W tej debacie rozmówcy zgadzają się co do tego, że debata publiczna w Niemczech a propos uchodźców i islamu stoi znacznie wyżej od walki obozów ideologicznych, jaka ma miejsce w Polsce. Rozmowa jednak ma drugie dno. Ciężko nie ulec wrażeniu, iż Niemcy borykają się z gigantycznym problemem ideowym i dotyczącym bezpieczeństwa. Czy Merkel jest postacią wybitną, jak twierdzi dr Maja Chmura, czy też pozbawioną wiedzy o islamie idealistką, która dość autorytarnie narzuca politykę otwartych granic Niemcom i Europie? Czy Merkel ma rację stawiając na poparcie śmiałego humanizmu i wynikającej z niego tezy „iż wszyscy ludzie są braćmi”, czy też nie zdaje sobie sprawy z tego, że islam jest w dużej mierze agresywny wobec niemuzułmanów i piękne idee czy projekty edukacyjne łatwo tego nie zmienią? Czy poparcie wielkich i pięknych idei w polityce nie jest dla Niemców niebezpieczne, zważywszy na niemiecką historię realizowanych politycznie wielkich idei? Czy artykuły mówiące na przykład o stosunku do kobiet w islamie należy ukrywać i autocenzurować z uwagi na możliwość sycenia nimi rasistów? Czy podział na islam i islamizm ma sens? Skoro islamizm to islam polityczny, zaś istnieje też islam niepolityczny, jak rozumieć surowe kary za krytykę islamu w większości państw muzułmańskich? Czy są one narzucane siłą ich nieislamistycznej ludności? Sondaże opinii zdają się temu przeczyć… Czy osoby decydujące o stopniu otwarcia Europy wobec islamu powinny znać Koran i historię państw muzułmańskich, czy też wystarczy wielka idea ludzkiego braterstwa?
zamiast komentarza: „[…] Dziesięć lat rządów Merkel to lata samowoli w podejściu do prawa i ustaw. W ostatnich tygodniach rozmaite instytucje piętnowały liczne przypadki łamania prawa przez jej rząd. […] Odkąd Merkel jest kanclerzem, szeroka opinia publiczna zastanawia się, jakimi przekonaniami kieruje się szefowa rządu, która obejmując po raz pierwszy urząd zaskoczyła nas zdaniem, że chce służyć Niemcom. Obecnie z każdym dniem coraz lepiej widać, że pod jej kierownictwem niszczona jest najlepsza demokracja, jaką kiedykolwiek miały Niemcy. Państwo prawa ma zostać zastąpione jakimś nowym bytem, który 21 września 2015 r. wiceprzewodnicząca SPD, pełnomocniczka rządu ds. migracji, uchodźców i integracji oraz minister stanu w urzędzie kanclerskim Aydan Özoğuz tak opisała w dokumencie strategicznym: „Stoimy przed fundamentalną zmianą. Nasze społeczeństwo będzie stawało się coraz bardziej różnorodne. Będzie to trudne, męczące, niekiedy bolesne. Nasze współżycie trzeba będzie negocjować codziennie od nowa”. Sformułowanie „trzeba negocjować codziennie od nowa” oznacza unieważnienie państwa prawa. […] Były poseł do Bundestagu i były wiceprzewodniczący CSU Peter Gauweiler mówi o pełzającym rozkładzie praworządności w Niemczech i zarzuca rządowi federalnemu systematyczne naruszanie paragrafu azylowego Ustawy Zasadniczej. […] Skargi burmistrzów i starostów powiatowych, którzy nie wiedzą już, co począć z przysyłanymi im ludźmi, przechodzą bez echa tak samo, jak zarzuty zatroskanych obywateli, którzy nie mają ideologicznych klapek na oczach i, kierując się tylko zdrowym rozsądkiem, wiedzą, że obecny chaos może bardzo szybko doprowadzić do katastrofy. Senator do spraw zdrowia i opieki społecznej Berlina, Mario Czaja, powiedział niedawno (na użytek wewnętrzny), że sytuację panującą w stolicy da się utrzymać pod kontrolą jeszcze najwyżej kilka tygodni. Co stanie się potem? Starcie wszystkich ze wszystkimi? […] Rząd Merkel, posługując się dewizą „potrzeba stoi ponad prawem”, niepostrzeżenie wprowadził stan wyjątkowy. Krytykom jego chaotycznej polityki zamyka się usta coraz brutalniejszymi metodami. Gwarantowane przez konstytucję prawo do zgromadzeń i demonstracji daje się utrzymać już tylko przy dużym zaangażowaniu policji. Kontrdemonstracje blokują albo zakrzykują niemiłe im legalne demonstracje. Uczestniczyli w takich zdarzeniach nawet członkowie gabinetu Merkel, np. minister sprawiedliwości Maas. Na właścicieli lokali wywiera się presję, by nie wynajmowali pomieszczeń Alternatywie dla Niemiec lub innym organizacjom umieszczonym na czarnej liście przez nadzorców czuwających nad przestrzeganiem poprawności politycznej. […]”
http://nowadebata.pl/2015/12/28/dziesiec-lat-rzadow-angeli-merkel-dziesiec-lat-niszczenia-demokracji-i-panstwa-prawa/
ciekawe jak daleko zajdzie ta super lepsza „debata”
i gdzie szybciej skończy się ta idealna „demokracja”
Bardzo ciekawa rozmowa i mnóstwo interesujących wniosków. Zresztą wiele z nich poruszyłem w moim wczorajszym wpisie pod wideo Jacka Tabisza z Kają Bryx. Wiele z konkluzji z tej rozmowy okazało się spójne z tym o czym tam pisałem. Nie podzielam opinii że w Polsce debata nt „kryzysu uchodźczego” nie miała miejsca. Być może że początkowo była bardzo złej jakości i ta jakość na długi czas ją zdominowała ale jednak jakaś to dyskusja była. Tak samo jak AD broni się przed nazywaniem Polaków ksenofobami bo są jakieś tam badania itp czy osobiste opinie jakiś tam osób tak samo można mu zarzucić, że bezpodstawnie załamuje ręce nad poziomem dyskusji publicznej. Oczywiście nie może być taka sama jak w Niemczech bo w Polsce nie chodzi tylko o kulturę polityczną która jest taka jaka jest ale również o przedmiot rozmowy, który jest dla ogromnej większości ludzi i komentatorów po prostu teorią. Niemcy mają doświadczenie i rzeczywisty stan wiedzy z pierwszej ręki. Stąd ich przewaga.
Jeśli chodzi o stosunek Polaków do islamu i ogólnie muzułmanów to jest on zły a to znajduje m.in potwierdzenie w wynikach badań PEW z początku tego roku. W zestawieniu z krajami gdzie muzułmanie rzeczywiście mieszkają a chodzi o Niemcy, Francję, WB to w Polsce można swobodnie mówić o islamofobii. Taki termin istnieje i nie ma powodów by go unikać, skoro na celu mamy szczerą dyskusję bez politycznej poprawności. To samo dotyczy stosowania określeń takich jak rasizm czy ksenofobia. Nie widzę powodów by miałbym tych pojęć nie używać wobec ludzi którzy reprezentują takie wartości.
Islam może być krytykowany i jest krytykowany ale istotnym problemem jest umiejętność oddzielenia islamu politycznego od islamu kulturowego będącego częścią samoidentyfikacji. Właśnie obejrzałem ciekawy wywiad z Alim Rizvi, który jest jak sam się określa „muzułmańskim ateistą” Pozornie to paradoks ale istnieje coś takiego.
Proces wydobywania muzułmanów ze swojej „muzułmańskości” rozumianej jako mieszankę ideologiczno-religijną będącą silnym składnikiem samoidentyfikacji jak i identyfikacji grupowej jest trudny. To coś w rodzaju odłączenia Neo od Matrixu, nie wszyscy są na to gotowi.
Mylisz się Pan i teoretyzujesz.
Polaków po prostu nie obchodzą za grosz, ani problemy muzułmanów ze swoją religią czy kulturą, ani problemy świata z muzułmanami (gorliwymi wyznawcami Religii Pokoju, którzy z Prawdziwą Religią Pokoju nie mają nic a nic wspólnego).
Polacy po prostu chcą, aby te sprawy nie były ich problemami, teraz i na wieki wieków, amen.
I tak właśnie pozostanie; marzysz roztrząsać ww. problemy islamskie – jedź do Berlina; w Warszawie problemem może być co najwyżej KOD vs. PIS.
„Niemiecka policja rozpędziła antyimigrancką demontrację z użyciem armatek wodnychDokładnie ta sama policja, która w Kolonii nie ochroniła kobiet przed molestowaniem i gwałtami ze strony muzułmańskich imigrantów, rozpędziła antyimigracyjną demonstrację używając armatek wodnych i policyjnych psów. Manifestację sprzeciwu wobec imigrantów i stosowanej przez nich przemocy zorganizowała nacjonalistyczna Pegida – ruch, który narodził się właśnie w odpowiedzi na wspomnianą przemoc. Okazuje się, że w „demokratycznych” Niemczech obywatel nie ma nawet prawa demonstrować – użycie armatek wodnych policjanci tłumaczyli petardami odpalanymi przez demonstrantów. Co ciekawe, kiedy w Nowy Rok butelki i petardy rzucali islamscy imigranci, policji nie było. Co więcej, nadal twierdzi ona, iż islamscy przybysze są niewinni.”
Wyjatki z prasy belgijskiej
1.Krytykujemy tych ktorzy krytykuja barbarzynska i obca nam kulture islamska.
2. Mniejszosc Muzulmanow stwarza chaos i uprawia morderstwo niewinnych ludzi bo wiekszosc Muzulmanow to toleruje.
3. Czas aby obronic nasza za hodnia cywilizacja za ktora polegly tysiac e ludzi w historii.