Na ile jesteśmy odmienni, czyli atomy i pusta przestrzeń

W wielu filmach science fiction jest mowa o teleportacji. Dzisiejsze odkrycia pokazują, że na małą skalę jest ona możliwa. Tym niemniej w filmach nie chodzi o teleportację pojedynczych cząstek czy molekuł chemicznych, ale o przeniesienie w inne miejsce całego bardzo złożonego wszechświata atomów jakim jest człowiek. Autorzy książek i filmów science fiction starali się przeciąć ten węzeł gordyjski i wymyślili rodzaj teleportacji, w którym człowiek jest „odczytywany” w miejscu wejścia i budowany cząstka po cząstce w identycznej postaci w miejscu wyjścia teleportu. Tak jest w serialu Star Trek. Z kolei w cyklu powieściowym Hyperion Dana Simmonsa autor zauważył, że tego typu teleportacja może być w pewnym sensie oszustwem, i polega na zabijaniu osoby wchodzącej na wejściu i tworzeniu jej identycznego klona na wejściu. Dan Simmons wyraził swój niepokój w bardzo poetycki i nawiązujący do Szekspira sposób, jednakże w dużej mierze się z nim zgadzam. Mam podobne odczucia myśląc o hipotetycznej technologii teleportacji polegającej na rozbiciu wędrowca i złożeniu go z powrotem atom po atomie w innym miejscu.

Z kolei Richard Dawkins w jednej z dyskusji, spytany o ten dylemat, stwierdził, że skoro identyczny układ atomów jest odtwarzany w innym miejscu, to jeśli temu układowi towarzyszy w wyniku jego złożoności ludzka świadomość, oznacza to, że mamy do czynienia z tą samą osobą, tak jak chcieli na przykład twórcy Star Treka. Atomy tego samego pierwiastka są przecież identyczne. Nie ma dwóch odmiennych od siebie cząstek elementarnych. Atom w tym sensie nie jest jak dąb czy kot, nie przynależy do jednego rodzaju rzeczy mających cechy wspólne, jak dęby czy koty, oraz indywidualne odmienności, bo nie ma przecież dwóch identycznych kotów czy dębów. Nawet jeśli koty są bliźniętami, to jednak nie są całkowicie, atom po atomie, identyczne.

W sieci i księgarniach można znaleźć rozważania na ten temat. Wiele tekstów wskazuje na takie między innymi artykuły: Zia Steele „Czy świadomość jest fenomenem kwantowym?” i Christof Koch „Co to jest świadomość?”. Okazuje się, że zanim będzie można przejść do mojego dylematu, należy zauważyć, że idealne klonowanie informacji z jednej struktury cząstek na inną strukturę cząstek jest niemożliwe w świetle obecnie znanych praw fizyki i zasady nieokreśloności zwanej też zasadą nieoznaczoności Heisenberga. Ale załóżmy hipotetycznie, że ten akurat problem udałoby się jakość pokonać. Czy wtedy powstała na wyjściu istota złożona z dokładnie takiego samego układu cząstek co ja byłaby mną? Czy jako podróżnik po chwili znalazłbym się po drugiej stronie teleportu, czy też zginąłbym natychmiastową śmiercią, natomiast po drugiej stronie pojawiłby się mój klon, przekonany, że podróż się udała i że nie zginąłem, bo on jest przecież mną. Klon jednak nie cieszyłby się długo życiem, bo wkrótce musiałby wrócić na statek macierzysty (może Enterprise?) i zastąpiłby go inny klon, zadowolony, że obie teleportacje świetnie się udały, choć tak naprawdę zaowocowały nagłą śmiercią dwóch osób?.

Ten temat poruszyłem a propos rozważań o transhumanizmie w mojej mającej się niebawem ukazać książce, bo wydaje mi się, że próby przeniesienia ludzkiej świadomości na inny nośnik mogą wiązać się z podobnymi dylematami. Gdyby wynaleźć technologię przenoszenia naszej świadomości na nośnik elektroniczno – robotyczny, to czy przenieślibyśmy ją rzeczywiście, czy też stworzylibyśmy jej kopię? Choć obie rzeczy są obecnie i może na zawsze niemożliwe, to jednak skopiowanie wydaje się prostsze niż rzeczywiste przeniesienie. Dlatego też osoba, chcąca tak jak Sheldon z zabawnej i pouczającej „Teorii Wielkiego Podrywu” wieczności dla siebie i swojego wielkiego umysłu za pomocą wynalezionych w przyszłości technik transferu świadomości w maszynę, musiałaby się pogodzić z połowicznym sukcesem. Sama nie stałaby się nieśmiertelna, natomiast identyczny do jej umysłu umysł zyskałby trwalszą, może nawet wieczną formę. To na ile wieczną, zależałoby nie tylko od wspaniałości futurystycznych technologii transferu umysłu i trwałości jego nowych nośników (które przecież co jakiś czas można by zmieniać), ale od przyszłości samego wszechświata lub wszechświatów, gdyby okazało się, że jest ich wiele, i że przez miliony lat długowieczny umysł Sheldona odkryłby rzecz niemal niemożliwą, czyli sposób na podróże między wszechświatami, jeśli tylko któraś z teorii multiuniwersum jest trafna.

Istnieje jednak inna perspektywa tych rozważań. Przecież w trakcie naszego życia skład chemiczny naszego organizmu podlega ciągłym przemianom. Nie składamy się z tych samych atomów co dzień, miesiąc czy rok temu. Można by powiedzieć, że żyjąc wciąż się teleportujemy w czasie, odtwarzając strukturę naszej świadomości na po części nowym nośniku.  Dlaczego zatem przyspieszenie tej przemiany miałoby nas zabić? Czyżbyśmy posiadali jakąś „duszę” nie mającą nic wspólnego z materią? Dlaczego w ogóle zachowujemy ciągłość naszej jaźni? Czy rzeczywiście ją zachowujemy, czy naprawdę jesteśmy tym pięciolatkiem z naszych najdawniejszych wspomnień, na które składają się drobne sceny, niekoniecznie prawdziwe, będące syntezą lat i miesięcy. A może powstaliśmy tak naprawdę niedawno jako byty świadome i nasza przeszłość jest złudzeniem naszego umysłu. Nie oznacza to oczywiście, że świat nie istnieje, nie zgadzam się z takim postmodernizmem, ale oznacza to tyle, że my wcale nie mamy 40, 50 czy 25 lat jako istoty świadome, tylko rok, pół roku po ostatnim resecie związanym z wymianą sporej części atomów w naszych mózgach i w układzie nerwowym. Dokładnie tak jak klon, który wyszedł z teleportu startrekowego Enterprise, tak i my możemy mieć wrażenie ciągłości, tego, że nikt po drodze nie zginął.

Takie dylematy oczywiście ciężko rozważać „zdroworozsądkowo”. Myśląc o teleportacji, ale także o naszej codziennej podróży w czasie wchodzimy też do domeny fizyki molekularnej, bo przecież każdy z nas składa się z siedmiu oktylionów atomów. Te atomy się zmieniają, żyjemy przecież dzięki reakcjom metabolicznym w naszym ciele. Skąd zatem nasze poczucie ciągłości? Wydaje mi się, że istnieje coś takiego jak stopniowa wymiana struktur w naszym ciele. To właśnie dzięki tej stopniowości, nie będącej dziełem przypadku, ale milionów lat ewolucji, zachowujemy ciągłość naszej jaźni, dużo wyższą zresztą, niż ciągłość naszej pamięci. Bo jeśli założymy, że byliśmy jednak tym pięciolatkiem z czego pamiętamy raptem kilka oderwanych scen, oznacza to, że ciągłość naszej jaźni jest dużo wyższa niż ciągłość i trwałość naszej pamięci. Być może zatem zaistnieją kiedyś technologie umożliwiające przenoszenie naszej jaźni, naszej świadomości, bez zabijania oryginału i tworzenia klonów, ale za pomocą opartego na wiedzy o ewolucyjnych mechanizmach naszej ciągłości w czasie stopniowego procesu.

Jeśli zaś chodzi o to, czy identyczny układ atomów, który powstał w innym miejscu, jest mną, to wydaje mi się że nie. Bowiem teleportacja na zasadzie kopiuj, usuń, wklej zakłada możliwość wielu wklejeń klona. Hipotetyczny teleport a la Star Trek zapamiętuje układ moich molekuł i odtwarza go w innym miejscu, nic nie stoi na przeszkodzie, aby odtworzył ten wzór wiele razy, co zresztą pojawiło się w niektórych odcinkach tych kultowych seriali. Czy wtedy „ja” odtworzony 10 razy miałbym zbiorową świadomość? Nie sądzę. A skoro nie, oznaczałoby to, że mamy do czynienia z kopiami, zaś oryginał, wchodząc do teleportu zginął, tak jak poetycko pisał o tym w którymś z Hyperionów Dan Simmons.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *