ein Glaube, eine Nation, ein (zwei?) Präsident(en)

    “Mądry Polak po szkodzie” mówi stare, polskie przysłowie. Wiele wskazuje na to, że po raz kolejny w naszej historii zostanie potwierdzona prawdziwość tego powiedzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że ów napływ mądrości nastąpi dostatecznie wcześnie. Starania by się tak stało podjął niedawno sam prezydent-elekt Andrzej Duda, którego wybór na najwyższe stanowisko w państwie jest właśnie tą szkodą o której piszę. Otóż tydzień temu, w Rychwałdzie, podczas uroczystości religijnych, wybraniec jednej trzeciej naszego narodu dał prawdziwy popis swojej zaściankowości, bufonady i gburstwa. Innymi słowy pokazał, że ludzie, którzy uwierzyli w to, że będzie on prezydentem wszystkich Polaków są zwykłymi frajerami.

    Ileż to razy przed ostatnimi wyborami mogliśmy wyczytać i wysłuchać, że nie ma co straszyć PiS-em, że jest to normalna prawicowa formacja a ich nieprzystający do kultury politycznej Zachodu styl myślenia, ślepa wierność doktrynie katolickiej i związana z nią służalczość wobec hierarchów Kościoła Katolickiego są  tylko wymysłem liberalnych mediów. Mieliśmy również okazję „dowiedzieć się” od niektórych deklaratywnych zwolenników świeckości, że PO niczym nie różni się od PiS-u i nie można oskarżać Andrzeja Dudę o fanatyzm religijny, skoro Bronisław Komorowski to również katolik (choćby sama religijność polityka miałaby być problemem). Prym wiódł w tym działacz ruchu LGBT Krzysztof Legierski, który najwyraźniej chciał pokazać, że bardziej bierze sobie do serca słowa Chrystusa o nadstawianiu lewego policzka, gdy obijają już prawy, niż przeciętny chrześcijanin. Tymczasem nie minęły 2 miesiące od wyboru kandydata PiS-u na najwyższy urząd w państwie i tenże zdołał już udowodnić, że rację mieli jednak ci, którzy przestrzegali przed jego kandydaturą.

    Prezydent-elekt postanowił wziąć udział 20 lipca w koronacji Obrazu Matki Bożej Rychwałdzkiej. Ceremonia ta, nawet jak na obrzęd religijny, jest w moim przekonaniu dość prymitywna (swoją drogą to ciekawe, czy skoro większość wspólnot protestanckich uznaje kult obrazów za bałwochwalstwo, to czy ta uroczystość nie podchodzi czasem pod… obrazę uczuć religijnych), ale nie w tym rzecz. Pan Duda to wolny człowiek i może sobie wierzyć w co chce i swą wiarę kultywować. Problem jednak w tym, że przyszły Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej postanowił wykorzystać tą uroczystość, nawet nie tyle co do walki politycznej, co wprost do zaostrzania podziałów i stygmatyzacji jednej z grup społecznych. Andrzej Duda stwierdził, zabierając głos w czasie koronacji, że:

„Tego zawsze potrzeba, jeżeli ktoś chce zrealizować wielkie dzieło (…) naprawy Rzeczypospolitej, które jest przed nami. Wierzę, że jako ludzie wierzący, także dzięki tej modlitwie, zdołamy to zrealizować lepiej, uczciwiej i rzetelniej”

Z czego wynika, że, zdaniem dr Dudy, ludzie niewierzący, generalnie niespecjalnie nadają się do uczestnictwa w rządzeniu krajem, gdyż będą to robić „gorzej, mniej uczciwie i nierzetelnie”. Być może bycie „tym gorszym” nie będzie  w „Nowej, Wspaniałej Rzeczypospolitej” zarezerwowane jednak wyłącznie dla ateistów. Przyszły prezydent zwracał się bowiem do wierzących wyznających konkretny odłam chrześcijaństwa, stąd nie można wykluczyć, że tylko oni są (w mniemaniu prezydenta elekta) ludźmi uczciwszymi i rzetelniejszymi od reszty. Jako ateiści i agnostycy możemy więc się cieszyć, że jest iskierka nadziei, iż dla nowej władzy nie będziemy gorszym kalibrem człowieka niż „heretycy”.

    Warto w tym miejscu zastanowić się, szczególnie jeśli jest się zwolennikiem tezy, że PiS to „zwyczajna partia prawicowa”, czy słowa podobne do tych, które padły z ust prezydenta-elekta, mogłyby paść z ust Angeli Merkel, Davida Camerona, Nicholasa Sarkozy’ego, czy choćby i nawet Nigele’a Farage’a. Moim zdaniem nie ma na to najmniejszych szans, gdyż zachodnioeuropejska centroprawica już dawno zrozumiała, że podważanie podstawowych reguł liberalno-demokratycznego państwa mija się z celem, zaś stygmatyzacja ludzi ze względu na ich niewiarę lub wiarę w obrządku nie tym co należy, jest zaprzeczeniem jednej z idei prawicy, jaką jest jedność narodu. Dla PiS-u zaś liberalna demokracja jest śmiertelnym wrogiem, polskość jest nierozerwalnie związana z katolicyzmem, zaś potrzeba jedności narodu jest przez nich rozumiana bardzo specyficznie (naród to my, a nie k… wy!). Myślę też, że gdyby któryś z czołowych polityków zachodnioeuropejskich popełnił podobną wypowiedź, to w związku z nią rozpętałaby się niemała burza w mediach. U nas nic takiego nie miało miejsca, mimo że nasze establishmentowe „liberalne media” są rzekomo skrajnie antypisowskie i antykościelne.

    Chciałbym również przypomnieć, że obowiązujący w Polsce kodeks pracy zabrania dyskryminowania i faworyzowania ludzi w czasie procesu ich zatrudniania ze względu na religię. Natomiast wypowiedź prezydenta-elekta, który przecież będzie zatrudniał ludzi choćby do swojej kancelarii, może sugerować, że albo do takiej dyskryminacji będzie dochodzić albo Pan Andrzej Duda sprzeniewierzy się swoim poglądom i będzie ryzykował zatrudnieniem ludzi, jego zdaniem, niedostatecznie rzetelnych i uczciwych w sprawach związanych z współrządzeniem państwem. Oczywiście nie piszę tutaj tego by wzywać do jakiejś kontroli procesu zatrudniania w kancelarii prezydenta a tym bardziej by wzywać do jego ukarania (chociażby dlatego, że wspomniany przeze mnie przepis należy uznać za klasyczny przykład Lex imperfecta), tylko po to by uwypuklić w jakiej sprzeczności znajduje się prymitywny światopogląd naszego przyszłego prezydenta z tym co stanowią reguły prawne nowoczesnego państwa.

        Postawa prezydenta-elekta nie dziwi jednak tych, którzy nieco uważniej przyglądali się kim jest, z kim się zadaje i co reprezentuje były kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Wydaje się, że słowa, które Andrzej Duda wygłosił w Rychwałdzie są tylko przedsmakiem, tego co może być udziałem jego prezydentury. Należy tutaj chociażby przypomnieć, że jeden z najbliższych współpracowników Andrzeja Dudy, Krzysztof Szczerski, w swoich wypowiedziach nie ograniczał się do typowej retoryki charakterystycznej dla tej formacji, głoszącej potrzebę obrony tzw. chrześcijańskich wartości, ale wprost deklarował chęć zmiany ustroju państwa, na taki w którym dominującą rolę w senacie przejęłaby „reprezentacja Episkopatu Kościoła Katolickiego”.  Brzmi naprawdę (śmieszno-)strasznie.

    Trzeba przyznać, że przyszłość Polski (szczególnie w kontekście postulatów świeckości i neutralności światopoglądowej państwa) rysuje się bardzo nieciekawie. Należy w szczególności pamiętać, że w październiku tego roku czekają nas wybory do krajowego parlamentu, które mogą przesądzić o zwycięstwie formacji, którą do niedawna reprezentował Andrzej Duda. A to oznacza fundamentalną zmianę w kierunku w jakim będzie podążać Państwo Polskie- że nie będzie to kierunek w stronę nowoczesności, świeckości, tolerancyjności, otwartości chyba nie trzeba już przekonywać. Raczej należy przypuszczać, że będzie to państwo, którego działania można będzie streścić w haśle „Jedna Wiara, jeden Naród, jeden Prezydent (czy może raczej Prezes?)”. Całe szczęście zapędy te będą hamowane dzięki regułom rządzącym demokratycznym państwem prawa, jak i przez fakt, że lider PiS-u Jarosław Kaczyński, jako polityk antyrosyjski, woli już sojusz ze „zgniłym Zachodem” niż z Putinem, przez co nie będzie mógł nie liczyć się zupełnie ze zdaniem choćby UE. Niemniej jednak rządy PiS-u i Dudy oznaczać będą wstrzymanie w Polsce pozytywnych procesów cywilizacyjnych i kulturowych, które obecnie zachodzą. Będziemy, w imię dogmatów Jedynej Słusznej Wiary, zakazywać metody in vitro, zawieszona zostanie debata na temat związków partnerskich, podczas , gdy kolejne kraje będą legalizować badania nad embrionalnymi komórkami macierzystymi, czy wyrażać zgodę na małżeństwa osób tej samej płci. Po rządach PiS-u nie będziemy dyskutować o wprowadzeniu nauczania o religiach w szkole zamiast lekcji indoktrynacji religijnej, gdyż trzeba będzie się najpierw zająć się  wykreśleniem katechizacji z listy przedmiotów maturalnych. Dlatego, będąc zwolennikiem świeckiego i liberalnego państwa warto w jakiś sposób samemu (nie licząc jedynie na efekt głupkowatych wypowiedzi Dudy) dołożyć starań, by czarny sen się nie ziścił. Chociażby starając się namówić kogoś o niepisowskich poglądach do wzięcia udziału w wyborach, czy odżegnując niezdecydowanego od poparcia PiS-u. Bo inaczej może się okazać, że, jak pisał Jan Kochanowski: „nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”

O autorze wpisu:

19 Odpowiedź na “ein Glaube, eine Nation, ein (zwei?) Präsident(en)”

  1. „Z czego wynika, że, zdaniem dr Dudy, ludzie niewierzący, generalnie niespecjalnie nadają się do uczestnictwa w rządzeniu krajem, gdyż będą to robić „gorzej, mniej uczciwie i nierzetelnie” ”

    Na zajęcia z logiki, ale to szybko.

    1. Formalnie rzecz biorąc pan Jarosław ma całkowitą rację:
      z opinii, że wierzący (a ściślej: modlący się) będą rządzić lepiej nie wynika bynajmniej, że niewierzący „niespecjalnie nadają się”.
      Zwracam też uwagę na to, że prezydent elekt nie twierdzi, że niewierzący mają gorsze kwalifikacje, są głupsi, są mniej uczciwi, czy coś w tym rodzaju. On jedynie stwierdza, że modlitwa będzie pomocna dla tych, którzy się modlą.

      1. Panie Tomku napisał Pan:
        @Rafał Gardian: „Wypowiedź europosła Dudy jest w 100% jasna: katolicy z PiS będą rządzić lepiej od niekatolików z PO, bo są katolikami.”
        Zdaje się że przypisał Pan mi słowa które wypowiedział inny użytkownik.

      2. Pisze Pan kompletne bzdury. Duda powiedział, że wierzy, że wierzący są uczciwsi, rzetelniejsi itd. Z tego, czy to się Panu podoba, czy nie, wynika, że wierzy, że reszta, czyli niewierzący są mniej uczciwi, mniej rzetelni itp. TAK czy NIE?!

        1. @Rafał Gardian: „Duda powiedział, że wierzy, że wierzący są uczciwsi, rzetelniejsi itd.”
          .
          ani „wierzący”
          ani „są”
          Muszę z przykrością stwierdzić, że pan Jarosław miał całkowitą racje odsyłając pana na lekcje logiki.
          Ze słów prezydenta-elekta wynika bowiem, że jego zdaniem wierzący:
          A/ będą „lepiej, uczciwiej i rzetelniej” realizować jakieś dzieło, a nie SĄ lepsi, uczciwsi i rzetelniejsi – czyli mowa była wyłącznie o skuteczności ich działań, a nie o ich osobistych cechach, przymiotach i cnotach
          B/ będą to robić „dzięki modlitwie” – a nie dlatego że są wierzący
          .
          Ja rozumiem, że jako przedstawiciel grupy mniejszościowej ma pan taką irracjonalna tęsknotę za byciem prześladowanym i gnębionym (jako protestant w młodości też to miałem), ale jednak bądźmy realistami i nie naciągajmy faktów.

          1. @Tomasz Świątkowski

            „ani „wierzący” ” Pan nie umie czytać.
            „A/ będą „lepiej, uczciwiej i rzetelniej” realizować jakieś dzieło, a nie SĄ lepsi, uczciwsi i rzetelniejsi – czyli mowa była wyłącznie o skuteczności ich działań, a nie o ich osobistych cechach, przymiotach i cnotach” OK, tyle, że ja w tekście napisałem:
            „Z czego wynika, że, zdaniem dr Dudy, ludzie niewierzący, generalnie niespecjalnie nadają się do uczestnictwa w rządzeniu krajem, gdyż będą to robić „gorzej, mniej uczciwie i nierzetelnie”.”
            a więc dokładnie to o czym pan pisze. W komentarzu po prostu cytowałem z pamięci. Nie zmienia to jednak niczego.

            Jedyny błąd logiczny, który tu (celowo) popełniłem jest taki, że nie napisałem „mniej rzerzelnie”, tylko „nierzetelnie”. Pewnie Pan nawet o tym nie wie, bo by wspomniał Pan o tym. Zrobiłem to bo teksty publicystyczne rządzą się swoimi prawami i większym „grzechem” byłoby powtarzanie słowa „mniej”.

            Panie Tomaszu, nie zamierzam dalej kontynuować z Panem tej żenującej dyskusji. To co napisałem wynika ewidentnie ze słów Dudy. Jak Pan tego nie widzi to ma Pan problem. Proszę wrócić do podstawówki.

  2. Panowie
    „lepiej, uczciwiej i rzetelniej” – od kogo?
    Poniżej kolejny cytat z przemówienia:

    „- Każdy człowiek jest w stanie zrobić coś dobrego dla innych, ten wierzący i ten niewierzący. Istotą jest to, żeby czynić dobro. Ale dla wierzących modlitwa jest tym elementem, który niezwykle mobilizuje i zobowiązuje – podkreślił.”

      1. Panie Rafale. A dlaczego od niewierzących, a nie od „dotychczas rządzących” na przykład? Wkleiłem Panu cytat z tego samego przemówienia – wierzący i niewierzący mogą czynić dobro. Pan Duda to nie moja bajka, ale może warto wykazać odrobinę dobrej woli i dwa razy zastanowić się nad kontekstem całej wypowiedzi. Co do reszty artykułu. Widzi Pan wszystko w czarnych barwach, a wydaje się, że zupełnie niepotrzebnie. Zahamowanie pewnych procesów jest możliwe, ale całkowite ich zatrzymanie już nie. Nie byliśmy pierwszym krajem, który zalegalizował małżeństwa osób tej samej płci, nie będziemy ostatnim. Będziemy wykreślać jakieś przedmioty z matury jak się już tam znajdą. Możemy zacząć od „wiedzy o tańcu”. Itd. itp. Generalnie – wydaje mi się, że to co jest najważniejsze w pańskim artykule (apel o udział w wyborach) umieścił Pan zupełnie niepotrzebnie na końcu. Pozdrawiam

        1. Wypowiedź europosła Dudy jest w 100% jasna: katolicy z PiS będą rządzić lepiej od niekatolików z PO, bo są katolikami.

          1. @Rafał Gardian: „Wypowiedź europosła Dudy jest w 100% jasna: katolicy z PiS będą rządzić lepiej od niekatolików z PO, bo są katolikami.”
            .
            nieprawda – w świetle słów Dudy równie prawdziwe byłoby stwierdzenie
            „katolicy z PO będą rządzić lepiej od niekatolików z PiS, bo są katolikami”
            albo – o zgrozo!
            „katolicy z SLD będą rządzić lepiej od niekatolików z PiS, bo są katolikami”
            .
            Inna rzecz, że Duda nie mówi o przewadze „katolików” tylko o przewadze tych, co się modlą.
            Nie każdy katolik się modli.
            Nie każdy kto się modli, to katolik.

        2. ” A dlaczego od niewierzących, a nie od „dotychczas rządzących” na przykład?” Bo nie powiedział po prostu będziemy rządzić lepiej niż poprzednicy (co nawiasem mówiąc też byłoby niesmaczne, ze względu na wykorzystywanie obrzędów religijnych w celach propagandowych), tylko wskazał jaka grupa (niezwiązana z podziałami politycznymi), rządziłaby lepiej, a co z tego wynika, również jaka rządziłaby gorzej. To tak samo jakby jakiś polityk powiedział np.:
          „Wierzę, że jako nieżydzi, będziemy rządzić lepiej, uczciwiej i rzetelniej”. Myślę (a przynajmniej mam taką nadzieję), że byłby Pan wtedy oburzony. A różnicy między tym stwierdzeniem a tym co powiedział Duda nie ma żadnej, prócz tego, kogo wyróżniamy jako kategorię „nadludzi”. Swoją drogą, gdy podobne zdanie wyszło spontanicznie, z ust przeciętnego, wierzącego Kowalskiego, nie byłbym jakoś mocno na to wkurzony. Ale te słowa wypowiedział prezydent-elekt a więc człowiek, który po pierwsze powinien trzymać pewien poziom i warzyć co mówi, a po drugie, który jak przystało na polityka tego szczebla, swoje wypowiedzi zapewne starannie przygotowuje.

          Wiedza o tańcu nie jest indoktrynacją tak jak lekcje religii w szkołach. Religia może nawet i być na maturze, ale tylko wtedy gdy zmieni się jej charakter i przestanie być katechizacją.

        3. I jeszcze jedna sprawa. Ja nie nawoływałem do tego by uczestniczyć w wyborach, tylko by namawiać do tego tych, o których wiemy, że nie zagłosują na PiS. Nie będę ukrywał, nie jestem uber-demokratą i nie wyznaję zasady, że im większa frekwencja tym lepiej. Ważniejsze jest dla mnie by państwo, nie zajmowało się w przeszkadzaniu ludziom w dążeniu do szczęścia (poza oczywistymi przypadkami, gdy odbywałoby się to kosztem drugiej osoby) i nie narzucało nieuzasadnionych norm światopoglądowo-moralnych, czyli po prostu by było to państwo liberalne.
          Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

7 − 1 =