Doradztwo filozoficzne. Justyna Smoleń – Starowieyska i Andrzej Dominiczak

 

Masz problem? Możesz z tym pójść do psychologa, ale możesz też udać się do filozofa. W Europie i w Stanach Zjednoczonych filozoficzne doradztwo z powodzeniem funkcjonuje jako alternatywa dla psychoterapii. W Polsce można już kształcić się w tym kierunku na kilku uniwersytetach. Czym jest doradztwo filozoficzne, czym różni się od psychoterapii, a w czym może jest do niej podobne? Na ten temat rozmawiają Justyna Smoleń – Starowieyska, która prowadzi doradztwo filozoficzne, oraz -mający doświadczenie jako psychoterapeuta – Andrzej Dominiczak.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

23 Odpowiedzi na “Doradztwo filozoficzne. Justyna Smoleń – Starowieyska i Andrzej Dominiczak”

  1. Mam zasadnicze pytanie czym według pani doktor Justyny Smoleń – Starowieyskiej jest filozofia oraz czy istnieją filozofowie nie posiadający poglądów?

    A. J. Ayer – też filozof – napisał: Filozofia różni się od innych dziedzin humanistyki czy nauk ścisłych nie tyle swoim przedmiotem, ile metodą. Filozofowie formułują twierdzenia, w swoim mniemaniu prawdziwe, i zawsze wysuwają argumenty służące do obrony własnych teorii i do obalenia teorii innych filozofów.

    Jak rozumiem teraz mogę wybrać się do specjalisty od:

    http://www.filozofia.us.edu.pl/kierunki-studiow/doradztwo-filozoficzne-i-coaching/

    http://natemat.pl/45665,spotkanie-z-filozofem-brzmi-jak-rozrywka-dla-elit-ale-pomaga-odpowiedziec-na-pytanie-jak-zyc  i on mi bezstronnie i obiektywnie (niezależnie od własnych poglądów) odpowie jaki mam wybór i co mogę uczynić?

    Możliwe, ale ja w swoim życiu jeszcze takiej osoby nie spotkałem. Sam czasem też udzielałem porad (choć raczej tego nie lubię) i pokazywałem pytającym wybór, to jednak moje porady zawsze były subiektywne, skażone własnymi refleksjami oraz poglądami i dawałem wskazanie na wybór optymalny, ale głównie z mojego punktu widzenia.

    Tak, porady są potrzebne i wolę doradztwo filozoficzne od porad wróżek i kapłanów, ale pozostaję przy swoim sceptycyzmie oraz uważaniu, iż mądrość polega na własnych poszukiwaniach, a nie na opieraniu się na jakichkolwiek autorytetach, choć też wiem, iż osobowości autorytarne żyć bez tego wprost nie mogą i szukają oparcia w autorytetach.

    ***

  2. Panie Andrzeju,

    Odpowiedzieć powinna Justyna, i pewnie to zrobi, ale i ja słowko powiem w tej sprawie. John Stuart Mill napisal keidyś, że ten kto zna tylko wlasne poglądy w jakieś sprawie neiwele o niej wie. W szerkiej interpretacji może to się odnosić i to poglądoww na własny temat, w ty m roznych dylematów (równiż moralnych) i rozterek, róniweż życiowych. Dzisiaj np. mialem taki dylemat etyczno-polityczny: wziąć udział w debacie politycznej w publicznej tv. czy tez nie brać. Oczywiscie problemy mozna rozwizać calkiem damodzielnie, ale ktoś inny moze wnieść taką czy inną perspektwyę, jakieś rozumowanie, której lub którego nie bralismy dpotad pod uwagę, a które moze okazać się bardziej |nasze" niż moglibyśmy się spodziewać. To nie musi być pogląd jakiegos historycznego filozofa – to moze być jakas myśl lub spostrzezenie filozoficzne w tym sensie, że cała rozmowa z doradcą ma charakter filozoficzno-mądrościowy  Czasem też warto, zeby to nie był ktoś, kogo już dobrze znamy. gdyż jego poglądy rdwnież obrze znamy, a ponadto taka osoba moze unikać szczerych uwag w trosce o jakość waszego kontaktu.  Dzieki rozmowie z doradcą mamy też szansę uwolnić się od presji stereotyow, w których wszyscy tkwimy mniej lub bardziej, np. tych,. które każą nam chronić godność – rozumianą tak lub inaczej. No i czy chronić goność, czy poczycie godności, jak rozprawiamy w naszej rozmowie. Na każdym kroku pojawia się dylemat, nie zawsze drmatyczny – czasem ciekawy lub nawet zabawny. Dzięki za komentarz!     

    1. @ Andrzej: John Stuart Mill napisał kiedyś, że ten kto zna tylko własne poglądy w jakieś sprawie niewiele o niej wie.

      ——————————–

      I miał całkowicie w tej sprawie rację, a przynajmniej ja też tak uważam.

      ***

      @ Andrzej: W szerokiej interpretacji może to się odnosić i to poglądów na własny temat, w tym różnych dylematów (również moralnych) i rozterek, również życiowych.

      ——————————–

      Można to rozszerzać – nawet i bardzo, ale czy warto. Lepiej poświęcić czas na poznawanie poglądów ludzi, których uważamy za wartych poznania oraz prób poznania i zrozumienia samego siebie. Przydatnym jest w tym znajomość filozofii – przynajmniej jej podstaw oraz psychologii, która z filozofii się wyłoniła.

      ***

      @ Andrzej: Dzisiaj np. miałem taki dylemat etyczno-polityczny: wziąć udział w debacie politycznej w publicznej tv. czy tez nie brać.

      ——————————–

      No i co? Oczekuje Pan porady? Ja bym nie wziął. Nie dlatego, iż reprezentują poglądy odmienne od moich, ale dla tego, iż ich poglądy są ekstremalne, a ich prezentowanie nieuczciwe, ale według mnie inteligencja to też umiejętność, a czasem wprost i obowiązek wyboru.

      ***

      @ Andrzej: Oczywiście problemy można rozwiązać całkiem samodzielnie, ale ktoś inny może wnieść taką czy inną perspektywę, jakieś rozumowanie, której lub którego nie braliśmy dotąd pod uwagę, a które może okazać się bardziej nasze" niż moglibyśmy się spodziewać. To nie musi być pogląd jakiegoś historycznego filozofa – to może być jakaś myśl lub spostrzeżenie filozoficzne w tym sensie, że cała rozmowa z doradcą ma charakter filozoficzno-mądrościowy.

      ———————————

      Jesteśmy subiektywni i każdy z nas sądzi według siebie. Rzeczywiście mogę mieć problem ze zrozumieniem mając za serdecznych przyjaciół kilku profesjonalnych filozofów z tytułem profesora i po prostu mając dylematy, dzwonię do nich, a gdy potrzebną jest jakaś dłuższa rozmowa, to spotykamy się na winie lub piwie. Zresztą i tak się spotykamy razem kilka razy w roku aby obgadać dziejącą się rzeczywistość.

      ***

      @ Andrzej:  Czasem też warto, żeby to nie był ktoś, kogo już dobrze znamy, gdyż jego poglądy również  dobrze znamy, a ponadto taka osoba może unikać szczerych uwag w trosce o jakość waszego kontaktu. 

      ——————————–

      Tak, dlatego korzystam z internetu, tu napotykam się na cały wachlarz bardzo przedziwnych poglądów i to wyrażanych przez osoby, według ich deklaracji, mocno wykształcone.

      ***

      @ Andrzej:  Dzięki rozmowie z doradcą mamy też szansę uwolnić się od presji stereotypów, w których wszyscy tkwimy mniej lub bardziej, np. tych, które każą nam chronić godność – rozumianą tak lub inaczej.

      —————————

      Ależ ja nikomu nie bronię korzystania z profesjonalnej pomocy i oparcia o płatne i bezpłatne autorytety, a zabieram głos zgodnie z tytułem antologii w moich zbiorach:  „Wszystko to ze zdziwienia. Antologia średniowiecznych tekstów filozoficznych z XII, XIII, XIV w.” Ja po – miedzy innymi – studiowałem filozofię (głównie samodzielnie) aby się dziwić i stawiać sobie i innym różne pytania.

      ***

      @ Andrzej:  No i czy chronić godność, czy poczucie godności, jak rozprawiamy w naszej rozmowie. Na każdym kroku pojawia się dylemat, nie zawsze dramatyczny – czasem ciekawy lub nawet zabawny.

      ————————————-

      Zupełnie nie potrafię podać tu żadnego obiektywnego stanowiska. Jest zupełnie odwrotnie przez całe swoje życie pracowałem na wyrobienie sobie swojego subiektywnego, choć w miarę możliwości spójnego i naukowo uargumentowanego stanowiska. Korzystałem przy tym z mądrości setek, o ile nie tysięcy poglądów mądrych ludzi, ale to są poglądy Bogusławskiego.

      http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,2/s,75136#w75692

      http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,5/s,493492#w493981

      Odpowiedzi poszukuję sam – najczęściej w literaturze przedmiotu, ale w odpowiedziach, to nawet wtedy, gdy opieram się na autorytecie innych ,udzielam zgodnie z własnymi przekonaniami i nie wierzę aby ktoś czynił to inaczej. Choć oczywiście deklarować to można przeróżne rzeczy.

      Pozdrawiam serdecznie.

      ***

  3. @Andrzej Bogusławski

    Dziękuję za ciekawe komentarze.

    Odpowiadając: filozofię rozumiem na sposób klasyczny, tzn. zgodnie z jej nazwą, jako umiłowanie mądrości. Mądrość zaś oznacza dla mnie poszukiwanie na drodze rozumowej prawdy jako alethei, czyli tego, co w danym bycie, fenomenie, zdarzeniu, sytuacji etc. niezakryte, co się ujawnia jako istota rzeczy. Podkreślam przy tym to „ujawnianie” i „nieskrytość” prawdy samych badanych kwestii, nie zaś forsowanie z góry przyjętych założeń. Bliskie jest mi nastawienie fenomenologiczne, a nie dogmatyczne. W rozmowie wspominam o fenomenologicznej metodzie czystego oglądu i opisu. Ważne jest też, by przy próbie uchwycenia istoty tego, co mamy do zbadania, niejako wziąć w nawias utarte w nas przekonania, sądy i poglądy, zawiesić je na czas dociekania, jeśli te miałyby przeszkadzać w takim naocznym, bezpośrednim i istotowym uchwyceniu problemu  (fachowo mówiąc, dokonać fenomenologicznej epoché, ale nie chciałabym prowadzić w tym miejscu teoretycznego wykładu i stąd powstrzymam się od szczególnie specjalistycznej terminologii). Każdy człowiek ma mniej lub bardziej wyraziście wyrobione poglądy w poszczególnych sprawach. Chodzi właśnie jednak o to, by prowadzić refleksję tak, by nie przysłaniały istoty rzeczy. Odpowiednie metody filozoficzne mogą w tym być bardzo pomocne.

    1. @ Justyna Smoleń-Starowieyska: Odpowiadając: filozofię rozumiem na sposób klasyczny, tzn. zgodnie z jej nazwą, jako umiłowanie mądrości. Mądrość zaś oznacza dla mnie poszukiwanie na drodze rozumowej prawdy jako alethei, czyli tego, co w danym bycie, fenomenie, zdarzeniu, sytuacji etc. niezakryte, co się ujawnia jako istota rzeczy. Podkreślam przy tym to „ujawnianie” i „nieskrytość” prawdy samych badanych kwestii, nie zaś forsowanie z góry przyjętych założeń.

      ———————————

      Moje pytanie zdecydowanie było bardziej retorycznym niż faktycznym, ale dla wykazania różnic pomimo podobieństw dopowiem, iż dla mnie umiłowaniem mądrości jest permanentnym  stawianiem pytań, połączone z krytycznym sceptycyzmem wobec wszelkich odpowiedzi. (Oczywiście sceptycyzmem naukowym a nie pirrońskim.)

      ***

      @ Justyna Smoleń-Starowieyska: ale nie chciałabym prowadzić w tym miejscu teoretycznego wykładu i stąd powstrzymam się od szczególnie specjalistycznej terminologii).

      —————————–

      Dziękuję Pani poglądy w podstawowym stopniu zrozumiałem.

      ***

      @ Justyna Smoleń-Starowieyska: Każdy człowiek ma mniej lub bardziej wyraziście wyrobione poglądy w poszczególnych sprawach.

      ——————————–

      I właśnie o ten nasz naturalny subiektywizm mi chodziło, a uważam, iż im dłużej nad swoim światopoglądem pracujemy tym bardziej mamy wyraziście wyrobione poglądy w poszczególnych sprawach. I tym trudniejsze jest od nich się odcięcie i stanięcie obok

      ***

      @ Justyna Smoleń-Starowieyska: Chodzi właśnie jednak o to, by prowadzić refleksję tak, by nie przysłaniały istoty rzeczy.

      ———————————-

      Pełna zgoda, tyle iż widzę ogromne trudności w obiektywnej ocenie zdarzeń i problemów opisanych subiektywnie przez klienta, choć oczywiście to nie mój problem.

      ***

      @ Justyna Smoleń-Starowieyska: Odpowiednie metody filozoficzne mogą w tym być bardzo pomocne.

      ———————————

      Oczywiście, iż tak, ale tak jak różnie rozumiemy filozofię, tak też różne filozofowie budują sobie narzędzia. Według mnie uprawianie filozofii to krytyczne odniesienie do refleksji nad rzeczywistością i ich odpowiedzi na odwiecznie stawiane pytania, a tu już zaczynają się kłopoty:

      Jan Woleński profesor filozofii o filozofii: "Już dziś przecież nie uważamy, że największych mądrości w najważniejszych kwestiach, jakie potrafimy wytoczyć, należy poszukiwać u profesorów filozofii. Nie udało im się utrzymać społecznego autorytetu. Co więcej piszący bez skrępowania teksty filozoficzne nie-filozofowie (np. pisarze, uczeni, humaniści) w wielu wypadkach okazują się całkiem "samowystarczalni" filozoficznie, a przy tym wielu z nich wcale nie pragnie, by nazywano ich filozofami. […] Autorzy ci nie mają oporów przed wdawaniem się w rozważania, do których nie wydają się powołani przez swój zawód, pisząc teksty, które akademicki filozof od pierwszej linijki rozpozna jako "amatorskie" . Cóż, skoro do arsenału banałów powtarzanych przez filozofów należy i ten, że "filozofować wolno każdemu", to nie wolno nam teraz narzekać.

      Tak więc filozofują lekarze, muzycy, fizycy, artyści, filologowie – zyskując zwykle więcej publiczności niż sami filozofowie. Filozofują raz lepiej raz gorzej, ale z czasem coraz lepiej".

      Prof. Chwedeńczuk, też filozof. Źródła niepokoju. Sprawia mi kłopot, od dawna mi go sprawia, odpowiedź na pytanie, czego właściwie dowiedziałem się od filozofii. Dowiedziałem się wielu rzeczy o filozofii, natomiast w moim katalogu wiedzy filozoficznej – ubogo. Gorzej, gdybym kierował się filozofią, nie wiedziałbym nawet, na czym polega to, że się coś wie.

      Każdy z filozofujących wskaże coś, co filozoficznie wie. Nie ma jednak czegoś, co wszyscy filozofujący wskażą jako to, co filozoficznie wiedzą. I dalej:  http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7339

      Pani Justyno, oczywiście nie warto moim sceptycyzmem i krytycyzmem zbytnio sobie głowy zawracać. Ja nie jestem profesjonalnym filozofem, choć trochę wykładów wybitnych polskich  filozofów wysłuchałem i trochę różnych publikacji filozofów i o filozofii przeczytałem, to jednak tu jestem głównie samoukiem – jak na filozofa przystało.

      http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,4/s,493492#w493801

      http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,493492/z,0/d,5#w493914

      Pozdrawiam.

      ***

  4. Nie jestem pewien czy zasadne jest twierdzenie o "udaniu się do filozofa". Studiowałem filozofię na UŚ i zapoznałem się z planem studiów "Doradztwa filozoficznego"- naprawdę, ciężko byłoby z planu całych studiów zebrać przedmioty filozoficzne które objętościowo byłyby ekwiwalentem choćby jednego roku na filozofii.

    1. Co więcej, o ile cenię nadal wiedzę i inteligencję części moich wykładowców, to doprawdy, znając studentów różnych kierunków, nie zaufałbym radom absolwenta tegoż kierunku. Przynajmniej nie dopóki ten nie ukończyłby 28-trzydziestuparu lat. Im dalej jestem od uniwersytetu, tym bardziej uważam że były to ćwiczonka dla gimnazjalistów, a nie prawdziwe studiowanie rzetelnej wiedzy.

  5. Wygląda to na próbę ratowania umierającej galęzi nauki przez znalezienie jej miejsca na rynku usług Skuteczność działań jest niemierzalna i możliwa jedynie do oceny poprzez "klient się nie skarżył" Już sama psychologia i terapeutyka są dość skompromitowane i mają ogromne trudności w dowodzeniu skuteczności to czy będziemy mogli oczekiwać czegoś więcej od filozofów? 

    1. @ Benbenek: Wygląda to na próbę ratowania umierającej gałęzi nauki ….

      —————————————-

      To fatalnie, gdyby tak istotnie było, gdyż wówczas myśl ludzką na dno by to pogrążyło. Moim zdaniem filozofia jest wprost konieczną, gdyż jest to „szkoła myślenia” i należy rozpoczynać jej naukę już od przedszkoli (widziałem wspaniałe programy) i prowadzić przez całą szkołę, choć oczywiście mam zastrzeżenia do współczesnych sposobów jej uprawiania:

      Nie widzę powodów do nieuznania, tylko chodzi o poziom tych refleksji. Na wysokim poziomie trzeba znać to "O co nas pytają wielcy filozofowie" wraz z próbami ich odpowiedzi i znaczeniami terminów jakich do swoich opisów użyli. Moim zdaniem – za wieloma innymi współczesnymi filozofami – nie można dziś uprawiać poważnej refleksji nad rzeczywistością i ludzkim poznaniem bez rzetelnej wiedzy o rozstrzygnięciach wynikających z dorobku nauk przyrodniczych. Inaczej jest to tylko pieprzenie o Szopenie, co czynią nadal filozofowie zakładający a priori istnienie czegokolwiek niepoddającego się naukowej weryfikacji.

      Natomiast zarówno wielu współczesnych filozofów najpierw zdobyło jakiś wyższy poziom w zakresie nauk przyrodniczych, a dopiero później zajęło się filozofią, jak i spora grupa przyrodoznawców (fizycy teoretyczni to chyba wszyscy) zajmuje się filozofią. Pisałem tu już wielokrotnie, iż trudno zaliczyć się do inteligencji nie mając, choćby tylko podstawowej wiedzy, z filozofii i dlatego jestem zwolennikiem uczenia dzieci filozofii już od przedszkoli (np. zamiast ogłupiającej religii). http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,25/s,668549#w670290

      Zresztą dla mnie filozofia, to wiedza dla ludzi dorosłych i winno się ją studiować dopiero jako drugi kierunek studiów. Natomiast wprowadzenie w filozofię powinno zaczynać się już od przedszkoli, gdyż jest to szkoła samodzielnego myślenia, ale od samodzielnego myślenia często boli głowa.

      http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,1/s,539927#w540142

      ***

    2. Proszę Pana, idea pocieszenie z filozofii jest niemal tak stara jak filozofia (niemal!). Oczywiscie skuteczność tej metody jest niemierzalna, ale życie w większości jest niemierzalne, a przecież nie robimy tylko tego, czego sensownosc lub skuteczność da się zmierzyć. Poza tym, wbrew temu co Pan pisze, usługi tego rodzaju, psychologiczne, filozoficzne itp. są coraz bardziej popularne.  Zwlaszcza tzw. coaching budzi moje wątpliwości.   

    3. Chętnie usłyszę od kogoś kto jest blisko w temacie, że to co proponują dyskutanci w filmie nie wynikło z próby "urynkowienia" filozofii. Ot znalezienie jej rzemieślniczego wymiaru. Poza tym, że o filozofii fajnie jest sobie pogadać przy kawiarnianym stoliku a już szczytem komercyjnego osiągnięcia jest nauka innych. Ludzie przychodzą na uniwersytet i pytają: Panie a co ja będę robił po tej filozofii? I jak dotąd cała wiedza wszystkich filozofów na świecie kończy się ich milczeniem na tak postawione pytanie. Czy filozoficzni terapeuci zdobędą się na odwagę by powiedzieć, że studiowanie filozofii to nie jest dobry pomysł na rozwiązanie problemu pod tytułem z czego ja będę żył? 

      Bo chyba zanim się weźmie pieniądze od klienta to warto by szczerze filozof mu zastrzegł że on niczego nie leczy, chociaż to doktor. Czyli cała ta koncepcja to nic innego jak zaproś filozofa do kawiarni i postaw mu kawę i wuzetkę za miło spędzony czas. I wszystko w porządku tak długo jak obie strony mają świadomość tego, że nie udają, że robią to "dla swojego dobra" że będą lepsi, zdrowsi i że właśnie tego im potrzeba. A kto nie skorzysta ten straci życie.

      1. Proszę Pana, zni m (być może) odpowie Justyna powiem dwa słowa ja.  Mam wrażenie, ze nie beirze Pan pod uwagę faktu, że dla niektórych to, co Pan maznywa miłą rozmową może być bardzo ważne, również praktycznie. Zycie jest pełne dylematów wszelkiego rodzaju, jedni nie przywiązują do nich wagi, inni wprost przeciwnie – również w sensie praktycznym. Czy podjąc np. jakąś praćę, która daje pieniądze i sławę, ale człowiek pidczuwa ja jako poniżającą. Jak postąpić wobec nielojalnego przyjaciela? Jakie kompromisy zawierać lub nie? Rozstać się z żoną czy nie? A moz czy w ogole raczeh wybaczać, czy nie? Zaangażować się politycznie, czy raczej wieśc przyjmene życie w grocnie przyjaciół. ITd, itp. Wszytskie te i tysiace innych dylematow mozna rozwizywać samottnie lub z przyjaciółmi, ale w pewnych sytuacjach ciekawsza moze być rozmowa z mądrym doradcą. Jesli spotkanie nie spełni Twoich oxczekiwań, to nie kontynuujesz. Wiem jednak, glownie z innych krajów, ze dość często spełnia te oczekiwania i ludzie z tego typu "usług" korzystają – ci bardziej refleksyjni.    

        1. Moim zdaniem doradztwo filozoficzne pozwala na znalezienie filozofa z konkretnej szkoły filozoficznej, którego nie znajdziemy wśród znajomych nie tyle nawet jeśli chodzi o siłę refleksji, ale po prostu o jej styl, o sposób rozumowania. To jest jedna z głównych zalet filozofii – spoglądanie na niektóre zjawiska z zupełnie innej, czasem nieoczekiwanej strony.

          1. @ Jacek Tabisz: Moim zdaniem doradztwo filozoficzne pozwala na znalezienie filozofa z konkretnej szkoły filozoficznej, którego nie znajdziemy wśród znajomych nie tyle nawet jeśli chodzi o siłę refleksji, ale po prostu o jej styl, o sposób rozumowania.

            —————————————

            W ludzkiej naturze już tak jest – co może potwierdzić pan Andrzej – iż raczej poszukujemy argumentów na potwierdzenie naszych przekonań niż im zaprzeczenie. Najgroźniejszym zjawiskiem naszych czasów jest lenistwo umysłowe. W moich czasach odpowiedzi szukaliśmy w mądrych książkach i permanentnym sporze, teraz poszukamy sobie filozofa, który za opłatą załatwi to za nas.

            ***

            @ Jacek Tabisz:  To jest jedna z głównych zalet filozofii – spoglądanie na niektóre zjawiska z zupełnie innej, czasem nieoczekiwanej strony.

            ——————————–

            Choć filozofia jest najlepszą szkołą myślenia, to zupełnie za nas nie załatwi potrzeby refleksji intelektualnej nad otaczającą nas rzeczywistością. W tej potrzebie musimy zostać ukształtowani przez dom i szkołę. Filozofia to tylko narzędzie, z którego warto korzystać.

            ***

          2. Mnie też się czasem wydaje, że ludzie bywają skrajnie leniwi. Ale nie zawsze mam rację w tym sądzie. Wystarczy sobie pomyśleć, że są zajęci czym innym. Chcieliby na przykład zgłębić filozofię Kanta i zastosować ją do siebie, ale muszą na przykład projektować most, uczyć się koreańskiego, dbać o zdrowie dziecka, które ma nietypowe schorzenie etc. Oczywiście, zgadzam się, że warto sięgać po w pełni samodzielne refleksje intelektualne. Ale tu droga też bywa niekiedy manowcami. Ktoś może mieć wrażenie, że dobrze zrozumiał coś, czego nie zrozumiał. Bardzo często widzimy to w mediach, ale bywa, że i u profesorów i doktorów.

             

            Inny przykład – wielu ludziom wydaje się, że potrafią ocenić muzykę, architekturę czy malarstwo. Na tezę, że gustu (czyli jakości doznań estetycznych) też trzeba się NAUCZYĆ, reagują niekiedy agresją. Odbiorca artysty też powinien starać się być artystą – to sytuacja idealna. Podobnie jest z filozofią, nie wystarczy umieć myśleć, każdy to potrafi w pewnym sensie. Trzeba umieć myśleć umiejętnie. I w tym drugim osobom zajętym projektowaniem mostów filozof może pomóc. Oczywiście chciałbym, aby działało to w drugą stronę – aby szeroko pojęci humaniści dążyli do jak najlepszego zrozumienia języka matematyki na przykład.

          3. Z rozmowy zrozumiałem, że chodzi newet nie o spojrzenie "z innej" konkretnej strony (innej szkoły filozoficznej) – tylko raczej spojrzenie "z góry". Na codzień pochłonięci rozwiązywaniem przyziemnych problemów mamy tendencje do podchodzenia do większości spraw bardzo technicznie i praktycznie, a także konkretnie i detalicznie – niewiele myśląc np. o wartościach. Łatwo się stawać "strasznym mieszczaninem", który "widzi wszystko oddzielnie".

            Filozof – doradca może pomóc dokonać syntezy i sformułowac własną filozofię – niekoniecznie zgodną ze swoją.

          4. Inny przykład – wielu ludziom wydaje się, że potrafią ocenić muzykę, architekturę czy malarstwo. Na tezę, że gustu (czyli jakości doznań estetycznych) też trzeba się NAUCZYĆ, reagują niekiedy agresją.

            W ten sam sposób przekonują też członkowie kasty kapłanów że stosunków pambukiem też trzeba się NAUCZYĆ. Ateiści są szczególnie agresywni kiedy im się to uświadamia.

          5. Ja jestem z tym ok. Religioznawstwo mam jednak zgłębione powyżej średniej.  

  6. @ Jacek Tabisz: Mnie też się czasem wydaje, że ludzie bywają skrajnie leniwi. Ale nie zawsze mam rację w tym sądzie. Wystarczy sobie pomyśleć, że są zajęci czym innym. Chcieliby na przykład zgłębić filozofię Kanta i zastosować ją do siebie, ale muszą na przykład projektować most, uczyć się koreańskiego, dbać o zdrowie dziecka, które ma nietypowe schorzenie etc.

    ————————————

    Tak, daje się zauważyć Twoje wydawanie się. Na przykład wydaje Ci się, iż jeżeli ktoś wypowiada się na tym portalu, to musi mieć nie tylko coś ciekawego do powiedzenia, ale najczęściej i mądrego. Z trudnością zauważasz, iż są tu tacy, którzy tu długo i uparcie wierutne bzdury opowiadają.

     Jestem zwolennikiem równości i demokracji, a wynika to stąd, iż zauważam rzecz wprost oczywistą, iż Bóg cholernie nierówno na obdziela i nie każdy jest piękny, mądry i bogaty. Tylko proszę o odpowiedź dlaczego w takim razie ludzie zajęci np. szewstwem tak bardzo, iż nie mają czasu na nic innego muszą mieć równie ważne zdanie w filozofii. Dlaczego wypowiedzi człowieka przygłuchego muzycznie muszą mieć taką samą wartość jak słowa muzyka, czy muzykologa o uznanym dorobku.

    ***

    @ Jacek Tabisz: Oczywiście, zgadzam się, że warto sięgać po w pełni samodzielne refleksje intelektualne. Ale tu droga też bywa niekiedy manowcami. Ktoś może mieć wrażenie, że dobrze zrozumiał coś, czego nie zrozumiał. Bardzo często widzimy to w mediach, ale bywa, że i u profesorów i doktorów.

    ————————-

    Moim zdaniem każda intelektualna droga narażona jest na manowce, zresztą trudno przejść przez życie nie popełniwszy żadnych błędów. Tylko kto mnie zapewni, iż różni doradcy ze złej woli lub kiepskiego przygotowania na manowce mnie nie wyprowadzą, a nawet więcej nawet przy dobrej woli i znakomitym przygotowaniu? Tak się złożyło, iż moim największym przyjacielem był mój młodszy ode mnie szwagier (był, gdyż zginął w wypadku). Pochodził z bardzo religijnej rodziny i szykowany był na księdza, ale ja „pomieszałem mu w głowie” i zaraziłem go ateizmem. Z formalnego wykształcenia był inżynierem materiałoznawcą po AGH w Krakowie, ale chcąc uzasadnić intelektualnie swój ateizm przyswoił ogromną wiedzę filozoficzną, a także biochemiczną aby zrozumieć zagadnienia biogenezy. Przegadywaliśmy przy niewielkiej ilości dobrego alkoholu całe noce. Ogromnie mi jego brakuje.

    Do moich mistrzów należy miedzy innymi redaktor Michał Horoszewicz jeden z wielkich erudytów odpowiedzialny za każde napisane przez siebie słowo. Niewielka część profesury mogłaby intelektualnie dorównać temu inżynierowi, który tytułu magistra inżyniera nigdy nie przekroczył:

    O znaczeniu pisarstwa Michała Horoszewicza i o nim samym najdobitniej napisał w "Gazecie Wyborczej" (z 21-22 VII 2012 roku) znany publicysta katolicki Jan Turnau – podpisujący swoje komentarze pseudonimem "Jonasz": Zmarłego zaliczył do swoich przyjaciół. Pozwolimy sobie zacytować fragment tego ważnego i wnikliwego tekstu. "Śmierć ta jest dużą duchową stratą nie tylko dla mnie; dla kultury polskiej, dla dialogu polsko – żydowskiego i chrześcijańsko-żydowskiego, dla Kościoła Rzymsko-Katolickiego; tak, dla mojego Kościoła również; Ten człowiek o poglądach zdecydowanie laickich, wolnomyślicielskich pisał o sprawach kościelnych bardzo spokojnie, obiektywnie, rzetelnie. Z erudycją wręcz niebywałą. Uważał się za publicystę, nie za uczonego, a przecież jego wiedza eklezjologiczna była kolosalna, godna zazdrości niejednego katolickiego historyka Kościoła.

    Specjalizował się w sprawach relacji między Kościołem a Synagogą. Napisał na ten temat wiele artykułów, przede wszystkim jednak obszerną książkę. Wydane przez Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w 2001 roku dzieło nosi tytuł: "Przez dwa millenia do rzymskiej synagogi" – ma podtytuł "Szkice o ewolucji postawy Kościoła katolickiego wobec Żydów i judaizmu, ale ta formuła dowodzi dużej skromności autora". http://m.bunt.com.pl/page/news?id=980&title=Michal-Horoszewicz-1922-2012

    I co z tego, iż formalnie nie mógł się wykazać wielkim utytułowaniem, gdy faktycznie posiadał wiedzę przeogromną, a wynikła ona po prostu z jego otwartości na świat i zainteresowań. Prób samodzielnych odpowiedzi i refleksji.

    W mojej ocenie samodzielne pytania i refleksje mają największą wartość, nawet gdy są obarczone błędami, ale muszą one wynikać z oczytania i permanentnego pogłębiania wiedzy w interesującej nas problematyce. Tak, na to trzeba znaleźć czas i tu jest problem, gdy popieprzyć sobie w internecie tak łatwo i nawet można za mądrego tu robić.

    ***

    @ Jacek Tabisz: Inny przykład – wielu ludziom wydaje się, że potrafią ocenić muzykę, architekturę czy malarstwo. Na tezę, że gustu (czyli jakości doznań estetycznych) też trzeba się NAUCZYĆ, reagują niekiedy agresją.

    —————————

    Niczego nie chciałbym tu dodawać, gdyż Ty jako artysta czujesz i rozumiesz to najlepiej.

    ***

    @ Jacek Tabisz: Odbiorca artysty też powinien starać się być artystą – to sytuacja idealna. Podobnie jest z filozofią, nie wystarczy umieć myśleć, każdy to potrafi w pewnym sensie. Trzeba umieć myśleć umiejętnie.

    ———————–

    Pełna zgoda!

    ***

     @ Jacek Tabisz: I w tym drugim osobom zajętym projektowaniem mostów filozof może pomóc.

    ————————–

    I tu całkowicie – Gucio prawda, choćbyś i stanął na rzęsach, to gdy ktoś od Bozi talentu nie otrzymał, to nauczysz go co najwyżej grania na nerwach. Nie wiem czemu i w jaki sposób jakiś filozof – choćby i specjalista od porad – może nauczyć dorosłą osobę inteligencji i postawy poznawczej wobec świata? Ponadto naprawdę potrzebujemy znacznie więcej ludzi do prac fizycznych niż umysłowych i nie każdy musi być filozofem. Nawet tylko na potrzeby internetu. Kultura intelektualna jest elitarna i tu nie ma żadnej demokracji. Nie, nie można dorosłego człowieka nauczyć myślenia i umiejętności przyswajania wiedzy, choć on sam jeszcze ze sobą wiele uczynić może, ale musi swoje niedostatki dostrzegać i mieć ochotę na ich usunięcie. Zadufkom, przekonanym o własnej racji i Święty Boże – nie mówiąc już o filozofach – nie pomoże.

    Ale ja się nie upieram, kto chce niech daje filozofom i tak zarabiać. Oni i tak są społecznie potrzebni.

    Pozdrawiam.

    ***

    1. Panie Andrzeju, nie zgadzam się, nie całkiem w każdym razie, ze doroslego czlowieka nie można nauczyćlub zachęcić  myślenia, do autorefleksji, życia bardziej przemyślanego. Jest tylko kwesiia stopnia, wpływu kultury  i wielu innych czynników. Podczas swoich podróży, czy też pobytów w roznych krajach zauważyłem np., ze bardzo duzo ludzi reaguje na różne myśli zwrotem "That's interesting". Czasem jest to pewnie zdawkowe, ale czseto bywa autenztyczne. o czym świadczyły wiele razy dalsze ciągi rozmowy. U na w reakcji na te same mnie wicej myśli, reakcję na ogół są całkiem inne – bardzo często wręcz gniewne, jak doslownei kilka dni temu podczas kolejnej rozmowy dla racjo.tv, gdy pewna pani powiedzial, ze takie akadmickie gadanie nie ma sensu. O czym my tu gadamy – oburzala sie – trzeba zwalczać kościół. Moje pytania w ogole nie były akadmeickie; dotyczyly strategii dzialania, ale to jzu było za dzuo sla tej pani.  Kultura ma ogromny wplyw na sposob myślenia, a kultura nie bierze się znikąd; bierze między innnymi stąd, że w danej populacji jest sporo ludzi, któryz do myślenia sklanbiają. Poza tym można komuś uzmysłowić, że to nie wsryd myśleć samodzielnie, że każdemu wolno a nawet powinien. Itd, itp.    

  7. @ Andrzej Bogusławski: Nie, nie można dorosłego człowieka nauczyć myślenia i umiejętności przyswajania wiedzy, choć on sam jeszcze ze sobą wiele uczynić może, ale musi swoje niedostatki dostrzegać i mieć ochotę na ich usunięcie. Zadufkom, przekonanym o własnej racji i Święty Boże – nie mówiąc już o filozofach – nie pomoże.

    @ Andrzej Dominiczak: Panie Andrzeju, nie zgadzam się, nie całkiem w każdym razie, ze dorosłego człowieka nie można nauczyć lub zachęcić  myślenia, do autorefleksji, życia bardziej przemyślanego.

    ———————————

    Pozwoli więc Pan, iż w tym wątku zacznę filozoficznie. Jestem przeciwnikiem wielkich kwantyfikatorów, sztywnych granic, alternatywnych poglądów. Dlatego oczywiście, iż nie każdego, nie całkiem i nie całkowicie. W przyrodzie i w praktyce życia trudno o albo, albo i najczęściej jest trochę tak, a trochę tak – co wcale nie przeszkadza na wykrywanie różnych prawidłowości, z których tu jedną na podstawie obserwacji jak przyswojonych lektur zauważyłem.  Tak, ludzi warto zachęcać do pogłębiania swojej wiedzy i samodzielnego myślenia. Zajmowałem się tym przez całe życie i z przekonania i zawodowo.

    ***

    @ Andrzej Dominiczak:  Jest tylko kwestia stopnia, wpływu kultury  i wielu innych czynników. Podczas swoich podróży, czy też pobytów w różnych krajach zauważyłem np., ze bardzo dużo ludzi reaguje na różne myśli zwrotem "That's interesting".

    ———————————-

    Jeden z moich przyjaciół wielki erudyta, zresztą prof. filozofii, prawie nagminnie gdy usłyszy opis jakiego zdania mówi – to interesujące, a co ty sądzisz o tym? I słucha wypowiedzi z wielkim zainteresowaniem.

    Ale wystarczy zaobserwować pana Macierewicza w telewizorze, który na pytania dziennikarzy bardzo często odpowiada „to interesujące” i co z tej wypowiedzi pana ministra wynika?

    ***

    @ Andrzej Dominiczak:  Czasem jest to pewnie zdawkowe, ale często bywa autentyczne. O czym świadczyły wiele razy dalsze ciągi rozmowy.

    —————————-

    To nijak nie przeczy temu co napisałem, on sam jeszcze ze sobą wiele uczynić może, ale musi swoje niedostatki dostrzegać i mieć ochotę na ich usunięcie, gdyż sam też spotykałem ludzi dorosłych niewiele wiedzących, ale ogromnie ciekawych świata. Pamiętam opis sprzed lat włoskiego profesora, który jeszcze w wieku 20 lat był pastuchem analfabetą.  Sam też wiele wiedzy przyswoiłem jako dorosły człowiek.

    ***

    @ Andrzej Dominiczak:  U nas w redakcji na te same mnie więcej myśli, reakcję na ogół są całkiem inne – bardzo często wręcz gniewne, jak dosłowne i kilka dni temu podczas kolejnej rozmowy dla racjo.tv, gdy pewna pani powiedziała, ze takie akademickie gadanie nie ma sensu. O czym my tu gadamy – oburzała się – trzeba zwalczać kościół. Moje pytania w ogóle nie były akademickie; dotyczyły strategii działania, ale to już było za dużo dla tej pani.

    ——————————-

    Fajnie, tylko ja nie rozumiem jak to się ma do mojego stwierdzenia – nie, nie można dorosłego człowieka nauczyć myślenia i umiejętności przyswajania wiedzy, Każdy człowiek ma własną osobowość, my dla ułatwienia zrozumienia trochę te osobowości szufladkujemy. To taki typ, a ten tym już tak ma. Po prostu ta pani miała jakiś tam swój własny obraz rzeczywistości oraz Pana. Nie sądzę aby można u tej pani osiągnąć wielkie zmiany w jej refleksji nad światem i o tym właśnie napisałem.

    ***

    @ Andrzej Dominiczak:  Kultura ma ogromny wpływ na sposób myślenia, a kultura nie bierze się znikąd; bierze między innymi stąd, że w danej populacji jest sporo ludzi, którzy do myślenia skłaniają.

    ————————–

    Najpierw odpowiedzmy sobie czym jest kultura i skąd się ją się bierze? http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,28/s,511985#w517041 Jak nie otrzymamy w spadku po przodkach inteligencji i nie trafimy na odpowiedzi proces socjalizacji, to i Święty Boże nie pomoże, a ważniejszym w procesie socjalizacji, od bardzo ważnego otrzymanego podstawowego poziomu wiedzy, jest ukształtowanie osobowościowe. Gdy nasza postawa poznawcza jest otwarta na świat, to przeróżne braki możemy później nadrobić. Gdy zawieszamy się na autorytetach i boimy się naruszenia naszych przekonań, to pytaniem, czy też stwierdzeniem: „to interesujące” nie załatwimy już niczego.

    ***

    @ Andrzej Dominiczak:  Poza tym można komuś uzmysłowić, że to nie wstyd myśleć samodzielnie, że każdemu wolno a nawet powinien. Itd, itp. 

    ——————-

    Można, może i można, ale wystarczy poczytać rozmowy internetowe i zobaczyć jak to wychodzi w praktyce. Powtórzę: on sam jeszcze ze sobą wiele uczynić może, ale musi swoje niedostatki dostrzegać i mieć ochotę na ich usunięcie. Ja mogę wierzyć, iż udało mi się jakoś zmienić poglądy np. pana Maceoxa, tym bardziej, iż on sam tak twierdzi, ale sam na podstawie mojej wiedzy psychologicznej stwierdzam, iż co najwyżej mogłem być dla niego impulsem, a zmiany w swoim rozumieniu rzeczywistości to on sam dokonał. Wiem, iż impulsem w swoim życiu to byłem dla wielu osób, ale zmian to oni sami dokonali, gdyż ich po prostu potrzebowali.

    Pozdrawiam.

    ***

    1. Panie Andrzeju, jeszcze o tym uczeniu myślenia. Chodzi mi mniej o uczenie, a bardziej o zachęcanie do myślenia. Z pewnością można to robić względnie skutecznie, choc moze nie w każdym przypadku. Od razu powiem, ze choć tymczasem nie zachęciłem do namysłu tej pani, to z pewnoscia mi sie to udało z innymi uczestnikami tej rozmowy. Nie będę się tu wdawal w szczegóły, ale jest tak z całą pewnością – zapowiedzieli wprost,z e przed drugi  spotkaniem  muszą pewne sprawy omowic. Te wlasnie, ktore dotad wydawaly sie oiczywiste, a jak się okazuje oczywiste nie są. Poza tym takie zachęcanie czesto dziala z opóźnieniem, po kilku powtórkach. W psychologii biznesu np. nazywa się to metodą zdartej płyty, jesli sie nie mylę. Ja nie lubię mowic w kółko tego samego, ale w pewnym stopniu warto powtarzac pewne wazne rzeczy w odpowednim czasie i okolicznosciach   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 + 12 =