Mistyk wystygł. Wynik – cynik (oczami wierzącego)

Arogancja, zapowiadany ciąg dalszy…Damy radę?

 

Jedna z osób czytająca tekst zapytała mnie czy idę na księdza? Nie, to jest swoiste podsumowanie mojej drogi jaką przebyłem, aż po dzień dzisiejszy, a wpływ na to, że się tego podjąłem, ma zachowanie Kościoła Katolickiego, który zapomniał, że jest spora grupa tych ludzi, którzy odeszli, nie z braku wiary, ale że jej, ‘tam’ nie zobaczyli u urzędników watykańskich. Którzy wiedzą najlepiej o czym myśli Bóg, a to już czysta sprzeczna ze słowami Jezusa nowotestamentowego herezja, ba… bzdura do kwadratu.

—————————————

 

 

Bazuję na swoich tekstach, które stanowią swoistą wycieczkę w przeszłość, a są spisywane na nowo jako wyraz szacunku dla tych, co są ludźmi w najlepszym pozytywnym tego słowa znaczeniu, bez względu na swoją wiarę, ideologią i wszystkie różnice jakie niesie współczesny świat; mimo wielu prób zaszufladkowania go i powsadzania w sztywne ramy, by żyło się lepiej, w myśl przewodniej siły narodu- damy radę……

 

 

Zawsze nastręczało mi trudności to, że teraz, po tylu latach, jak tu rozpocząć opowiadanie. Wszystko miało miejsce w zamierzchłej przeszłości, gdy lekcje religii nazywano katechezami, a one same nie kojarzyły się z MEN-owską prozą.

 

Film

Na jednej z lekcji religii katecheta wyświetlił film o zawsze wzbudzającym kontrowersje, bez względu na wyznawane poglądy zakonniku. „Musicie to zobaczyć” powiedział, a jego oczy jaśniały jakimś blaskiem, jakby ujrzał cos tak niezwykłego, że zmieniło to nawet zewnętrznie patrzenie na otaczający świat. Wtedy nie zrozumiałem tych emocji, dopiero po chwili sam uległem czarowi przedstawianych obrazów.

Młoda kobieta miała oczy, które mimo widocznych oznak ślepoty, nie powinna widzieć. Człowiek który jeszcze wczoraj siedział na wózku inwalidzkim, dzisiaj klęczał zatopiony w modlitewnym dziękczynieniu.

Spojrzenia wszystkich skupione były na schorowanego, starszego już wtedy człowieka, do którego co bardziej gorliwi, modlili się…

Całe to zamieszanie, jakie wywoływał i zaskoczone miny lekarze, potęgowały wrażenie czegoś irracjonalnego, niemogącego się wydarzać, mieć miejsca w tym danym momencie.”

 

Na mnie największe wrażenie wywarła wtedy ta dziewczyna i ten człowiek- jeszcze nie wiedziałem wtedy o kogo chodzi, który zmęczony stał i ze stoickim spokojem, ale też z widocznym grymasem bólu na twarzy obserwował ten cały zgiełk.

 

Dziesięć lat później.

 

Dochodzenie do tego, kim był i jest Ojciec Pio, było procesem długim i niepozbawionym chwil zwątpienia i rozczarowania. W powodzi literatury na jego temat, zniechęcały mnie cudaczności i dziwności hagiograficznych opowieści. A jednocześnie zastanawiałem się, co by było, gdyby Kościół Katolicki w osobie osób do tego predystynowanych odmówił prawa do jego beatyfikacji. „Cóż- pomyślałem dla ludzi w nim bezgranicznie zakochanych, byłby to niemalże egzystencjalny policzek.”

Jednak z tego medialnego chaosu zaczął wyłaniać się obraz przejmujący w swojej prostocie. Długi czas pewien rys postaci umykał mojej uwadze. Przyznaję, że zrozumienie tego stało się dla mnie swoistą, nieodłączną częścią pogłębiania swojego chrześcijaństwa.

Wniosek jaki nasunął się po pewnym czasie był jednoznaczny: był nikim innym, jak tylko człowiekiem, który się z wiarą modli, cóż Ameryki wtedy nie odkryłem, ale było to ciekawe spostrzeżenie w środowisku w którym wtedy byłem, a przecież codziennie idąc do zakonnej kaplicy, mijałem jego figurę

 

Dwadzieścia lat później.

Arogancja i jej triumf

Jezus o tym wspominał: Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.

Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie.

 

Wyraźnie napisane jest o co chodzi w arogancji, co przez nią rozumiem, sam zrezygnowałem, po tym, jak kolejna afera homoseksualna została zamieciona pod dywan, a osoba krytykująca Biskupa Paetza –musiała!

Wyjechała w delegacji pasterskiej, potem jeszcze odczekałem jakiś czas, i dałem sobie spokój,

W sumie nie tylko ja..

 

Co nie zmienia faktu, że dalej uważam siebie za osobę wierzącą, na ile możliwe w realiach pracy i życia prywatnego. Cieszę się że jest „platforma” w Internecie, gdzie można porozmawiać i wysłuchać opinii innych osób, bo wbrew pozorom, są tutaj ci dla których każda religia, czy wyznanie to bajki rodem z przypowieści o skrzatach domowych, po ludzi, co sięgają do Biblii w celu pogłębiania i studiowanie wiary , w czasach gdzie jest w modzie atakować każde przejawy religijności itd. Itp.

Jednak to Arogancja włodarzy ludzkich dusz, wszystkich zinstytucjonalizowanych kościołów powoduje, że człowiek któremu daną wolną wolę, zaczyna się zastanawiać, jak napisał swego czasu Jan Sztaudynger Mistyk wystygł. Wynik – cynik

.

 

Pozdrawiam i dziękuję za opinię, rzadko można w moim przypadku rozmawiać.

Ciąg Dalszy Nastąpi?

Jarosław Maciej Walczak

 

 

 

O autorze wpisu:

8 Odpowiedź na “Mistyk wystygł. Wynik – cynik (oczami wierzącego)”

  1. Pan Rajcelem do pani Ani:  Wiele osób określa się chrześcijanami czy katolikami w oficjalnych dokumentach czy badaniach. W rzeczywistości sami nie wiedzą, nie potrafią zdecydować czy naprawdę wierzą. Może nie udają, ale nie są do końca przekonani. Niestety wynika to m.in. właśnie z takiej nagonki jaką i ty stosujesz: "Wierzysz w Boga? chory jesteś, głupi".

    Bogusławski: http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,15/s,413795#w425103 Wszystkie generalizacje są głupie, ale zarówno badania socjologiczne, jak i doświadczenie wskazują, że jest w tym jakaś prawidłowość.

    Jeszcze jedna ciekawostka, gdy wśród wierzących budzi się jakiś samodzielnie myślący intelekt, to zaraz ma większe lub mniejsze kłopoty. Przecież ani Obirek, ani Bartoś, ani Węcławski nie przestali głęboko wierzyć w Boga, a proszę poczytać co piszą o nich dawni pochlebcy. Najwybitniejszy polski teolog, gdy nie mógł znieść łajdactw biskupa i wystąpił z Kościoła stał się głupcem, którego podręczniki należy gwałtownie wycofywać z seminariów?

    Szanowny Panie, my w nic nie wierzymy i dlatego oceniamy wierzących racjonalnie. Tak, są wśród nich bardzo mądrzy ludzie, tyle że bardzo rzadko i  jeszcze rzadziej się ich idee przebijają do głównego nurtu.
    http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,2/s,671133#w671269
    ***

    1. Znam sprawę  bardzo dobrze, należę do tych tzw. późnych powołań, co widać po chociażby pierwszym tekście. Sprawę z Profesorem Węcławskim, dzięki któremu bliżej zapoznawałem się z tematyka…ehhhh….Do rzeczy, ja zrezygnowałem przed święceniami kjapłańskimi, ale byłem w różnych miejscach związanych z religią katolicką, rozumiem każde odejście, powody. Najgorsze jest to, że w Polsce i na nawet  na świecie na chrześcijaństwo patrzy się poprzez pryzmat katolicyzmu, co moim zdaniem jest zafałszowaniem obrazu. A ci co opluwają odchodzących z własnej woli? Nie mówię tych, co powinni być wyrzuceni ze stanu zakonnego, czy księżowskiego na zbity pysk, za rzeczy które normalnego świeckiego kończyłyby się więzieniem. Sam doświadczyłem tej żywej, zajebistej katolickiej życzliwości polskiej, jak odszedłem. Nie będę cytował, co mi mówiono wprost, czy za plecami, ale kiedyś też o tym wspomnę. Pozdrawiam serdecznie.
       

      1. @ Jarosław Maciej Walczak: Znam sprawę  bardzo dobrze, należę do tych tzw. późnych powołań, co widać po chociażby pierwszym tekście.
        —————
        Osobiście znam sprawę kilku powołań w szkole średniej i jedno po czterdziestce. Trochę więcej z literatury oraz studiów.  http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,618671#w619100
        ***
        @ Jarosław Maciej Walczak: Sprawę z Profesorem Węcławskim, dzięki któremu bliżej zapoznawałem się z tematyka…ehhhh….
        —————-
        W październiku 2014 roku napisałem: Ja też i to od dawna czytuję teksty prof. Polaka. Czytałem je nawet wtedy, gdy się Węcławskim nazywał. Choć przyznaję, iż mimo pewnego przygotowania filozoficznego i teologicznego trudno jest mi nadążyć z myślą jego. Pan rozumie dobrze jego przekaz? http://www.graniczne.amu.edu.pl/PPGWiki/wiki/TomaszPolak
        http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5701
        http://www.zw.com.pl/artykul/220144.html
        http://wojman.bloog.pl/id,5007832,title,List-otwarty-w-sprawie-Pracowni-Pytan-Granicznych-GW-Poznan-25092009,index.html?smoybbtticaid=61884f
        ***
        @ Jarosław Maciej Walczak: Do rzeczy, ja zrezygnowałem przed święceniami kapłańskimi, ale byłem w różnych miejscach związanych z religią katolicką, rozumiem każde odejście, powody.
        —————–
        Byłem w przeróżnych miejscach związanych z religiami. Sporo czytałem i czytam. Miałem i mam przyjaciół wśród kapłanów, ale daleki jestem od przekonania, iż rozumiem całość problemów związanych tak z „powołaniami” jak i z „odejściami”.  Jesteśmy różni i różne są przyczyny naszych działań, a zawsze to się zaczyna od poziomu uwarunkowań genetycznych i procesów socjalizacji: http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,28/s,511985#w517041
        ***
        @ Jarosław Maciej Walczak: Najgorsze jest to, że w Polsce i na nawet  na świecie na chrześcijaństwo patrzy się poprzez pryzmat katolicyzmu, co moim zdaniem jest zafałszowaniem obrazu.
        —————–
        Zrozumiałe, gdyż jest to najsilniejsze wyznanie wśród chrześcijaństwa i to wcale nie musi być zafałszowaniem chrześcijaństwa, tak jak nie musi być zafałszowaniem prawosławia pominięcie raskołu i starowierców spraw bardzo istotnych dla tego wyznania. Przecież zafałszowanie zależy od tego o czym i jak mówimy, a nie od patrzenia przez pryzmat, gdyż ja nie znam innego patrzenia i oceny rzeczywistości od subiektywnego.
        ***
        @ Jarosław Maciej Walczak: A ci co opluwają odchodzących z własnej woli? Nie mówię tych, co powinni być wyrzuceni ze stanu zakonnego, czy księżowskiego na zbity pysk, za rzeczy które normalnego świeckiego kończyłyby się więzieniem. Sam doświadczyłem tej żywej, zajebistej katolickiej życzliwości polskiej, jak odszedłem. Nie będę cytował, co mi mówiono wprost, czy za plecami, ale kiedyś też o tym wspomnę.
        ——————
        Jakoś mnie nigdy nie mogła przekonać obłuda ani moralność Kalego:
        http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,457816/z,0
        ***

        1. Panie Andrzeju Bogusławski, dziękuję za tak wyczerpujący post, nic dodać nic ująć do niego. Cenię każdą opinię, choć będę musiał dać notkę chyba o sobie, coś więcej. Z drugiej strony, jak już odpowiedziałem Panu DAREKPIOTREK, sam jestem ciekaw, gdzie mnie to zaprowadzi, te moje reminiscencje. Pozdrawiam serdecznie

  2. Zadziwiające, że Pan potrafi radzić sobie z ciężarem absurdu w jakim (zdaje się) tkwi. O ile dobrze zrozumiałem, czego nie wykluczam,. Tak więc, pisząc o absurdzie na myśli mam sytuację człowieka w stanie łaski wiary; człowieka, który jak sam twierdzi został powołany do służby kapłańskiej, po czym zrezygnował z kapłaństwa/święceń gdyż?.. no właśnie gdyż co? Kto zmienił zdanie? Bóg czy Pan? Jeżeli założyć,że Jehowa zrewidował własne plany dotyczące Pańskiego życia, a Pan jedynie poddał się jego woli, to problem jakby znika. Ale Pan pisze, że na drodze do wypełnienia woli boga stanął Panu czynnik zewnętrzny – czyli niezgodność Pańskich standardów ze standardami obowiązującymi w kościele. Jeśli tak jest, to ja Panu szczerze nie zazdroszczę życia w sprzeczności. W czym ta sprzeczność? A no w tym, że wobec takiej postawy cała nauka płynąca z księgi Hioba jest czczym gadaniem.

    1. Panie DAREKPIOTREK, bardzo zasadne spostrzeżenie, postaram się po kolei wyłuszczać całą sytuację, która nie jest, tylko moim jakimś szczególnym przypadkiem. To będzie trochę jak z obieraniem cebuli, warstwa po warstwie, co do Księgi Hioba, cóż na pewno Pan pamięta, kto z kim się założył i o co? Tutaj, to biedni egzegeci są, jak to "ludowi" wytłumaczyć? ^^Pozdrawiam i zapraszam do kolejnych moich małych refleksji, o ile mi czas pozwoli i zdrowie.

    2. Pozwolę sobie (odnośnie nauki KH) zacytować coś co znalazłem w internecie: Bóg ma swój własny czas, ma swoje tajemnice, istnieje wielki Boży plan w stosunku do każdego ludzkiego życia, plany te niezrozumiałe bywają dla człowieka, dlatego powinniśmy wiedzieć, że myśli Boga nie są naszymi myślami;" Skoro Pan wierzy w 'boską muzykę' to czy nie powinien Pan teraz być w zupełnie innym miejscu i realizować – kto wie – może boski plan naprawczy kościoła? Odrzucając powołanie wykazał Pan brak pokory wobec boskiej muzyki albo po prostu wyrugował z serca wiarę w boską muzykę. Myślę sobie, że to przykład wiary bez wiary. Bohaterem tragicznym nie jest Jezus i jego lud, któremu trzeba cokolwiek tłumaczyć tylko jest nim Pan. Mój poprzedni wpis nie domyka wprost [domyka, czy to dobre słowo, czy myśl można domknąć?] całej myśli, którą chciałem się z Panem podzielić. Zanim cokolwiek zacznie Pan tłumaczyć ludowi, ciekawe jak Pan to tłumaczy samemu sobie? Życzę miłego dnia.

      1. Szanowny Panie DAREKPIOTREK, niczego nie zamierzam tłumaczyć ludowi, ja nie egzegeta 😛 Tylko opowiedzieć pewną historię, sam jestem ciiekawy, gdzie to mnie zaprowadzi.
        .Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

eighteen + 7 =