Socjal to dobra rzecz, pozwala stanąć na nogi, ale nikt nie może na serio myśleć, że wkrótce będzie tu jak w Szwecji, to mrzonki. Przy okazji warto dodać, że państwa skandynawskie zmniejszyły socjal w latach 90. Tak samo zrobiły Niemcy Schroedera i UK Thatcher, Majora i Blaira i bardziej chaotycznie – Włosi. Te państwa, które tego nie zrobiły (Hiszpania, Grecja, Portugalia, z Francją nieco lepiej bo tam emeryci/renciści/urlopowicze zostają w kraju i piją lokalne wino) są obecnie zagrożone bankructwem. Przyczyna nazywa się Samsung, względnie Daewoo, symbole końca ekonomicznej dominacji Zachodu. Ed Milliband i lewicowe skrzydło Labour Party, Podemosowcy i Syrizowcy tego nie rozumieją, lub cynicznie udają, że nie rozumieją, dlatego wszyscy skończą jak Gordon Brown w nicości, ludzie lubią wygórowane nierealne obietnice, pod warunkiem, że choć 1/15 z nich będzie spełniona…
Głosowanie na Orbana czy innego Putina dla prawaka jest sensowne, dostaje co chce; autorytaryzm w wersji mniej lub bardziej klerykalnej, zamordyzm, zamykanie dziennikarzy lub gorzej, ograniczenie bezbożnego internetu, prasy, opinii i najbardziej bezbożnego elementu społecznego – myślenia. Głosowanie lewaka na Podemos czy Syrizę czy Magdę Pikiel nie ma najmniejszego sensu, ponieważ lewica tego typu, lewica bezmyślna nie da rady spełnić ani jednej swej obietnicy wyborczej, po prostu nie dla wszystkich starczy kapusty; nigdy tak nie było w historii ludzkości, by nie było wcale biedy. Jeśli lewica zbliża się do liberalizmu, i stara być i wypłacalna i pomocna jednocześnie, jest OK, Blair czy Schroeder wygrywają w cuglach, bo co jest lepsze od połączenia gospodarności z zaradnością, to czysty racjonalizm. Jednak, kiedy wraca do dziadka Marksa i do darcia robotniczej mordy, strajków i pyskówek fabrycznych, jak Edzio Miliband, dostają wyborcze lanie.Tylko w krajach niewyrobionych politycznie, ludzie nabierają się jeszcze na Podemosy i Kukizy.
Red Ed Miliband
Podemos alla Polacca to Kukiz. Jak oni wszystko obiecuje, i podburza, ale pomysłu nie ma bo tu nie ma przestrzeni do pomysłu. Ekonomia zawsze tak wygląda, a kapitalizm i ekonomia to jedno. Na szczęście i niestety. Nie mając nic nie uczestniczysz w grze wymiany? Trudno, czasem praca jest tylko w Anglii i nic na to nie poradzisz. Zresztą praca tam jest tylko dlatego, że Anglicy zrobili się wybredni i od niektórych fuch wolą zasiłek. Kukiz wczoraj na wiecu niemal wzywał do przemocy przeciw mediom, zwłascza TVN, potem sam się przestraszył własnych słów o rzekomej napastliwości dziennikarzy, i przyznał w rozmowie z Moniką Olejnik, że chodziło nie o całe złe TVN 24 lecz o dwóch dziennikarzy z czarno na białym. To tak jakby wywołać wojnę z Niemcami, bo się jednego Fryca nie lubi. Ten człowiek nie panował nad kieliszkiem, teraz zaś nie panuje nad emocjami.
Ludzie, którzy sądzą, że da się wrócić do oberszczodrej socjaldemokracji lat 70, po prostu łżą, albo się mylą. W Belgii niewielkie obniżki socjalu, idioci nazywają krwawą łaźnią. Róbcie tak dalej to czekoladki też będą robić tylko Hindusi… Lewica odchodzi na śmietnik historii tam gdzie miejsce wszystkich bezmyślnych radykałów. Polityka wraca do normalnego koryta, gdzie jest to po prostu teatr walki konserwatystów z liberałami. W USA, w ogóle nie zaliczono etapu lewicy, podobnie w Australii i Holandii, i te kraje nic nie straciły, przeciwnie wiele przykrości było im oszczędzone. We Francji lewica wykoślawiła dzieło rewolucji francuskiej, zabijając wielu zdolnych liberałów (Lavoisier, Condorcet, Malesherbes), ośmieszając sprawę rewolucji mrzonkami o republikach cnót (Robespierre) czy nowych Atenach (Danton). Nieco lepiej lewica sprawiła się w czasie wiosny ludów, lecz łącząc reformizm z nacjonalizmem, znowu wyrządziła niedźwiedzią przysługę. No i ten Marx, który uparł się, że bez rewolucji i wojny klas, ani rusz, i to w czasach, jak liberalizująca lewica fabiańska i socjaldemokratyczna rzeczywiście polepszała byt robotników. Liberalna lewica jest bardzo potrzebna, ale lewica socjalistyczna im szybciej zdechnie tym lepiej.
Myli Pan socjal z wynagrodzeniem dla bezrobotnych. Socjal to minimum socjalne i tego nie sposob obnizyc (w Skandynawii).
Dosłownie tak jest jak pan mówi. Ale potocznie to synonim całego welfare state
Język jak z „Bildu”, „Sun” lub „Faktu”. Myślenie – życzeniowe, ideologa, doktrynera, dogmatyka. To nie jest racjonalne, nie jest liberalne ! Nie mówię o liberalizmie, który akurat w tym przypadku, nosi poważne znamię (przez swą pewność, arogancję wobec Prawdy Życia zwanej – praktyką oraz sposób artykulacji) dogmatyzmu.
Racjonalny jest Sokrates – „wiem, że nic nie wiem”. Nie opat Amalryk (z Citeaux) mówiący: „zabijcie wszystkich, bóg rozpozna swoich”. Tak i tu – słabi, niedostosowani, inni, nie wkomponowani w „wyścig szczurów”, ci którzy nie chcą cały czas poddać się niewoli rynku i sukcesu, stałej i niewolącej konkurencji – niech zginą. Niech będą nawozem pod wspaniały świat wolnych liberałów – tylko RACJONALNYCH (reszcie odmawia się prawa bytu i artykulacji – to właśnie jest doktrytnerstwo i dogmatyzm, a z racji pluralizmu życia – właśnie dlatego takie myślenie jest wypaczone, nieempatyczne, nieludzkie, „ślepe”). Taki sposób myślenia i prowadzenia polityki ma w sobie coś z Marii Antoniny mówiącej (w przeddzień szturmu Bastylii) i zdziwionej, iż ludzie nie mają chleba – niech jedzą ciasteczka, rzec miała królowa. Za dwa lata (bez mała bodajże) zgilotynowano ją wraz z całą królewską rodziną. To jest polityka bezwzględnego „koryta”, ekonomii zdehumanizowanej i odczłowieczonej, widzącej jedynie konkurencję, zysk i sukces. To taką wolność mam w poważaniu, która 80 % populacji (jak wyliczył Galtung) spycha w niebyt !
Ija Lazari-Pawłowska w tekście poświęconym tolerancji pisze o czymś, co nazywa – dla mnie niezbyt zgrabnie – tolerancją jako łagodną perswazją. Polega ona na krytyce stanowisk ocenianych negatywnie. Krytyka jest bądź oparta na argumentach bądź na perswazji. Argumentacja – o ile jest rzetelna – prowadzi do dialogu, ten zaś jest znamieniem racjonalizmu, o ile ten nie chce być dogmatyzmem. Perswazja często prowadzi do z kolei do dogmatyzmu, maskując przekonanie o tym, że prawda leży po mojej stronie. Coś niedobrego dzieje się w polskich kręgach racjonalistycznych, bo nadużywa się perswazji, prezentując jedynie słuszny pogląd. Zasmucił mnie podział RACJONALISTY na dwa zamknięte kręgi – bardziej (neo)liberalny i bardziej lewy, między którymi umarła wymiana myśli i krytyka. Czytuję częściej autorów Racjonalista.tv. Ale i tutaj zdarza mi się nadmiar perswazji i dobrego samopoczucia. Taki jest dla mnie, niestety, ten tekst (podobnie jak tekst tego samego autora o postmodernizmie). Sposób opowiadania o lewicy, związanych z nią mordach na liberałach etc., jest rodem z tabloidu. Z mojej perspektywy przeżywamy koniec nie myśli socjalistycznej, która nie jest jednorodna, ale narracji libertariańskiej, którą w Polsce, niesłusznie, nazywa się liberalizmem. Wielce problematyczne okazały się założenia Konsensu Waszyngtońskiego. Ostrej krytyce podlega neoliberalne ucieleśnienie idei wolnego rynku. Wiele mówi się o problemach ekonomicznych czy gospodarczych w Polsce, którą Colin Crouch uznał za najbardziej konsekwentny neoliberalny kraj obok USA. Możemy straszyć Orbanem i wyciąganiem tendencyjnych przykładów historycznych. Ale jak się to ma do eksmitowanych, współczynnika Giniego, społecznej frustracji, zaniku jakiejkolwiek parlamentarnej lewicy? Ze wzrostem popularności osób jak Korwin-Mikke etc? Kuriozalna jest próba wmówienia ludziom, że Kukiz to lewica. Lewicą, jawnie socjalizującą, jest raczej Razem. Przykrą sprawą polskiej odmiany „liberalizmu” jest także konserwatyzm moralny. Vide – Korwin-Mikke i jego poglądy na karę śmierci, które w podobnej formie wyłożył kiedyś dr Napierała na FB. Dało mi to do myślenia, jako element niebezpiecznego doktrynerstwa. Porozmawiajmy o śmierci socjalistycznych postulatów dyskutując z Pikettym, Oręziak, Ha-Joon Changiem. Z neoliberałami rzetelnie dyskutuje liberał Szahaj. A więc się da. I to posłuży nam wszystkim przed uśmiercaniem czegokolwiek.