Nie ma nic gorszego dla humanizmu i racjonalizmu niż wojna. Z perspektywy humanizmu wojna jest żywiołem, który pożera ludzkie istnienia. Każde istnienie to wielki świat wrażliwości i wyobraźni. Każdymi z ludzkich oczu wszechświat patrzy sam na siebie i siebie odkrywa. Nie czynią tego martwe gwiazdy czy planety, nie czynią tego obłoki międzyplanetarnego pyłu, w bardziej ograniczony sposób niż człowiek czynią to inne gatunki zwierząt zamieszkujące naszą planetę.
Z uwagi na przerażenie wojną jako taką w panteonie wielkich humanistów i racjonalistów nie brakuje doktrynalnych pacyfistów. Przykładem może być tu Bertrand Russel, który w samym sercu zimnej wojny postulował jednostronne rozbrojenie Zachodu. Uważał on, że gdy jedna strona przestanie walczyć, ta druga też odłoży broń. Oczywiście wiemy doskonale, że tak by się nie stało. Stalin i jego następcy weszliby po prostu w wolne, niebronione miejsce i wymordowaliby więcej „wrogów klasowych” niż uczyniłaby to trwająca wiele lat konwencjonalna wojna.
Humanizm i racjonalizm mogą być postawami utopijnymi i doktrynalnymi, mogą też być postawami mądrymi. Dotyczy to zresztą większości idei i postaw, z pominięciem tych, które już w zarodku, w swoich najważniejszych postulatach, są fanatyczne, jak na przykład komunizm odbierający prawo do własności czy nazizm uznający naród niemiecki za nadludzi.
Humanistyczny racjonalizm różni się od doktrynalnego racjonalizmu tym, że pyta o istotę nieracjonalności, szuka jej źródeł w ludzkiej naturze, w emocjach i w ewolucji naturalnej. Z tej perspektywy, rzeczy nielogiczne w świetle mechanicznej logiki nabierają sensu i znaczenia, gdy dostrzega się ich kontekst. Na przykład, ceremonie humanistyczne są dla humanistycznego racjonalisty zrozumiałe. Widzi on, że człowiek jest istotą społeczną i jego emocje ewoluowały przez miliony lat. Stąd potrzeba świętowania wraz ze wspólnotą ważnych momentów w życiu, czego nie da się wyjaśnić patrząc na to z perspektywy matematycznej logiki, jaką chcą się posługiwać racjonaliści niepatrzący kontekstowo. Można by sobie wyobrazić racjonalistyczny reżim, który zakazuje rzeczy nieposiadających uzasadnienia w prostej logice i zniewolone społeczeństwo, które pozbawiono muzyki, hucznych ślubów i cmentarzy.
Wydaje się jednak, że pierwiastek humanistyczny zbudował więcej groźnych ideologii niż racjonalizm. Komunizm wypływał między innymi z troski o nierówności społeczne w świecie, gdzie ci najbiedniejsi naprawdę byli zagrożeni w swojej egzystencji. Była to bardzo humanistyczna troska. Niestety, za sprawą komunizmu zginęło znacznie więcej osób niż zginęłoby z powodu biedy. Jedynie umiarkowani humaniści, socjaliści, działacze społeczni umieli naprawdę pomóc ubogim warstwom społecznym i byli znienawidzeni przez polityków, tyranów i aktywistów chcących realizować zbrodniczą ideologię Marksa.
Zarówno humanizm, jak i racjonalizm to sztuka wybierania mniejszego zła i większego dobra. Russel mówiący o jednostronnym rozbrojeniu Zachodu chciał wybrać większe zło, bowiem założył, że w żadnym wypadku, jako doktrynalny humanista, nie może popierać wojny. Większe zło było łatwiejsze, można je bowiem było ubrać w ładne słowa i nie ryzykować propagowania treści niewygodnych, wykluczających z własnych towarzyskich i ideologicznych kręgów.
Dziś Ukraina walczy o wolność, sprawiedliwość i demokrację. Walczy też o rzeczy, które w wielu środowiskach nie są dzisiaj modne, takie jak godność i tożsamość narodowa. Humaniści powinni wybierać większe dobro, czyli wspierać na wszelkie możliwe sposoby ukraińskiego Dawida walczącego z autorytarnym, totalizmotwórczym, rosyjskim Goliatem. Szkoda, że muszą ginąć ludzie, szkoda, że niewinni ukraińscy żołnierze są zmuszeni do zabijania rosyjskich najeźdźców w celu ratowania swoich rodzin i swojej ojczyzny. Jedynym sposobem wyjścia z tej tragicznej sytuacji jest przyspieszenie zwycięstwa Ukrainy i doprowadzenie Rosji do takiego stanu, w którym elity intelektualne i polityczne innych państw będą w stanie reedukować to przetrącone przez wieki dyktatur i totalitaryzmów społeczeństwo. Wielkie poparcie dla barbarzyńskiej polityki Putina nie pozostawia złudzeń. Nie tylko ten dawny agent zbrodniczej KGB jest tu problemem.
Marzeniem wielu humanistów jest zjednoczona ludzkość, mająca potencjał do odkrywania i eksploracji wszechświata. Jednakże jednoczenie ludzkości nie polega na odwracaniu oczu, gdy totalitarna bestia chce pożreć niewinny kraj i niewinnych ludzi. Nie ma wiele humanizmu w jednostronnym i tanim pacyfizmie. Russel chciał przynajmniej nadstawić własny kark i zginąć jako wróg klasowy, licząc naiwnie na to, że totalitarny reżim złagodnieje, jeśli nie będzie musiał walczyć o zniewolenie ludzi, gdyż ci sami mu się poddadzą. Sytuacja na Ukrainie pokazuje, że staromodny patriotyzm w wielu sytuacjach bywa nadal aktem humanizmu, a nie „podejrzanym nacjonalizmem”. Jednoczenie się ludzkości dla podjęcia największych wyzwań nie będzie raczej polegało na globalnym rządzie wymieszanych narodów, ale na pozbyciu się przez demokratyczne i praworządne państwa zbójeckich dyktatorów, prowadzących swoje kraje do wielkich podbojów i równie spektakularnych upadków.
Dlatego wspierajmy Ukrainę całym sercem, nie myślmy o utopiach w stylu Russella. Młodzi ludzie, stający z bronią wobec liczebniejszego przeciwnika są dziś naszymi bohaterami, powinniśmy im pomagać tak, jak potrafimy. Temat Ukrainy powinien być szczególnie ważny dla europejskich humanistów. Trzeba wybrać większe dobro. Chwała Bohaterom!
Ps.: Artykuł ukazał się też na stronie mojego stowarzyszenia www.psr.org.pl i stanowi element dyskusji z humanistami z innych organizacji w Europie i na świecie. Część z nich ma problem z rozpoznaniem istotności sytuacji na Ukrainie. W związku z czym artykuł będzie miał też wersję angielską.