Tomasz Stawiszyński jest autorem licznych programów popularyzujących filozofię. O tym jak popularyzować filozofię i dlaczego warto to robić rozmawia z nim redaktor Racjonalista.tv Andrzej Dominiczak.
Tomasz Stawiszyński jest autorem licznych programów popularyzujących filozofię. O tym jak popularyzować filozofię i dlaczego warto to robić rozmawia z nim redaktor Racjonalista.tv Andrzej Dominiczak.
Ból- skandal czy błogosławieństwo? Postawy wobec bólu a ogólna wizja świata i człowieka (na przykładzie ateistów, buddystów i katolików) Sylwia Wojas Instytut…
Przedstawiam listę moich artykułów dotyczących konkretnych krajów. Mam nadzieję, że ułatwi ona poruszanie się w gąszczu dość już obszernej treści, którą zamieściłem na Racjonalista.TV. Artykuły…
Indie to kraj i cywilizacja zarazem, postrzegane są przez Zachód jako kraina baśni i mitów; w końcu hinduizm zakłada istnienie dziesiatków milionów bogów i demonów. …
I. Wstęp „A jednak” – rozpoczynam spójnikiem, partykułą co świadczy o tym, że zdanie – będące jednocześnie tytułem i tezą tego eseju: „A jednak…
Fajna rozmowa. Ostatnio nadrobiłem zaległości w postmoderniźmie którym straszy mnie pół internetu i za nic nie mogę zrozumieć o co kaman. Ze zdumieniem jednak wysłuchałem że AD nagle i z przekonaniem zgadza się z taką postmodernistyczną tezą że naukowość (scjentyzm) nie rozwiązuje wszystkich problemów. Skąd więc te lęki panie Andrzeju?
Panie Benbenku drogi i szanwny, wcale nie zgadzam sie z postmodernistyczną krytyką nauki. Nie zgadzam sie ani tyci 🙂 Twierdzę tylko z całym przekonaniem, że prawdziwa nauka, ktora wytwarza wiedzę, a nie bełkot intelektualny, nie ma nic lub niewiele do powiedzenia w sprawie problemów społeczno-politycznych i etycznych, ktorymi zajmują się humaniści i racjonaliści, również w racjonalista.tv. To wcale nie jest krytyka nauki, tylko przejaw rozumienia jej granic. To jednak nie znaczy, ze jestem przeciwny prowadzeniu badań w naukach spolecznych, sam je prowadzilem i uwazam ze sa potrzebne, jednak nigdy nie są konkluzywne i w ogole nie wiadomo, co z nich wynika, naet z tych najslynniejszych, jak np. badania Milgrama nad posluszeństwem i sklonnością do stosowania bardzo surowych kar. Wbrew pozorom badania te nibezpiecznie zafałszowały obraz rzeczywistosci spolecznej, co wyszlo na jaw dopiero w jednej z setek modyfikacji, gdy włączono wspolpracownika, ktory modelowal sprzeciw i okazalo sie, ze wtedy 80 procent badanych tez wyrazalo sprzeciw. Tak czy inaczej moje uwagi nie maja nic wpsolnego z krytuka postmodernistyczną. Polecam ksiazkę Groet Vandermassen pt. Kto sie boi Karola Darwina?
No i nadal nie wiem co się czai za tym strachem. Bo przecież postmodernistyczni filozofowie też mówią o ograniczeniu nauki. Co nie jest tożsame z negacją nauki. Nie wiem co jest w tej książce z opisu wynika że to polemika z feminizmem. Czy przytoczenie tej książk miało być próbą utożsamienia feminizmu z postmodernizmem? Tylko dlatego, że jakieś feministki odwołują się do elementów postmodernizmu? Przecież postmodernistyczny filozof byłby równie sceptyczny do "prawd" feministycznych, nie ze względu na brak szacunku dla feminizmu a dla wspomnianego wcześniej ograniczenia, któremu femiznizm też podlega.
Benbenku, jak mi podasz swoj email, to wysle ci jeden lub dwa rozdzialy z tej ksiazki, gdzie omowiona jest postomdernistyczna krytyka lub wręcz potępienia nauki jako wynalazku białych mężczyzn dążącyh do umocnienia swojej wladzy nad kobietami i calym światem. Inną parareligijną teza postmodernistów jest odrzucenie koncepcji prawdy, Ich zdaniem nie ma nic takiego, każdy ma swoja prawdę, a proby szukania prawdy uniewerslanej są po prostu – ich zdaniem – formą przemocy i walki o władzę. Itd, itp. Moje uwagi nie maja z tym nic wspolnego.
Obaj Panowie na filmie się zgadzają, że wnioski filozofii zależą od tego co się przyjmie w założeniach i od tego co się uzna za logiczne (=priorytetowe).
Jak rozumiem weryfikacja empiryczna takich teorii nie wchodzi w grę
(z powodu degeneracji parametrów prowadzących do takich samych rozwiązań?)
co ma odróżniać filozofię od nauki.
Czy to znaczy że filozofia jest postmodernizmem?
(z definicji?)
Chodzi mi o to, że Pan Stawiszyński zdaje się to powiedział, a przynajmniej bardzo silnie zasugerował: że w filozofii każdy myśliciel ma swoją prawdę, zależną od jego założeń i priorytetów. Jeśli to zestawić z powyższym "każdy ma swoją prawdę" (o postmodernistach) to wychodzi, że filozofia to kryptopostmodernizm. Albo postmodernizm w wersji aktywnej, aplikacyjnej.
Z czego by wynikało, że szeroko rozumianą filozofię współczesną dzielimy na:
– matematykę / logikę
– przyrodnicze nauki ścisłe
– filozofię klasyczną czyli postmodernizm
(vel każdy ma swoja prawdę bo brak kryteriów weryfikacyjnych).
Za książkę dziękuję, domyślam się treści. Nie w tym rzecz.
Tak jak już wspomniałem “nadrobiłem zaległości” w zgłębianiu postmodernizmu. Oczywiście nie czytając samych filozofów ale opinie innych filozofów i populatorów filozofii na temat postmodernizmu. Mogę podrzucić źródła. I dziś z dość dużą dozą pewności mogę stwierdzić, że stwierdzenie o odrzuceniu koncepcji prawdy albo o tym że każdy ma swoją prawdę są wobec postmodernistycznych filozofów po prostu nieuprawnione. Wynikają z niezrozumienia ich przemyśleń albo wręcz z celowego zniekształcania. Nie mam czasu ani pewnie i odpowiednich zdolności by teraz przytaczać odpowiednie źródła by nomen omen “dekonstruować” tą gębę przyprawioną postmodernistom. Oczekiwałbym że jeśli krytycy postmodernizmu, a tacy przecież są i nie ma w tym nic złego, będą przynajmniej wiernie reprezentować “prawdę” o myśli postmodernistycznej a nie straszyć nimi dzieci.
Mam wrażenie że postmodernizm stał się synonimem być może nie bez winy samych filozofów których dzisiaj zaliczamy do postmodernistów, złego i przypadkowego rozumowania. Bo jeśli wśród odbiorców zamiast pochylenia się nad ich tokiem rozumowania który w jakimś wymiarze sprawia wrażenie że odrzuca koncepcję prawdy, dominuje przekonanie że taka jest rzeczywista ich konkluzja (a moim zdaniem nie jest) to prowadzi to do zaliczania do postmodernizmu przypadkowych zlepków rzeczywistego bełkotu. Czasem tylko dlatego, że jest bełkotem a czasem i niestety jako forma dominacji i walki o władzę.
Czy te feministki z tej książki same nazywają się posmodernistkami czy ktoś je do tego kręgu zaliczył, a jeśli tak to kto i na jakiej podstawie?
Bembenku, tysiace autorow pisze o postmodrnizmie. Jak nie chcesz czytac ksiazki, to polecam encyklopdié: https://www.britannica.com/topic/postmodernism-philosophy
Jako hasło główne ale i prace autorów:
https://plato.stanford.edu/entries/postmodernism/
Pod hasłami z filozofami post-m
https://www.iep.utm.edu/
Bardzo dobry podcast, polecam!
http://philosophizethis.org/category/episode/
Kanał YT, seria 3 prac poświęconych p-m
https://youtu.be/zmYegIGhwtc
Inny kanał YT
https://www.youtube.com/user/thephilosophytube/featured
No i Żiżek w ciekawym wywiadzie – materiał komplementarny
https://youtu.be/Zm5tpQp6sT4
to powyżej (na chwilę obecną oczekuje moderacji bo ma linki do stron różnych) to moja krótka lista naprędce zebranych źródel które pomogły mi zrozimieć post-m.
No przynajmniej udawać że zrozumiałem 😉
Benbenku szanowny, najpier mowisz,z e domyślasz się, co jest w książce, a potem się dopytujesz. Nie będę jej streszczał. Jak chcesz sie dowiedzieć, jaki jest stosunek pstomderny do nauki, przeczytaj. Tam jest mnostwo cytatów, które nie zostawiają miejsca na wtpliwosci. A ja mialem tez z wieloma do czynienia i wiem, ze ta gęba, to nie gęba tylko ideologia po prostu. W kazdym razie moje uwagi nie maja z tym nic wspólnego.
Ma znaczenie klasyfikacja na to kogo zaliczamy do postmodernistów i na jakich zasadach. Jeśli ktoś mówi “jestem postmodernistą albowiem prawda jest w postmodernizmie objawiona a Foucault, Derrida i Deluze byli jej prorokami”, to chyba nie rozumie sam postmodernizmu a nazywać mu się tak wolno bo dlaczego nie? Jego problem.
Jeśli zaś ktoś mówi “twój stosunek do nauki to bełkot nieziemski, a bełkot to postmodernizm bo postmoderniści z definicji nie uznają mojej prawdy za tą prawdę” to być może niesłusznie taką gębę komuś przyprawia. Stąd pytanie o klasyfikację o kto ją stosuje.
Postmodernizm to uniwersytecki neomarksizm, wymyślony przez żydowskich profesorów francuskich uniwersytetów. Warto by zbadać, czy promotorzy tej filozofii nie byli czasem agentami Moskwy, a w ogólności sprawdzić, jaki był udział Moskwy w studenckiej "rewolucji" roku 68. Potem moda na postmodernizm objęła uniwersytety amerykańskie. Postmodernizm krytykuje rozum i jego jednolitą (ponoć opresyjną) "narrację", opowiadając się za lużnym kolażem rozmaitych idei i tradycji. Postmodernizm to łączenie wszystkiego ze wszystkim i unikanie jednolitego stylu – czy to w filozofii, czy sztuce. To swoisty, kwestionujący dotychczasowe wartości cynizm, a de facto atak na "nadbudowę" społeczeństwa kapitalistycznego, po tym, jak nie udał się atak na jego "bazę", przeprowadzony przez wcześniejsze pokolenia marksistów. Dla mnie kwintesencją postmodernizmu w sztuce i dobrą ilustracją postmodernizmu jako takiego są filmy braci Coenów. Mulitkulturalizm, dewastujący na naszych oczach społeczeństwa zachodnie, jest natomiast wymownym zastosowaniem postmodernizmu właśnie w dziedzinie społecznej.
.
Bardzo dobra książka:https://www.amazon.com/Postmodernism-Short-Introduction-Christopher-Butler/dp/0192802399
https://www.amazon.com/Postmodernism-Short-Introduction-Christopher-Butler/dp/0192802399
https://pl.wikipedia.org/wiki/The_Postmodernism_Generator
https://en.wikipedia.org/wiki/Paper_generator
Parodiowalność jest dowodem prawdy czy fałszu parodiowanej dziedziny?
Nie o to chodzi czy (?) coś jest przedrzeźnialne, tylko jak. Nadmierne używanie pojęć wywiedzionych z nauk ścisłych bez przywiązywania wagi do ich znaczeń szkodzi na głowę zarówno odbiorcom jak i samym autorom. Twórca generatora sprytnie to obśmiał przez pokazanie płytkości modnego w naukach społecznych stylu pieprzenia trzy po trzy.
Modernizm = nowożytny racjonalizm, wierzący w istnienie Rozumu mogacego organizować życie ludzkie. Ten modernizm-racjonalizm, tak charakterystyczny dla wieku XVIII i XIX ponoć skompromitowal się w wieku XX, toteż żyjemy w epoce post-modernizmu. Zauważmy, że owo rzekome dziejowe przejście od modernizmu do jego zaprzeczenia, post-modernizmu, to pojęciowa kalka z filozofii Hegla, z osławionej tezy i antytezy i z bazującej na tej parze pojęć dialektyki marksistowskiej. Można zaryzykować twierdzenie, że człowiek, który wierzy w brednie postodernistyczne jest nie tylko kompletnym idiotą, ale i świadomym lub nieświadomym stronnikiem Marksa, Lenina i Trockiego. Doskonale sprawdza się ta hipoteza na przykładzie takich ludzi, jak np. Z. Bauman.
Tym samym człowiek wierzący w istnienie Rozumu (intencja użycia wielkiej litery jest jasna) nie różni się niczym od człowieka wierzącego W Boga, z wszytkimi atrybutami utożsamującymi jedno z drugim. Racjonalizm to nie jest odwołanie się do absolutu
Różni się, albowiem Rozumem, o jaki chodzi moddernistom, jest Ludzki Rozum, wspólny wszystkim ludziom i odkrywany przez nich (w samych sobie) za sprawą opdowiedniej edukacji. Ten rozum może być nawet wynikiem ewolucji człowieka jako gatunku – nie ma to tu większego znaczenia. Moderniści pokładali więc nadzieje w rozwiązania do jakich moga dojść nie wierzący w "Rozum Boski", ale ludzie posługujący się własnym rozumem. Popularną apoteozą takiego wlaśnie, ludzkiego rozumu, są np. powieści Juliusza Verne'a. Post-moderniści natomiast uznają ten ideał za nieaktualny, skompromitowany zwłaszcza przez obydwie wojny światowe, w szczególności drugą. Ta druga była (nic chyba dziwnego) traumatycznym wydarzeniem dla myślicieli żydowskich, stąd ich zaangażowanie w rozwój postmodernizmu i znaczny w tym udział. Postmodernizm to irracjonalistyczne uderzenie w ludzki rozum, grożniejsze nawet od niedorzeczności religii, bo ta np. nie chce tworzyć chrześcijańskiej biologii czy fizyki, podczas gdy postmoderniści chcą postmodernizować naukę. Z humanistyką i (filozofią, naukami społecznymi i literaturoznawstwem) im się ta sztuka udała.
.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3463968/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Louis_Althusser,
.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jacques_Derrida
.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Schizoanaliza
Nie istnieje żaden eksperyment naukowy, który by udowodnił że nie żyjesz w matriksie. Czy to aż tak obrazoburczy fakt?
Dodam jeszcze, ze ten mój umiarkowany sceptycyzm nie jest źródem lęku ani nawet jakimkolwiek problemem. Po prosty swtierdzam fakt, a problemy, których ne rozwizuje nauka powinnismy rozwizywać dialogując filozoficznie i zawierajc "niezgniłe" kompromisy. Czasem nawet komprmis jest konieczny nawet wtedy, gdy nauka zdaje sie mieć odpowiedź. Przypominam rozmowę za temat "Racja czy demokracja?"
Wiele osób używa postmodernizmu jako kalumni w dyskusji. To taka "kurwa" codzienna tylko że stosowana przez tzw inteligenta. Przecież nikt się nie boi "kurwy", więc nie o lęki egzystencjalne pytam a o intelektualne.
Lęku "intelektualnego" też nie doświadczam w związku z faktem, ze nauka ma swoje granice stosowalności. Szcęśliwie, przynajmniej teoretycznie, można szukać rozwiązań rarcjonalnych, posiłkując się nauką tam, gdzie to możliwe. A problem i nawet lęk intelektualny polega na tym, że rzadko kto chce szukać rozwiązań racjonalnych, naukowych lub nienaukowych.
"Twierdzę tylko z całym przekonaniem, że prawdziwa nauka, ktora wytwarza wiedzę, a nie bełkot intelektualny, nie ma nic lub niewiele do powiedzenia w sprawie problemów społeczno-politycznych i etycznych, ktorymi zajmują się humaniści i racjonaliści, również w racjonalista.tv."
———————————————————————–
Na przykład w sprawie jakich problemów?
Tatajarku, wszystkich problemów, które ja tu podejmuję albo chcę podjąć, ale nie mam odpowiednich rozmówców. Jest ich duga lista: wodzostwo, dyskryminacja ze wzgledu na wiek, pożytki z filozofii, łudzenie sie nadzieją, otwartość umysłu, co zamiast religii, jakimi wartościami rządzi się kościół itd, itd. To nie jest krytyka nauki. Nauka jest wspaniała, gdy robi to, co potrafi, jednak me ma metod, przy pomocy których mogłaby rozwiązywać tego rodzaju problemy. Czasem mozliwe są badania na temat jakichs szczegółowych aspektów tych kwestii. Doskonale, ale na tym lub podobnym szczeblu ogólności czyli naprawdę, tych problemów prawdziwa nauka nawet nie pidejmuje.
"jednak nie ma metod, przy pomocy których mogłaby rozwiązywać tego rodzaju problemy."
———————————————————————-
Coś podejrzanie wygląda cała Pańska powyższa odpowiedź.
Jeśli nauka, oparta na empirii/obserwacji i logicznej analizie implikacji tychże, nie posiada narzędzi do badania tych problemów, to jakie są owe narzędzia, których nie posiada nauka, a posiada filozofia?
Ależ ja wcale nie twierdzę, ze posiada filozofia. Filozof może soebie rozmyślać i pisać o wszystkim, ale wnioski, do jakich dochodzi i tezy jakie stawia, choć bywają orygnalne i głębijkie, sa w gruncie rzeczy tylko hipotezami i nie może być inaczej. Jednak wsprwach, kktóre nie nie mozemy badać rnaukowo, mozemy tylko filozofować – oby racjonalnie. Chyba Pan nie słuchał naszej rozmowy?
Jakiś wewnętrzny głos każe mi wątpić, że we wskazanych zagadnieniach filozofia ma więcej do powiedzenia od "prawdziwych nauk, które wytwarzają wiedzę".
————————————————————————–
AD: Jednak wsprwach, kktóre nie nie mozemy badać rnaukowo, mozemy tylko filozofować
—————————————————————————
A nie jest raczej tak, że tylko w sprawach, które możemy badać naukowo, możemy filozofować?
Natomiast w sprawach, których nie możemy badac naukowo, możemy jedynie fantazjować?
Zdecydowanie tak nie jest, a filozofowwanie bywa bardzo sensowne, choć nienaukowe.
Pan mnie zwodzi, Panie Andrzeju.
Jeśli coś jest sensowne, dlaczego miałoby być nienaukowe?
Między sensowne, a naukowe jest cały ocean stanów pośrednich: wiele zdań sensownych nie jest lub wręcz nie może być zweryikowanych lub nawet sfalsyfikowanych z roznych powodów, a falsyfikowalnosc jest jednym z fundamentalnych kryteriów naukowości. Oczywiscie nie ma pełnej zgody co do zakresu pojęia sensu – tutaj ujednak uzywam go potocznie jako "nie-bekotu", wiec sprwa jest jasna. Z drugiej strony, zeby zdanie czy twierdzeenie mialo chrakter naukowy, nie wystarczy falsyfikowalnosć, ale to już temat na referat, a nie krotki komentarz.
W nauce jest mnóstwo nieweryfikowalnych problemów i hipotez. Nawet nie wiadomo czy kiedykolwiek staną się falsyfikowalne czy nigdy. A jednak uchodzą za naukowe, a nie filozoficzne.
Kwestia sporna. Nie wszystko, co naukowcy robią, jest nauką, z drugiej strony jesli hipoteza ma ręce i nogi, np. najlepiej wyjaśnia jakies dane obserwowalne albo wyniki innych badań, to owezm jest to naukowa, ale hopoteza tylko. Są oczywiscie nauki, w ktorych jest mnostwo miesjca na tego rodzaju myślenie (glownie chyba w fizyce, kosmologii itp), ale też status naukowy niektórych hipotez bywa podważany przez co bardziej rygorystycznych naukowców lub filozofów nauki.
W zwyczajnej biologii jest mnóstwo takich pytań. Np. dlaczego tej myszce ogon (czy inny organ) się od miocenu wydłużał, a tamtej myszce z sąsiedniej zasadniczo identycznej polanki – skracał.
Nie wiadomo, i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie wiadomo.
Chyba się Pan zgodzi ze jest to pytanie naukowe, a nie filozoficzne, i nawet nie dotyczy multiversum czy pierwocin życia na Ziemi, a zaledwie mysiego ogona.
Pytanie o przyczyny zjawisk naturalnych jest jak najbardziej naukowe, ale kto – poza naukowcami i to w pracy – zadaje takie pytania. Lwia czesc problemów rozważanych i dyksutowanych publicznie to kwestie polityczne, moralne i temu podobne. Niech Pan przejrzy tematy podejmowane w racjo.tv albo dowlnym innym medium, nawet poważnym.