Prostytucja jest formą zarobku, gdzie usługą oferowaną za pieniądze lub inne korzyści jest seks. Kobieta lub mężczyzna oferują swoje ciało w celach zarobkowych.
Z powodów religijnych i kulturowych prostytucja często traktowana jest z pogardą i niechęcią. Wg mnie niesłusznie. Jest kilka powodów, dla których prostytucja powinna być traktowana co najmniej neutralnie.
1. Rozładowanie napięcia seksualnego części społeczeństwa – wiemy, że seks jest źródłem szczęścia – w większości wypadków – więc zrealizowani seksualnie ludzie są szczęśliwsi. Udany seks z prostytutką zapobiega też w pewnej części gwałtom.
2. Problem z akceptacją prostytucji wypływa z uprzedzeń, „lepiej” być mobingowanym i molestowanym w pracy niż „skalać” się prostytucją . A przecież przy zachowaniu pewnego minimum ostrożności , można ten sposób traktować jako normalny zawód. Legalizacja prostytucji pomogłaby w ochronie kobiet. Przecież nie ma przymusu wykonywania żadnego zawodu, ale automatyczna pogarda dla takiego wyboru jest szkodliwa. Handel żywym towarem nie jest krzewieniem prostytucji ,ale po prostu przemocą, tak jak gwałt nie jest seksem tylko przemocą.
3. Prostytucja to seks za pieniądze lub inne korzyści – czyli można zaryzykować stwierdzenie, że czerpanie innych korzyści – jak drogie prezenty, utrzymanie jest formą prostytucji. Piszę to bez ironii, po prostu przestańmy gardzić prostytutkami , ponieważ większość kobiet „czerpie korzyści ” w zamian za seks. Nawet jak zrobi mężowi loda, a on za to jej odkurzy to jest to forma prostytucji. Trochę żartuję, ale poprzez tej żart chciałam pokazać, że wszystkie jesteśmy trochę prostytutkami.
4. Trudna do zrozumienia jest automatyczna pogarda dla prostytucji. Szef firmy, której działania prowadzą do śmierci wielu ludzi, nie generuje takiej nienawiści jak prostytutki. A one nikogo nie krzywdzą, a nawet mogą być źródłem zadowolenia. Kobiety i mężczyźni handlują czasem nieetycznymi rzeczami – np. papierosy ale to prostytutki generują pogardę. Nie nawołuję do gardzenia kioskarką, która handluje papierosami :-), ale trzeba wiedzieć, że każdy z nas powinien móc wybierać, to co uważa dla siebie za najkorzystniejsze. Sprawa wolności i niezależności to temat na kolejny wpis.
Artykuł ukazał się pierwotnie na blogu autorki Ateizm to brzmi dumnie
Bardzo wątpliwa jest moim zdaniem teoria, że prostytucje ogranicza problem gwałtów.
Co do reszty, to światopogląd i kultura jest także powodem braku szacunku, z jakim traktuje się także inne profesje. W pewnych kręgach źle traktowany jest np. zawód duchownego. Wielu uważa, że „posługa duchowa” – cokolwiek to znaczy – nie jest na sprzedaż. Ktoś inny może to samo powiedzieć o seksie. W sumie to moim zdaniem na większa pogardę zasługują klienci prostytutek.
Natomiast zdanie: „większość kobiet „czerpie korzyści ” w zamian za seks” uważam za tak samo – przepraszam – głupie i wstrętne – jak opinię J.Korwina-Mikke, że większość kobiet chce być gwałcona. Nawet jeśli to tylko „żart”.
Ale faktem jest, że „prostytucja” ma znacznie szerszy wymiar – większość ludzi w ten czy inny sposób sprzedaje bliskie sercu ideały tak, jak prostytutka ciało. Począwszy od chałturzących artystów…
Bym wiedział o prostytucji tyle, co większość, czyli prawie nic, gdyby nie kolega zainteresowany tym tematem. Motywacja podjęcia tego zawodu jest różna. Poznałem np. historię ekspedientki, która podżyrowała koleżance pożyczkę i nie ma szans spłacić swoich zobowiązań (zresztą nie gigantycznych, bodaj parędziesiąt tysięcy) z pensji w sklepie, na lepszą pracę też szans nie ma, więc wybrała prostytucję. Pomaga jej siostra, która nie pracuje w tym zawodzie, tylko przyjmuje telefony (ma ich parędziesiąt, każdy reklamowany z innym imieniem), a poza tym studiuje zaocznie. Prostytutki (miałem okazję rozmawiać tylko z kobietami), to poza tym ludzie jak my wszyscy – mają rodziny, dzieci, ale też pracę, która wydaje mi się nieprzyjemna, niebezpieczna dla zdrowia i ma mały prestiż. Ale jakoś z tym żyją, zwykle przez jakiś czas, zanim się trochę nie dorobią albo nie spłacą długów. Nie umiem ocenić czy radykalne podejście szwedzkie – zakaz – jest dobre. Na pewno nie jest dobre spychanie prostytucji do szarej strefy, pod „opiekę” przestępców.
Niestety tekst mocno spóźniony o co najmniej kilka -kilkanaście lat. Tezy idealistyczne w nim zawarte dawno nie przetrwały konfrontacji z rzeczywistością. Legalizacja pełna prostytucji nie rozwiązuje realnych problemów, a wręcz utrudnia walkę z nimi, co pokazuje rzeczywiste doświadczenie wielu państw.
Szkoda, że autorka, która wydaje się być dorosłą poważną kobietą, wciąż żyje tymi infantylnymi skompromitowanymi ideami.
Autorka myli prostytucję z potrzebą prowadzenia intensywnego i barwnego życia seksualnego. Jak długo miłosne trójkąty, pięciokąty, heksagony i inne pozycje tworzą dojrzali ludzie tylko dlatego, że lubią trójkąty, pięciokąty, heksagony i inne pozycje, jest OK. Nikt nie ma prawa zaglądać im pod kołderkę. Jeśli w prostytucję bawi się milionerka, bo nudzi ją życie wyłącznie z obligacji i innych procentów, i dlatego potrzebuje mocnych wrażeń, jest OK. Powody prostytucji prawie zawsze są jednak o ludzką wieczność inne – to brak możliwości rozwiązania problemów swego życia w inny sposób. Jeśli mężczyzna chwyci za odkurzacz pod warunkiem, że jego partnerka zrobi mu wcześniej loda, to ile w tej umowie nie ma żartu, o tyle ich związek nie ma raczej sensu (r a c z e j, bo to przecież ich a nie moje życie). Ja bym potrzeby miłości nie lekceważył. W naszym ateistycznym niebie, którego umiemy szukać tylko na tym świecie, tylko ona przecież potrafi być jego piękną i wciąż niepowtarzalną zapowiedzią. Im bardziej ktoś wierzy w Boga, tym mniejszą rolę w jego życiu może pełnić drugi człowiek. Dlatego zgadzam się z Feuerbachem, że tylko miłość jest „praktycznym ateizmem, negacją Boga w myśli, słowie i czynie.” Pisał także Wielki Ludwig: „Mężczyzna jest opatrznością kobiety, kobieta jest opatrznością mężczyzny.” (Jestem pewien, że gdyby żył dzisiaj, a nie w połowie XIX w.. nie ograniczałby deifikacyjnej mocy ludzkiej miłości do związków heteroseksualnych.) Wiem, co prostytucja zabiera, nie wiem, co daje w zamian.
U Feuerbacha oczywiście: „….. sercu, myśli, czynie”