Grexit po europejsku, Grexit po amerykańsku

„Grexit” jak wiemy, to obecnie najbardziej chwytliwe słowo („buzzword”) w globalnych mediach. Kombinacja słów „Greece” oraz „exit” oznaczająca możliwe opuszczenie strefy Euro przez Grecję przyciąga uwagę całego świata tak dalece, że nawet w USA wywołało to dyskusję o wiele bardziej żywiołową niż zazwyczaj, włączając w to otwartą krytykę polityki finansowej, zarówno Niemiec, jak i Europy wobec Grecji przez czołowych amerykańskich ekonomistów. W Polsce cytowane są chwytliwe, opinie propagowane przez europejskie, głównie niemieckie media prawdopodobnie z uwagi na poczucie jedności terytorialnej. Rzecz w tym, że w świecie globalnej gospodarki jest to myślenie zarówno naiwne jak i nieświeże.

Pomimo licznych opinii w naszym ekonomicznym menu na dziś mamy dwa dania główne: Grexit po europejsku oraz Grexit po amerykańsku. Spróbujmy się zastanowić, które jest zdrowsze, a które ciężkostrawne, zwłaszcza, że osiągnięte wstępne porozumienie nie oznacza jeszcze końca problemów.

Jednym z zaskakujących doświadczeń w czasie prowadzenia firmy w USA był dla mnie kontakt z firmami, które zalegały z podatkami na rzecz IRS (Internal Revenue Service – amerykański odpowiednik Urzędu Skarbowego). Jeszcze bardziej szokujące było odkrycie, że zobowiązania niektórych z nich były jak na ich możliwości wręcz astronomiczne. I co ? I nic. Firmy działały, rachunki płaciły, co prawda bardzo się też nie rozwijały ale prosperowały przez długie lata pomimo faktu, że prosta księgowość wskazywała, że na ich długi wobec  IRS potrzebna będzie praca całych pokoleń.  „They bleed you, but they don’t kill you” („Piją z ciebie krew, ale nie zabiją”) – jak obrazowo odpowiedział jeden z dyrektorów pytany o tę kwestię.  W tym prostym zdaniu zawiera się całe sedno podejścia do dłużnika w USA  – lepiej żebyś płacił cokolwiek, niż żebyś przestał płacić. Znanym tutaj przykładem był Sammy Davis Junior, komik, aktor i piosenkarz, który w chwili śmierci był winien IRS 5 milionów dolarów z tytułu zaległych podatków.

Nie trzeba nikogo pewnie przekonywać jak bardzo intratny jest biznes pożyczkowy. Nie przypadkiem w Polsce oferty „chwilówek” wołają do nas z każdego oblepionego płotu lub słupa, a doradcy bankowi nigdy nie dopuszczą do tego, abyśmy nie zauważyli oferty pożyczkowej,  którą dla nas bank przygotował. Nie ma na świecie takiego instrumentu finansowego, który potrafi przynosić lepszy zysk w długim terminie, niż pożyczka udzielona na atrakcyjnych warunkach dla pożyczkodawcy. Ten  prawdziwie „złoty” biznes ma tylko jedną wadę.  Jest nią ryzyko – ryzyko niewypłacalności dłużnika. Nikt go nie lubi, ale trzeba je zaakceptować. Dlatego w USA przepisy prawne, które chronią dłużnika są bardzo proste i łatwo dostępne. Ogłoszenie niewypłacalności dla osoby prywatnej (tzw. Chapter 7) to bardzo prosta i szybka procedura, a ceny obsługi prawnej sięgają często kilkuset dolarów, toteż korzystają z niej nawet ubodzy, imigranci (również nielegalni) oraz – wszyscy Ci, którzy z różnych powodów znaleźli się na życiowym zakręcie. Oczywiście, istnieją też konsekwencje takiego kroku – bazy informacji kredytowej (odpowiednik polskiego BIK) mogą przechowywać dane o takim bankructwie przez 8 lat, co znacznie wpływa na możliwości i koszty życia takiego byłego bankruta, ale jednocześnie jest dla niego surową lekcją ekonomii zarządzania własnym portfelem. Ważne jednak jest to, że po przejściu tej kuracji, wciąż ma on szansę zacząć wszystko od nowa. Przepis ten niejako wymusza na firmie udzielającej pożyczkę akceptację jej ryzyka. W kraju, w którym znaczenie pieniądza jest większe, niż gdzie indziej na świecie uważa się – słusznie zresztą, że doprowadzenie człowieka do całkowitego upadku finansowego i pozbawienie go szansy rehabilitacji finansowej jest błędne i obciąża społeczeństwo (mało kto wie że nawet bezdomny w USA ma prawo do pomocy medycznej w przypadku zagrożenia życia w ramach programu Medicaid).

Po tym krótkim opisie amerykańskiego prawa upadłościowego nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać co obserwujemy w Europie i dlaczego prawo upadłościowe w Polsce raczkuje, a do niedawna wręcz nie istniało. W dużym skrócie można powiedzieć, że Europa która uwielbia wytykać Amerykanom wszelki niehumanitaryzm, sama toleruje sytuację, w której instytucje finansowe prowadzą swój złoty biznes pożyczkowy, ale jednocześnie mogą znacznie ograniczać ryzyko z nim związane. Co gorsza, w przypadku upadłości  dłużnika koszty społeczne tutaj są dużo wyższe niż w USA z uwagi na bardziej rozbudowaną opiekę socjalną. Zasada „zyski dla nas a ryzyko przenosimy na społeczeństwo” obowiązuje w całej Europie w różnych odmianach a jaka jest kontrola nad tą praktyką ze strony Unii Europejskiej możemy obserwować również w Polsce, gdzie komornicy stali się grupą pełną najprzeróżniejszych patologii, często dopuszczającą się najzwyklejszych przestępstw. Dlatego w kraju w którym dziedziczy się długi, a procedury je regulujące nazwane byłyby w  USA zapewne barbarzyństwem,  byłbym bardzo ostrożny przy podbijaniu prymitywnych haseł propagandowych (infantylnych zresztą), głoszonych głównie przez Niemcy że „wszystko to wina Greków”.  Większość społeczeństwa nie rozumie wyrafinowanych strategii gospodarczych i skoro otrzymuje jakieś benefity jest przekonana, że są one efektem jej pracy i działalności. Nie trzeba wybitnej analizy finansowej, żeby zauważyć gdzie w Polsce, otrzymującej duże subsydia unijne wydaje się ponad stan. Nie ma żadnej wątpliwości, że jeżeli polska gospodarka popadnie w kłopoty to retoryka będzie bardzo podobna.

Dlatego też można zrozumieć dlaczego amerykańscy ekonomiści, których zainteresowanie zazwyczaj skierowane jest na inne części świata zaangażowali się w tę polemikę, a noblista Paul Krugman nie szczędzi Niemcom ostrych słów. Niemcy próbują przekonać świat, że w ich przypadku biznes pożyczkowy ma nie mieć ryzyka. Próbują również ukryć fakt, że ten kto udziela pożyczki ma obowiązek sprawdzić kondycję finansową tego, kto o tą pożyczkę się ubiega jak również monitorować jego sytuację po jej otrzymaniu. Jeżeli ktoś zaniedba ten obowiązek to jest odpowiedzialny za to zaniedbanie i musi ponieść konsekwencje. Dlatego wytykanie Grekom jacy to są szczególnie leniwi i nieuczciwi jest zarówno nieetyczne jak i szkodliwe dla całej gospodarki europejskiej. Na przykład w Hiszpanii część obrotu nieruchomościami dla uniknięcia podatków odbywa się gotówkowo, a osławione „brązowe koperty” są znane zarówno w Niemczech jak i UK, gdzie mieszka lwia część właścicieli hiszpańskich posiadłości.  Można zatem wątpić, że nikt w instytucjach unijnych nie domyśla się ich istnienia, a jednak nikt publicznie Hiszpanom tego nie wytyka, zapewne też  dlatego, że wielu Niemców i Brytyjczyków posiada nieruchomości również w innych krajach, gdzie (jak twierdzą) bywa nawet gorzej. Dlatego też zrzucanie całej winy na Greków jest chwytem poniżej pasa. Unia zachowuje się w przypadku Grecji jak bezwzględny komornik, który musi dostać swoją prowizję nawet jeżeli wyśle dłużnika na ulicę. A to, czego naprawdę potrzebuje Europa to uznania swojego błędu. Część greckiego długu nigdy nie zostanie spłacona. Kropka. Dlatego nasze menu gospodarcze przemawia za daniem po amerykańsku. Grexit po europejsku to ciężkostrawne danie które nikogo nie nasyci, Grexit po amerykańsku to kuracja oczyszczająca po której można nabrać sił i wrócić do zdrowia.

O autorze wpisu:

13 Odpowiedź na “Grexit po europejsku, Grexit po amerykańsku”

  1. cyt”Dlatego też zrzucanie całej winy na Greków jest chwytem poniżej pasa. Unia zachowuje się w przypadku Grecji jak bezwzględny komornik, który musi dostać swoją prowizję nawet jeżeli wyśle dłużnika na ulicę. A to, czego naprawdę potrzebuje Europa to uznania swojego błędu”
    .
    .Dokładnie. Jest tu jeszcze niechlubna rola MFW, jeśli chodzi o Grecję
    Fajnie opisano to tutaj :
    .http://biznes.onet.pl/mfw-kontra-rzeczywistosc-czy-finansowy-zandarm-swiata-jest-winny-sytuacji-w-grecji/x7wnvt

    1. Przyznam że rzadko czytam tematy ekonomiczne po polsku, ale ten jest naprawdę dobry, dziękuję. Jedna uwaga – nie tylko „Krytycy twierdzą, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy, spiesząc na ratunek państw w kryzysie, tylko pogłębiał ich problemy.” ale IMF sam musiał się do tego (po prawie 30 latach) przyznać:
      NEW IMF RESEARCH: NO EVIDENCE THAT LABOUR MARKET DEREGULATION INCREASES GROWTH
      http://unisystems.us/EDC/2015/06/17/new-imf-research-no-evidence-that-labour-market-deregulation-increases-growth/

  2. Nie ma pan racji.Człowiek, który się zadłuża ma obowiązek zastanowić się nad tym co robi i czy jest w stanie spłacić.Tłumaczenie tego ignorancją ludu, który myśli, że zasłużył na profity jest bezsensowne. Wbrew bzdurom jakie widać w necie, EBC, RFN i cała UE były zaskoczone grecką niewypłacalnościa, skaląkorupcji, unikania podatków itd. Winny jest nie lichwiarski choćby wierzyciel, lecz dłużnik i w USA to doskonale rozumieją. Co nie znaczy oczywiście, że rozlożenie długu na lata na wzór amer. nie bylby dobrym pomysłem.

    1. Oczywiście, mogę nie mieć racji, ale zebrałem sporo doświadczenia na temat psychologii pieniądza dlatego powtórzę, że człowiek który się zadłuża jest często nieracjonalny a kiedy zostaje „przyciśnięty” przez wierzyciela robi się często jeszcze bardziej nieracjonalny, co bynajmniej go nie tłumaczy. Dlatego rozumienie ryzyka finansowego to elementarne pojęcie, które musi przede wszystkim rozumieć kredytodawca.
      Jako ciekawostkę dodam, że wielu z moich kolegów zarządza/ło działami windykacji jednych z największych firm finansowych w Polsce i na świecie i wyznają oni ten sam pogląd. My jednak żyjemy z zarządzania aktywami, ale nie zajmujemy się polityką.
      Natomiast to, że EBC, RFN i UE było zaskoczone sytuacją finansową Grecji dowodzi tylko, że europejska myśl ekonomiczna plasuje się, jak ładnie wyraził się jeden z moich współpracowników „w drugiej lidze”. A tak poważnie – jest to kompromitacja.

      1. druga liga to prawda, ale inna rzecz to myślenie ideologiczne zamiast biznesowego. grecja powinna być dostrzegana jako chaotyczny kebabowy tygiel, a nie kolebka demokracji której przyznawać trzeba 4 razy taką pomoc jak np. Hiszpanii

        1. I tu się zgadzam, bo reguły powinny być równe dla wszystkich. Prawda jednak jest taka, że wierzyciel ze strachu przed skutkami swej błędnej decyzji często dokłada pieniędzy do stratnej inwestycji co jest sprzeczne prostej zasadzie „cut losses quickly”. W przypadku dużych wierzytelności, tym bardziej na szczeblu państwowym dochodzi jeszcze polityka co już całkiem wykrzywia cały obraz.
          A tak personalnie – osobiście nie przepadam za Grecją i ta retoryka o kolebce demokracji jest dla mnie infantylna. Jednocześnie lubię Hiszpanię (spędziłem tam niezły kawałek życia) i uważam, że z krajów śródziemnomorskich najbardziej sprawnie potrafiła dokonać reform w czasie kryzysu. Jednak ponieważ zajmuję się finansami zawodowo kryzys grecki muszę oceniać jak najbardziej racjonalnie.

          1. no wiem, ale to nadal jest wina Grecji, a nie warunków w jakich się znalazła. Hiszpania jest super zgadzam się, zwłaszcza kiedy odcieli się od inkwizycyjnych marów przeszłości.

          2. Z uwagi na to, że moje widzenie może być nieobiektywne ze względu na powiązania zawodowe z USA na szkoleniach użyłem ABC (Australian Broadcasting Corporation). Uważam że są krytyczni zarówno wobec US jak i EU (dla wyjaśnienia – NSW – New South Wales):

            Greek debt crisis: Five things you need to know about Greece’s deepening economic woes

            http://www.abc.net.au/news/2015-06-29/five-things-you-need-to-know-about-the-greek-debt-crisis/6581818

  3. Co innego osoby prywatne, co innego przedsiebiorstwa, a co innego całe panstwa. W Europie w wielu panstwach tez mozna miec osobiste bankructwo, i nie 8 tylko n. 5 lat. Wtedy wszystko zabiorą i przez piec lat zycie na poziomie minimum socjalnego.
    Natomiast bankructwo na poziomie panstwa tak nie działa. Bo nie ma takiego czegos i jak Grecja „zbankrutuje” to i tak nikt z niej nic nie sciągnie (np. nie zmusi do sprzedazy wysp itp). Z bankructwa to by sie Grecy cieszyli bo to było by po prostu całkowite umorzenie długow.
    A z tym Sammy Davis Jr to nie rozumiem, dlaczego urząd podatkowy nie zabrał mu majątku/nieruchomosci i pozwolił na 5 mln dług. Cos tu nie gra. Chyba ze był w stanie zarobic 5 mln na rok (a pewnie mogł) wiec wtedy nic dziwnego, ze urząd podatkowy mu pozwolił na taki dług, proporcjonalny do ew. dochodow. Jak miał nieruchomosc, to i tak mu ją sciągneli w chwili smierci. Grecji wyspy nikt nie sciągnie.

    1. Ideą było pokazanie mechanizmu, zatem nie chciałem dodatkowo dzielić tematu na wierzytelności państwowe i prywatne, bo można to było jeszcze dodatkowo rozszerzyć, ale wtedy wyszedłby elaborat finansowy.
      Sammy Davis Jr. – to akurat proste:
      http://uk.eonline.com/news/34483/irs-frees-sammy-davis-jr-estate

      Dlatego zanim postawimy tezę, że „coś tu nie gra” czasem wpierw warto zajrzeć do biblioteki uczelnianej na Google University. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

15 − 8 =