Dwie godziny religii w szkole

Od kiedy usłyszałem, iż w obecnych czasach młodzi Polacy mają dwie godziny lekcji religii w tygodniu, nie mogłem się pozbyć zdumienia wywołanego tą informacją. Jako istota „małej wiary” (tak naprawdę „żadnej wiary”) nie jestem w stanie przyjąć do wiadomości, iż nasi ministrowie edukacji w taki sposób chcą wykorzystywać energię osób młodych, wkraczających dopiero w swoje życie. Te dwie godziny mogłyby być, moim zdaniem, spędzone w inny, bardziej pożyteczny sposób. Na przykład, wiemy, że bez odpowiedniej ilości i jakości lekcji biologii nie będzie przecież wielu nowych biologów, a bez fizyki nie będzie rozwoju tej gałęzi wiedzy, która obok innych ważnych zadań, potrafi badać zagadki materii w mikro — i makroskali, czyli po części te zagadki, na które często religia „zna” już niezmienną od wieków odpowiedź, wciąż mniej i mniej związaną z najbardziej nawet fantazyjnie traktowaną rzeczywistością. Lecz przecież nie o materię w polskiej edukacji coraz częściej chodzi, lecz o ducha. O ducha przeważnie konkretnego, związanego z domniemanymi cudami z Lourdes i z Częstochowy, oraz z licznymi pomnikami papieża Jana Pawła II (który nazwał niereligijne społeczeństwa „cywilizacją śmierci”) i z innymi zjawiskami tego typu. Za tego ducha płaci się mniejszym i mniej powszechnym zrozumieniem teorii względności, doboru naturalnego, fizyki kwantowej, ale też choćby nienajlepszą kondycją młodzieży, która w szkole nieraz częściej się modli, niż gra w piłkę.

Kto chce takiego stanu rzeczy? Nawet Watykan nie ponosi tu pełnej odpowiedzialności, bowiem konkordat mówi o lekcjach religii w szkole, nie ustala jednakże ich ilości. Równie dobrze mogłaby być jedna lekcja w półroczu. A może decydują o tym idący do szkół uczniowie, albo ich rodzice, albo wreszcie politycy? Nasi sąsiedzi, Czesi, pokazują, iż bez tak intensywnego uduchowienia szkoły może istnieć społeczeństwo co najmniej równie jak my uczciwe i życzliwe. Dlaczego nikt z osób mających wpływ na programy szkolne nie zwróci na to uwagi i nie zastanowi się na nadgorliwością wprowadzania praktyk religijnych do szkół? Mamy przecież XXI wiek. Człowiek może się realizować na miliony sposobów, ale potrzebna mu jest wiedza, która jest obecnie największym skarbem i przepustką do bogatszego życia nie tylko pod względem zarobków, ale przede wszystkim z perspektywy humanistycznej. Im większe mamy możliwości, tym pełniej możemy żyć, tym większy mamy wybór i wpływ na to, jakie będzie nasze życie. Nie chodzi tu tylko o naukę — mówi się, że Polacy są narodem głuchych — czy zamiast choćby jednej z tych dwóch lekcji religii nie mogłoby być lekcji muzyki? Czy taka lekcja nie wpłynęłaby lepiej na wrażliwość i subtelność w postrzeganiu codzienności i chwil bardziej wyjątkowych?

Póki co mało kto przeciwko takiemu zagospodarowaniu czasu uczniów protestuje. Zamiast nauki samodzielnego i krytycznego myślenia przez dwie godziny w tygodniu rozwijające się umysły przyjmują dogmaty obrazujące nieraz wizje świata sprzed tysięcy lat. Ale nie są to przecież lekcje historii. Owe dogmaty przeciwstawia się wiedzy o świecie, jaką udało nam się zdobyć w dzisiejszych czasach. Owe dogmaty przeciwstawia się tak naprawdę innym przedmiotom szkolnym. Niektórzy uczniowie są na szczęście na tyle sceptyczni, iż przyjmują nie przystający do rzeczywistości przedmiot z dystansem i humorem. Ale cierpi na tym i tak ich szacunek do samych siebie i do społeczeństwa, które ich tam umieściło. Są też tacy, którzy dla łatwych ocen na świadectwie cynicznie nudzą się dwie godziny w tygodniu. Ów cynizm przechodzi nieraz na inne przedmioty, które nawet zdolni uczniowie uczą się „znosić”, a nie rzeczywiście poznawać, również w wymiarze emocjonalnym. Na koniec edukacji ta postawa niekiedy pozostaje i efektem jest niedbałość, prowizoryczność i niezadowolenie z życia wielu dorosłych. Nikt z tego powodu raczej nie umiera, życie toczy się dalej, ale niezadowolenie umniejsza jego jakość. Tego typu refleksje zrodziły pomysł na mój kolejny filmik z cyklu „Bezbożna pogadanka”.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

5 Odpowiedź na “Dwie godziny religii w szkole”

  1. O programie nauczania nie decydują uczniowie, rodzice, ani nawet nauczyciele, ale urzędnicy, którzy często są oderwani od rzeczywistości w swoich teoriach, mój krótki epizod pracy w polskiej szkole publicznej ( na szczęście ) dobitnie mi ukazał, jak chory jest cały system edukacji w Polsce, można by dużo pisać….

  2. Zapomniał Pan niestety o tym, że gdy dziecko nie chce uczęszczać na lekcje religii, potrzebuje zgody rodzica. Nie wspominając o tym, że lekcje etyki, które powinny zastępować religię to fikcja.

    1. Nie zgody rodzica – tylko zgody rodzicow. Po zlozeniu przez ojca pisemnej prosby o wypisanie dziecka z katechizacji, wychowawczyni natychmiast dzwoni do matki
      z pytaniem czy mezowi odbilo i czy wyrzucic te aplikacje do kosza. A przed przyjeciem
      wniosku zniecheca grozac przesladowaniami przez kolegow itp.

      Swietny system. W niejednym zwiazku znajdzie sie przynajmniej jeden rodzic
      ze sczerniałym mozgiem i wypisanie nie dojdzie do skutku.

  3. Zgadza sie, wyprowadzenie katechezy z panstwowych szkoł to najwazniejszy problem owczesnej Polski. Powinno sie ogłosic konkurs na instrument (czarodziejski flet?) ktory wyprowadzi dobodziejow ze szkoł. Dzisiejsza katecheza to przedmiot zwany „Przygotowanie do zycia w obłudzie” .
    Dzisiejsza Etyka powinna zmienic nazwe na „Nauka o religiach”, bo dzisiejszy podział niejako legitymuje Katecheze jako alternatywe do poznania wielu religii i innnych systemow wartosci, etyki czy filozofii.

  4. Do Doroty,
    Jeśli chodzi o program nauczania religii, to jest on ustalany przez kościół. W razie wątpliwości, czy problemów, rodzic powinien kontaktować się z kurią, a nie z kuratorium.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 − 11 =