Przesąd, empiria, nauka. Dr Tomasz Witkowski

 

Dr Tomasz Witkowski w swoim wykładzie pokazuje nam, że ewolucja nie ukształtowała naszych mózgów na narzędzia idealne do uprawiania nauki i racjonalnego opisu świata. Dlatego, aby iść do przodu z naszymi odkryciami i stawiać rzeczywistości dobre pytania, musimy walczyć z błędami percepcji i rozumowania wpisanymi w nas permanentnie przez nasze ewolucyjne dziedzictwo. Wykład był wydarzeniem towarzyszącym Marszowi dla Nauki 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

16 Odpowiedź na “Przesąd, empiria, nauka. Dr Tomasz Witkowski”

  1. Gosc niepotrzebnie miesza wrozki, rachunek prawdopodobienstwa, psychologie i zjawiska astrologiczne.  Normalny człowiek i tak nie zrozumie istoty sprawy bo … Witkowski jest wprost nie mowi tylko chowa sie za słowami  nauka – pseudonaka. Wezmy to nieszczesne kasyno, dlaczego kasyno zawsze wygrywa? Dlatego ze uczciwe kasyno (z uczciwą ruletką) ma tak ustawione kursy wynagrodzen ze minimalnie statystycznie wygrywa. To tak jak z kursami sprzedazy i kupna walut, muszą byc choc małe widelki bo inaczej  cinkciarz czy kasyno nie zarobi, chyba ze na drinkach. Roznica taka ze cinkciarz wygrywa za kazdą probą, a kasyno wygrywa na dłuzsza mete. Kasyno nie wygrywa bo jest kasynem, tylko tak zaprojektowali ruletke ze wygrywają. Szansa na wygranie czarne/czerwone nie jest 50%, tylko 48.6%, bo jest jeszcze 0 (ani czarne ani czerwone). W kasynie najlepiej  wygrac milion i uciec, u cinkciarza ten numer nie przejdzie. 

    Podobnie jest z rozdzką, ktorą Witkowski nazywa pseudonaukową, ale nie mowi dlaczego. Bo przeciez gdybysmy  zamiast patyka wzieli do reki szczura to zasada taka sama jak rozdzka. Mowi, ze z tą elektroniczną rozdzką na ładunki  wybuchowe  to bzdura ale nie mowi dlaczego. Widz zostaje wprowadzony w błąd, bo Witkowski sugeruje ze oszustwo polega na tym ze "tam w srodku" nie ma zaawansowanej elektroniki, jakby elektronika cos zmieniała. 

    Wystepy Witkowskiego fajne, ale mają jeden problem .. nic nie tłumaczą.

    1. Panie Lucjanie, jeśli o różdżkę chodzi, to Witkowski ma na myśli to, że zakup "elektrycznej" różdżki za kilkadziesiąt tysięcy czy tam milionów dolarów (nie pamiętam) był powodowany taką samą nieracjonalnością jak zamówienie różdżkarza, tyle że różdżka elektryczna może mieć konsekwencję w – jak to się brzydko mówi – stratach ludzkich.

      Jeśli o kasyna chodzi, sprawa ma się tak, że kasyna – jak zostało powiedziane – zarabiają dużo więcej, niż wynikałoby to z prostego rachunku prawdopodobieństwa, ponieważ ludzie często podejmują decyzje NIELOSOWE, które są nieracjonalne (zmniejszają ich szansę wygranej). Gdyby ludzie zawsze podejmowali wyłącznie losowe decyzje, kasyna zarabiałyby tyle, ile wynika z rachunku prawdopodobieństwa (plus ewentualne "cinkciarstwo"). Tymczasem znany jest na przykład paradoks Monty’ego Halla, załóżmy że dane kasyno oferuje taką grę w stylu "idź na całość". Są trzy pudełka: dwa są puste, a tylko w jednym znajduje się nagroda. Każde pudełko ma 1/3 szansy, że nagroda schowana jest właśnie w nim. Pan wybiera, które pudełko otworzyć. Wybrał Pan 1-kę. Komputer jej nie odsłania, zamiast 1-ki otwierając pustą 3-kę. Komputer daje Panu ostatnią szansę zmiany decyzji. Zamknięta jest 1-ka, którą Pan pierwotnie wybrał i 2-ka. Jedna z nich jest pusta, a jedna zawiera nagrodę. Czy zmieni Pan teraz decyzję z 1-ki na 2-kę? Wiele osób nie zmieni decyzji, ponieważ zakłada, że nie ma żadnej różnicy. Będą uważali, że jest teraz 1/2 szansy, że nagroda jest pod 1-ką i 1/2, że pod dwójką, więc zmiana decyzji nic nie da. Ponadto niektórzy pozostaną przy swojej pierwotnej decyzji tym uparciej, że wierzą przesądnie, iż "lepiej jest pozostać przy pierwotnej decyzji". Tymczasem prawda jest taka, że bardziej opłacalna jest właśnie zmiana decyzji, ponieważ 2-ka ma tak naprawdę 2/3 (a nie 1/2) szansy na wygraną, podczas gdy 1-ka ma (tak jak na samym początku) 1/3 (a nie 1/2) szansy. Większości ludzi, którym to opowiadam trudno jest intuicyjnie pojąć, że tak właśnie jest. Dopiero gdy się im to przedstawi na przykładzie z większą ilością pudełek, zaczynają rozumieć: jest 100 pudełek. 99 pudełek pustych i jedno z nagrodą. Wybiera Pan pudełko. Wybrał Pan 7-me. Komputer otwiera 98 pustych pudełek i pozostawia Pańskie 7-me oraz 34-te zamknięte. Pyta się Pana, czy chce Pan zmienić decyzję i przerzucić się jednak na 34-te. Jak Pan postąpi tym razem?

      1. Wykład  był udany,  skupił się w dużej mierze na popularzyowaniu nauki, czyli opowiadaniu o pracy i osiągnięciach innych naukowców. 

         

         

         

        Co do kasyna bywa różnie, w ruletce nie istnieje coś takiego jak optymalna i nieoptymalna gra, grając jakkolwiek szanse nie zmieniają się w żadnym momencie, ale w Black Jacku sytuacja wygląda już z goła inaczej – tutaj zła gra zwiększa procent wygranych na korzyść kasyna, na przykład mając 20 oczek niezbyt mądre jest próbować dobierać asa. 

         

         

        Z kasynami w ogóle sporo się zmieniło ostatnio, bo o ile dawniej kasyno zarabiało na tym, że ma wielu graczy, tak teraz  gracz może nieco dorobić grając w wielu kasynach, a to za sprawą różnego rodzaju bonusów, które zachęcają do gry. Dzisiaj spokojnie można mieć konta w 20 i więcej kasynach, czyli raz w miesiącu dostać darmową kasę na grę. Co prawda to ostatnio nielegalne w PRL, ale… 

         

        Trzeba też wiedzieć, że nawet 80% szans na wygraną to nadal 20% na przegraną, dlatego kasyna muszą się zabezpieczać, czyli ograniczać stawki lub stosować widełki, na przykład w ruletce. Im mniejsze kasyno tym widełki mniejsze, na przykład min. 1$ zakład, max 50$ lub od 50 do 2500$. Kasyno  może zbankrutować jeśli tych ograniczeń nie stosuje, ale wiadomo, że współcześnie to się już praktycznie nie zdarza.  

         

         

        Co do tej różdżki wykrywającej bomby to nie mam pewności czy to zwykłe naciągactwo, czy pewnego rodzaju manipulacja polegająca na tym, aby wywołac zaniepokojenie u osób przewożących broń. Ja na widok takiego urzędzenia mając w bagażniku granaty pewnie bym się zdenerwował, przecież nie wiem jak to działa. Niby drogie te urządzenia, ale także mogło chodzić o uwiarygodnienie ich skuteczności. Jeśli się nie ma innych sposobów kontrolowania tak wielkiej liczby pojazdów, to możliwe, że ktoś wymyślił podstęp. Więc w ten temat bym nie wnikał. 

  2.  "jeśli o różdżkę chodzi, to Witkowski ma na myśli to, że zakup "elektrycznej" różdżki za kilkadziesiąt tysięcy czy tam milionów dolarów (nie pamiętam) był powodowany taką samą nieracjonalnością jak zamówienie różdżkarza, tyle że różdżka elektryczna może mieć konsekwencję w – jak to się brzydko mówi – stratach ludzkich."

    Nie sadze ze to ta sama nieracjonalnosc, to raczej wiara, ze jak cos ma w sobie elektronike to jest lepsze niz bez elektroniki i na pewno dziala. Sam Witkowski pokazuje, ze tez ulegl temu zjawisku i jak tlumaczy dlaczego to nie dziala – i mowi "bo nie ma elektroniki", albo "ze elektronika  slabej jakosci". A przeciez tu nie chodzi o elektronike sama w sobie. Tym bardziej ze sa/mozna skonstruowac przeciez urzadzenia ktore wspomagaja wykrywanie ladunkow wybochowych, natomias rozdzki drewnianej na razie nikt nie skonstruowal. Idea rozdzki nie jest wcale zla. Elektroniczna (i tu nie chodzi o samo przetwarzanie sygnalu) rozdzka to sprawa do wykonania, doboru materialow, a nie tylko sprawa czy jest w srodku elektronika. Gdyby nie bylo rozdzek elektronicznych (dzialajacych) to bylaby ta sama nieracjonalnosc. Ale wojsko  przeciez rozdzki ma, i z tego co podejrzewam to rozdzek drewnianych nie uzywa. 

  3. Jeden przykład mnie tylko zdziwił: ten ze studentami, którzy rozwiązując testy, a nie znając odpowiedzi na dane pytanie zamknięte (a,b,c,d) posługują się wydziwionymi metodami wyboru odpowiedzi, zdając testy gorzej niż w przypadku, gdyby się tymi metodami nie posługiwali. Stosowanie jakiejś pseudonaukowej metody nie powinno zmniejszać prawdopodobieństwa zdania testu, jeśli i tak się nie zna odpowiedzi na pytanie. To jak z tym przykładem (Kahnemanowskim?) z rzutem monetą: gracz wykona serię rzutów monetą; czy większe jest prawdopodobieństwo, że wyrzuci np. a)o,o,o,o,o,o,o,o,o,o czy też b) o,r,r,r,o, o,r,o,r,r (o=orzeł, r=reszka)? W rzeczywistości w obu przypadkach prawdopodobieństwa są takie same, ale ludzie przypiszą na ogół (intuicyjnie) większe prawdopodobieństwo serii b. Podobnie student, który w dziesięciopytaniowym teście pozekreśla kolejno np. odpowiedzi a,a,b,b,c,c,d,d,a,a  nie zmniejszy (ani nie zwiększy) liczby zdobytych punktów bardziej ani mniej, niż gdyby pozakreślał a,a,a,a,a,a,a,a,a,a. Tworzenie systemów tego rodzaju jest nieracjonalne, bo nic nie daje, ale nie znaczy to, że zmniejsza prawdobodobieństwo zdobycia takiej liczby punktów, jaką by się uzyskało, gdyby się strzelało na ślepo. Chyba, że w grę wchodzi tu jakiś mechanizm psychologiczny: może studenci, którzy jednak wczytają się w pytanie, na które nie znają odpowiedzi, mają większą szansę odpowiedzieć dobrze (większą, niż gdyby celowali prosto w podpunkty, stosując pseudometodę), bo być może akurat coś im podpowie ich intuicja "ekspercka" (bo a nuż im tam coś pamięć sama podrzuci)?

  4. Nauka sexi? Bez sensu uzywanie do nauki / techniki słowa "sexi". Podobne głupoty  zaczął gadac Biedron i ktos mu doradził, zeby mowił i pisał ze "demokracja jest sexi". Czy na prawde jestescie  tacy uboczy czy skatoleni, ze musicie uzywac seks do propagowania dziedzin i łączyc je z seksem. A własciwie  uzywac seks do przyciagąnia  ludzi do nauki czy do propagowania nauki? O jest tyle słow i narzedzi aby zrobic nauke/technike atrakcyjną, a tu taka słowna  wpadka. Czy teraz juz wszystko ma sie kojarzyc z duupą maryni czy mariana i byc seksi? Wygląda na desperację. A juz zupełnie oblesnie to wypada gdy jakis starszawy prelegent/profesor mowi, ze cos jest seksi.  

  5. Kozak: Czy zmieni Pan teraz decyzję z 1-ki na 2-kę?

    Większości ludzi, którym to opowiadam trudno jest intuicyjnie pojąć, że tak właśnie jest.

    Nistety nie rozumiem dlaczego stosunek szans jest 2/3 do 1/3, a nie fifty-fifty (przy dwóch nieodsłoniętych pudełkach). Przykładu z setką pudełek nie pojałem (szansa trafienia przy dwóch zamkniętych pudełkach – 7-ym i 34-ym jest chyba 1/2 do 1/2? Czyż nie?). Czy Pan Kozak, albo ktokolwiek inny, potrafi mi wytłumaczyć dlaczego szansa jest 2/3 do 1/3 a nie 1/2 do 1/2?

     

    1. W jednym pudełku jest wygrana, pozostałe dwa przegrywają. Czyli prawdopodobieństwo wytypowania właściwego pudełka wynosi 33%, a złego 66% (bo są dwa). Brak zmiany decyzji to tak jakby uważać, że już na samym początku, gdy były jeszcze 3 pudełka, wytypowało się akurat to właściwe. 

    2. Ja też nie rozumiałem. Ale jak się już zrozumie, przychodzi miłe zaskoczenie. Otóż matematycznie (przy trzech pudełkach) wygląda to tak: wybieram 1-sze, które ma 1/3 szansy. 2-gie i 3-cie mają też po 1/3 szansy, ale łącznie mają 2/3.  Gdy otwieram 3-cie (puste) jego 1/3 szansy na nagrodę przechodzi na 2-gie pudełko (1/3+1/3=2/3). Myślimy, że po otworzeniu 3-ki sytuacja wygląda tak, jakbyśmy od początku grali tylko dwoma pudełkami (1-ką i 2-ką), ale tak nie jest. Decyzja, którą się podjęło w warunkach z trzema pudełkami była właściwym momentem przypisania 1-ce prawdopodobieństwa wygranej.

      Ale takie rozwiązanie mnie osobiście nie przekonało, tzn. nie przemówiło do mojej intuicji (ciężko się zgodzić na tę właściwość prawdopodobieństwa, jaką jest jego zdolność do "przeskakiwania" z 3-go pudełka na 2-gie, a na 1-sze na przykład już nie). Przykład z większą ilością pudełek już przemówił. Wystarczy 10, nie 100. Niech Pan wytnie 10 małych karteczek i ponumeruje. Niech Pan potajemnie schowa małą drobinkę papieru pod 4-ką i poprosi kogoś o wybranie numeru karteczki. Jest 9/10 szansy, że ten ktoś wybierze inny nr niż 4-kę i tylko 1/10 szansy, że właśnie 4-kę. Więc ten ktoś najprawdopodobniej wybierze coś innego, np. 7-kę. Wtedy Pan odsłoni 1-kę,2-kę,3-kę (4-ki nie!), 5-kę, 6-kę (7-ki nie!), 8-kę, 9-kę i 10-kę i powie tej osobie, że ma ostatnią szansę na zmianę decyzji? Jak Pan myśli, czy teraz ją zmieni? Jeśli nie przemawia do Pana to, co napisałem, proszę naprawdę wykonać ten eksperyment. Im więcej pudełek tym lepiej, niech Pan wytnie 20 karteczek, a nie 10. 
       

    3. Albo inaczej: jeśli ktoś Panu schowa nagrodę w jednym z miliona pudełek i karze wybrać nr jednego z nich, na pewno Pan nie trafi (to tylko 1% szansy)! Gdy wybiera Pan tę swoją 356-kę już Pan wie, że Pan przegrał (inaczej byłby Pan niepoprawnym optymistą). Czy otworzenie wszystkich 999 998 naprawdę pustych pudełek naprawdę jest w stanie sprawić, że prawdopodobieństwo, iż Pański pierwotny wybów jest trafny wzrośnie z 1/1000000 do 500000/1000000? Czy naprawdę nie jest praktycznie oczywiste, że nagroda znajduje się w ciągle zamkniętym, a nie wybranym przez pana, pudełku 98732-gim? Czy naprawdę warto się upierać przy pierwotnym wyborze, o którym od początku Pan wiedział że jest wyborem przegranej (bo 1 milionowa szansa na wygraną to właściwie WIEDZA, że się przegrało)? 

    4. Ludzie dlatego tego tak od razu nie załapują, bo nie widzą, jak wiele zmienia otworzenie wszystkich (bez jednego) pustych pudełek. Inaczej było by w następującej sytuacji: jest 10 pudełek i ja chowam nagrodę pod jednym z nich. Pan wybiera 7-kę. Ja nic nie robię (nie otwieram 8-miu pustych), tylko się pytam, czy na pewno? Czy nie chce Pan zmienić decyzji na 5-kę? Tak, wtedy zmiana decyzji nic nie sprawi: wszystkie pudełka są zamknięte, więc zarówno 7-ka, jak 5-ka mają po 1/10 szansy na to, że zawierają nagrodę.

      1. Wiele ludzi probuje własnie  znalezc takie intuicyjne wytłumaczenia, bez zagłebiania sie w obliczenia. Bardzo  trudne. Jedno z wytłumaczen mowi, ze mamy wiecej  informacji (ktos pokazał puste pudełka/o), i korzystajac z tej informacji  mozemy dokonac lepszej decyzji. Ale to chowanie sie za słowem "informacja". 

        Chyba bardziej intuicyjne jest stwierdzenie, ze reguły gry zmuszaja prowadzacego do odkrycia gdzie jest ten Cadillac (nagroda). Np. przy dziesieciu pudełkach, w 9 przypadkach na 10 prowdzacy musi zostawic pudełko z nagroda. w 1 na 10 (wtedy gdy nam sie udało od razu obstawic dobrze pudełko) to prowadzacy sobie otwiera dowolne pudełko. Inaczej musi odkryc 8 pustych pudelek, zostawic to z nagroda i to nasze nietrafione pudełko. Inaczej mowic, prowadzacy jest zmuszony sie odkryc gdzie jest ta nagroda, statystycznie w 9 na 10 przypadkow. I nic nie pozostaje jak z tego skorzystac.  W grze z trzema pudełkami takie odkrywanie pustych pudeł i zatrzymywanie tego z Cadillakiem jest mniej widoczne. 

        Ale to działa tylko gdy mamy nagrode albo zonka. Natomiast gdyby nie bylo zonkow, tylko wszedzie nagrody (nie wiadomo jakie). Wtedy moze byloby warto wybrac wygrac 1 milion z szansa 1/10 niz 100 zl z szansa 9/10.

        1. Tak, jak Pan mówi: to, że nagroda będzie znajdowała się przeważnie w któymś z nie wybranych za pierwszym razem pudełek jest w grze z 3-ma pudełkami mniej widoczne, niż w grze z 10-cioma. W grze z 3-ma pudełkami zmiana decyzji będzie się opłacała rzadziej, niż w grze z 10-cioma. I właśnie dlatego napisałem, że zwiększenie liczby pudełek jest łatwiejsze do zrozumienia intuicyjnego: Przy większej liczbie pudełek po prostu WIDAĆ, że zmiana decyzji jest bardziej opłacalna. W grze z 3-ma pudełkami nie jest takie pewne dla gracza, który gra tylko raz, że zmiana decyzji się opłaci. Pewne to jest dopiero przy którymś tam zagraniu. Jeśli jakieś kasyno ma w zestawie tego rodzaju grę, w której ludzie będą nieracjonalnie obstawiać, to na dłuższą metę psychologia wspomaga kasyno. Oczywiście prędzej czy później ludzie się muszą dowiedzieć, że w przypadku niektórych gier wybór ma znaczenie, ale tylko niektórzy ludzie. Większość ludzi się takimi rzeczami nie interesuje, a i ci co do kasyna chodzą, to też nie wszyscy geniusze.

  6. Panowie, dziekuję za Waszą dydaktyczną harówkę (i link) – faktycznie odkrywanie n-2 pustych losów implikuje wiekszą szansę trafienia przy zmianie wyboru (czy o wiele wiekszą przy dużym n).

    Świetny paradoks, bo wywołuje "gniewny sprzeciw pseudorozumienia" u osoby, która dopiero się z nim zapoznaje. Jeszcze raz dziekuję!

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiemnaście − siedem =