Liberalizm a idea równości

Na stronie magazynu liberałów LIBERTE. Znajduje się to omówienie:

„…Idea równości. W liberalizmie pełni ona rolę ograniczoną. Dzieje się tak dlatego, ponieważ dla wszystkich liberałów nie ulega wątpliwości, że najszersze zastosowanie idei równości musi prowokować konflikt z wolnością, a więc wartością ważniejszą. Gdy zakres wolności i równości rozszerzy się bowiem na sferę uprawnień ekonomicznych, wówczas staną się one wartościami wręcz przeciwstawnymi. Żadnej z nich nie będzie można urzeczywistnić bez poważnego ograniczenia drugiej: społeczeństwa leseferystyczne muszą generować nierówności, zaś egalitarne zawsze są nieliberalne. Dlatego równość w filozofii liberalnej musi być stale uzgadniana z wymogami wolnościowymi, jej maksymalizacja jest możliwa tylko w granicach przez wolność wyznaczonych. Kluczowe okazuje się pytanie, jaka równość jest sprawiedliwa, ile równości winno być w systemie społecznym, aby był on postrzegany jako sprawiedliwy. Na pewno zagwarantowana musi być równość wobec prawa, także w rozumieniu równego prawa do wolności poszczególnych jednostek. Oznacza to zagwarantowanie im równego statusu jako ludziom, przyjęcie koncepcji, że nie ma ludzi lepszych i gorszych
…”

Dobrze powiedziane choć inaczej rozłożyłbym akcenty. Gdy się bowiem zastanowić to właśnie liberalizm jako jedyny broni także prawdziwej równości. Równość wobec prawa gwarantuje to co ważne; równy start i uprawnienia natomiast arbitralne i subiektywne lewicowe hasła sprawiedliwości społecznej nie mają wiele wspólnego z prawdziwą równością bowiem dotowanie jednych socjałem zabranym drugim to nie równość lecz łamanie zasad równości w połowie gry! Stąd ostrożne podejście liberałów do socjalu; trochę może być ale nie należy przesadzać ludzie mają być jak najbardziej samodzielni. Co to za równość gdy owoce pracy zaradnego okrawasz a leniucha subsydiujesz? Co to za równość w ogóle zabierać jednemu i dawać drugiemu? Ostrożnie z tym…

Historycznie to liberałowie a nie żadna lewica wywalczyli równość wobec prawa. To liberałowie stworzyli deklarację praw człowieka i obywatela (1789), lewacy później zajęli się gilotynowaniem (1793-1794). Między innymi zabili wielkiego liberała Condorceta. Okres rządów lewicy w ramach rewolucji francuskiej nazywamy dziś TERROREM jakobińskim. Niech więc lewica socjalistyczna nie poucza nas o równości!!!

Z drugiej strony należy pamiętać że neoliberalizm koncentrujący się nie na prawie ale na swobodzie gospodarki jest raczej mutacją i chorobą liberalizmu niż jego formą. Stąd nieporozumienia.

Pozdrawiam

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

6 Odpowiedź na “Liberalizm a idea równości”

  1. Bardzo dobre i ważne podsumowanie. Dlatego właśnie wszelkie idee rozdawnictwa skazane są na klęskę, włączając w to UBI (bezwarunkowy dochód podstawowy). Patologie w systemie rozdawnictwa występują wszędzie, również w USA, ale wciąż są dużo mniejsze niż w krajach europejskich. Wszelkie zasiłki i pomoce to zdobycz cywilizacji, pewnego rodzaju zło konieczne (zakładamy, że otrzymujący pomoc zapewne woleliby sami na siebie zarabiać), ale są one demoralizujące i rozszerzanie ich powoduje, że do systemu przedostaje się zbyt wielu takich, którzy robią sobie z tego sposób na życie.

    Jednocześnie uważam, że „neoliberalizm” to bardzo nieszczęsna nazwa bo z liberalizmem niewiele ma wspólnego. Nie ma równych praw na rynku, dlatego zbyt daleka swoboda jest bardzo skrzętnie i efektywnie wykorzystywana przez dużych graczy, kosztem małych, pozbawiając ich prawa do samodzielnej konkurencji i niezależności, a zatem dzieje się to kosztem ich wolności. Dlatego pomimo dużego ryzyka wielki biznes jedzie wszędzie, gdzie tylko się da skorumpować lokalnych polityków, do Afryki, Ameryki Południowej, Rosji, Rumunii, Polski (WorldBank opublikował kiedyś raport, z którego wynikało, że 100% zachodnich firm ujętych w tym raporcie w latach 90′ dawało łapówki w Polsce – dalsze dane objęto tajemnicą). Jako ciekawostkę podaję stronę w Wiki, która nie ma polskiej wersji: https://en.wikipedia.org/wiki/Corruption_in_Poland

  2. „Co to za równość gdy owoce pracy zaradnego okrawasz a leniucha subsydiujesz?” Jako lewak mówię że nie jestem za wpieraniem leniucha kosztem pracowitego(nie mówię że jestem w ogóle przeciw zasiłkom dla bezrobotnych ale powinny być tylko tymczasowe i nie za wysokie, lepsze są roboty publiczne). Nie mniej jak pracowity w wyniku wypadku straci rękę to jak najbardziej na zasiłek zasługuje.

  3. Dla mnie jednak zarówno pojęcie wolności jak i równości stały się zbyt abstrakcyjne wobec współczesnych realiów, zbyt giętkie, zbyt pojemne i różnie interpretowane. Kontrastowanie ich z sobą sugeruje że są absolutnie przeciwstawne, a tak po prawdzie są przeciwstawne tylko w pewnym zakresie, które wg mnie jest dziś mniej ważny. Redystrybucja jest faktem wszędzie i to czy szkodzi czy pomaga niekoniecznie zależy do jej ilości, a od konkretnych pomysłów i np gotowości/dojrzałości społeczeństwa. Z kolei dochód jakim dysponujemy po odliczeniu wszystkich kosztów jest dziś bardzo dobrą miarę wolności i w tym kontekście redystrybucja może być też redystrybucją wolności. Czy zabieramy zaradnym? Tu z kolei trzeba by się zastanowić, czy te dziesiątki trylionów nieopodatkowanych dolarów z rajów podatkowych nie świadczą, że nie musimy się aż tak martwić o zaradnych?

    1. zabieramy zaradnym, bo zaradność widać po zamożności, redystrybucja musi być bo jest lepsza niż nieregularna jałmużna ale lewica dawno juz z red. uczynila poulistyczne haslo dla swoich biednych wyborców

  4. Moim zdaniem jest totalną bzdurą stwierdzenie „zabieramy zaradnym, bo zaradność widać po zamożności”, gdyż większość największych pieniędzy nie ma nic wspólnego z zaradnością. Miałem w rodzinie dwa przypadki jedynaków którzy są teraz po 50-tce. Cała rodzina na nich pracowała, oni nie kiwnęli palcem, a dostali największe pieniądze z mieszkań po kilkaset tysięcy złotych. Dodatkowo kryminaliści mają największe pieniądze, przecież grabieże, narkotyki i inne niegodne człowieka sprawki przyczyniają się do największych pieniędzy. Także niegodna choć niestety legalna działalność jak sprzedaż wyrobów tytoniowych i mocnych alkoholi jest niesamowicie dochodowa, a przecież to rujnuje społeczeństwo moralnie, ekonomicznie,zdrowotnie. Tylko jednostki wzbogacają się na zdegradowanych masach używających wódki i tytoniu. A jakie zabezpieczenie jest dla takich osób, jak ja – nigdy nie używających tych substancji, ani nie sprzedających ich. Wiele wycierpiałem od zdegenerowanych palaczy i alkoholików, którzy dla swoich najniższych pobudek byli gotowi dosłownie na wszystko. Jednym słowem kapitalizm to taki ustrój podobnie jak socjalizm w którym dobro zupełnie nie popłaca, a dorabiają się często cwaniaczki bez krzty moralności, takie miernoty intelektualno moralne. A jak ktoś odziedziczył majątek po rodzicach dziadkach, jest arystokratą to gdzie tu zaradność? W przypadku? Taki człowiek nie musiał nic się starać i najczęściej tacy zostają utracjuszami. Nie jestem za socjalizmem, który był największym promotorem uzależnienia od tytoniu i alkoholu. W końcu tylko w komunizmie za nic mieli zakazy palenia. Tylko komuniści popierali powszechną degenerację mas społecznych poprzez uzależnianie ich od tytoniu, wódki (wiadomo ludźmi uzależnionymi od substancji psychoaktywnych jest o wiele łatwiej rządzić). Natomiast kapitalizm także zniewala – ten pościg za pieniądzem, żeby „coś znaczyć” a tak naprawdę nieraz być zerem moralnym. Tak naprawdę prawdziwą wartość człowieka stanowi zarówno jego intelekt, jak i przede wszystkim wartości moralne. Bowiem można być ubogim człowiekiem z pełną godnością (bez nałogów), a można być zwykłą bogatą szmatą (uzależnioną od narkotyków czy tytoniu). Pozdrawiam serdecznie
    P.S. Należę do klasy średniej

    1. „…Cała rodzina na nich pracowała, oni nie kiwnęli palcem, a dostali największe pieniądze z mieszkań po kilkaset tysięcy złotych…” ok ale to były ich pieniądze! zaradni skoro tylu frajerów w ramch rodziny na nich się złożyło : ). W socjalizmie MUSISZrobić to co chce władza, bo ona wie lepiej, w kapitalizmie jest pewna presja ale NIE MUSISZ zarabiac coraz wiecej i wiecej ja naprzyklad zarabiam mało alem wesół i szcześliwy i nie antykapitalistyczny : )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzynaście − dwa =