Puszcza Białowieska, łosie, żubry, kurczące się płuca miast, bezkarność myśliwych polujących na dzikie zwierzęta jak i na zabłąkane pieski na spacerze. Odkąd Ministrem Ochrony Środowiska pozostał Jan Szyszko degradacja polskiego środowiska postępuje w zastraszającym tempie. Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że nie tylko o brak szacunku wobec istnienia Matki Gai tu chodzi. Działania ministra raczej nie ochrony środowiska, stanowią jeszcze jeden element brutalnej polityki partii rządzącej wymierzonej przeciwko demokracji, zwykłym obywatelom, naszym prawom.
Aresztowania ekologów prowadzących protest w siedzibie Lasów Państwowych może w pierwszej chwili wydać się rutynowym działaniem policji. Nieuprawnieni do przebywania w budynku ludzie zakłócali przecież spokój pracowników. To jednak tylko pozory normalności. Prawo wobec życia i wartości zostało złamane dużo wcześniej wraz z nieuprawnioną wycinką Puszczy Białowieskiej. Ministra Szyszki i jego leśników nie powstrzymało ani prawo unijne, ani fakt, że puszcza wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nawet po wydaniu wyroku Trybunały Sprawiedliwości UE prace wyrębu postępowały. Nie chodzi tu zatem tylko o niszczenie niepowtarzalnego ekosystemu, ale również o elementarny brak szacunku do prawa.
Przyglądając się działaniom PIS, nonszalancji z jaką potraktowała ta partia Trybunał Konstytucyjny, niezawisłość sądownictwa, oraz w jaki sposób odnosi się do Trybunału Sprawiedliwości można dostrzec pogardę dla praworządności i demokracji. Ta pogarda w codziennym życiu przekłada się na brak szacunku wobec obywateli, ich potrzeb, praw, godności, tak samo jak przekłada się na brak szacunku wobec innych istot żyjących, ekosystemu i życia.
To, co możemy obserwować obecnie to pokaz siły, władzy, która poczuła, że nic jej nie zatrzyma. Zatrzymać protestujących ekologów to jedno, ale nie pozwolić im skontaktować się z prawnikami, przesłuchiwać godzinami i zastraszać to już zupełnie co innego. Pogarda władzy wyraża się w tym braku szacunku dla drugiego człowieka, brutalnym zatrzymaniu ludzi protestujących, szarpaniu i grożeniu, wleczeniu ekologów po ziemi tak, jakby byli niebezpiecznymi przestępcami.
Zadufanie władzy, pewność rządzących, że to oni i nikt inny mają rację widoczne jest w jawnym łamaniu prawa, a później przerzucaniu odpowiedzialności na tych, którzy to prawo bronią. Nagle okazuje się, że ludzie protestujący łamią prawo, chociaż zasadą konstytucyjną jest wolność zgromadzeń i wolność słowa, tak zresztą ważna dla demokratycznych państw. Przewartościowanie wartości, polega na tym, że Ci, którzy walczą o prawo do zachowania ekosystemu, a więc o życie, o wartości, oskarżani są o działania wręcz niemoralne.
Zadufanie władzy idzie z perfidią: wmawianiem społeczeństwu, że dobra zmiana pozwala nam się rozwijać, a ekolodzy są po prostu szaleni i niebezpieczni. Policjanci nagabujący rodziny zatrzymanych ekologów utwierdzają ten perfidny przekaz mediów PIS, szalonych trzeba kontrolować, przyjrzeć się starannie ich rodzinom, wypytać sąsiadów o zdrowie psychiczne. Jest to już działanie władzy totalitarnej, która od zawsze w swoich przeciwnikach widziała osoby chore psychicznie, zakładając, że nikt zdrowy nie będzie sprzeciwiał się jedynie słusznej działalności rządu. W perfidii tej uderzające pozostaje, że ludzie walczący za nas wszystkich, za przyszłe pokolenia, potraktowani są w tak uwłaczających ich godności i prawom sposób.
Tymczasem Christiana Figueres, sekretarz Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu przestrzega przed zniszczeniem ekosystemu. Ludzi jest za dużo i zagrażają światu. Sprawa ratowania ekosystemu jest pierwszą i podstawową nie tylko z perspektywy ratowania ludzkiego życia, ale również z perspektywy samej ziemi. Ci którzy walczą o prawa człowieka dobrze wiedzą, że szacunek do ziemi i ochrona środowiska jest pierwszą powinnością współczesnego świata.
Podczas gdy kultura zachodu pracuje nad rozwojem ekologii (ciągle trudnym ze względu na ekonomię i rosnącą liczebność ludzkości), Polska robi krok wstecz. Podczas gdy na świecie prawa człowieka stają się coraz bardziej ważną wartością (nie tylko z perspektywy prawa, ale również z perspektywy szacunku wobec jednostki) polski rząd pogardliwie traktujący swych obywateli zamyka się na jakiekolwiek argumenty.
Ekolodzy są źli, ponieważ nie pozwalają spokojnie rujnować puszczy, ludzie próbujący upamiętnić samospalenie Piotra Szczęsnego są źli i zakłócają spokój, demonstracje KOD przeczą demokracji. Tylko faszyści na pochodzie z okazji święta niepodległości mile są widziani. Polski rząd dobrej zmiany wykreśla nowe oblicze społeczeństwa – zamkniętego.