (odmiennymi od jednej ideologii narzucanej przez rząd). Powoli drobnymi kroczkami możemy obserwować jak odbiera nam się wolność. Gdy minister Gowin ogłaszał konsultacje ze środowiskami akademickimi przy pracy nad konstytucją dla nauki, przemienił w farsę nie tylko konsultację ale i partycypacyjny charakter prowadzenia tego typu prac. Środowiska akademickie w zasadzie były informowane o planowanych zmianach, nikt z ministerstwa nie dawał jednak szans na poważną debatę wokół proponowanych zmian. Wprowadzenie na wolne uniwersytety organu doradczego, który ma być złożony z ludzi z poza uniwersytetu oznacza możliwość wprowadzenia osób z kręgu wybranego przez polityków. Nauka przestanie rozwijać się w wolnych jednostkach a zacznie być poddana kontroli politycznej. Od zarania dziejów wiemy dobrze, że kto ma naukę ma władzę. Ograniczenie autonomii senatu uniwersyteckiego, rad naukowych wydziałów, oznacza, że na Uniwersytecie skończy się wolność poszukiwań i badań a zacznie ideologizacja, oraz wprowadzanie zmian jakie zażyczy sobie polityka. Wprowadzenie do Sądu Najwyższego ławników, sugerujące jakoby społeczeństwo w ten sposób przejęło władzę nad sądem, oznacza nie tylko spowolnienie prac Sądu, ale przede wszystkim wprowadzenie ciała kontrolującego niezależne orzeczenia sędziowskie. Przy zniszczonym trybunale, osłabiony Sąd Najwyższy staje się jeszcze jedną instytucją utraconą w walce o zachowanie demokracji. Bez niezależnego prawa, Sądu Najwyższego obywatele i obywatelki skazani są na prawną farsę. Wystarczy, że ktokolwiek z nas wejdzie w konflikt prawny z osobą powiązaną z rządzącą partią, a nasza szansa na obiektywny i uczciwy wyrok maleje do zera. Gdy kierowcy ówczesnej Pani Premier Szydło spowodowali wypadek w Oświęcimiu, gdy kierowcy ówczesnego Ministra Macierewicza staranowali samochody prywatnych osób śpiesząc się na trasie wielce symbolicznej Toruń-Warszawa – poszkodowani mieli jeszcze szanse na dojście do prawdy.
Małymi kroczkami odbiera nam się jednak sprawiedliwość, szacunek do władzy, obiektywność i niezależność. Małymi kroczkami zbliżamy się do totalitarnego systemu. Jeszcze możemy protestować, jeszcze mogliśmy spotkać się pod sądami. Jeszcze policja tylko stoi obok i się przygląda protestującym zabezpieczając teren. Ale nie tak dawno temu w naszej historii policjanci nie stali obok, nie przyglądali się spokojnie. Po 1989 roku, kiedy Polska uczyła się demokratycznego życia ja sama musiałam nauczyć się, że zatrzymujący mnie policjant i sprawdzający moje dokumenty podczas drogowej kontroli nie robi nic złego, nie chce podłożyć mi do bagażnika ulotek, które następny patrol wyciągnie tryumfalnie by mnie aresztować. Musiałam się nauczyć, że policja jest z moich podatków i dla mnie, ma mnie chronić, strzec porządku. Musiałam się też nuczy, że wystarczy iść do pracy, zarobić uczciwą pracą pieniądze a potem można w sklepie kupić wszystko co jest mi potrzebne do życia. W kiosku nie muszę na lewo pod ladą zdobywać schabowego, nie muszę dogadywać się z Panią z mięsnego, że za firankę odsprzeda mi ryzę papieru. (Dla nie wtajemniczonych, filmy Barei to kurs dla początkujących w absurdzie totalnego zarządzania – i nie, Bareja nie przesadzał, to tak było). Musiałam się też nauczyć, że posiadanie paszportu w domu jest czymś normalnym, tak samo jak weekendowy wypad do Londynu by pobiegać po galeriach.
Zaczyna się małymi kroczkami, najpierw sądy, wolność mediów, uczelni, potem paszporty obywateli, puste pułki sklepowe, sklepy dla uprzywilejowanych, nagonki, szczucie obywateli przeciwko sobie, więzienia, przesłuchania, obozy pracy. Moi drodzy, tylko, że myśmy to już przerabiali! Dlaczego mamy raz jeszcze wejść do tego samego?! Polsko obudź się! Polacy nie dajcie zabrać sobie z tak wielkim trudem zdobytej demokracji. Życie w totalitaryzmie naprawdę uprzedmiotowia i nie jest tak wesołe jak w „Misiu”.
Nooo. Odkrycie na miarę nagrody nobla.
Dalej nawet nie czytam. Po pewnie kluczowe poświęcienie, to zaparkowanie Mercedesa sto metrów dalej na płatnym miejscu postojowym na dłużej niż godzinę typowego kontaktu z jakimś urzędem.
Zamiast komentarza:
http://www.rmf24.pl/raporty/raport-batalia-o-sady/fakty/news-1-5-mln-zlotych-na-odprawy-dla-sedziow-sadu-najwyzszego,nId,2602820