Tradycyjnie uważamy naukę i sztuki piękne za dwie bardzo rożne dziedziny ludzkiej działalności nie mające wiele wspólnego. Czasem nawet przedstawiamy naukowca i artystę jako kontrasty pod względem sposobu myślenia i narzędzi jakich używają w swoich dziedzinach pracy. W tym eseju chcemy zwrócić uwagę na to co łączy naukę i sztuki piękne takie jak muzyka, malarstwo, rzeźba lub taniec.
Nauka zajmuje się poznaniem rzeczywistego świata naturalnego. Już od wielu wieków istnieją dziedziny nauki takie jak, matematyka, fizyka i astronomia.
Inżynieria może być uznana za praktyczną stronę nauki której celem jest konstrukcja przedmiotów potrzebnych nam do egzystencji i rozwoju. Bardzo starą dziedziną nauki jest filozofia. Początkowo filozofia nie różniła się od innych dziedzin nauki. Na przykład Arystoteles był filozofem i naukowcem. W jego czasach nie było rozróżnienia filozofii od nauki. Były one współnie pierwszymi próbami wyjaśnienia rzeczywistego świata i ludzi. Już wówczas istniała potrzeba reguł współżycia w dużych skupiskach ludzi. Powstała więc etyka i fundamenty moralności oraz prawa rządzące postępowaniem ludzi. Jednym z najstarszych systemów prawnych były prawa Hammurabiego w Mezopotamii spisane około 1750 lat przed naszą erą. Kod Hammurabiego zawierał 282 prawa które szczegółowo opisywały zasady ludzkiego postępowania oraz kary za łamanie prawa.
Równocześnie z tymi przełomowymi wydarzeniami zaczęły kiełkować sztuki piękne. Choć może było inaczej? Malowidła naskalne cechuje czasem duża doza artyzmu a powstawały często przed pierwszymi cywilizacjami człowieka. Jakkolwiek by nie było, warto zauważyć, że wiele dawnych cywilizacji znamy dzięki pozostawionym przez nie obiektom sztuki, w tym architektury. Można by wręcz zasugerować pół żartem, pół serio, że i dziś artyści pomagają nam przetrwać. Wyobraźmy sobie sytuację, w której jakiś gigantyczny kataklizm niszczy ludzkość i zostają po niej tylko nieliczne przedmioty. Taki kataklizm mógłby być związany z wojną nuklearną, albo najczarniejszym przebiegiem globalnego ocieplenia (z nagłym uwolnieniem się dużych ilości metanu z dna oceanów etc.). Wyobraźmy sobie że po tysiącach lat na wyludnioną Ziemię przybywają archeolodzy z kosmosu, przedstawiciele innych istot rozumnych. Być może to dzięki sztuce dowiedzieliby się o nas najwięcej, podobnie jak my dowiadujemy się dzięki niej o Akadzie, Sumerze czy Starożytnym Egipcie?
Oczywiście sztuka to nie tylko zabawa. Człowiek twórczy, odkrywca i naukowiec, musi posiadać wyobraźnię abstrakcyjną, spostrzegawczość i wrażliwość. Sztuka rozwija te cechy. Pozwala nam też mieć odczucie harmonii, wolne od ideologicznych kontekstów, a po prostu płynące z piękna, z wartości estetycznych. Oczywiście ta harmonia może działać “nie wprost”. Dobrym przykładem jest tragedia grecka, która wpierw nas przeraża, napełnia gniewem, żalem i litością, by na koniec uwolnić nas od tych uczuć w oczyszczeniu katharsis, które można zdefiniować jako uzyskanie estetycznej harmonii płynącej ze współgrania wszystkich elementów zawartych w dramacie.
Naukowcy również szukają piękna. Odkrywanie praw rządzących światem przypomina czasem doznanie artystyczne. Nieprzypadkowo mówi się o pięknie równań Newtona, czy o geometrycznej estetyce teorii Einsteina. Z kolei fizycy zajmujący się fizyką cząstek borykają się wciąż z chaosem tego mikroświata, ale też mówią o pięknie płynącym z zawartych w mikroświecie paradoksów, rzeczy nieintuicyjnych, których nie można by nawet próbować zdefiniować bez umiejętności abstrakcyjnego myślenia, które rozwija również sztuka.
Często skarżymy się na niedostatek przedmiotów ścisłych w systemach edukacyjnych wielu krajów. Ale obok braku lekcji z przedmiotów ścisłych młodych ludzi zubaża także brak wykształcenia muzycznego. Muzyka pomaga ludziom zrozumieć współgranie pewnych elementów (na przykład głosów w chórze), jak i zrozumieć czym jest stosowanie się do zasad i procedur. Zapis nutowy nie odbiega wcale tak bardzo od abstrakcyjnego języka matematyki, czy od proceduralnych komend informatyki.
W sumie możemy skonkludować, że zarówno nauka jak i z sztuka służą nam z podobnym celem, jakim jest pasja poznawania i cieszenie się jedyną rzeczywistością jaka istnieje. Można zaryzykować opinię ze tylko harmonijne i zrównoważone połączenie nauki i sztuk prowadzi do wiedzy, dobrobytu i pełnego szczęśliwego istnienia ludzkości.
Nauka i sztuka mają wiele wspólnego. Praca naukowca jest pracą twórczą, może trochę nawet podobną do pracy artysty. I artyści, i naukowcy szukają inspiracji w świecie, cierpią na twórczą niemoc, czasem mają niewiadomo skąd przychodzącą pomysły. Tak jak sztuki, nie da się zadeklarować nauki. Nie da się zaplanować, ile naukowiec wymyśli w następnej pięciolatce.
Problem złożony bo nie ma znaku równości pomiędzy pracą badawczą a twórczością. Uprawianie nauki polega na rozpoznawaniu zbieżności i rozbieżności między koncepcją i pomiarem. Inżynieria jest polem dla kreatywnego myślenia i sztuki użytkowej (przykład łęk przyporowych: funkcja użytkowa jest przyczyną powstania tego wynalazku a nie potrzeba estetyczna). Nauka odkrywa i opisuje rzeczywistość, inżynieria tworzy wynalazki, dlatego w nauce zacięcie inżynierskie wprawdzie może pomóc w zdobyciu Nobla ale samej nauce szkodzi. Wszystko też zależy od tego jak patrzeć na prawa przyrody i na matematykę, czy np matematykę tworzymy czy odkrywamy? Wspólny obraz naukowca i artysty może rodzić się z uproszczenia i kalki. PiotrN nie dawno zahaczył o ten fenomen – Wizerunek muzyka nie wiedzieć czemu sprowadza się do beethovenowskiej fryzury. Podobnie chcemy widzieć naukowców jako rozczochrańców w wyświeconych portkach. Ten einsteinowski styl funkcjonuje w pop kulturze jako obraz naukowca. Podobnie jest z obrazem muzyka i to może rodzić wrażenie przeliczalności i komutacji nauki i sztuki.
Wielu matematyków trafia do sektora finansowego, bo nie chce uczyć w szkołach. Stąd ponad połowa kolegów po fachu ma za sobą jakieś doświadczenia muzyczne (łącznie z tu podpisanym). Badaliśmy ten temat, poniżej kilka linków (podaję z mojego bloga dla skrócenia adresów linków, klikamy na pogrubiony tytuł)
http://unisystems.us/EDC/2016/09/13/a-childs-brain-develops-faster-with-exposure-to-music-education/
http://unisystems.us/EDC/2016/10/30/want-to-train-your-brain-forget-apps-learn-a-musical-instrument/
http://unisystems.us/EDC/2014/09/17/this-is-your-brain-this-is-your-brain-on-music/
:
Naukowcy nie szukają piękna, tylko prawdy – a że prawda nieraz bywa piękna i na swój sposób wzrusza, to inna sprawa.
Z kolei sztuka wcale nie służy poznawaniu tego co jest, tylko kreowaniu tego, czego nie ma – nie dla prawdy, tylko dla emocji.
Autorzy trochę idealizują…
Wydaje mi się że rozumiem to podobnie jak pan. Sztuka podobnie jak inżynieria tworzy to czego jeszcze nie ma. Np. żarówka Edisona to nie odkrycie naukowe tylko inżynierski wynalazek.
Tak.Artysta i naukowiec to ta sama ludzka istota.
Nie dawno mialem jasny dowod potwierdzajacy komentarz ZORRO. W 1964 roku pracowale,m nad ksiazka o metodzie kierowania duzymi projektami. Po 50 latach zupelnie innej pracy z superkomputerami dosc niespodziewanie w czasie bezsennej nocy zdalem sobie sprawe ze ta sama meetoda zwana PERT moze byc uzyta w obliczeniach komputerowych. Rano napisalem artykul ktory zostal opublikowany w grudniu 2016. To bylo zdarzenie nie mozliwe do zaplanowania. Byl to niezwykly przypadek kiedy mozg pracuje samodzielnie bez intemcji wlasciciela.
Komentarz ZORRO to strzal w sam centralny punkt tarczy.
Sztuka dziala na nasze emocje ale dotyczy tej samej jedynej rzeczywistosci. Emocje i estetyka to tez prawda o istniejacym swiecie. W tym sensie artysta i naukowiec dzialaja jednakowo. Nauka i sztuka poszukuja prawdy .Te prawdy sa rozne ale naturalne .Czlowiek chce wiedziec i czesto kieruje sie emocja.Trzeba zobaczyc co nauka i sztuka maja wspolnego raczej niz kierowac sie utartymi pogladami ze sa to dziedziny nie majace zadnego zwiazku. Wielu naukowcow uwaza ze nauka jest nie tylko intelektualnym ale tez estetycznym przezyciem. Tu granica pomiedzy tworczoscia naukowa a np kompozycja muzyczna czesciowo zaciera sie.
Związki są ale raczej luźne i nieliczne w prównaniu z zasadniczymi różnicami.
Estetyka nie jest prawdą o świecie, bo jest subiektywna w przeciwieństwie do nauki. Odkrycie naukowca jest bowiem obiektywn prawdą dla każdego bez względu na poglądy, wykształcenie czy kulturę, zaś dzieło artysty dla jednego będzie arcydziełem, a dla innego kiczem. Ponadto naukowca obowiązują ścisłe zasady warsztatu naukowego, bo inaczej jego praca straci walor naukowości, zaś arytsta nie jest pod tym względem niczym związany.
.
W intlektualny i estetyczny sposób można przeżywać niemal wszystko – np. sport, potrawy, religię, technologię, gospodarkę, seks, pracę….. Jaki wiec to jest wyróżnik, skoro nie wyróżnia on niczego?
Spotkałem się kiedyś z definicją, że sztuka to uboczy produkt niedoskonałości komunikacji. Nie jesteśmy czegoś w stanie wyrazić, więc uciekamy się do przekazu artystycznego: dźwiękiem, obrazem, wzbudzając emocje itd. Spodobało mi się to ujęcie. Bo rzeczywiście, nieraz obraz, rzeźba jest w stanie w sposób niejawny przekazać pewne treści, zmienić nasze spojrzenie na świat, wzbudzić reflekcję, ułatwić znalezienie analogii, a może przeciwnie: kontrastu.
Dlatego kontrast między sztuką a nauką nie jest dla mnie silny. Naukowiec stara się lepiej zrozumieć świat i ułatwić zrozumienie świata innym. Artysta robi to samo : – )
Im jestem starszy, tym mocniej doceniam sztukę i artystów. Coś, co wcześniej było dla mnie bohomazem, teraz wyraża nieraz głęboką ideę.
Tym niemniej, gdy myślimy np. o obliczeniach konstrukcji budynku w którym mamy zamieszkać, albo o składzie leku, którym mamy się leczyć, to zdecydowanie wolimy, żeby były one oparte na osiągnięciach nauki, a nie na artystycznych impresjach.
Raczej nikt nie chce miszkać w nieestetycznym budynku dlatego mamy architektów i konstruktorów, także w przypadku wielu leków pracuje się nad poprawianiem wrażeń smakowych, które z samym leczeniem nie mają wiele wspólnego. Większość produktów nauki, z których korzystamy ma estetyczne wykończenie. Bywa, że sztuka inspiruje naukę, na przykład nowa technologia druku 3D została zainspirowana filmem "Terminator": https://www.youtube.com/watch?v=ihR9SX7dgRo
Nierzadko twórca sam tworzył narzędzia, które pozwoliły wykonać dzieło, na przykład farby, dłuta z odpowiednio dobrej stali, maszyny włokiennicze itd. Odkrycie skal, oktaw, zapisu nutowego itd.
I owszem, naukowców obowiązuje dyscyplina, artystów często także, kiedy na przykład udoskonalają warsztat i narzędzia, ale też nie są ograniczeni prawami natury, mogą tworzyć byty, które w rzezywistym świecie nie mogłyby funkcjonować, choć z niektórych filmów dowiemy się, że rzeczywistość wręcz przerosła fantazję twórców. Kiedy powstaje budynek, most, samochód, glazura, głosniki nie ma tam sportu, seksu, religii (no może gdzie niegdzie jest), ale niemal zawsze jest jakiś przejaw sztuki.
Tylko że skład leku i konstrukcja budynku podlegają ścisłym normom opartym na wiedzy naukowej – one bezwzględnie obowiązują. Natomiast smak syropku lub estetyka domku tak ścisłym normom już nie podlega. Jest to raczej kewstia komercyjna – sukcesu handlowego.
Architekta obowiązują pewne wytyczne przestrzenne (krajobrazowe) ale one podlegają dyskusji. Wytrzymałość konstrukcji albo izolacyjność termiczna ścian nie podlega dyskusji.
W ostatecznym rozrachunku każdy wybierze dom wytrzymały i ciepły, choć brzydki, a nie piękny ale rozpadający się i wyziębiony.
"Wytrzymałość konstrukcji albo izolacyjność termiczna ścian nie podlega dyskusji." w ujęciu inżynierskim nie podlega ; w ujęciu naukowym podlega dyskusji
nie ma naukowej dyskusji: budynek stoi albo się zawalił
Akurat analogia między architekturą a np. kompozycją muzyczną jest dość silna. Gdy Daniel Liebskind robi pierwszy szkic, to jest to zdecydowanie impresja artystyczna i dzieło sztuki. Podparta oczywiście doświadczeniem i wiedzą na temat co będzie stało a co się zawali, podobnie jak symfonia podpiera się na elementach konstrukcyjnych muzyki. I podobnie jak ten szkic musi potem zejść na poziom detali, rozwiązań konstrukcyjnych, systemów okiennych itp podobnie kompozytor musi zagłębić się w szczegóły aranżacyjne pierwszej zgrubnie nakreślonej harmonii i melodii.
Budynek stoi ponieważ inżynier w obliczeniach założył trzykrotny współczynnik bezpieczeństwa. Dla nauki to nadal dyskusyjne czy budynek stoi ponieważ wzór Tetmajera – Jasińskiego jest słuszny, czy dlatego, że inżynier posłużył się wystarczająco dużym współczynnikiem bezpieczeństwa.
a w sztuce się o tym nie dysktutuje, bo nawet najgorsza tandeta, chałtura albo kicz się nie zawali i nie uśmierci pod gruzami setki ludzi
na tym polega różnica
Owszem dyskutuje się, piszę się nawet doktoraty, mimo tego że fałsz nie grozi śmiercią lub kalectwem 🙂
w sztuce "fałsz" niczym nie grozi, dlatego nie ma sensu nazywać go fałszem
natomiast zawsze istnieje ryzyko, że najbardziej "fałszywy" kicz znajdzie swoich zagorzałych wielbicieli
chodziło mi o fałsz w sensie muzycznym a nie logicznym 🙂
Ten tekst jest o podobieństwach w sposobie myślenia i narzędziach (umysłowych) między nauką a sztuką, dlatego krytyka powołująca się na różnice między tym czym jest nauka i sztuka jakie daje rezultaty i jakie motywacje mają artyści i naukowcy jest trochę obok tematu. Krytyka ta wynika też z bardzo frywolnego postrzegania tego czym jest działalność artystyczna, że jest czymś w pełni wolnym, intuicyjnym i impresyjnym.
.
Gdy kompozytor pracuje nad symfonią, ciąży nad nim wiele ograniczeń i korzysta z osiągnięć tych, którzy byli przed nim. Ogranicza go forma, harmonia, rytm, język danego idiomu. Musi poruszać się w ramach utrwalonych, złożonych systemów, wyjście poza które wymaga dużego nowatostwa i pomysłowości. Każdy kolejny akord który stawia i każdy zwrot melodyczny ogranicza jeszcze bardziej dostępne rozwiązania i możliwości 'następnego ruchu'. Zdziwilibyście się ile tam pracy czysto analitycznej albo wręcz edisonowskiego poszukiwania czegoś co zagra metodą wyczerpywania możliwości. Z drugiej strony to na co wpadł Einstein zaczęło się od przeczucia, intuicji i inspiracji. Potem była ciężka analityczna praca. I ona wypełnia większość czasu kompozytorowi jak i naukowcowi pracującemu nad nową teorią. Dla Szopena, improwizatora, była to męka przez którą musiał jednak przejść by zaznać spokoju, dla Bacha który komponował jak karabin, esencja pracy artystycznej. No i na koniec ciekawa wizualizacja w temacie impresja czy konstrukcja:
.
.
a tu jeszcze coś o tym jak muzyk (i rozumiejący słuchacz) 'widzą' improwizację harmoniczną:
odniosełm sie w szczególności do dwóch zdań z artkułu:
1. "Naukowcy również szukają piękna. Odkrywanie praw rządzących światem przypomina czasem doznanie artystyczne. Nieprzypadkowo mówi się o pięknie równań Newtona, czy o geometrycznej estetyce teorii Einsteina."
2. "W sumie możemy skonkludować, że zarówno nauka jak i z sztuka służą nam z podobnym celem, jakim jest pasja poznawania i cieszenie się jedyną rzeczywistością jaka istnieje"
Uważam, że nie są prawdziwe
.
ad1. Faktem jest, że naukowcy często dostrzegają piękno w swoich odkryciach, ale niejako przy okazji, ale oni go wcale nie szukają. Oni szukają jedynie prawdy – nawet gdyby mała sie okazać brzydka.
Na podobnej zasadzie niezwykłe piękno ujawniły hangary Luigi Nerviego albo mosty Roberta Maillarta – choć obaj projektanci byli jedynie konstruktorami, a nie architektami. Oni szukali optymalnego wykorzystania żelbetu, a nie piękna.
ad2. Sztuka wcale nie służy poznawaniu świata. Może dać wyraz jakimś poglądom na świat, ale nie pomaga go poznawać. Z równym powodzeniem potrafi o nim kłamać.
—–
Sztuka wykorzystuje wiedzę naukową, ale w takim samym stopniu robi to np. religia: teolog-biblista korzysta z wiedzy lingwistycznej i historycznej, duszpasterz z osiągnięć psycholgii itd.
Drugie zdanie rzeczywiście jest kontrowersyjne. Pierwsza kwestia dla mnie nie wygląda tak zerojedynkowo. Naukowcy często bowiem interpretują piękno i harmonię jako prawdę – często to ich zwodzi – nawet brzytwa ockhama, która nie jest żadną teorią ani faktem naukowym jest dowodem tej zwodniczej tendencji do wybierania "ładniejszych" rozwiązań. Z kolei muzycy często odkrywają prawdę. Coltrane wymyślając progresję do Giant Steps odkrył rozwiązanie harmoniczne, które istniało zawsze, tylko nikt wcześniej na nie nie wpadł. Odkrył pewną prawdę dotyczącą współbrzmień i progresji. Więc nie jest tak, że naukowcy z artystami podzielili się prawdą i pięknem na zasadzie: ty masz to a ja wezmę tamto. Jest po prostu różnica między teoretycznym celem nauki i sztuki a praktyką ich uprawiania. Z drugim zdaniem też się nie zgadzam bo sztuka być może służy kontemplacji ale nie poznaniu i zdecydowanie nie skupia i nie odnosi się wyłącznie do rzeczywistości, czego Bach najlepszym przykładem. Chłopina przecież wszystko dla Boga napisał a muzyka była dla niego świadectwem i przejawem transcendencji.
no nie – brzytwa Ockhama nie jest postulatem estetycznym, tylko logicznym i metodycznym
.
Coltrane odkrył (a może wynalazł?) nową harmonię, nie w poszukiwaniu prawdy, tylko dla uzyskania efektu jakim jest piękno. Ale mimo to jego "naukowe" odkrycie nie sprawia, że Giant Steps podoba się każdemu kto je usłyszy. Są tacy, którym sie nie spodoba.
I tu chyba ponownie różnica sprowadza się do tego czym brzytwa jest teoretycznie, a jak "używa" się jej w praktyce. Fizycy wiele razy w XX wieku ulegli jej urokowi i wciąż czuć jak bardzo poszukują tej superprostej unifikacji. A Coltrane w ramach poszukiwań piękna poszukiwał też nowych rozwiązań. Wystarczy zastanowić się przez chwilę jak coś tak abstrakcyjnego jak "poszukiwanie piękna" wygląda w muzyce, czym jest w praktyce, jak to się robi. To co odkrył jest obiektywną cechą harmonii i nie przestaje istnieć dlatego że komuś się nie podoba. I jako cecha nie podlega wartościowaniu "piękna" czy "brzydka" – to po prostu coś co działa i co można wykorzystać do stworzenia piękna. Równie dobrze można na tej harmonii skomponować gniota.
To co odkrył jest obiektywną cechą harmonii i nie przestaje istnieć dlatego że komuś się nie podoba.
.
Zgoda. Ale mimo obiektywizmu tej cechy nikt nie zmusza słuchaczy do kupowania płyt z muzyką opartą na takiej harmonii i chodzenia na koncerty takiej muzyki, ani nie zakazuje grania i słuchania muzyki opartej na zburzonej harmonii.
W przypadku odkryć naukowych obiektywne wyniki badań obowiązują (np w procedurach medycznych, normach technicznych albo żywieniowych) a ich niedopełnienie może nawet grozić poważnymi sankcjami karnymi.
Wynika to z faktu, że cele sztuki i nauki są całkowicie różne.
No tak, i w ten sposób zatoczyliśmy koło i wracamy do punktu wyjścia, bo na początku powiedziałem, że ten tekst jest o podobieństwach w sposobie myślenia i narzędziach (umysłowych) między nauką a sztuką a nie o podobieństwie np. celów.
Sądzę, że to pan jest obok meritum."Zdziwilibyście się ile tam pracy czysto analitycznej albo wręcz edisonowskiego poszukiwania czegoś co zagra metodą wyczerpywania możliwości." Ale, że dzieł nie tworzy się po przez zlepianie czegokolwiek z czymkolwiek to pełna zgoda. Moim zdaniem frywolnością jest zrównywanie inżynierii z naukowością – Różnica jak między publicystyką a dziennikarstwem. To są zupełnie inne zajęcia, o ile publicysta może być kreatywny i sobie komponować oraz dowolnie wplatać elementy dziennikarskie, to już dziennikarz wplatający do pracy element publicystyczny kaleczy dziennikarstwo, tyle i aż tyle. Jeszcze inny przykład: proszę przeanalizować różnice między pracą dyplomową inżynierską a doktorancką – ta druga ma być naukową i dlatego musi wykazywać charakter BADAWCZY. Najwybitniejsza praca czysto inżynierska nie nadaje się na doktorancką ponieważ tej pierwszej brak wymiaru naukowości. W ramach pracy inżynierskiej może pan zaprojektować nowego typu prom kosmiczny a i tak ów projekt nie będzie mieć wartości naukowej pracy.
Projekty się robi na pracę magisterską, zaś doktoraty na wydziałach technicznych mają już charakter teoretyczny – dostrczają teoretycznej wiedzy możliwej do zastosowania przy projektowaniu, albo do założeń ekonomicznych itp. W oparciu o tą wiedza powstają też normy techniczne.
Jeżeli chodzi o nauki techniczne, to sprawa się ma następująco:
Praca inżynierska kończąca I stopień studiów technicznych jest pokazaniem, że dyplomant potrafi zastosować to, czego się nauczył do rozwiązania zadania inżynierskiego.
Praca magisterska ma charakter badawczy. Dyplomant ma za zadanie zbadać jakiś problem. Może zaproponować swoje własne rozwiązanie, ale nie ma takiego wymogu. Jednak musi pokazać, że potrafi poruszać się w teoriach i modelach właściwych dla domeny problemu, zaplanować eksperyment badawczy, przeprowadzić go, zanalizować i zinterpretować wyniki.
W pracy doktorskiej doktorant musi pokazać coś nowego. Zbadać jakąś dziedzinę, zapoznać się z aktualnym stanem wiedzy, znaleźć nowe, lepsze rozwiązanie problemu. Nowe i lepsze na poziomie światowym. No i musi mieć publikacje, które to potwierdzają. Doktoraty techniczne podbudowane są teorią, która musi mieć potwierdzenie w praktyce.