Kronika pałacowych wojen prawicy we Wrocławiu

 
Dawno temu Rafał Dutkiewicz został wybrany prezydentem Wrocławia wspólnymi siłami PiS i PO. Dość szybko wspólne rządy w mieście rozpadły się. Potem, przez lata, prezydent Dutkiewicz rządził miastem ze swoją ekipą czasami wzmacnianą radnymi z PO. Bywało różnie. Jak w PO regionem rządził Grzegorz Schetyna to partia atakowała prezydenta Dutkiewicza, gdy usunięto Schetynę to stosunki poprawiały się.

W ostatnich wyborach samorządowych PO i ekipa prezydenta Dutkiewicza wystawiły wspólną listę do Rady Miejskiej. Jednak PO na tym niewiele zyskała, bo wszystkie ważne stołki prezydent Dutkiewicz poobsadzał swoimi ludźmi. Gdy krajowym liderem PO został Grzegorz Schetyna, zaczął robić w regionie porządki na swoją modłę. Współpraca PO z prezydentem miasta uległa gwałtownemu pogorszeniu.

W Sejmiku przewodniczący Schetyna także chciał usunąć ze stanowisk ludzi jemu nieprzychylnych, ale ci uciekli z PO, założyli własny klub i nadal współrządzą województwem. Kilku młodych z PO, szukając nowych ścieżek kariery, w chwilowym zauroczeniu przeszło do młodzieżówki PO czyli Nowoczesnej. Nie wiem co obecnie dzieje się w ich głowach.
 
 
 

Teraz PO, chcąc zaszkodzić Dutkiewiczowi i promować swoją kandydatkę na prezydenta miasta, postanowiła przejść w Radzie Miejskiej do opozycji, ale chyba nie totalnej. Jej radni dostali nakaz głosowania przeciw udzieleniu absolutorium prezydentowi za miniony rok.

O tym, czy prezydent dostanie absolutorium, miał decydować głos radnego Kłosowskiego z SLD. SLD postawił prezydentowi warunki: owszem, udzielimy poparcia jak prezydent uruchomi gabinety dentystyczne w szkołach. Prezydent, chętnie lub nie, mniejsza o to, przystał na propozycję. Absolutorium otrzymał. Tak to prawica walcząc ze sobą musiała prosić o pomoc SLD. Wygrali na tym mieszkańcy, bo ich dzieciom trochę poprawi się stan uzębienia. Z prawicowych wojen dla mieszkańców dokładnie nic nie wynika. Bo zwalczające się strony mają takie same programy, a wieloletnia wojna toczy o stołki i wpływy.

Ciąg dalszy wojny pewnie nastąpi. W Sejmiku trwa nadal koalicja byłych członków PO (antyschetynowców) z obecnymi jej członkami (schetynowcami). Ponieważ członkowie PO postawili się prezydentowi w mieście, a on współdziała z antyschetynowcami w Sejmiku, to teraz wojna pewnie tam się przeniesie. Polityczna zemsta może zebrać stołkowe żniwo. Albo taka schizofreniczna sytuacja na prawicy będzie w Sejmiku trwać nadal, bo wojna może zaszkodzić obu stronom. A tam ludźmi PO poobsadzanych jest sporo poważnych stanowisk.

Starałem się opisać rzecz skrótowo i jak najprościej, a i tak trudno w tym się połapać.

Czesław Cyrul
O autorze wpisu:

Czesław Cyrul jest znanym publicystą lewicowym, prowadzącym między innymi popularny blog w Gazecie Wrocławskiej - http://blogi.gazetawroclawska.pl/czeslawcyrul/ . Jest członkiem SLD, pełnił między innymi funkcję przewodniczącego oddziału wrocławskiego tej partii, od 2016 roku jest członkiem Rady Krajowej.

2 Odpowiedzi na “Kronika pałacowych wojen prawicy we Wrocławiu”

  1. Nigdy nie miałem szczególnie dobrej opinii o Dutkiewiczu, nawet w czasach jego największej świetności, mniej więcej dekadę temu, gdy wszystkie media jęczały od orgazmicznych zachwytów nad nim i wypisywały różne niestworzone reczy o tym, jaki to Wrocław jest zarąbisty i jak cudownie się rozwija. W późniejszym czasie, w innym już kontekście w podobnym tonie wypowiadano się o geniuszu niejakiego Brzoski, też Rafała.

    Pamiętam, że do łez ubawiła mnie książka Dutkiewicza "Nowe horyzonty", która w założeniu miała dotyczyć wizji zarządzania miastem, a w rzeczywistości był a jakaś ekscentryczna medytacja nad cytatami z książki pt. "Biblia" i z Karola Wojtyły. 

    😀

    Przed ostatnimi wyborami samorządowymi, gdy widmo klęski zaczęło już z daleka i ukradkiem zerkać Dutkiewiczowi w oczy, zażartowałem sobie nieco złośliwie w rozmowie z moim wrocławkim kolegą, że Wrocław bez Dutkiewicza byłby niczym świątynia w której nie ma Chrystusa.

    😀

    Uważam, że we Wrocławiu przydałby się dziś polityk formatu naszego prezydenta Jaśkowiaka, choć byłaby to orka na ugorze, nie ma chyba takiej prawicowej aberracji, która by się po Wrocławiu nie panoszyła w najlepsze (od ONRu aż do Organizacji Monarchistów Polskich).

    🙂

    1. A moim zdaniem w samorządach przydaliby się ludzie nie zajmujący się homopropagandą, globalnym ociepleniem, równościonizmem, gender, feminizmem itp, tylko żeby to byli prawdziwi samorządowcy dbający o:
      – transparentność samorządu
      – sprawność administracji
      – niskie podatki lokalne
      – niskie koszty administracji
      – zrównoważone reprezentowanie interesariuszy miasta: mieszkańców, właśiccieli nieruchomości, przedsiębiorców, deweloperów, ludzi tworzących kulturalną, sportową, tradycyjną stronę miasta itp. itd.
      – wsparcie edukacji (w tym wspieranie inicjatyw mających na celu odebranie edukacji z rąk urzędników i oddanie jej rodzicom)

      Gdyby samorządy dokonały takiej transformacji, zyskałyby zwolenników zaróno po stronie PO, jak i PiS oraz także innych środowisk.

      Niestety, te dwie partie już zadbają o to, aby wojna trwała dalej i ludzie na poziomie samorządów zajmowali się bzdurami …

       

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sześć − 5 =