Kandydatką SLD na prezydenta będzie pani Magdalena Ogórek, której lewicowe poglądy wydają się być mocno w swej lewicowości nieortodoksyjne. Kandydatura ta wywołała, oczywiście, po lewej stronie naszej sceny politycznej i internetowej liczne i mocno ironiczne komentarze – w mocno subiektywnym rankingu wygrywa: „A czy jest zdjęcie w bikini”? Notka ta nie będzie jednak tyczyć krytyki tej kandydatury, chciałbym raczej zastanowić się jakimi motywacjami kierowała się partia, by taką kandydaturę wystawić.
Zanim przejdę do meritum krótko o lewicowości jako takiej. W Wikipedii pod hasłem lewica można znaleźć taki fragment:
Wiele partii politycznych obecnie nie wiąże się z konkretna ideą i posiada postulaty charakterystyczne dla lewicy jak i prawicy, dlatego podział na lewicę i prawicę bywa często kwestionowany. Powodem takiego stanu rzeczy jest przemienianie się partii masowych w partie wyborcze, które nie dążą zasadniczo do zmian społeczno-gospodarczych ale ich głównym zadaniem jest zwycięstwo w wyborach. Wśród środowisk kwestionujących ten podział, pojawił się pomysł zastąpienia go przez podział dwuosiowy, gdzie jedna oś przedstawia kwestie ekonomiczne, druga zaś społeczne.
I trudno się z tym nie zgodzić. W zasadzie żadnej partii nie da się jednoznacznie w jakieś ramy wpasować. Sprawy gospodarcze to zupełny galimatias – sama kandydatka choćby podczas konferencji prasowej nie zająknęła się o prawach pracowników, natomiast zaznaczyła, że będzie się starała o poparcie przedsiębiorców (dosyć to interesujące poniekąd); sprawy światopoglądowe, jak widać choćby powyżej, również coraz bardziej się rozmywają. Naprawdę trudno stwierdzić w czym SLD miałoby być jakoś lewicowe, ale, przyznać trzeba, niezatapialne jest.
Co wiadomo o kolejnych wyborach prezydenckich:
1. Wygra obecnie urzędujący prezydent – nie wiadomo tylko czy w pierwszej czy drugiej turze. Wszystkie sondaże zaufania na to wskazują, dodatkowo jakość wystawianych kontrkandydatów na to wybitnie wskazuje.
2. Drugie miejsce zajmie kandydat Prezesa największej partii opozycyjnej – bez znaczenia czy ostatecznie będzie to pan Duda czy Miś Kolargol;
3. Pozostali kandydaci nie będą walczyli o żadne zwycięstwo, oczywiście takowymi frazesami są zmuszeni szermować, ale ich motywacje będą zupełnie inne. I właśnie w tę trzecią grupę wpisuje się pani Ogórek.
Wybór kandydata lewicowego jest dość mocno utrudniony ze względu na ogromną atomizację tego środowiska. Na początku transformacji z takimi problemami zderzała się prawica, co skrzętnie SLD wykorzystało, ale od już ładnych paru lat sytuacja jest dokładnie odwrotna i końca tego procesu nie widać. Trudno zatem pogodzić czasem zupełnie rozbieżne oczekiwania tej strony politycznej sceny, ale nawet na tle tych problemów wybór pani Ogórek wydaje się być na pozór mocno ryzykowny, ale gdy przyjrzeć się bliżej, już tak ryzykowny, w mej opinii, nie jest.
Jaka więc kalkulacja mogła przyświecać liderom tej formacji? – moje spekulacje spróbuję zawrzeć w kilku punktach:
1. Estetyka i młodość.
Ponieważ nie liczy się już w większości program, wybory w coraz większym stopniu zamieniają się w konkursy piękności czy elegancji. I w tej kategorii SLD wygra w cuglach z całą sceną polityczną. Mało, że wystawiło bardzo atrakcyjną kandydatkę, to jeszcze tą kandydaturą zamknie usta wszystkim krytykom narzekającym na stetryczenie tej formacji. Jeśli tylko kandydatka się jakoś nie skompromituje, być może uda się przyciągnąć najmłodszych, zwłaszcza płci męskiej, oraz „feministyczne katoliczki” – jak sama się określa kandydatka – nic, że to oksymoron, dla katolickiej części opinii publicznej z pewnością nie – czyli dwie grupy wyborców, które do tej pory niewiele w ofercie SLD widziały.
Mała dygresja – te ciągłe apele o dopuszczenie młodych wydają mi się poniekąd dość niedorzeczne – młodzi dlatego nie zajmują wysokich stanowisk, że nie mają wystarczającego zaplecza i kompetencji (sam ustawodawca wyznacza cenzus wieku na stanowisko prezydenta) – jakoś eksperyment z panem Olejniczakiem nie wyszedł, żeby o jakiś Hofmanach nie wspominać.
2. Małe ryzyko dla partyjnego estabilishmentu.
Pani Ogórek nie ma żadnego zaplecza politycznego, więc siłą rzeczy musi się opierać na aparacie SLD. Nawet w razie jakiegoś sukcesu tej kandydatury siłą rzeczy nie jest w stanie zagrozić partyjnej wierchuszce – bardziej prawdopodobne raczej, że owa bez problemu ewentualny sukces przypisze sobie – nie będzie więc kolejnego kazusu Kalisza.
3. Kontrowersyjność kandydatki.
Na pozór oczywiście tutaj pojawia się największe ryzyko tej kandydatury – wystawienie jawnej i zaangażowanej publicznie prokatolicko kandydatki przez partię lewicową wydaje się niedorzecznością. Czy jednak rzeczywiście w przypadku tej formacji można mówić o jakichś kontrowersjach? Wyborcy lewicowi widzieli przecież wielokrotnie jakie było stanowisko tej partii w kwestiach światopoglądowych – czym ta konkretna kandydatura różni się jakoś szczególnie od choćby stanowiska tej partii np. w sprawie krzyża w sejmie czy debaty nad usunięciem art. 196 z kodeksu karnego? Szeroko krytykowane było ostatnie głosowanie pana Kalisza w sprawie Świątyni Opatrzności – czy ta decyzja też jakoś się szczególnie wyróżnia w praktyce szeroko rozumianej polskiej lewicy? Oczywiście, wyborca prawdziwie lewicowy może tu mieć problem, ale paradoksalnie to może nawet zadziałać na plus – jeśli te wybory to konkurs piękności, to może to zadziałać jak syndrom Madonny (nieważne co, byle głośno) – czyli będzie potraktowany jak pożyteczny idiota, jego krytyka będzie tą kandydaturę nagłaśniać, tych „prawdziwych” przecież jest w naszym kraju tak niewielka ilość, że o ten elektorat walczyć nie ma po co. Ważne, że katolicki mainstream nie za bardzo do czego ma się przyczepić.
Podsumowując tę krótką notkę – moim zdaniem wystawienie tej kandydatury podyktowane jest wysokim cynizmem i bardzo chłodną kalkulacją SLDowskiej wierchuszki. Szerokie otwarcie się na katolickiego wyborcę nie jest czymś nowym – jedyną nowością jest porzucenie jakichkolwiek pozorów. Skoro nie można „wyżyć” z głosów elektoratu lewicowego, to przecież można sięgnąć po ten bardziej konserwatywny – jak dowodzi historia, nie zaszkodziło to w przeszłości, a więc zapewne nie zaszkodzi i teraz. Podjęte ryzyko jest naprawdę niewielkie, w razie sukcesu pozycja władz partii jest niezagrożona, a wyborcą lewicowym nie ma co sobie głowy zawracać.
Na koniec, dla tych którzy jeszcze nie mieli okazji bliżej poznać kandydatki kilka linków:
http://magdalenaogorek.natemat.pl/ ( co ciekawe, po pierwszej krytyce tej kandydatury znikł z profilu kandydatki najbardziej smakowity wpis, ale internet to internet – skasowana notka poniżej):
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache%3AE-N2jwnolT8J%3Amagdalenaogorek.natemat.pl%2F106565%2Cprof-chazan-i-feministyczna-inkwizycja+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
Jeszcze interesująca debata kandydatki:
https://www.youtube.com/watch?v=2HS9g0UskK0
Dla tych, którzy wątpią by coś takiego jak program SLD w ogóle istniało, wklejam stosownego linka – szczególnie interesująco brzmią tezy o dopuszczalności aborcji w konfrontacji z poglądami pani kandydat:
http://www.sld.org.pl/public/ckfinder/userfiles/files/program_sld.pdf
Fotografia pochodzi z oficjalnego profilu fejsbukowego kandydatki.
Ciekawy ruch SLD, ale ta pani na razie jest zupełnie zieloniutka, jak ogorek. Miec 35 lat i juz byc dewotką to sztuka, ale moze sie nawroci. Z drugiej strony, jak jej sie uda zdobyc głosy tych co zostają w domu i nigdy nie głosują to juz połowa sukcesu.
Własciwie to pokrywa sie z programem SLD: razem z klerem bedziemy rządzic Polska. Taki program miał Miller kilkanascie lat temu, ale dostał od kleru kopa w tyłek. Teraz probuje tez sam program, tyle ze w ładniejszym opakowaniu. Obawiam sie, ze kler nie da sie na to nabrac.
—
A jesli chodzi o Chazana to trzeba by dokładnie sie dowiedziec co ta pani tam mowiła. Ja nie wiem, ale z tego tekstu (webcache) nie wynika, ze jest za chazanstwem. Jedynie jej sie nie podoba, ze ateista krytykuje katolika i odwrotnie. Tu akturat sie nie zgadzam, bo dlaczego katolik nie moze krytykowac/oceniac ateisty?
W sprawie Chazana pisze: „Skupmy się na dyskusji o tym, gdzie państwo popełniło błąd doprowadzając do sytuacji, w której kobieta nie może dokonać legalnej aborcji, zagwarantowanej jej prawem”
– i tutaj ma racje.
Nawet najlepsze prawo nie zagwarantuje, ze bedzie przestrzegane i w takich newralgicznych sprawach powinnismy miec mechanizmy ktore wymuszaja to prawo i maksymalnie utrudniają katolicka dywersje i katolicko-chazanski terroryzm. Bo naiwnoscią jest, ze na takie chazany bedą działac jakies prawne ograniczenia swieckiego panstwa.
—
Reasumując, to nie jest lewicowa kandydatka, to jest jedynie kandydatka zaproponowana przez SLD.
Oma ma na dzisiaj w sobie wszystkie cechy ktore bysmy chcieli miec i nie chcieli. Ma prezencje, jest nowoscią, ale jednoczesnie jest oleksym, kwasniewskim, millerem, franciszkiem, blondynką, dyletantem, terlikowskim i moherem w jednym. Czyli nadaje sie na prezydenta wszystkich Polakow 🙂
Wydaje sie ze dla niej jest wazne, aby rozwodnicy dostali opłatek do dziubka, i to jej głowny cel prezydentury.
Notka odnośnie Chazana ma liczne i interesujące komentarze. Co do zasady niespecjalnie mnie dziwi obrona przez katolika tej osoby, natomiast obrona jej przez osobę pretendującą do reprezentowania lewicy, jakkolwiek groteskowa by ona nie była, jest kompletnym nieporozumieniem. Pan Chazan nie wypłynął przecież na tamtej konkretnej awanturze – on był wcześniej wielokrotnie tematem publikacji choćby w Urbanowskim „Nie”, a ten konkretny wyskok niczym się szczególnie wobec wcześniejszych nie wyróżniał. Mało, że Pan Chazan odmawiał prawa do aborcji ze względu na swe ultrakatolickie przekonania to przecież to jeszcze piramidalny hipokryta. Tak swoją droga ciekawe czy kandydatka lewicy czyta jakąś prasę lewicową bo jakoś śmiem powątpiewać.
Notka pani kandydat jest dość enigmatyczna – nie wiadomo do końca jakie stanowisko zajmuje choćby w kwestii klauzuli sumienia, za, przeciw czy co konkretnie. Zestawiając to z publicznie deklarowanym katolicyzmem to chyba powinna być za. Czy to w ogóle o jakąś lewicowość zahacza choćby o milimetr?
Gdzie państwo popełniło błąd to przecież nie jest żadną tajemnicą. Błędem było uchwalenie jednej z najbardziej restrykcyjnych ustaw aborcyjnych w Europie, błędem było wprowadzenie tej idiotycznej klauzuli sumienia, która w naszym systemie de facto oznacza brak dostępności do legalnej aborcji – w całym kraju rocznie ich przeprowadza się paręset gdzie podziemie aborcyjne jest szacowane na kilkaset tysięcy. To chyba powinien być temat dla lewicowej pani prezydent, a nie biadolenie nad krytyką Pani Środy nad „sumieniem” lekarzy.
Zgadzam się z Tobą, że rzeczywiście, jeśli na politykę patrzeć dokładając przedrostek „pop” to to doskonała kandydatka. Kiedyś wydawało mi się, że ten wycinek rzeczywistości wymaga nieco poważniejszego podejścia, ale nasza klasa polityczna systematycznie i wytrwale pozbawia mnie jakichkolwiek złudzeń.
cyt”http://magdalenaogorek.natemat.pl/ ( co ciekawe, po pierwszej krytyce tej kandydatury znikł z profilu kandydatki najbardziej smakowity wpis, ale internet to internet – skasowana notka poniżej):
”
Tak czytałem ten podlinkowany artykuł i myślałem- co do cholery jest z tym artykułem że ”znikł ?” No ale jak doszedłem do momentu kiedy w nim autorka zaczyna polemikę z prof.Środą i broni Chazana i klauzuli sumienia,, no to już wtedy wszystko okazało się jasne……
………………………………………………………………..
Natomiast jeśli chodzi o lewicę to moim zdaniem lewicowiec nie musi się równać antyklerykał czy ateista. Można być nawet mocno wierzącym przy czym społecznie i gosp mocno być socjalnym i ewentualnie wskazywać na realny rozdział tronu od krzyża.(ale nie robiąc z tego pierwszoplanowego punktu programu). Wtedy o kimś takim mówimy że jest centrolewicowy . Lewica to przede wszystkim równość, sprawiedliwość i pomoc słabszemu oraz wolność a nie antyklerykalizm. To jest może i brutalne ale tak po prostu jest. Natomiast Pani Ogórek w pierwszym wystąpieniu przy Millerze wspominając tylko losy przedsiębiorców-to tu właśnie najbardziej rozminęła się z klasyczną lewicą jak na razie moim zdaniem. Natomiast następne rozminiecie nastąpiło w momencie gdy broniła Chazana, gdyż tutaj naruszyła kwestię rozdziału państwa od kościoła i tego że lekarz w państwowej placówce ma opierać się na prawie a nie wierze katolickiej. Dlatego dla mnie Pani Ogórek nie jest jak na razie przedstawicielką lewicy.
Zgadzam się z Tobą, że polityk lewicowy bynajmniej nie musi być antyklerykałem, choć nasza specyficzna rzeczywistość niejako skłania w tym kierunku, ale przede wszystkim ma dbać o świeckość państwa. Mnie osobiście to by zupełnie wystarczyło. Jeśli tylko potrafi oddzielić sferę publiczną od prywatnej to jakie kto prywatnie poglądy czy światopogląd wyznaje mnie naprawdę nie interesuje.
Dokładnie . To że ona jest ”moherką” to wcale nie znaczy że z tego powodu nie może być lewicowa. Bo lewica to bardzo szerokie spektrum. Natomiast antyklerykalizm jest ponad podział prawica lewica. Ludzi o poglądach antyklerykalnych znajdziesz choćby w KNP- czyli skrajnej prawicy. Sam Korwin jest ateistą i prywatnie uważa że należy oddzielić państwo od kościoła (mimo że ostatnio populizm polityczny sprawił że tego nie nagłaśnia) Zresztą to samo jest z ateizmem. Można być ateistą i prawicowym klerykałem np prof.Wolniewicz.
Podsumowując
Lewicowiec =/= (nie równa się) antyklerykał, ateista
I warto się tego trzymać bo inaczej włącza się tryb oszołomski 😉
Mam mieszane uczucia odnośnie tej kandydatury. Czy nie mogła to być Pani Senyszyn? Osoba o wyrazistych poglądach i potrafiąca je przekazać w kulturalny sposób(nie tak jak J.Palikot). Taka kandydatka mogła by powalczyć o dobry wynik tj. o wejście do drugiej tury , a nawet zwycięstwo. Bo wszak w wyborach zawsze należy walczyć o wygraną. Niespodzianki mają miejsce dość często. Jeszcze odnośnie Ruchu Palikota. Jego lider potrafił zrobić dobry wynik z niczego , a nastepnie go zaprzepaścić. W pewnym momencie sondaże dawały tej formacji 20%! Od chwili poparcia w głosowaniu tzw.reformy emerytalnej , poparcie zaczęło pikować w dół. Resztę zrobiły odzywki J.Palikota w stylu „wszyscy księża to pedofile”. Antyklerykalizm musi być podany kulturalnie,merytorycznie i z odrobiną szyderstwa. Pan Czarnecki – „Sarmata” dobrze to robi.