O debacie po debacie. Najlepszy Piechociński, najsłabiej Nowacka

Debata ośmiu liderów partii była naprawdę interesująca. Serce rosło przy niektórych przykładach elokwencji oraz wobec faktu, że mamy do czynienia z całym wachlarzem idei. Sercem bylem gdzieś pomiędzy Petru a Kopacz, lecz gdybym miał decydować tylko na podstawie tego co pamiętam z debaty, głosowałbym na PSL. Janusz Piechociński przeszedł bowiem samego siebie. Co prawda szef PSL pogubił się odrobinę przy sprawach zagranicznych, ale w pozostałych błysnął inteligentnym i praktycznym podejściem. Nawet to co zwykle uważa się za ogromną wadę jego partii porównywanej do niewybrednej dziewki, która z każdym jest w koalicji rządowej, umiał wspaniale bronić jako misji stabilizacyjnej. Całkiem zgrabnie przemawiał pełnym oraz pewnym siebie głosem i zgrabnie cytował dane ekonomiczne. Do tego przekonująco bronił image’u PSL jako jedynej poważnej i naprawdę dużej polskiej partii, która pracuje w terenie cały czas, a nie tylko w czasie wyborów…
[divider] [/divider]
janusz_piechocinski
[divider] [/divider]
Ryszard Petru wypadł dobrze, ale jakoś na pół gwizdka. Sprawnie operował danymi i zaskoczył pomysłem 3x 16 (vat, cit, pit) choć jednocześnie co do PIT mowil o progresji i można się było pogubić. Miał najlepszą mowę końcową. Jako jedyny zmieścił się w czasie obok szefa PSL. Jego tabelki niestety nie było widać.
Trzecim pod względem poziomu przygotowania byłby moim zdaniem Zandberg Adrian, szef RAZEM. Oczywiście jego program to zupełna utopia, a o polityce zagranicznej widać, że nie ma najmniejszego pojęcia, jak to zawsze lewica, która przedstawia się jako pacyfistyczna, by móc kupować głosy socjałem. Jednak zwłaszcza w porównaniu z Nowacką był naprawdę dobry i elokwentny. Choć kiepskie wrażenie robiły jego apele by rozmawiać poważnie a nie zawsze sam tak mówił…
Czwarty sprawny dyskutant to Korwin-Mikke. Jego libertarianizm to oczywiście fikcja i słusznie Piechociński nazwał go anarchistą, ale jak na siebie był dobry i spokojny oraz rzeczowy. Co prawda raz zrównywał demokrację z tyranią większości a innym zapomniał, że urzędnik to też klient i w związku z tym PKB jednak napędza, ale generalnie wypadł nieźle. Ciekawy był jego sąd o papieskiej uczelni teologicznej. Rola symbolicznego przeciwnika Kościoła idzie mu dość dobrze. Zapomniał jednak, że poza NATO jest jeszcze ONZ i to na tej podstawie odbywają się interwencje amerykańskie. Jego bezwarunkowe poparcie dla Asada mocno kontrastowało z wyważoną opinią Petru.
Ewa Kopacz czasem bardzo konkretna czasem w ogóle, ale generalnie waliła w PiS dużo celniej niż w czasie debaty z Beatą Szydło. Trochę zmęczony głos itd, inny problem to to, że w przeciwieństwie do Piechocińskiego słabo opierała się na osiągnieciach rządu.
Kukiz robił awantury niczym Mussolini o to, że chce mówić o tym, a nie o tym, choć przecież wiedział o czym będzie mówić. Generalnie wypadł interesująco właśnie w tych sprawach w których nie chciał rozmawiać. Zbyt często mówił dokladnie to samo co Korwin, tylko dużo gorzej. Niemniej jednak jego przemówień dawało się słuchać. Może faktycznie szkoda, że nie było mowy o jego ukochanym systemie prezydenckim.
Dwa najgorsze wystąpienia należały do Beaty Szydło i Barbary Nowackiej. Waliły slogan za sloganem, że ma być dobrze i sprawiedliwie. Niemal brak konkretów. To co miałyby do powiedzenia, ale nie powiedziały, wyrazili za nie Kukiz i Zandberg. Szydło obudziła się tylko przy omawianiu kwestii współpracy z UE, natomiast Nowacka przy sprawach światopoglądowych. Podzielam zdanie Andrzeja Dominiczaka, że Nowacka nie umie przemawiać. Szydło też wypadła niezbyt poważnie. Aż dziwne, że na ZL i PiS faktycznie zagłosuje wiele osób. Obie panie nie zdołały obronić się przed jednym chociaż ciosem. Nowacka była bezbronna wobec oskarżeń Zandberga o Millera  jako prawdziwego lidera ZL, Szydło natomiast nie umiała zaprotestować wobec opinii, że PiS chce władzy dla władzy. Była to katastrofa i branie wyborców za durniów. Szydło przynajmniej mówiła swoje slogany z pewnym przekonaniem. Nowacka, choć mówię to z przykrością bo ją lubię, to największa luzerka debaty…
Dziennikarze ok, choć Huntingtonskie motywy zbędne i w złym guście…

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

45 Odpowiedź na “O debacie po debacie. Najlepszy Piechociński, najsłabiej Nowacka”

          1. Ale jeśli chodzi o uchodźców, to faktycznie Petru wypadł tu rozsądniej. Adrian pomysłem, by przyjmować wszystkich jak leci, bez ograniczeń, trochę przesadził.

          1. Jeśli jedna z tych liczb ma oznaczać liniowy to nie. Ale Petru był wielokrotnie za progresją więc to chyba jednak najnizsza stawka. Cit moglby być większy ale dziś jest niski i tak. VAT na wszystko po 16 podoba mi się najbardziej z tych trzech szesnastek

          2. cyt”VAT na wszystko po 16 podoba mi się najbardziej z tych trzech szesnastek”
            .
            No nie bardzo. Bo to oznacza, że podrożałyby żywność i leki- czyli uderzyłoby to w najbiedniejszych.
            Bo dziś:
            8 procent- leki
            6 procent – podstawowe produkty żywnościowe

          3. Ale przecież napisałeś (i do tego się odniosłem):
            cyt”VAT na wszystko po 16 podoba mi się najbardziej z tych trzech szesnastek””

          4. cyt”Skąd to przypuszczenie że chorują najbiedniejsi”
            .
            Nie napisałem że biedniejsi chorują częściej. Ale jeśli już ten temat dotykasz, to choćby emeryci niskimi emeryturami, odczuliby podwyżkę cen za leki- bo jak wiadomo, oni z powodu wieku, już tego więcej potrzebują.- a jak wiadomo u nas przeciętne emerytury nie są zbyt wysokie.
            A podwyżkę cen żywności już na pewno odczują najbiedniejsi, gdzie liczy się każda złotówka.

          5. No chyba że uznamy, ze biedni nie chorują, a żywią się powietrzem- wtedy ok. Dlatego uważam 16 procent VAT na wszystko za idiotyzm. No ale nadwiślańscy ”liberałowie” tacy jak Petru już tak mają…

          6. Ale żywność i leki stanowią największy procent budżetu właśnie u najbiedniejszych. Z tymże Petru kiedyś proponował jakąś rekompensatę, typu bony, czy coś w tym stylu. Nie wiem jednak czy to aktualne.

          7. cyt”No niby tak ale na przykład lek z 20 zl zdrożałby do 23. Więc bez przesady”
            .
            No zazwyczaj emeryt, potrzebuje w ciągu miesiąca więcej różnych leków, i to za ceną znacznie większą niż 20 zł… A przy niskiej emeryturze, każda złotówka jest ważna, a jak jeszcze żywność poszło by do góry…

  1. Zgadzam się Piotrze, że Piechociński wypadł doskonale. Ale strasznie nie modnie chwalić reprezentanta PSL, więc mało jest szczerych ocen debaty w sieci.

  2. Najsłabiej Szydło i Kopaczowa . To dwa roboty jak ktoś dobrze ujął albo dwie zgrane płyty gramofonowe. Nowacka poprawnie np. pomysł z pomaganiem uchodźcom na miejscu czy z powstrzymaniem IS są jak najbardziej sensowne. Korwin bełkotał coś o gender. Petru poprawnie. Piechociński też. Kukiz to chaosyda. Ten Zandberg chyba faktycznie najlepszy.

  3. Dla mnie najlepiej wypadł Zandberg. Reszta to kukiełki albo pajace (dwaj panowie K). Nowacka powinna wiecej cwiczyc wystąpienia oralne, przed duzą grupą, a nie tylko przed suflerami. Bo mozna miec dobre przesłanie, ale zupełnie spalic. Takie dzis czasy, ze „image” moze dac albo odebrac kilka procent.
    A jesli chodzi o forme to prosze nie pisac o dziwkach ( „porównywanej do dziwki”) bo to jest bardzo seksistowskie, troche korwinowskie i kukizowskie. A jesli pan musi koniecznie, to nastepnym razem dla rownowagi porownac kogos do alfonsa. Zeby były dziwki to muszą byc dziwkarze, a czasami i alfonsi.

      1. Za 10 lat pan zrozumie, ze powoływanie sie na dziwki jest nie fair. Dziwki nie mają tu nic wspolnego z polityczną poprawnoscią, raczej z kulturą. Powoływanie sie na cycki, dziwki, i wypinanie dupci to jest raczej polski fenomen, na ktory moze Pan sobie pozwolic w Polsce. Podobnie jak reklamy Mhedia Marxt
        z rozkraczoną panienką i strzałka: tu jest twoje miejsce (nazwa ulicy sklepu w kroku). W Niemczech za taki plakat zostaliby zgnojeni.
        Gdyby Pan napisał taki zwrot np. do prasy angielsko-jezycznej to zostałby pan zrownany z ziemią, jak Korwin. I tu nawet nie chodzi, ze dziwki dosłownie sie wiązą z seksem, i nie chodzi o „obraze” czy nieobraze polityka, i nie chodzi o obraze kobiet czy dziwek.
        Mnie to nie przeszkadza, bo to jest polski fenomen, tylko chciałem zwrocic uwage w szerszym kontekscie. Troche nie na temat, bo artykuł nt. kto jak wypadł w debacie, ale mowiac po polsku: po ch*j tu dziwki.
        Moze kolega Marczak lepiej to wytłumaczy.

        1. Nie wiem czy potrafię to lepiej wytłumaczyć ale dokładnie jest tak jak pisze Lucyan. Nie będę nawet się wypowiadał dlaczego nie ma w tym przesady. Zachodnia kultura to również standardy społeczne i komunikacyjne. O tych polskich reklamach gołych panienek od opon do tornistrów mówi sie tam czasem. W domyśle wiadomo o co chodzi – że kultura tego kraju jest bliższa wschodu (dzikiego) niż zachodu.

          1. To już następny temat i to duży temat. Dla mnie wystąpienia publiczne polskich lingwistów przyzwalające na powszechny wulgaryzm są żenujące. W USA miejsca publiczne są chronione przed używaniem języka obscenicznego i wulgarnego zgodnie z pierwszą poprawką (First Amendment). Ponieważ prawo w USA to nie tylko papier za „rzucanie mięsem” publicznie można trafić do sądu. Nie zdarza się to często bo zazwyczaj naruszający prawo kiedy zrozumie, że to nie żarty przeprasza i tak się to kończy. No chyba że zrozumieć nie chce….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 + 12 =