W mojej polemice „„Dawca i biorca” Christopha Zimmera – kilka uwag o formie i meritum” skrytykowałem tekst „Dawca i biorca” Christopha Zimmera. W sferze merytorycznej moja krytyka odnosiła się do właśnie wspomnianego autora tekstu, w sferze formalnej (językowo-redakcyjnej) – do autora tłumaczenia, czyli Kurta Meiera.
Moja polemika doczekała się odpowiedzi jedynie ze strony Kurta Meiera w tekście „Daltonista opisuje kolory” . Kurt Meier napisał enigmatycznie, że w jego tekście chodzi mu o polemikę (choć nie napisał, że moją) z artykułem Christopha Zimmera, jednak – zwyczajem dzieci i osób niedojrzałych – nie uznał za stosowne wskazać ani na konkretny tekst, ani na autora, tak jakby uważał, że to, o czym on myśli, musi być oczywiste dla wszystkich. Otóż to nie musi być oczywiste dla ogółu czytelników i właśnie z tego powodu zamieściłem powyżej niezbędne informacje z tytułami i odnośnikami.
Na mój postulat wskazania na tekst wyjściowy (z którego pochodzą publikowane tu teksty Zimmera) z podaniem tytułu w języku oryginału i daty wydania oraz najlepiej linku Kurt Meier zupełnie niedorzecznie i niepotrzebnie najpierw zamieścił przydługi tekst w języku niemieckim o stosunku logiki do gramatyki (taką samą wartość w tym miejscu miałoby wstawienie na przykład instrukcji obsługi pralki), a dopiero po tym dodał:
„Prezentowane na racjonalista tv teksty pochodzą z bloku tematycznego
Aufklärung ohne Dialektik”
po czym znów zupełnie absurdalnie okrasił go spisem treści.
Po wrzuceniu frazy „Aufklärung ohne Dialektik” do wyszukiwarki można trafić na stronę „Philosophie Forum”, na której widnieje następujący wpis z 9 lipca 2013 roku:
„Christoph Zimmer hat die dritte Auflage von “Aufklärung ohne Dialektik” online gestellt.
http://www.zmm.cc/Aufklaerung.pdf ”
jednak podany link odsyła do komunikatu: „This site is temporarily unavailable”.
Podobny efekt uzyskuje się na innych stronach powiązanych z wyżej podaną frazą.
Innymi słowy: źródłowy tekst Christopha Zimmera, z którego mają pochodzić teksty prezentowane na Racjonalista.tv, ani nie istnieje w sieci, ani nie był publikowany w formie papierowej. Być może istniał kiedyś na jakichś stronach, ale najwyraźniej już go na nich nie ma. Pewnie wiąże się to z jego „wybitnymi walorami”!
Po takim zarzuceniu czytelnika zupełnie niepotrzebną wyliczanką Kurt Meier napisał:
„Autor Ch. Zimmer zamieścił kilka bloków tematycznych których wielkość nie odbiega szczególnie od powyżej przedstawionego:”
po czym uraczył czytelników kolejną nużącą listą tytułów.
Doprawdy niewiele wnosi tu zamieszczone pod nią wyjaśnienie Kurta Meiera:
„Strona ta, mająca swoją domenę na wyspach kokosowych, już nie istnieje. Motywy likwidacji tej strony zostały przedstawione redaktorowi Tabiszowi i nie jest intencją autora strony dr. Ch. Zimmer, podawanie ich do publicznej wiadomości.”
Od siebie dodam, że powyższe wyjaśnienie powinno się było znaleźć przed wskazaniem na blok tematyczny „Aufklärung ohne Dialektyk” oraz przed listą sugerującą obfitość publikacji Zimmera – napisałem: sugerującą, bo tych publikacji po prostu nie ma.
A dalej czytamy:
„Teksty te zostały zaproponowane redakcji racjonalista tv z uwagi na profil portalu. Zakładają one że każdy czytelnik posiada już opanowany elementarz logiczny.
Jest to niezbędne do zrozumienia tekstu.”
To wręcz standardowy argument stosowany przez głosicieli „niepodważalnych prawd”.
Z powyższego cytatu wynika, że teksty Zimmera są tego rodzaju, że każdy, kto się z nimi nie zgadza, najwyraźniej nie opanował elementarza logiki. Innymi słowy jest to argument w rodzaju: ten, komu nie podoba się to, co twierdzi głosiciel danego poglądu, ma braki, bo tylko osoba z brakami może się z tym nie zgadzać. I tak w koło.
W końcu pojawił się komentarz do moich zarzutów:
„Gdy pojedynczy czytelnik posługuje się argumentem analogii, wykazuje brak znajomości tego elementarza. Argumentem analogii możemy „udowodnić” że.
Delfiny są rybami,
Motyle są ptakami,”
Nie, nie możemy prawidłowo udowodnić, że delfiny są rybami, bo taki „dowód” będzie się opierał na nieprawdziwych przesłankach, nieprzekonującym argumencie i nie sprawi, że wniosek będzie nieunikniony. Kurt Meier powinien sobie przerobić podstawowy kurs logiki.
Meier bez zahamowań diagnozuje daltonizm u innych, u siebie nie dostrzega jednak ślepoty intelektualnej połączonej z megalomanią.
Medice, cura te ipsum!
Zimmer wyraził pogląd:
„Dawstwo organów dlatego jest dobre ponieważ istnieje zapotrzebowanie na organy i tkanki.”
który ja skomentowałem w następujący sposób:
„Na zasadzie analogii można dojść tu do wniosku, że skoro na narkotyki, alkohol i prostytucję też jest zapotrzebowanie, to one są dobre”.
na co z kolei Meier odpowiedział:
„Dawstwo organów bazuje na etyce. Etyka jest nauką o moralności. Cytat Zimmera zawiera pytanie czy dawstwo organów oparte jest na kantowskim imperatywie kategorycznym czy może mamy tu do czynienia z imperatytwem hipotetycznym? Kto tego pytania nie rozpoznaje, nie powinien zabierać głosu. Te teksty nie są adresowane do niego.”
To już jest totalna kompromitacja. Cytat Zimmera nie zawiera żadnego pytania, lecz jest stwierdzeniem! Kto tej różnicy nie dostrzega, nie powinien się brać ani za jakąkolwiek polemikę, ani za tłumaczenie tekstów, nawet takich, które tylko udają, że są filozoficzne. I nie pomoże tu naszpikowanie tekstu odwołaniami do Kanta i udawanie, że niemądra wypowiedź nabiera przez to głębi filozoficznej, bo nie nabiera.
Meier wzbogaca wypowiedź Zimmera o swoje „przemyślenia”:
„Prostytucja nie opiera się na żadnej moralności. Mafie mają swoją moralność, prostytucja ma co najwyżej swój kodeks, nic więcej. Dlatego te dwa porównania są na poziomie dyletanta.”
Czyli: prostytucja nie ma moralności, ale ma ją mafia. To zaiste błyskotliwa myśl godna „orędownika” filozofii i logiki!
Nasuwa mi się pytanie, ile takich „mądrości” ma jeszcze do zaoferowania czytelnikom tutejszego portalu tandem złożony z Zimmera i Meiera.
A na koniec Meier pisze:
„Na tym kończę swoją replikę, nie zamierzam wskazywać na kolejne błędy logiczne.”
Meier nie zauważył jednak, że żadnych błędów logicznych w swoich wywodach mi nie wykazał. Obwieszczanie, że on i Zimmer mają monopol na nieomylność, z pewnością tu nie wystarczy, bo swoją rację, a błąd przeciwnika trzeba wykazać w prawidłowym rozumowaniu, a tego – prócz buńczucznych zapewnień i przypisywania adwersarzowi niewiedzy i braku logiki – Meier nie potrafił dokonać.
Dodam, że w mojej krytyce odnoszącej się do meritum tekstu Zimmera wskazałem na kilka poważnych mankamentów w jego wywodzie – zakwestionowałem pogląd odnoszący się do tego, „kto jest godny otrzymania organu”, wykazałem absurdalność łączenia dyskryminacji z grupą krwi, skrytykowałem mieszanie kalkulacji ryzyka z oceną gustów, a przede wszystkim skrytykowałem zawartą u Zimmera naiwną apoteozę handlu organami, wskazując na szkodliwe konsekwencje takiego postępowania, i odrzuciłem postawiony przez Zimmera zarzut mówiący o „mafijności” dotychczasowych rozwiązań, które jego zdaniem powinny być zastąpione właśnie na wskroś mafijnym handlem organami, a w konsekwencji i ludźmi. Choć Meier wysmarował przydługi elaborat (zresztą, w większości nie na temat, bo duża jego część to między innymi jakieś nieprzystające do tej dyskusji uwagi o dowodach na istnienie Boga), do tych zasadniczych kwestii się nie odniósł. Kto wie, może to i lepiej, bo na podstawie dotychczasowej próbki jego „rozumowania” nie sądzę, że miałby coś sensownego do przedstawienia.
I jeszcze jedna kwestia, tym razem zupełnie nie dotycząca Zimmera, lecz samego Kurta Meiera, który napisał:
„Gdy polemizant posiada jeszcze czelność nadawania sobie uprawnień redaktora i korektora, moja niechęć jest tym większa.”
A moja niechęć wzrasta zwłaszcza wówczas, gdy czytam tekst napisany niechlujnie i nieudolnie, w którym roi się od błędów językowych i na każdym kroku widać zupełną nieporadność tłumacza i jego skrajny brak kompetencji.
I nie pomoże mu tu zasłanianie się językiem formalnym (tak jak nie pomogło zasłanianie się Kantem), ponieważ koślawe sformułowania tłumacza nie mają nic wspólnego z językiem formalnym, a znacznie bliższe są powszechnie znanemu „Kali chcieć jeść”. W mojej polemice podałem kilka przykładowych zastrzeżeń odnoszących się do sfery redakcyjno-językowej; jeśli one Meiera tak oburzają, niech spróbuje wykazać, że były niesłuszne, a jeśli tego nie potrafi (a jest dla mnie oczywiste, że nie potrafi), to niech się na ten temat nie wypowiada, a najlepiej niech albo się dokształci, albo przestanie produkować taką chałę jak dotychczas.
Czego więcej spodziewać się po filozofie? Banały i sofizmatyczny bełkot. Nihil novi.
@Katarzyna: „Czego więcej spodziewać się po filozofie? Banały i sofizmatyczny bełkot. Nihil novi.”
Osoby, z których tekstami powyżej polemizuję, faktycznie nie wychodzą poza banały i bełkot, ale nie odnosiłbym tej konkretnej opinii do filozofów w ogólności. Filozof to wszak też człowiek i jeden jest sprawny w tym, co robi, inny zdecydowanie mniej lub wcale.
To, że na portalu Racjonalista.tv od jakiegoś czasu publikuje tandem złożony z „filozofa” (?), którego wywody w mojej ocenie z filozofią nie mają wiele wspólnego (choć on sam za filozofa chyba bardzo chciałby uchodzić), oraz z jego skrajnie nieudolnego tłumacza i słabego polemisty, nikogo nie uprawnia do przypisywania ułomności tych dwóch osób tej czy innej grupie zawodowej. Ja w każdym razie zdecydowanie obstaję przy jednoznacznym rozróżnieniu tych kwestii.
Ja nie przypisuję grupie zawodowej cech tutaj wspomnianych panów, tylko wspomnieni panowie są dla mnie potwierdzeniem mojej generalnej opinii na temat filozofów. Dlatego też napisałam „nihil novi”.
@Katarzyna: „Ja nie przypisuję grupie zawodowej cech tutaj wspomnianych panów, tylko wspomnieni panowie są dla mnie potwierdzeniem mojej generalnej opinii na temat filozofów. Dlatego też napisałam „nihil novi”.
To i tak sprowadza się do bezzasadnej generalizacji („mojej generalnej opinii na temat filozofów”), z tą jedynie różnicą, że wedle tego, co Pani tu napisała, ta generalizacja nie nastąpiła po zaznajomieniu się z konkretnym przypadkiem, a jeszcze przed tym faktem. Każda wieloosobowa grupa, czy to filozofów, czy szewców, czy dziennikarzy, czy łysych, jest na tyle złożona i różnorodna, że wyrabianie sobie „generalnej opinii na temat” jej przedstawicieli zwykle prowadzi na manowce – i warto mieć to na względzie, bo świadomość, jak ważna jest ostrożność w formułowaniu sądów (także o zbiorowościach), to dla ludzi rozsądnych „nihil novi”.