Liberałowie dzielą się na dwa plemiona: keynesistow i hayekistow czyli soclib i neolib mówiąc z grubsza. Oba plemiona łączy zachwyt nad ludzką kreatywnością i możliwościami. Każdy liberał uważa, że choć człowiek nie jest cudem natury (tak myślą tylko socjaliści i anarchiści) nie jest też draniem, którego trzeba trzymać za mordę (tak myśli prawica) i jest stanie zrobić coś wielkiego i dobrego. Konflikt plemion pojawia się dopiero wtedy gdy pojawia się państwo. Neoliberał nie uważa państwa za coś ludzkiego z ducha lecz za twór który wypłukuje świat z tego co ludzkie. Keynesista wie że czasem państwo bywa jednak na tyle przyjazne, że warto je potraktować jako coś ludzkiego.
Dlatego gdy jest kryzys gospodarczy, keynesista przypomina słowa Hume’a, że zarobek jednego to wydatek drugiego, nawet próżność jest więc prospołeczna. Neoliberalne elity wolą by niezdyscyplinowani finansowo zostali ukarani. Oba te podejścia są ciekawe i mądre, jednak mojemu progresywnemu podejściu do świata, gdzie nie ma grzechów, a są tylko złe decyzje znacznie bardziej odpowiada keynesizm. Ludwig von Mises który Keynesa nie trawił choć dzielił z nim progresywizm społeczny, mówił że alternatywą dla liberalizmu jest tylko jedna rzecz – przymus czyli barbarzyństwo. Warto o tym pamiętać. Na koniec lżejszy akcent czyli krynesizm na wesoło według znakomitego komika Lewisa Blacka:
http://www.youtube.com/watch?v=YgXCw2eYUaU
Pozdrawiam keynesistowsko z Poznania!
Dwa pytania: czy nie przeszkadza Ci, że Polska wydaje już 40 mld zł rocznie na obsługę długu publicznego (owoc radosnego keynesizmu) i kto spłaci długi wygenerowane przez etatyzm?
Dług publiczny powstał odkąd pojawiły się jakiekolwiek zobowiązania platnicze. Każdy kraj jakoś go obsługiwał Np Hamilton wlasnie po to założył bank if us
Lat…. minęło a niektórzy Polacy wciąż wierzą, że dług to produkt międzynarodowego spisku. Przede wszystkim dlatego, że za konuny dług był tajemnicą państwową, a rynek pracy (jeśli tak to można było wtedy nazwać) był napędzany nakazowo. Kto nie chciał tego można było zamknąć. Najwyższy czas, aby się z tego snu obudzić.
A co ma etatyzm do Keynesa? Etatyzm to polityka socdem. A keynesizm to wolny rynek plus awaryjne i sporadyczne interwencje kryzysowe.
to ma etatyzm do keynesizmu, że w praktyce nigdy nie kończy się na jednej interwencji, bo walcząc z jednym problemem tworzy się drugi problem i tak napędza się spirala takich „jednorazowych” działań, kończąc się regulowaniem wszystkiego, co się da