Lewicowy nacjonalizm i bolszewicka prawica

Byt określa świadomość, napisała z dumą młoda dama związana z opiniotwórczym tygodnikiem, który w poprzednim życiu reklamował się hasłem „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”. Zgodziłem się poniekąd, dodając, że Bóg określa świadomość (ten wciskany od kołyski), bat określa świadomość, bit określa świadomość (przynajmniej od czasu rewolucji elektronicznej). Jest jeszcze kilka innych rzeczy, które określają świadomość, o czym możemy się dowiedzieć śledząc postępy neuronauki, psychologii ewolucyjnej, a nawet filozofii, ale wtedy warto szukać filozofów, takich jak Daniel Dennett, czyli tych którzy nie stronią od nauki. Niektórzy twierdzą, że dominujący wpływ na nasze poglądy ma grupa rówieśnicza i najbliższe środowisko. Więc wracamy do bytu, chociaż może się okazać, że czasem jest to byt kawiarniany.

 

 

Stwierdzenie, że byt określa świadomość jest oczywiście po części prawdziwe. Bycie Homo sapiens wyposażyło nas w zdolność nabywania fałszywej świadomości. Żadna małpa tak doskonale tego nie potrafi (pomijając fakt, że Homo sapiens to też małpa, tylko z wyuzdaną świadomością).


Szwedzki dziennikarz, Bawar Ismail pisze o szalejącym w Szwecji antysemityzmie. Obrzucono koktajlami Mołotowa synagogę w Göteborgu, w Malmö demonstranci ogłosili intifadę i zapowiadają, że będą strzelać do Żydów, w meczetach duchowni podżegają do nienawiści, dzieci z rodzin żydowskich są w szkołach prześladowane, a sądy ignorują przestępstwa nienawiści. Bawar Ismail wzywa do zaostrzenia kar za tego rodzaju przestępstwa, wzywa również do natychmiastowej deportacji imigrantów, którzy wchodzą w kolizję z prawem a nie mają jeszcze obywatelstwa. Zauważa, że problem nasilającego się antysemityzmu nie jest wyłącznie szwedzkim problemem.  

„Zachód powinien się wstydzić. Na całym europejskim kontynencie widzimy dziś jak wzrasta antysemityzm, nienawiść do Żydów, powodując coraz silniejsze poczucie zagrożenia wśród europejskich Żydów. W Wielkiej Brytanii Partia Pracy (siostrzana partia szwedzkich socjaldemokratow) jest dziś wstrząsana przez serię antysemickich skandali. Jej przywódca, Jeremy Corbyn, miał liczne kontakty i obsypywał pochwałami zarówno zdeklarowanych antysemitów, jak i antysemickie organizacje.”

Bawar Ismail urodził się w Szwecji, w rodzinie imigrantów z Kurdystanu i wydaje się należeć do gatunku tych „zdrajców Trzeciego Świata”, którzy uważają, że demokracja jest wartością i że trzeba jej bronić, bo jest poważnie zagrożona.


W innym artykule, znacznie bardziej osobistym, ten sam autor opisuje dylematy swojej podwójnej tożsamości, Bawar Ismail pisze, że ludzie często dają mu do zrozumienia, że jest obcym. W Szwecji wielu uważa go za intruza z Bliskiego Wschodu, w Kurdystanie uważają go za Szweda. Tu i tam znajduje również ludzi bliskich, dla których jego podwójna tożsamość nie stanowi problemu. Ci, którzy go uważają za obcego, to głównie prawica, która twierdzi, że broni tradycyjnych zachodnich wartości, ci którzy go akceptują, to zazwyczaj lewica, która broni jakiejś mulitkulturowości i nie tylko toleruje, wręcz chroni przestępstwa przeciw demokracji.   


Pochodzący z Pakistanu, ale wychowany w Wielkiej Brytanii i mieszkający w Stanach Zjednoczonych Ibn Warraq, napisał kiedyś, że walka nie toczy się między Zachodem i Trzecim Światem, ani między chrześcijaństwem i islamem, ani między lewicą i prawicą, a między zwolennikami demokracji i zwolennikami totalitaryzmu. Ibn Warraq należy do zagorzałych krytyków islamu. Jest zwolennikiem idei świeckiego państwa, jest krytyczny wobec wszystkich religii, ale polityczny islam stanowi dziś jego zdaniem najpoważniejsze zagrożenie demokracji, a odmowa dostrzegania tego zagrożenia ze strony radykalnego islamu jest nie tylko samobójczą ślepotą, ale i kooperacją z wrogiem.


Czy polityczny islam jest rzeczywiście ideą totalitarną? Widzimy tu kilka zwalczających się ośrodków takich jak Islamska Republika Iranu, wahabicka Arabia Saudyjska, rządzona przez Bractwo Muzułmańskie Turcja, teoretycznie niepowiązane z nikim islamistyczne organizacje terrorystyczne takie jak ISIS, Al-Kaida, Boko-Haram i inne. Wszędzie jednak powtarza się idea kalifatu i dążenie do panowania nad światem, dążenie do wprowadzenia praw szariatu, otwarta niechęć do Zachodu i demokracji oraz antysemityzm jako odwieczny filar wszelkiego totalitaryzmu. Ten muzułmański totalitaryzm nosi wszystkie cechy prawicowego totalitaryzmu. Religijna teokracja, z pogardą dla praw człowieka, z wbudowaną dyskryminacją kobiet, z ludobójczą nienawiścią do mniejszości religijnych, z odrzuceniem wolności słowa i zgromadzeń, z nienawiścią do homoseksualistów, gloryfikacją średniowiecznych kar i militarnych podbojów. Jakim cudem ten wściekły, prawicowy totalitaryzm tak często znajduje gorących sojuszników wśród zachodniej lewicy?    


Amerykański prawicowy dziennikarz, Daniel Greenfield, zdecydowany krytyk prezydenta Obamy i zwolennik prezydenta Trumpa przekonuje, że jest to perwersyjne zwycięstwo Związku Radzieckiego. Zachodnia lewica walczy z zachodnim imperializmem i kolonializmem (a więc ze zjawiskami, które jakiś czas temu zeszły ze sceny i przeszły do historii) w ścisłym sojuszu z islamofaszyzmem, który nie tylko nigdy nie krył swoich związków z niemieckim nazizmem, ale w swojej ideologii stanowi całkowite przeciwieństwo wszystkich lewicowych wartości. W centrum jest poparcie dla palestyńskiego nacjonalizmu w oparciu o sowiecką doktrynę ruchów narodowo-wyzwoleńczych. Greenfield przypomina, że to amerykańscy republikanie pierwsi wsparli arabski nacjonalizm, kiedy prezydent Eisenhower poparł prezydenta Egiptu Nassera po jego decyzji o nacjonalizacji Kanału Suezkiego. Jak pisze Greenfield, przez kilka dziesiątków lat wystarczyło, żeby Związek Radziecki wyszkolił i wyposażył w broń jakąś grupę terrorystów, żeby Stany Zjednoczone natychmiast zaczęły z nią flirtować.     


Procesy pokojowe z terrorystami trwają od ponad pokolenia nie przynosząc niczego poza nasileniem się terroryzmu. Organizacja Wyzwolenia Palestyny i Hamas są tu najlepszym przykadem.


Osławioną wojnę z terrorem zarówno w wykonaniu amerykańskich rządów republikańskich, jak i demokratycznych cechowała nieodmiennie taktyka gaszenia pożarów i zapraszanie do współpracy podpalaczy. Ta trącąca obłędem taktyka ma pełne poparcie mediów. 


W zasadzie można powiedzieć, że nic nowego, zachodnia lewica powielała radziecką propagandę od bardzo dawna. Antysemicki, zmierzający do zniszczenia Izraela i antyzachodni ruch palestyński cieszył się sympatią zachodniej lewicy i w niczym jej nie przeszkadzały obozy treningowe w NRD i w Rumunii, porwania samolotów, zamachy terrorystyczne, religijny fanatyzm.


Twierdzenia o braku związku islamskiego terroryzmu z islamem przyjmowane są przez ateistyczną zachodnią lewicę z nabożeństwem. Nic dziwnego, ideologia ksztaltuje świadomość. W krajach, w których rządzą fanatycy jakiejś ideologii totalitarnej, świadomość jest kształtowana przy pomocy bata, a przeciwnicy są masowo mordowani. Twierdzenie, że wszyscy żołnierze Armii Czerwonej byli komunistami, i wszyscy żołnierze Wehrmachtu byli zdeklarowanymi nazistami nie jest tak całkiem prawdziwe. Ale zdanie, że naziści nie zabijali w imię nazizmu, a komuniści nie zabijali w imię komunizmu jest równie absurdalne, jak zdanie, że człowiek, który zabija z okrzykiem Allah akbar, nie robi tego w imię islamu.


Zachodnia lewica wierzyła głęboko, że Związek Radziecki jest obrońcą pokoju i zmierza do braterstwa wszystkich narodów. Ta wiara prowadziła do odmowy dania wiary, że są tam jakieś obozy pracy i że przeciwników komunizmu morduje się w ZSRR milionami. Kształtowana przez ideologię świadomość płata paskudne figle.


Zniewolony umysł Miłosza nadal warto czytać. Rozwinięta przez niego idea Witkiewicza, tabletek Murti-Binga nie straciła aktualności. Idea nowej wiary powiązana jest z rezygnacją z szukania prawdy. (Miłosz pisał to na długo przed pojawieniem się post-modernizmu, który u nas nosi swojską nazwę ponowoczesności). Wiara określa świadomość, zakazuje akceptacji faktów, które są z nią sprzeczne.     


Muzułmański terroryzm nie ma nic wspólnego z islamem, nie ma czegoś takiego jak islamofaszyzm, wszyscy muzułmanie są dobrzy i tolerancyjni, a kwestionowanie tej szlachetnej tezy to islamofobia, rasizm i popieranie skrajnej prawicy.


Wspólnota poglądów dostarcza ciepła i zwalnia z kłopotliwych pytań. Dysydenci z muzułmańskiego świata uważani są za zdrajców, ich świadectwo o tym, co dzieje się w więzieniach w Iranie, w Turcji, w Arabii Saudyjskiej, w Autonomii Palestyńskiej czy w Gazie burzą porządek świata. Informacje muzułmanów i byłych muzułmanów o wpajanej od dziecka totalitarnej ideologii uznawane są za wrogą propagandę. Czy jest w tym coś nowego? Kiedy w 1951 roku opublikowana została po angielsku książka Gustawa Herlinga-Grudzińskiego Inny świat, brytyjska lewica uznała, że opisujący sowieckie obozy autor jest kłamcą i sprzedawczykiem. Dziś głoszona przez dysydentów z muzułmańskiego świata pochwała demokracji, pochwała wolności i praw człowieka, a nie daj boże, również pochwała kapitalizmu, to zachowania w najwyższym stopniu podejrzane.


Czy to poparcie lewicy dla prawicowej idei totalitarnej powinno zdumiewać? Tak, w tym samym stopniu w jakim zdumiewające jest gloryfikowanie przez skrajną prawicę nazizmu w kraju, w którym naziści zabili ponad sześć milionów polskich obywateli. Prawicowa pokusa totalitarna nie ogranicza się jednak do hajlujących półgłówków. Bardziej „umiarkowana” prawica chce powrotu sojuszu tronu i ołtarza i na drodze do tego celu stosuje klasyczne bolszewickie metody. I znów trzeba przypomnieć, że nie jest to zjawisko wyłącznie polskie. Totalitarna pokusa przychodzi z lewa i z prawa, i wzmacniają się wzajemnie. 

Zwolennicy totalitaryzmu stroją się zwykle w szaty obrońców demokracji i praw człowieka. Słyszeliśmy ostatnio o „realnej demokracji”, którą funduje nam pan Kaczyński, która tym różni się od „rzeczywistej demokracji” prezydenta Erdogana, że jeden zmierza do katolickiego desoptyzmu, a drugi do islamskiego. Obaj jednak doszli do poprawnego wniosku, że dążenie do despotyzmu wymaga działań osłonowych i zapewnień, że demokracji nic nie grozi, że jest wręcz odwrotnie, że dopiero pod ich rządami ludzie mają prawdziwą wolność i demokrację.


Nie da się wygrać z PiSem bez lewicy – zapewnia opiniotwórcza dama i poniekąd ma rację. Ucieczkę od racjonalizmu widzimy na wielu frontach, a w sporach politycznych słowa „lewica” i „prawica” stały się maczugami, którymi zwolennicy totalitarnych idei okładają się wzajemnie, ignorując możliwość oddania wszystkich katechizmów na makulaturę. Byt kształtuje świadomość, a byt jest niezmiernie przywiązany do parafialnych wspólnot. Czasem innych nie zna.     

O autorze wpisu:

O Andrzeju Koraszewski, jednym z najwybitniejszych polskich racjonalistów, można by napisać całą książkę. Polecamy zatem wpis o nim i jego przyjaciołach z portalu Andrzeja - "Listy z naszego sadu". Oto on: http://www.listyznaszegosadu.pl/autorzy

3 Odpowiedzi na “Lewicowy nacjonalizm i bolszewicka prawica”

  1. >>Religijna teokracja, z pogardą dla praw człowieka, z wbudowaną dyskryminacją kobiet, z ludobójczą nienawiścią do mniejszości religijnych, z odrzuceniem wolności słowa i zgromadzeń, z nienawiścią do homoseksualistów, gloryfikacją średniowiecznych kar i militarnych podbojów. Jakim cudem ten wściekły, prawicowy totalitaryzm tak często znajduje gorących sojuszników wśród zachodniej lewicy? <<   

    I niestety także tej wschodniej. Nasze rodzime odłamy lewicy, dla rozróżnienia zwane lewactwem, czy organizacje feministyczne, redakcje pism lewicowych, różni pseudohumaniści, na wszelkie sposoby, na oślep usprawieliwiały najdziksze swawole imigrantów muzułmańskich, islam i Koran, jednocześnie wściekle atakując i wyzywając krytyków islamu i masowej imigracji. Żadne argumenty nie docierają. Dla nich nadal nie ma NO GO zones, problemów z pedofilią (związkami muzuzłmanów z nieletnimi), handlem ludźmi, zabójstwami honorowymi obrzezaniami, sądami szariackimi, napaściami na kobiety w europejskich miastach, islamskiej indoktrynacji w zachodnich szkołach, zwiększenia przestępczości w krajach dotąd sielankowych jak Szwecja, gdzie przestepcy z jednego kręgu kulturowego są traktowani wielokrotnie lżej niż tubylcy, a zamachy nie są inspirowane islamem tylko np. "postkolonialną traumą". Pisanie o tym, nawet tutaj, było związane z przyjęciem masy obelg, a nawet gróźb nie tylko od komentujących, ale i publicystów. Niektórzy nie mogąc znieść, że takie teksty, jak choćby ten, są tu umieszczane, opuściły w ideologicznym gniewie portal, wyżywając się po drodze na Jacku Tabiszu. Jak racjonalista może krytykować islam, skoro u nas też są gwałty i morderstwa i katole i kibole…no i przecież u nas prawie nie ma muzuzłmanów. Taka gówniana lewacka logika.

  2. "Muzułmański terroryzm nie ma nic wspólnego z islamem, nie ma czegoś takiego jak islamofaszyzm, wszyscy muzułmanie są dobrzy i tolerancyjni, a kwestionowanie tej szlachetnej tezy to islamofobia, rasizm i popieranie skrajnej prawicy."

    Jakieś źródło tych rewelacji?

  3. Najgorsze, że obie strony są skrajnie zakłamane tzw.lewica broni ponoć praw osób homoskeusalnych i kobiet a bezkrytycznie wspiera islam który odbiera podstawowe prawa tym grupom społecznym, a tzw. prawica niby zwalcza islam, ale ma taki sam zaścianek we łbach i udają tylko przyjaciół kobiet i homoseksualistów. Wrzeszczą, że islam jest zagrożeniem dla praw kobiet i osób homoseksualnych a sami się sprzeciwiają np: małżeństwom jednopłciowym i ustawie przeciw przemocowej, zwalczającej przywileje katów kobiet. Geert Wilders jest szczery, bowiem krytykuje islam z puktu broniącego pluralizmu i praw mniejszości. Zarówno lewica promuzułmańska, jak i prymitywne tłuki o pseudoprawicowych poglądach"zwalczające" islam a wyznające jego poglądy na prawa kobiet, Żydów i osób homoseksualnych są zagrożeniem dla pokoju i praw człowieka. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziewięć + 17 =