Wszystko wskazuje na zwycięstwo Trumpa (4 rano). Ciemnota amerykańska, tak jak polska, rosyjska i węgierska, przejmuje władzę. Postępuje faszyzacja, u nas – co gorsza – klerykalna, mimo wyraźnego spadku liczby wierzących i praktykujących. Faszystom potrzebny jest kosciół jako instrument umacniania władzy, nawet ateistom, jak Mussolini.
Jeszcze fragment opinii, jaką wyraził autor biografii Trumpa, Tony Schwartz, przerażony możliwością objęcia porzez niego prezydentury (dla Guardiana):
The Trump he observed was vulgar and vainglorious, a narcissistic liar with a short attention span, no appetite for reading books and an “extremely mixed” business record. A Trump presidency could, he warns, lead to martial law, the end of press freedom and the risk of nuclear war: “Staggeringly dangerous. Worse than I imagined when he began to run. Unthinkable. Horrifying. He’s way more out of control in the last couple of months than I’ve ever seen him. He doesn’t have any core beliefs beyond his own aggrandisement and power.”
Trump jest wulgarny i próżny; to narcystyczny kłamca niezdolny do dłuższego skupienia uwagi na jednej sprawie. (…) Jego prezydentura prowadzić może do stanu wojennego, położyć kres wolności prasy; zwiększy też ryzyko wojny nuklearnej. Jest gorzej niż sobie wyobrażałem, gdy zaczął swoją kampanię. To nie do pomyślenia! Przerażające! (…) On nie ma żadnych głębokich przekonań, troszczy się tylko o władzę i umacnianie własnej potęgi.
Autor biografii Trumpa nazywa go socjopatą, a sam siebie Frankensteinem, który stworzył potwora.
Musicie zrozumieć jedno: To jest koniec swiata, jaki znacie. Wszystko przez Internet. Teraz nie da się juz sterowac masami tak, jak miało to miejsce od czasow wynalezienia prasy (pózniej wzmocniła to telewizja) do czasów Internetu.
Bardzo ciesze się, że lewacy mają problem. To sie wam należało. Teraz długo tego nie zatrzymacie. Chyba, że wymyslicie, jak zablokować wolnośc w Internecie.
Pamiętaj, że piszesz to w internecie na portalu, gdzie obok osób o lewicowych poglądach piszą też osoby o prawicowych poglądach. Można mieć prawicowe poglądy i nie popierać Trumpa.
Jacku, moim zdaniem wpisy w rodzaju „lewacy srają pod siebie” lub podobne powinny być usuwane z komentarzy!
Jedyną osobą która napisała „lewacy srają pod siebie” jest Pan, Panie Dominiczak!
Andrzej zacytował. Było, zostało zmienione
Ja też to napisałam jako cytat. Jest to już co najmniej w 3 postach, a to dopiero początek. To przerażające sformułowanie się multiplikuje i jeśli obecna tendencja się utrzyma, to niedługo zakazi Wam wszystkie dyskusje. Zobaczycie. 🙂
O ile zgodzę się z pierwszym akapitem komentarza to niepokoi mnie drugi. Można się cieszyć, że dobrze tak lewakom mają ból d. HAHHAHA ale na razie poza radością niektórych w internecie nie widać poprawy w krajach takich jak Polska (WIG20 i pln w dół) UK (GBP w dół) i pewnie USA (dolar już leci w dół)
Robercie. Zgodzę się z Tobą, że już nie da się tak samo manipulować masami, jak to miało miejsce jeszcze kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu. I to właśnie internet okazuje się skutecznym narzędziem manipulacji. Wolność w internecie będzie pozorną, gdy Ci, którzy mają władzę oraz pieniądze, będą zwyczajnie skuteczniejsi w prezentowaniu własnych informacji: pożądanych przez nich treści będzie więcej, treści te będą miały bardziej atrakcyjną formę, jeśli trzeba wynajmą sobie armię trolli lub komentatorów, którzy zaszczekają myślących i mówiących inaczej.
Masz wolność publikacji treści w internecie. I co z tego jeśli Twoja treść jest niemal niewidoczna w morzu innych informacji, a więc nie jest w stanie wywrzeć niemal żadnego wpływu. Wolność, którą daje internet jest często ułudą.
Piszesz, że cieszysz się gdy osoby myślące inaczej niż Ty „srają pod siebie”. Jesteś człowiekiem, któremu jest dobrze właśnie wtedy, kiedy innym jest źle? Jeśli tak, to naprawdę nie ma czym się chwalić.
I jeszcze jedno, to jest telewizja racjonalistów, a racjonalizm i lewicowość to nie są synonimy.
Oczywiście, że już nawet Internet od dłuższego czasu podlega cenzurze. Np. wszyscy wiedzą o tym, że Facebook nie toleruje pewnych treści. Jednak wciąż nie ma technologii, która powstrzymywałaby przepływ informacji między ludźmi. Jeśli nie przez Facebook, to przez maile przepływają masy informacji i linków. Ludzie tworzą swoje strony z własnym zapleczem technologicznym, a ww alce o internautę trzeba być wyrazistym. Póki nie ma sposobów na zablokowanie tego, to nie da się panować nad nastrojami społeczeństwa, tak jak miało to miejsce w czasach wielkich sieci telewizyjnych i koncernów prasowych. Poza tym łatwość w dostępie do wiedzy też robi swoje. Np. kto jeszcze 20 lat temu znał nazwiska wszystkich miliarderów na świecie? Wąskie grono specjalistów i ludzie, którzy wydawali pieniądze na specjalistyczne periodyki. Dziś wystraczy wklikać w google kilka słów i wyskakuje nam lista bogaczy. Czy myślicie, że to ludziom niczego nie uświadamia? Nie wkurwia ich? Także podsumowując uważam, że Internet jest to siłą, która w największym stopniu przyczyniła sie do tego, co obserwujemy od pewnego czasu. Apogeum tego zjawiska dopiero przed nami.
Cenzura, zgodnie ze słownikową definicją, to kontrola urzędowa, państwowa.
Ocenzurowana może być TVP. Facebook’owe usuwanie treści cenzurą bym nie nazwała.
Istnieją bardzo proste mechanizmy „usuwania” lub „ukrywania” sprzed oczu czytelnika treści, które nie odpowiadają określonym zamożnym i posiadającym władze organizacjom lub osobom. I naprawdę nie trzeba nic nikomu zakazywać.
Podmiot publikujący określone informacje może się podszywać pod zwykłego człowieka (w internecie jest to proste), albo nawet zwykły człowiek (np. znany bloger, uczestnik forum) może zostać zatrudniony do publikowania określonych informacji, można nająć sobie armię ludzi, którzy będą zalewać fora, blogi, portale internetowe dużą ilością różnorodnych treści tak, że wiadomości istotne utoną w morzu innych informacji. Co więcej, dzięki wspomnianemu przez Ciebie spontanicznemu przekazywaniu informacji przez ludzi, będą oni sami dobrowolnie rozpowszechniać ma forach, mailowo, na Facebooku informacje zmanipulowane, propagandowe, służące np. jakimś nieprzyjemnym państwom, czy korporacjom. I co więcej, będą przekonani, że są głosicielami prawdy.
Można sobie zadawać pytanie czy internet to wolność, czy może raczej nowe medium dzięki, któremu ci którzy manipulują mają możliwość wpływania na jeszcze większą ilość osób. Informacja rzetelna też się w internecie znajdzie, ale być może tylko wąski krąg odbiorców będzie w stanie ocenić ją jako wartościową i tylko do takiego trafi, a jej oddziaływanie będzie marginalne. I tak oto zostanie zneutralizowana w internetowym świecie. Internet dając iluzję wolności czynić może nas jeszcze bardziej podatnymi na propagandę i manipulację.
Co więcej, by określona wartościowa informacja mogła oddziaływać w sposób kształtujący rzeczywistość, nie wystarczy samo jej udostępnienie. Musi być jeszcze odbiorca na tyle mądry, by znaczenie tej informacji dostrzec. Być może nie każdy potencjalny odbiorca to kryterium spełni.
Człowiek wkurwiony, postrzegający sam się jako ofiarę, kierujący się emocjami, mający ograniczoną zdolność do rzeczowej i racjonalnej analizy, to idealna ofiara manipulacji. Przypomnę Ci, że Niemcy na początku XX wieku też byli „wkurwieni”.
Internet daje wolność publikowania, owszem, ale to też nowe, skuteczne medium do realizowania propagandy i oddziaływania na masy w starym, dobrym stylu Josepha Goebbelsa. Przekonanie, że internet gwarantuje prawdziwą wolność słowa, moim zdaniem, jest utopijne.
Czyli de facto chcesz powiedzieć, że wciąż będzie można ludziom wmawiać różne rzeczy, tak? Będzie można wmawiać np. to, że trzeba ratowac banki, bo są za duże by upaść i podatnik musi zaharować się na śmierć, aby zapłacić wyższy podatek po to, by Buffet czy Mellon Investment Fund nie stracił zainwestowanych 50 mld dolarów. Ale będzie można wmówić, że mieszanie ras jest cudowne i owocuje tylko i wyłącznie samymi plusami… to chciałaś powiedzieć tak? Tylko zapomniałaś, że internet daje ludziom wgląd w to, że nie sa sami ze swoimi poglądami. A poglądy ludzi są jakie są, wynikają one z odwiecznych praw natury. to co do tej pory było to była iluzja stworzona przez elitę lewacką, która na pieknoduchowskich założeniach chciała wykreowac jakiś lepszy świat. Dopóki ludzie siedzieli we własnych domach i słuchali TV t mieli wrażenie, że sami ze swoimi „niepoprawnymi” poglądami. Internet uświadamia im, że to była nieprawda. i to chciałem głównie podkreślić. Po prostu ja nie mam złudzeń co do natury ludzkiej i tak jak wiem, że prawica baja o Bogu, tak lewica baja o równości i humanizmie, którego nie ma w naturze!!!
Bardzo ciekawe uwagi na temat internetu. Daje on wiele, ale też niesie wiele zagrożeń i możliwości modyfikowania, blokowania czy przekłamywania informacji. Podam przykład – na YouTubie często nie można zarabiać na filmikach krytykujących islam (bez wulgaryzmów czy mowy nienawiści), można natomiast zarabiać na filmikach krytykujących chrześcijaństwo czy ateizm. Czasem można oszukać tę dziwaczną cenzurę nie umieszczając słowa „islam” w opisie czy w temacie filmiku. Tu akurat mamy do czynienia z cenzurą podyktowaną przez poprawności polityczną.
Nie wiedziałam, że You Tube stosuje takie metody wychowawcze wobec osób publikujących filmy, a to dobry przykład próby zastosowania miękkich metod modyfikowania zachowania. Płacą za niemówienie, dążąc do selekcji informacji i marginalizacji pewnych idei. Wnioskując z ilości Waszych filmików krytycznych wobec islamu, które można obejrzeć na Youtubie, jeszcze nie daliście się skusić na youtubową marchewkę.
Gdyby kwestia wolności słowa w internecie była tak oczywista i jednoznaczna, to narodowcy nie walczyliby z taką energię o powrót na Facebooka, tylko unieśliby się nacjonalistycznym honorem i założyliby własny portal. Jednak mają świadomość tego, że to m.in. dzięki Facebookowi prezentowane przez nic treści mają taką nośność i łatwość docierania do odbiorców.
Ciekawą dyskusję nt. manipulacji w mediach toczyli uczestnicy programu Vision Geopolitica (gadają po hiszpańsku): https://www.youtube.com/watch?v=o6ii7EY07UM
@ Robert: Musicie zrozumieć jedno: To jest koniec świata, jaki znacie.
————-
Nie, niektórym wydawało, iż koniec świata się rozpoczął 30 stycznia 1933, ale po tym był maj 1945.
***
@ Robert: Wszystko przez Internet.
————
Nie, nie wszystko, ale bardzo wiele przez internet i demokrację. Pomimo tego pozostanę wielkim zwolennikiem jednego i drugiego. Wszelakie wypaczenia jednak mijają i ludzie w swojej masie do rozumu wracają.
***
@ Robert: Teraz nie da się już sterować masami tak, jak miało to miejsce od czasów wynalezienia prasy (później wzmocniła to telewizja) do czasów Internetu.
————
Bzdury Pan opowiada, dzięki internetowi masy są jeszcze bardziej sterowne, tyle tylko, iż zmieniły się autorytety opiniotwórcze oraz język przekazu. Teraz do tego aby zabrać głos w internecie cieszący się poklaskiem podobnie myślących kolesi nie trzeba nawet ani jednej książki ze zrozumieniem przeczytać, a samodzielnie myśląca inteligencja opierająca swoje przemyślenia na dorobku nauki słabo się broni.
Prof. Stanisław Filipowicz: Ten bezład określamy mianem wolności. Na przykład – wolności słowa. Epoka nowoczesna wywalczyła sobie prawo do bezmyślności. (…)
Jeden z autorów – George Steiner, trafiając w sedno rzeczy, mówi o tym, że w społeczeństwie demokratycznym myślenie przestaje być licencjonowane. Pamiętajmy, że przez długi czas myślenie było tą praktyką, która wymagała licencji. Związane było i z tradycją kapłaństwa, i z tradycją filozoficzną, i z tradycją Oświecenia przede wszystkim. Czyli – by mówić, musimy pojawić się w szatach kapłańskich lub profesorskich, musimy być ludźmi wiedzy. I nagle te licencje tracą wszelkie znaczenie! To jest jak z licencją na posiadanie broni – każdy może strzelać. Każde największe głupstwo może przedstawić jako własną myśl! Język został zeszmacony.
– Tym określeniem posługują się Adorno i Horkheimer w „Dialektyce Oświecenia” – mówią o zeszmaceniu języka. Przekonują nas, że język stał się lokajem, że przemysł kulturalny taką właśnie rolę mu narzucił – ma pokornie służyć. W sposób niezauważalny stało się to powszechnie akceptowaną normą. Kiedyś język stał na straży prawdy, dziś ma być dostarczycielem kontentu. Jego upadek w świecie reklamy, telemarketingu politycznego, marketingu jest zatrważający. Długo sądziliśmy, że język jest powiązany z myśleniem. A tu nagle okazuje się, że język jest powiązany z bezmyślnością. Z niemyśleniem.
Z wypowiadaniem najrozmaitszych głupstw. Myślę, że w kulturze „wolności słowa” mamy do czynienia z jakąś niepohamowaną rywalizacją, która prowadzi do tego, że przestają się liczyć jakiekolwiek reguły. Że mamy do czynienia z przerażającą chełpliwością ludzi, którzy wołają: to są moje poglądy! Ja korzystam z wolności słowa! Tymczasem jest to jedno z najbardziej dramatycznych nieporozumień, które oznacza, że pogrążamy się w jakimś galimatiasie, chaosie, nad którym nie panujemy i nie zapanujemy.
***
@ Robert: Bardzo ciesze się, że lewacy srają pd siebie. To sie wam należało. Teraz długo tego nie zatrzymacie. Chyba, że wymyslicie, jak zablokować wolnośc w Internecie.
————
To właśnie jest język dyskursu jaki tylko zdolne są nam prawicowe masy – wsparte populizmem ich politycznych przywódców – zaproponować. Tak jest bardzo groźne zjawisko, ale należy na podstawie doświadczeń i „Tysiącletniej Rzeszy” i „wiecznie żywego Związku Radzieckiego” mieć zaufanie do ludzkiej mądrości i mieć nadzieję, iż to też minie.
***
Myli się Pan co do Internetu i wielu innych spraw. Opiera pan swoje teorie o pięknoduchowskie założenia, a zapomina o żelaznych prawach natury.
A o jakich konkretnie żelaznych prawach natury tu zapomniano ?
jak wyżej napisałem
Napisałeś o jakichś odwiecznych prawach natury, ale nie zauważyłam, abyś je wymieniał. Przepraszam, być może coś przeoczyłam, ale jeśli tak, zacytuj swoją własną wypowiedź w tej części. O jakie żelazne prawa natury Ci chodzi, które rzekomo skutecznie i w dużej skali uchronią masy ludzi przed sterowaniem i manipulacją ze strony sprytniejszych i bogatszych?
Co do manipulacji. Dlaczego Ci się wydaje, że manipulują tylko banki i tzw. „lewacy”. Do manipulacji i propagandy będą sięgać osoby reprezentujące różne, sprzeczne grupy interesów. Jednym manipulatorom może być np. na rękę, żebyś z otwartymi rękami przyjął każdego uchodźcę, innym, żebyś wziął transparent i przeciwko temu uchodźcy protestował. Zakładasz, że przegrana Clinton to zwycięstwo z manipulacją, idealistycznie przyjmując, że głosujący na drugą stronę nie są ofiarami propagandy jej równie bezwzględnego, cynicznego i chciwego przeciwnika.
Skupiam się na lewakach, bo oni są jednak dalej od praw natury niż prawica. A jeśli chodzi o te prawa: grawitacja, prawa fizyczne, prawa dotyczące elektryczności, prawa matematyczne, prawo przetrwania najlepiej przystosowanego, prawo segregacji rasowej i gatunkowej obserwowane w przyrodzie, itd. itp. Natura ma wiele innych praw. Niektórzy twierdzą, ze poznaliśmy do tej pory zaledwie ułamek wszystkich praw natury. PRAWA NATURY od zarania dziejów tworzą zadziwiającą siatkę powiązań. Nie istnieją żadne dowody na to, że choćby jedno z praw natury zostało kiedykolwiek zmienione i złamane. Amen.
Zachowania behawioralne u ludzi to nie są prawa natury – to pewne dziedzictwo zachowań, odruchów, instynktów, które możemy kształtować na bazie naszej rozwiniętej świadomości (z „punktu widzenia” natury po części przypadkowo i „ponad stan”). Z uwagi na to bardziej świadome kształtowanie odruchów i zachowań powstało na przykład prawo. Prawo to jeden z elementów cywilizacji, która sprawiła, że większe grupy ludzi zamiast się nawzajem gwałcić i zabijać stworzyły pismo, komputery, internet i strony internetowe, w tym tą na której teraz dyskutujemy.
Ajajaj, więc lewak w mniejszym stopniu podlega grawitacji, niż prawak?
Czy aby zawsze ten najlepiej przystosowany przetrwa? Przyjrzyj się rodzinom, a nawet całym społeczeństwom, otaczającym opieką ludzi chorych i starych.
Zresztą w jaki sposób zastosowanie tego prawa ma chronić przed manipulacją? Może najlepiej przystosowany to Trump, który populistycznymi hasłami najskuteczniej ogłupi ciemną masę, której się wydaje, że nie jest przez swojego przywódcę manipulowana?
Jak chcesz przełożyć to „prawo segregacji rasowej” na życie w społeczeństwie? I w jaki sposób ma Cię ono ochronić przed manipulacją?
A może zasadniczo prawo natury jest takie, że ci sprytni i bogaci zawsze skutecznie robili w balona głupszych i biedniejszych?
Jeśli którekolwiek ze wskazanych przez Ciebie praw chroni przed manipulacją to jak ta ochrona przebiega?
@Beata: „Napisałeś o jakichś odwiecznych prawach natury, ale nie zauważyłam, abyś je wymieniał … O jakie żelazne prawa natury Ci chodzi, które rzekomo skutecznie i w dużej skali uchronią masy ludzi przed sterowaniem i manipulacją…”
@Robert: „Skupiam się na lewakach, bo oni są jednak dalej od praw natury niż prawica. A jeśli chodzi o te prawa: grawitacja, prawa fizyczne, prawa dotyczące elektryczności, prawa matematyczne, prawo przetrwania najlepiej przystosowanego, prawo segregacji rasowej i gatunkowej obserwowane w przyrodzie, itd. itp. Natura ma wiele innych praw.”
Gdy czytam Pani dyskusję z tutejszym urojonym „pogromcą lewaków”, nie mogę wyjść ze zdumienia nad Pani wytrwałością w tym względzie. Podoba mi się Pani argumentacja, jest rzeczowa i spójna, aż szkoda jej na takiego adwersarza.
A jeśli chodzi o niego samego, to nadmienię, że jego odpowiedź łącząca lewactwo z prawami natury przypomina mi pewną słynną już dziś wypowiedź z Internetu (https://www.youtube.com/watch?v=iAod_yKQdPg), w której rozmówca na pytanie „Co Pana na co dzień najbardziej denerwuje?”, odparł: „No co, no, woda najczęściej, ziemia, woda, coś takiego, nie. Halucynacja, hemoglobina, dwutlenek węgla, taka sytuacja, nie. Najczęściej to chema mnie interesuje. Nie podoba mi się.”
Może to ta sama osoba?
QUETZALCOATL, dziękuję za miłe słowa. Zaproponowana przez Roberta koncepcja lewaka, który oddala się od „praw natury” takich jak np. grawitacja, jest całkiem atrakcyjna. Bo co może robić oddalający się od grawitacji lewak? Zapewne lewituje. Też bym chciała tak umieć.
I mnie hemoglobina niezmiernie denerwuje. 😉
Zgadzam się z Tamarą.
Robert, jeśli uważasz, że „prawa natury” takie jak grawitacja chronią przed manipulacją w internecie to wskaż, choćby na przykładzie, jak konkretnie wygląda mechanizm takiej ochrony.
@Robert: „Skupiam się na lewakach”
.
Ahh to „lewactwo-robactwo” wstrętne!
@Beata: „Zaproponowana przez Roberta koncepcja lewaka, który oddala się od „praw natury” takich jak np. grawitacja, jest całkiem atrakcyjna. Bo co może robić oddalający się od grawitacji lewak? Zapewne lewituje.”
No właśnie, a teraz wystarczy się zastanowić, jak ogromny potencjał tkwi w takim oddalaniu się lewaka od praw natury. Jeśli lewak będzie lewitował, to warto znaleźć dla tej jego własności jakieś zastosowanie, na przykład na budowach, gdzie można by zatrudnić lewaków, którzy pracowaliby na wysokościach bez konieczności montowania kosztownych rusztowań – jakież to oszczędności dla gospodarki. A tu poruszyliśmy tylko kwestię grawitacji.
A weźmy taką elektryczność – wprawdzie „mistrz” nie wypowiedział się jednoznacznie o wpływie lewactwa na tę sferę, więc nie wiadomo, jak oddalanie się lewaka wpływałoby na poszczególne parametry elektryczności, ale sądzę, że niezależnie od szczegółów stoimy, wyposażeni w taką nietuzinkową wiedzę, u progu jakiegoś przewrotu w produkcji i zastosowaniu elektryczności.
A prawa matematyczne? Jeśli wpływ lewaka zmienia wartości uzyskiwane z wyliczeń, to umieszczenie lewaka w stosownej odległości od danego obiektu spowoduje zmiany otoczenia – powierzchnie się zmienią, figury przybiorą inny kształt, he, he, będzie też można zmieniać kursy walut czy oprocentowanie na rachunkach bankowych.
Nie ma to jak potęga rozumu!
Krótko mówiąc lewak to dużo więcej jeszcze niż Superman czy Spiderman 😉
W jednym Internauto masz rację. Internet odmienił świat.
Niestety, jak ze wszystkim, nie jest to tylko odmiana pozytywna. Internet miał przynieść ławy dostęp do informacji. I przyniósł. Tylko, że informacja może być dobra, albo zła, prawdziwa, albo fałszywa, może być faktem, ale i manipulacją.
I teraz clou. W Internecie manipulacje, niesprawdzone dane oraz zwyczajne bzdury stanowią większość. To naturalne, gdyż stworzenie pseudonaukowego wywodu nie wymaga strasznego trudu. Ot może nieco talentu publicystycznego. I taka papka dostaje się w ręce człowieka wykształconego, który najczęściej potrafi sobie poradzić z zalewem chłamu, półprawd, a także ewidentnych kłamstw, ale i w ręce ćwierćinteligentów, którzy wyczytane tam treści nie poddają krytycznej ocenie, tylko łykają, jak świeże bułeczki, byle były ku ich upodobaniu.
Stąd jestem zdania, że obecnie masy są o wiele bardziej narażone na manipulację, niż kiedykolwiek przedtem.
Napisałeś:
„Będzie można wmawiać np. to, że trzeba ratowac banki, bo są za duże by upaść i podatnik musi zaharować się na śmierć, aby zapłacić wyższy podatek po to, by Buffet czy Mellon Investment Fund nie stracił zainwestowanych 50 mld dolarów. ”
Przypomnę Ci, że Warren Buffet był tym, który na długo przed wybuchem kryzysu ostrzegał przed nim i wskazywał na mechanizmy, które go wywołają. Proponowałabym zadać sobie nieco więcej trudu w zbieraniu danych, nim kogoś wrzucisz do jednego worka ze spekulantami z Wall Street.
To, co tu zamieściłeś pokazuje mi jednoznacznie, że i ty należysz właśnie do tych zmanipulowanych internetową papką.
„prawo segregacji rasowej i gatunkowej obserwowane w przyrodzie,” (znowu ty)
Segregacja rasowa obserwowana w przyrodzie? A gdzieś ty ją zaobserwował? Chyba nie w sforze kundelków?
Co do segregacji gatunkowej… ciekawe, jak w naszym genomie znalazły się geny homo sapiens neandertalis?
Akapit, w którym przywołujesz grawitację, jako prawo naturalne, przez litość przemilczę.
Proponuję tobie wziąć się ostro za nabywanie rzetelnej wiedzy, miast aspirowania do tytułu profesora Google i doktora Youtube.
Bla bla bla, byle tylko zagadać to, co nie pasuje. Pisz mi konkretnie, o co ci chodzi, a nie rozciągasz swoje wypowiedzi do granic absurdu. Po co tyle gadać. Chyba dla tego, że nie masz nic do powiedzenia. Czepiasz się grawitacji. Pewnie chodzi ci o to, że nie nazwałem tego prawem powszechnego ciążenia, ale chyba zrozumiałaś o co mi chodzi. Po co się czepiać słówek?
A co do Buffeta i innych, to akurat w tym względzie mam wiedzę znacznie większa od Ciebie. Użyłem skrótu, bo Buffet jest powszechnie znanym miliarderem. Nie pisałem o Vanguard Group, BlackRock Institutional Trust Company, czy State Street Corporation, bo nikt by nic z tego nie zrozumiał. Czy ty nie widzisz, że ja operuję skrótami? Być może nie mam tyle czasu co wy, na czcze dywagacje o pięknoduchowskich ideach oderwanych kompletnie od rzeczywistości.
„Bla bla bla, byle tylko zagadać to, co nie pasuje. Pisz mi konkretnie, o co ci chodzi, a nie rozciągasz swoje wypowiedzi do granic absurdu. Po co tyle gadać. ” (user, niejaki Robert)
Blablabla ty uprawiasz. Nie masz pojęcia o sprawach, o których bazgrasz.
Zapytany o prawa naturalne, ku którym bardziej podług ciebie tendują prawicowcy przytoczyłeś np. grawitację, co bodajże Beata słusznie i celnie wyśmiała, a ja postanowiłam się nie pastwić mocniej nad takim ewidentnym bzdetem. Do tego dokooptowałeś segregację rasową i gatunkową.To prawa naturalne?
Wiesz jaki jest mechanizm powstawania gatunków? Sądzę, że wątpię.
Wyśmiałam, bo jakże tego nie wyśmiać, tezę, że w naturze istnieje cos takiego, jak prawo segregacji rasowej. Każdy spotykany kundel na rogu ulicy głośno przeczy tym farmazonom, które tu wypisujesz.
Człowieku ogarnij się, bo jak Trump masz przerost ego nad kwalifikacjami.
Jesteś dyletantem, ba elementarnym ignorantem w dziedzinie fizyki, czy biologii, co udowodniłeś swymi wpisami ewidentnie. Tak sobie wysrywasz za przeproszeniem terminy, ale ich nie rozumiesz. Jak choćby konsekwencje doboru naturalnego.
„A co do Buffeta i innych, to akurat w tym względzie mam wiedzę znacznie większa od Ciebie. Użyłem skrótu, bo Buffet jest powszechnie znanym miliarderem. ” (Ty)
Już można się śmiać?
Nie sadź się.
Wrzuciłeś Buffeta do jednego gara z bankami, które spekulowały, a które potem trzeba było dopompować państwowymi pieniędzmi, by nie splajtowały. Czemu jego? Bo pewno gdzieś natknąłeś się na to nazwisko. I sobie połączyłeś.
To, że ktoś jest miliarderem to jeszcze nie grzech. Czy może w twoim wąskim myśleniu tak?
Zawiść, że nie jesteś na jego miejscu?
Zwróciłam uwagę na ten ustęp, bo zestawienie akurat Buffeta z bankami, które wywołały kryzys, a potem trzeba było je wpierać, by nie padły, a to zasugerowałeś było idiotyzmem do kwadratu nieskończoności. Dlatego przypomniałam o ostrzeżeniach Buffeta.
Poza tym laiku zmanipulowany stronkami o internacjonalnym spisku finansjery nawet nie jesteś w stanie pojąć, że takie decyzje np. rządu niemieckiego, ale nie tylko, nie były podyktowane chęcią zrobienia dobrze bankierom, tylko ludziom trzymającym w tych bankach swoje oszczędności, niejednokrotnie całego życia.
Skróty myślowe? Jak rozumiem to teraz kolejna wygodna wymówka, obok często stosowanego do interlokutorów zarzutu wyrywania z kontekstu, gdy się wali idiotyzmy i jakoś trzeba wybrnąć.
Kochany zmień portal, bo tu na tym daleko nie ujedziesz.
Zagrania z erystyki (wygoogluj sobie, co to i z czym się to je) to większość z nas ma w jednym paluszku.
„@ Robert: Musicie zrozumieć jedno: To jest koniec świata, jaki znacie.
————-
Nie, niektórym wydawało, iż koniec świata się rozpoczął 30 stycznia 1933, ale po tym był maj 1945.”
Tak. W maju 1945 świat był inny niż przed 1933.
@ Andrzej Bogusławski: Nie, niektórym wydawało, iż koniec świata się rozpoczął 30 stycznia 1933, ale po tym był maj 1945.
–
@ Katarzyna: Tak. W maju 1945 świat był inny niż przed 1933.
***
Właściwie to co dnia kończy się świat jaki znamy i każdego kolejnego będzie on już nieco inny.
Świat jest w ciągłym procesie przemijania. Myślę, że to co Robert napisał mogło wyglądać tak, jakby chciał dokuczyć „lewakom”, ale jego prawdziwą intencją była głębsza refleksja i zaduma. 😉
„Teraz nie da się juz sterowac masami tak, jak miało to miejsce od czasow wynalezienia prasy” To stan przejściowy, więc korzystajmy zanim to się zmieni, a zmieni się na gorsze niż klasyczna manipulacja prasowo-telewizyjna.
Czy wywoływanie wojny nuklearnej nie leży w sprzeczności z utrzymaniem się u władzy?
@ Andrzej Dominiczak: Ciemnota amerykańska, tak jak polska, rosyjska i węgierska, przejmuje władzę.
——-
Zgadzam się, że to jest przygnębiające, bo większość to ciemnota, a ta najczęściej jest w błędzie. System ten swojego czasu przyniósł korzyści gospodarcze, więc rozpoczęto jego stosowanie wszędzie, gdzie się da. Jak wygląda obecne życie społeczne, rodzinne, edukacja i polityka po latach jego stosowania sami możemy ocenić.
ciemnotą jest wybielanie Clinton chciwej niekompetentnej urzedniczki http://racjonalista.tv/prezydent-donald-trump-2/
@ Robert: Myli się Pan co do Internetu i wielu innych spraw.
—————
To, iż mogę się mylić to dla mnie wprost oczywiste, tyle tylko, iż trzeba to wykazać, a nie o tym opowiadać.
***
@ Robert: Opiera pan swoje teorie o pięknoduchowskie założenia,
—————-
Mój racjonalistyczny światopogląd opieram na dorobku nauki i na tej podstawie wiem, iż jesteśmy jednym ze zwierząt i w swojej zwierzęcości jesteśmy całkowicie podporządkowani naturze, ale jednak istnieje swoistość dla homo sapiens i jest tu zasadnicze pytanie co czyni nas człowiekiem i od kiedy nim się stajemy? Moim zdaniem odróżnia nas od zwierząt zbudowana przez wieki kultura.
***
@ Robert: a zapomina o żelaznych prawach natury.
—————-
O niczym nie zapominam, ale według mnie niezwykle skomplikowane mózgi pozwoliły nam na to abyśmy nie przestając być zwierzętami stali się czymś więcej – ludźmi. http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4858/q,Czlowiek..fenomenalne.zwierze
–
Podobne Pańskiemu myślenie nie tylko ogranicza nasze człowieczeństwo, ale potrafi nawet wyzwolić w nas bestie, które nazwać zwierzętami byłoby obrazą dla zwierząt. Zgadzam się tu Jeanem Brullerem, który napisał:
„Człowieczeństwo nie jest stanem,
w którym przychodzimy na świat.
To godność, którą trzeba zdobyć.”
Co trzeba rozumieć, iż miano człowieczeństwa nie przysługuje nam za samo bycie człowiekiem – w sensie gatunkowym – jest to miano, na które trzeba sobie zasłużyć.
–
To co się dzieje teraz w świecie oceniam podobnie do prof. Jerzego Drewnowski, który opisał dziejącą się rzeczywistość w swoim artykule „Retenebracja, czyli powrót mroków”:
–
Pojęcia. Słowo „retenebracja” jest neologizmem, jeśli nie koniecznym, to przynajmniej bardzo potrzebnym, a powstałym przy obmyślaniu niniejszego artykułu. Zgodnie ze swym pochodzeniem, od łacińskiego wyrazu „tenebrae”, odnosi się do ciemności lub mroków i jak wiele podobnych rzeczowników stworzonych z innego rzeczownika przez czasownik, może oznaczać i czynność, i samoczynny proces, a więc zarówno powrót mroków, jak i ich przywracanie przez kogoś.
–
Tu znajdziemy cały tekst: http://www.lewica.pl/?id=9980
***
@ Beata : Napisałeś o jakichś odwiecznych prawach natury, ale nie zauważyłam, abyś je wymieniał.
————
Gdyż aby je wymieniać to trzeba je znać: „Teoria prawa natury zakładała, że podmiotowe prawa ludzkie nie wynikają z nadanie jakiejkolwiek władzy państwowej, nie są też wynikiem monarszego przywileju, lecz biorą się z natury rzeczy i przysługują każdemu człowiekowi z chwilą urodzenia. Prekursorem nowożytnego prawa natury był holenderski prawnik Hugo Grotius. W XVII i XVIII wieku stało się ono systemem filozoficzno-społecznym mieszczaństwa walczącego z feudalizmem, dostarczając argumentacji w walce ze „starym ładem”, prowadzonej w imię zwycięstwa rozumu i naturalnej sprawiedliwości.
Prawo natury stało się podstawą ideologiczną XVIII-wiecznych kodyfikacji prawa. Uznawano powszechnie prawo natury za czynnik pozwalający ocenić prawo obowiązujące według kryteriów rozumu, reguł etyki czy naturalnej sprawiedliwości”.
http://mises.pl/pliki/upload/Radoslaw_Wojtyszyn_-_Szkola_prawa_natur_od_Hugona_Grocjusza_do_Johna_Lockea.pdf
http://wyborcza.pl/1,75968,16462750,Rozne_oblicza_prawa_natury.html
http://www.racjonalista.pl/kk.php/t,2716
–
Gdy zaś rozumienie natury wywodzi się z chorej ideologii darwinizmu społecznego, to można prawidłowo to opisać go tylko jako „prawo szczurze”, a nie prawo naturalne, gdyż takie zachowania jakie zachwala tu pan Robert, to w naturze rzadko się zdarza, ale miedzy innymi można je u szczurów zauważyć, choć już nigdy u wspaniałych braterskich wilków.
***
Ekspertką nie jestem, ale kluje mi się myśl, że Robert chyba rzeczywiście rozminął się z pojęciem prawa natury, skoro jako jedno z nich wskazał grawitację. Choć może rozminięcie to wynikało z zastosowania przez niego własnej, autorskiej koncepcji i by z nim sensownie dyskutować trzeba by było bliżej koncepcję tę poznać.
@ Beata: Ekspertką nie jestem, ale kluje mi się myśl, że Robert chyba rzeczywiście rozminął się z pojęciem prawa natury, skoro jako jedno z nich wskazał grawitację.
—————
Pan Robert jest dosyć typowym wyborcą populistycznej prawicy: http://www.dw.com/pl/prawicowy-populizm-nowa-si%C5%82a-w-europie/a-19120700 Niewielka wiedza połączona z ogromnych zacietrzewieniem. Jednym z praw dotyczących ludzkiej natury jest to, iż głupców w każdej społeczności zawsze jest znacznie więcej niż mądrych: http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,1/s,579992#w580161 a teraz jak słusznie Pan Robert tu napisał, głupcy – miedzy innymi – dzięki internetowi i demokracji przejmują w świecie władzę.
Skończyła się pewna epoka. Tak jak początku XX wieku monarchie spłonęły w rewolucjach i wojnie. Królowie nie zauważyli, że zmienił się świat. Teraz podobnie — stare sczezło. Ludziom przestało się podobać. Miało być wspaniale, ale ludzie powiedzieli: nie. Elity politycznie nie zauważyły, że zmienił się świat. W porównaniu do lat 70. XX w. ludzie w Europie Zachodniej i USA pracują więcej, zarabiają mniej, bogaci stali się jeszcze bogatsi, biedni — jeszcze biedniejsi, skurczyła się warstwa średnia. Ludzie spłacają kredyt mieszkaniowy 30 lat. Żyją gorzej niż ich rodzice. Elity tego nie zauważają. Pierwsze ostrzeżenie: Brexit, drugie ostrzeżenie: Trump. Lepiej niech Schulz, Verheugen i całe to towarzystwo się zastanowi, bo wkrótce tsunami niezadowolenia ich też zmiecie.
Ten wpis to kompromitacja dla waszej strony.
„Ciemnota”, „faszyzacja”, „socjopata”, „potwór”- jeszcze tylko Gargamela z obelg zabrakło.
Takie plucie jadem jest żałosne, nawet jak stoi za tym wypracowana notka biograficzna autora. „Działacz humanistyczny” który od ciemnoty wyzywa wszystkich, którzy myślą inaczej. Oh, ta postępowość, jak ona bije po oczach.
Media przez ponad rok masowo produkowały kłamstwa, a teraz są w oburzeniu, że rzeczywistość ich nie powieliła, że ludzie nie dali się nabrać. Wyszła na jaw ich niekompetencja, brak rzetelności i zwykła sprzedajność, ot co.
Mam pytanie do autora: czy chociaż raz zajrzał Pan na stronę Wikileaks i przeczytał ich publikacje? Czy informacje czerpie Pan jedynie z przedruków CNN?
„Możesz unikać rzeczywistości, ale nie możesz uniknąć konsekwencji unikania rzeczywistości.” – Ayn Rand
Szanowna Pani, rozumiem że nie wie Pani, co to jest socjopata lub narcystyczny kłamca, ale wypadałoby przynajmniej przeczytać wpis, który tak się Pani nie spodobał. Gdyby to Pani uczyniła, zorientowałaby się Pani, ze autorem inkryminowanych określań nie jestem ja, tylko autor (a ściślej ghostwriter) biografii Trumpa – człowiek, który go świetnie zna i rozumie. Zamieszczony na naszej stronie cytat pochodzi nie z CNN tylko z angielskiego Guardiana, ale autor cytowany jest dosłownie. Na Wikileaks pare razy zaglądałem, ale akurat wiedzę o Trumpie czerpie z lepszych źródeł. Na temat Clinton się nie wypowiadałem, ale nawet najgorsze, ale wiarugodne, oskarżenia pod jej adresem, są niczym wobec zagrożeń związanych z prezydenturą Trumpa. Miejmy nadzieję, że zbliżające się procesy sądowe (m.in. o oszustwa) spowodują, że zostanie usunięty ze stanowiska i nie zdąży np. porozumieć się z Putinem co do losów Ukrainy i republik bałtyckich.
Autorem wpisu jest Pan – to że cytat stanowi jego większość tego nie zmienia. Teraz ucieka się Pan do jakiś pokracznych intelektualnych uników ale postawmy sprawę jasno – to Pan pisał o „ciemnocie” i o „faszyzacji” i to Pan wybrał sobie cytat taki, co by się kleił z Pańskimi niedorzecznymi twierdzeniami. Cały wpis to stek wyssanych z palca bzdur bez żadnych konkretów, bez dowodów – pusta paplanina nasiąknięta pogardą do innych i poczuciem wyższości. Przetacza Pan jakieś gdybania podsiane strachem o tym jakim to Trump jest zagrożeniem – te same źródła, przypominam, przez całą kampanię pisały, że nie ma on cienia szans na prezydenturę – ich wiarygodność jest zerowa. Dał się Pan nabrać na nagonkę medialną. Nie ma nic złego w popełnianiu błędów, ale uparte się ich trzymanie i atakowanie wszystkich naokoło dlatego, że rzeczywistość nie idzie po Pańskiej myśli to jakaś dziecinada, a nie racjonalizm.
To, że autorem cytatu jest ktoś inny, zmienia akurat wszystko, bo to jest człowiek, który Trumpa bardzo dobrze zna z wielomiesięcznych kontaktów, podczas których zgłębiał życie tego . Ze Pani tego nie rozumie, nie bardzo mnie dziwi – myślę, że wśród wyborców lub sympatyków tego człowieka niewielu rozumie cokolwiek. Poparcie polityczne dla socjopaty oznacza całkowite zaślepienie, to rodzaj toksycznej miłości – argumenty nic tu nie pomogą. Znam ludzi, którzy zakochani są w Macierewiczu, Kaczyńskim, Putinie, a nawet przywódcy Korei Północnej. Kiedyś bywało jeszcze gorzej.
Uwierzyłeś Andrew w propagandę Democrats. Jak możesz nieco rubasznego biznesmena porównywać z tymi świniami ?!
@Andrzej: „Znam ludzi, którzy zakochani są w Macierewiczu, Kaczyńskim, Putinie, a nawet przywódcy Korei Północnej.”
@Piotr Napierała: „Uwierzyłeś Andrew w propagandę Democrats. Jak możesz nieco rubasznego biznesmena porównywać z tymi ŚWINIAMI ?!”
A czyjej propagandzie trzeba uwierzyć i w jakiej dawce ją wchłonąć, żeby ludzi, których zna się tylko z mediów, nazywać świniami?
*
PS: Z góry zaznaczam, że o wszystkich wymienionych postaciach mam złe zdanie, a jedną z nich nawet uważam za wymagającą leczenia psychiatrycznego.
I co, ten Pana ghostwriter jest jedyną osobą która kiedykolwiek poznała Trumpa? Dlaczego akurat jego postanowił Pan zacytować? Dlatego, że dla Pana jest on takim wielkim autorytetem osobistym czy raczej… dlatego, że akurat on mówił to, co Pan chciał usłyszeć? To, że jakiś ghostwriter znalazł sposób by się zareklamować w mediach przez wbicie się aktualny nurt propagandy ma być niezaprzeczalnym dowodem na to, że Trump jest socjopatą?
„Nie kieruj się autorytetem innych ludzi, gdyż zawsze można znaleźć autorytety im przeciwne” – Bertrand Russell
Pan sobie przyjął jakąś tezę, nie zweryfikował z rzeczywistością tylko efektem potwierdzenia brnie w nią dalej, wyszukując temu podobne cytaty „autorytetów”.
Podtrzymuję, że z racjonalizmem nie ma to nic wspólnego. Ale widocznie (odbijam tu w lusterku jak przeciw Bazyliszkowi pański poziom argumentacji) nie rozumie Pan co oznacza racjonalizm.
@ Robert: Bla bla bla, byle tylko zagadać to, co nie pasuje.
————-
Tak, to jest metoda, którą Pan tu stale stosuje.
***
@ Robert: Po co się czepiać słówek?
————-
Gdyż to właśnie mowa odróżnia nas najbardziej od innych zwierząt. Im gorzej posługujemy się językiem tym bliżej innych zwierząt jesteśmy.
***
@ Robert: A co do Buffeta i innych, to akurat w tym względzie mam wiedzę znacznie większa od Ciebie.
————-
Swoją wiedzę, a innych niewiedzę należy w wypowiedziach wykazywać, a nie o tym opowiadać.
***
@ A. Nota: Autorem wpisu jest Pan – to że cytat stanowi jego większość tego nie zmienia.
———–
To może bardzo wiele zmienić, gdyż cytujemy – mając do tego prawo – innych z przeróżnych powodów.
***
@ A. Nota: Teraz ucieka się Pan do jakiś pokracznych intelektualnych uników
————
Każdy ma prawo do własnego zdania, ale poza jego wyrażeniem i personalnym atakiem na oponenta warto je jakoś uargumentować. W moim subiektywnym odbiorze, tu argumentacja słaba była.
***
@ A. Nota: ale postawmy sprawę jasno – to Pan pisał o „ciemnocie” i o „faszyzacji” i to Pan wybrał sobie cytat taki, co by się kleił z Pańskimi niedorzecznymi twierdzeniami.
————
Normalne, iż po to odwołujemy się do wypowiedzi innych aby uargumentować nasze poglądy lub pokazać poglądy, z którymi się nie zgadzamy. Protest przeciwko zagrożeniom ciemnoty i faszyzacji jest wprost obowiązkiem humanisty.
***
@ A. Nota: Cały wpis to stek wyssanych z palca bzdur bez żadnych konkretów, bez dowodów – pusta paplanina nasiąknięta pogardą do innych i poczuciem wyższości. Przetacza Pan jakieś gdybania podsiane strachem o tym jakim to Trump jest zagrożeniem – te same źródła, przypominam, przez całą kampanię pisały, że nie ma on cienia szans na prezydenturę – ich wiarygodność jest zerowa. Dał się Pan nabrać na nagonkę medialną.
————
Proszę sobie przeczytać cały swój powyższy akapit, a czym on więcej jest niż stekiem „wyssanych z palca bzdur bez żadnych konkretów, bez dowodów – pusta paplanina nasiąknięta pogardą do innych i poczuciem wyższości” połączonych z osobistym atakiem na autora.
***
@ A. Nota: Nie ma nic złego w popełnianiu błędów,
————
Błędy popełniamy wszyscy, ale trzeba je wykazywać, a nie o nich opowiadać.
***
@ A. Nota: ale uparte się ich trzymanie i atakowanie wszystkich naokoło dlatego, że rzeczywistość nie idzie po Pańskiej myśli to jakaś dziecinada, a nie racjonalizm.
————
Podstawą racjonalizmu jest krytyczny ogląd rzeczywistości i takowy jego opis. Przyzwoite zachowanie się w trudnych czasach i nie zgadzanie się na taką rzeczywistość, nawet wbrew większości, świadczy o naszej przyzwoitości. Oportunistyczne klaskanie każdej nowej opcji, która przejęła akurat władzę i „tera dziądzi”, to według mnie łajdactwo, a co najmniej małość.
–
Tak, jeżeli coś idzie niezgodnie z naszymi poglądami i naszym oglądem rzeczywistości, to należy krytykować. Mam większy szacunek dla tych, którzy Hitlera krytykowali niż dla hitlerowców i większy szacunek dla tych, którzy Stalina krytykowali niż dla stalinowców.
***
„Ciemnota amerykańska, tak jak polska, rosyjska i węgierska, przejmuje władzę. Postępuje faszyzacja/../” Mam mieszane odczucia, Cenię sobie głos Pana Andrzeja, dodam ,że on sam imponuje mi. Z drugiej strony nie mogę pojąć skąd w tak światłej głowie (piszę to bez cienia ironii) TYLE POGARDY? U człowieka orędownika demokracji.
Ponad połowa Amerykanów to Ciemnota? – Nie wydaje mi się
Pana uprzejmy i przyjazny wpis zasługuje na specjalne potraktowanie. Wyjaśniam zatem, że po pierwsze jest to dość emocjonalny wpis z FB, a nie przemyślany i starannie napisany artykuł. Nie znaczy to, że tak nie myślę, ale w artykule być może nie użyłbym słowa „ciemnota”. Zobaczmy teraz, na ile to było uzasadnione. Po pierwsze na Trumpa głosowało mniej niż 60 milionów Amerykanów. To nie połowa, ale mniej niż 20 procent – pewnie koło 18 procent Amerykanów, procent niemal identyczny jak wyborców PiS z ostatnich wyborów w Polsce. Po drugie, po analizie w rozbiciu na wykształcenie i religijność i miejsce zamieszkania okazuje się, że wyraźną przewagę Trump uzyskał w grupie białych niewykształconych, religijnych mężczyzn ze wsi i małych miasteczek. To oni tak naprawdę zdecydowali – to grupa, którą w Polsce lat 90 nazywalismy ciemnogrodem wlasnie. Dla mnie osobiście szczególnie ważne jest, ze są to ludzie, dla których nie mają znaczenia wulgarne, rasistowskie, seksistowskie itp, komentarze i zachowania Trumpa. New York Times wydrukował aż dwie pełne kolumny jego „chamskich” wypowiedzi. Wiemy również, że źle traktuje swoich pracowników – nie zezwalał np. na tworzenie związków zawodowych w swoich hotelach. Opinia autora jego biografii też nie jest bez znaczenia. Jak oceniać jego poparcie dla Putina? Uważam, że moja ocena, choć bardzo emocjonalna i być może nieelegancka, była uzasadniona, tyle że – przypominam dotyczy około 18 procent Amerykanów, tych najbardziej religijnych i najmniej wykształconych. Pozdrawiam.
Jako redaktor zbierałem opinie różnych naszych publicystów na temat wyniku wyborów w USA. Zobaczyłem, że Andrzej jako jeden z pierwszych wyraził opinię na Facebooku powołując się na słowa autora biografii Trumpa i poprosiłem Andrzeja o udostępnienie tego tekstu u nas. Więc potwierdzam słowa Andrzeja o emocjonalności wpisu. Cieszę się, że do opinii Andrzeja dołączyły na naszym portalu opinie innych osób, w większości również dość krótkie i nie pozbawione emocji (bardzo różnych). Tę lapidarności i emocjonalność tych wpisów tłumaczy oczywiście reakcja na bardzo aktualne wydarzenie. Sam nie wyraziłem wprost opinii o zwycięstwie Trumpa, gdyż spodziewałem się tego, zaś swoje opinie wyraziłem przy omówieniu trzech debat kandydatów na stanowisko prezydenta USA poprzedzających wybory. Obecnie moją większą uwagę przyciąga temat wyborców antysystemowych, co wyraziłem niedawno na vlogu i tutaj.
Nie udało się Panu przekonać mnie. Spieszę wyjaśnić dlaczego.
—
Dominiczak: „Zobaczmy teraz, na ile to było uzasadnione. Po pierwsze na Trumpa głosowało mniej niż 60 milionów Amerykanów. To nie połowa, ale mniej niż 20 procent /../”
— Wyraziłem się nieprecyzyjnie, chodziło mi nie tylko nawet o połowę głosujących w ogóle, co o 100% głosujących na Trumpa.
—
Dominiczak: „/../ pewnie koło 18 procent Amerykanów, procent niemal identyczny jak wyborców PiS z ostatnich wyborów w Polsce. Po drugie, po analizie w rozbiciu na wykształcenie i religijność i miejsce zamieszkania okazuje się, że wyraźną przewagę Trump uzyskał w grupie białych niewykształconych, religijnych mężczyzn ze wsi i małych miasteczek. To oni tak naprawdę zdecydowali – to grupa, którą w Polsce lat 90 nazywalismy ciemnogrodem wlasnie.”
—- Nie widzę związku między ciemnotą a wsią. To co Pan napisał układa się w taki oto łańcuch:
Wyborcy Trumpa są ciemniakami, bo są podobni do wyborców pawicy w Polsce. Zaś polscy prawicowi wyborcy są ciemniakami bo w latach 90 nazwaliśmy ich ciemnogrodem…
Panie Andrzeju ale to niczemu nie dowodzi. Obiektywnie jest tak, że mówienie o rolnikach per „ciemnogród” niczego nie ustanawia i nie konstytuuje. Poza tym nie wiem czemu coś takiego ma służyć? Czy to chęci wyniesienia?
Dominiczak: „Dla mnie osobiście szczególnie ważne jest, ze są to ludzie, dla których nie mają znaczenia wulgarne, rasistowskie, seksistowskie itp, komentarze i zachowania Trumpa. New York Times wydrukował aż dwie pełne kolumny jego „chamskich” wypowiedzi. Wiemy również, że źle traktuje swoich pracowników – nie zezwalał np. na tworzenie związków zawodowych w swoich hotelach.”
– Tu Pana rozumiem i mogę poprzeć, ale chamstwo i ciemnogród, to są różne niebliskoznaczne określenia.
Nie uważam też by demokracja deliberatywna była możliwa kiedy w oponenta rzuca się błotem zamiast argumentami.
Odpisze po powrocie do Warszawy – jutro lub pojutrze.
@ darekpiotrek: nie mogę pojąć skąd w tak światłej głowie (…) TYLE POGARDY? U człowieka orędownika demokracji.
——————-
Podobnie do pana Andrzeja uważam się za humanistę i ogromnego zwolennika demokracji. Bardzo też szanuję ludzi niezależnie od ich poglądów, religii lub jej braku, płci i orientacji seksualnej, narodowości i koloru skóry, ale to mnie nie przymusza do szacunku dla głupoty, a gdyby przymuszało, to i tak by nic nie dało. Dlatego bardzo proszę nie zamieniać pogardy dla głupoty z pogardą dla jakichkolwiek ludzi. Ponadto ja najbardziej pogardzam głupotą wykształconą i utytułowaną, a żaden poziom wykształcenia oraz tytuły przed głupotą nie chronią.
–
Przecież niski poziom wiedzy jeszcze nikogo nie naznacza głupotą. Iluż to prostych, niewykształconych ludzi potrafi być mądrych jak mało kto, a iluż inteligentów z wykształcenia popisuje się głupotą koncertowo.
–
Gdzie miałaby być ta granica wiedzy która rozdzielała by mądrych i głupich? Czy naprawdę trzeba dużo wiedzieć by nie być głupim? Jeśli jakieś informacje są człowiekowi do niczego niepotrzebne, to na cholerę mu ta wiedza?
–
Natomiast myślę, że głupotą jest brak wiedzy, która jest człowiekowi potrzebna w jego życiu – a jest dostępna. Zaś wielką głupotą jest zadufanie i autorytatywne wypowiadanie się w tematach, o których nie ma się lub ma minimalne pojęcie. Na przykład wypowiedzi księdza Oko.
–
Czy inteligencja i wysoki poziom wykształcenia chroni przed głupotą?…
Tak na oko powinna chronić. Ale przecież znamy inteligentnych i wykształconych ludzi, którzy są normalnie głupi! Np. ks. abp prof. zw. dr hab. Znający wiele języków. Czyli człek mocno utytułowany, a głupi jak but z lewej nogi.
–
Zdecydowanie za głupiego można uznać kogoś, kto kieruje się bardzo uproszczonymi opiniami – zasłyszanymi gdzieś w życiu – nie zweryfikowanymi samodzielnie – co powoduje, iż jest wiele odmian głupoty wynikającej z różnych zasłyszanych zabobonów albo mądrości wymyślonych zapewne przez „idiotę”, choć może to być „najwyższy ziemski autorytet.
http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,43/s,600722#w603757
***
@ darekpiotrek: Ponad połowa Amerykanów to Ciemnota? – Nie wydaje mi się.
————-
Przecież mądrość polega na sprawdzaniu swojej wiedzy, a nie na „wydawaniu mi się”.
http://gruchala.pl/Artykuly/debil.htm
Nie bardzo też rozumiem cóż to miałaby znaczyć ta „ciemnota”? Wystarczy, iż otworzę telewizornię i posłucham polskich polityków, przecież w większości z wyższym wykształceniem, a czasem, to nawet i z profesorskimi tytułami i jak dla mnie to trudno nawet na zabitej wsi deskami taką ciemnotę spotkać.
***
PS. To nie taki prosty podział „jasnota” „ciemnota”. Prawie „cały świat” krytycznie ocenia wiele poczynań PiS-u, ale jego przedstawiciele twardo twierdzą, iż to inni się mylą i głupoty opowiadają, a oni to dzięki panu Prezesowi patent na rację mają.
–
Mam swoją dosyć krytyczną ocenę dla takich postaw i co i Pan uważa, iż jako demokrata, to nie mam prawa do takich ocen? Czy Pan uważa, iż uważając, iż pani poseł prof. Krystyna Pawłowicz jest ordynarnie głupią pogardzam ludźmi? Jeżeli tak to zdecydowanie się różnimy.
***
Dziękuję za odpowiedź. Miło jest przeczytać na r-tv, że ludzi należy szanować bez względu na płeć, kolor skóry, wykształcenie, oraz religijność.
PS. Gruchała: „Wyniki zaszokowały amerykańską opinię publiczną; okazało się, że w USA żyje 27 mln analfabetów i 45 mln tzw. analfabetów funkcjonalnych. Prawie połowa ze 191 milionów dorosłych Amerykanów nie jest w stanie wykonać tak prostej czynności jak wypełnienie przekazu bankowego. Tylko 4 proc. potrafi przy użyciu elektronicznego kalkulatora obliczyć koszt wykładziny, mając podaną cenę metra kwadratowego i rozmiary pokoju.” To mi sie w głowie nie chce pomieścić – po prostu.
Jeżeli prawdą jest, że tylko co dwudziesty piąty Amerykanin potrafi mnożyć, oraz jeśli przyjąć, że pozostali – czyli ci niepotrafiący liczyć i wtórni analfabeci są ciemniakami, to oznaczałoby, że ciemnota głosowała zarówno na Trumpa jak i na Clinton. Ponoć biali głosowali na Trumpa. Jeżeli prawdą jest, że kolorowi w USA są gorzej wykształceni niż biali (nie mam badań ale na tym portalu kilka razy było to podnoszone w oparciu o badania, właśnie) , to to wszystko sie nie skleja z tezą że ludzie wykształceni głosowali na HC a ciemniaki na Trumpa.
@ darekpiotrek: Jeżeli prawdą jest, że tylko co dwudziesty piąty Amerykanin potrafi mnożyć,
—————
Stany Zjednoczone są Stanami Zjednoczonymi i tam problem niskiego poziomu formalnego wykształcenia mas, przy wysokim wykształceniu elit oraz zjawisko tzw. analfabetyzmu wtórnego jest dobrze opisane i wystarczy poszukać w literaturze naukowej, ale to zjawisko jest dosyć powszechne w Europie, a zwłaszcza w Europie Środkowej, w tym m.in. w Polsce (Polska wypada tu najgorzej na tle krajów UE) i polega ono na tym, że człowiek formalnie wykształcony nie potrafi posługiwać się językiem pisanym (np. brak zrozumienia treści, nieumiejętność wypełnienia prostych druków urzędowych.
Chociaż Polska jest zaliczana do krajów wysoko rozwiniętych, to umiejętność czytania ze zrozumieniem jest prawdziwą kulą u nogi naszego społeczeństwa. Najgorzej pod tym względem wypadają mieszkańcy południa naszego kraju, gdzie co drugi Polak nie wie, o czym czyta.
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/kraj-wtornych-analfabetow/q1x43
http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,1/s,579992#w580161
–
Specjaliści uważają, że będzie jeszcze gorzej i chyba uwidocznia się to najbardziej w internecie gdzie piszących, a nie czytających jest ogrom. Jest ich tu tak wielu, iż dominują cały dyskurs.
http://racjonalista.tv/internetowe-sliczne-rozmowy-merytoryczne/
Pouczających ex cathedra posiadaczy jedynie słusznej prawdy mamy wszędzie w internecie bez liku, ale prawie wszyscy oni wykazują się wprost dramatyczną niemożliwością zrozumienia tekstów innych, a najbardziej już tych wypowiedzi, które pokazują inny sposób myślenia i oceny rzeczywistości.
Bardzo rzadko dostrzega się wśród piszących konieczność weryfikacji własnej wiedzy i prawie się nie spotyka rozmówców zdolnych do przyznania się do własnych błędów. Przeproszenia i wycofania się z nich. Nawet przy najgłupszych i ewidentnych sprawach „idą w zaparte”.
–
Prof. Stanisław Filipowicz: Ten bezład określamy mianem wolności. Na przykład – wolności słowa. Epoka nowoczesna wywalczyła sobie prawo do bezmyślności. (…)
Jeden z autorów – George Steiner, trafiając w sedno rzeczy, mówi o tym, że w społeczeństwie demokratycznym myślenie przestaje być licencjonowane. Pamiętajmy, że przez długi czas myślenie było tą praktyką, która wymagała licencji. Związane było i z tradycją kapłaństwa, i z tradycją filozoficzną, i z tradycją Oświecenia przede wszystkim. Czyli – by mówić, musimy pojawić się w szatach kapłańskich lub profesorskich, musimy być ludźmi wiedzy. I nagle te licencje tracą wszelkie znaczenie! To jest jak z licencją na posiadanie broni – każdy może strzelać. Każde największe głupstwo może przedstawić jako własną myśl! Język został zeszmacony.
– Tym określeniem posługują się Adorno i Horkheimer w „Dialektyce Oświecenia” – mówią o zeszmaceniu języka. Przekonują nas, że język stał się lokajem, że przemysł kulturalny taką właśnie rolę mu narzucił – ma pokornie służyć. W sposób niezauważalny stało się to powszechnie akceptowaną normą. Kiedyś język stał na straży prawdy, dziś ma być dostarczycielem kontentu. Jego upadek w świecie reklamy, telemarketingu politycznego, marketingu jest zatrważający. Długo sądziliśmy, że język jest powiązany z myśleniem. A tu nagle okazuje się, że język jest powiązany z bezmyślnością. Z niemyśleniem.
Z wypowiadaniem najrozmaitszych głupstw. Myślę, że w kulturze „wolności słowa” mamy do czynienia z jakąś niepohamowaną rywalizacją, która prowadzi do tego, że przestają się liczyć jakiekolwiek reguły. Że mamy do czynienia z przerażającą chełpliwością ludzi, którzy wołają: to są moje poglądy! Ja korzystam z wolności słowa! Tymczasem jest to jedno z najbardziej dramatycznych nieporozumień, które oznacza, że pogrążamy się w jakimś galimatiasie, chaosie, nad którym nie panujemy i nie zapanujemy.
***
darekptiotrek: PS. Gruchała:…
———-
Proszę trochę pogrzebać po sieci i sprawdzić wiarygodność autora (zamieściła go najpierw Fronda, ale później tekst został wymazany) oraz teksty źródłowe (których pewnie Pan nie znajdzie, bo nigdzie nie zostały podane), zanim przyniesie Pan tutaj takie „autorytety” do RTV. Nie bardzo wiadomo skąd te informacje bo tytuł tych „badań” albo został przeinaczony, albo źle przetłumaczony. Typowe badania na ten temat Departamentu Edukacji wyglądają jak poniżej: https://nces.ed.gov/pubs93/93275.pdf
P.S. Od pewnego czasu poważnie się zastanawiam nad sensem uczestnictwa w tym forum. Mam wrażenie, że właśnie mi Pan pomógł podjąć właściwą decyzję.
Panie Krzysztofie, „autorytet” Gruchały na strony Racjonalisty.tv „przyprowadził” Andrzej Bogusławski (to on w rozmowie powołał się na autorytet Gruchały. Ja jedynie odniosłem się do tego. Powtóże: Nie dowierzam, żeby jeno 4% Amerykanów potrafiło mnożyć, a jeśli nawet tak jest, to o „nieogarnianie mnożenia” prędzej podejrzewałbym czarnoskórych absolwentów nauk społecznych – na pewno nie rolników. Ci ostatni nie roztają się z matematyką (muszą obliczać dawki pasz, nawozów, ilości paliwa potrzebnego do maszyn itd, itd, itd) Nie da się uprawiać rolnictwa, budownictwa czy handlu bez użycia matematyki. Jeżeli prawdą jest, że Trumpa wybrali rolnicy to by oznaczało, że akurat ten elektorat z dobrym skutkiem mnoży i dzieli w pamięci.
PS.Tyle szumu o umiejętność czytania ze zrozumieniem – proszę staranniej śledzić rozmowy.
Ma być 'powtórzę” Przepraszam za błąd
@darekpiotrek: W takim razie przepraszam. Fakt, że coraz mniej mam cierpliwości, żeby śledzić uważnie te dyskusje na RTV.
@ darekpiotrek: Ponad połowa Amerykanów to Ciemnota? – Nie wydaje mi się!
————
Nasze subiektywne odczucia – oparte na nie dostatecznie zweryfikowanych informacjach – bywają przeróżne, a zweryfikować je nie zawsze jest łatwo, gdyż propaganda ze wszystkich stron stara się zmanipulować każdą informację na własną korzyść. Czasem nawet „oficjalne źródła” oraz „uczelniane badania” oparte na sponsoringu są tylko lepszą lub gorszą manipulacją. Dlatego do optymalnego „wydawanie mi się” trzeba korzystać ze swojego krytycznego umysłu. Poniżej subiektywna ocena pewnego kawałka problemu Amerykanki polskiego pochodzenia:
–
@ Agnieszka: Nie wiem dokładnie jaki jest system nauczania w Polsce w dzisiejszych czasach, uniwersytet skończyłam w 2003 roku, wiec dość dawno temu. Aż do końca nie zgodziłabym się ze wszystkim co jest napisane w tym artykule. Mam czwórkę dzieci w rożnym wieku – od 10 do 20 lat. Mieszkamy w Arizonie, gdzie edukacja jest na bardzo niskim poziomie w porównaniu do reszty Stanów Zjednoczonych (całego świata właściwie).
–
Edukacja w USA, w olbrzymim stopniu, zależy od miejsca zamieszkania. Dobre szkoły są zwykle w bogatszych rejonach, gdzie mieszkańcy płacą więcej podatków i edukacja jest ważnym elementem wychowania dla rodziców. Dobre szkoły to także te, gdzie rodzice mogą spędzić czas na woluntariat – PTO (Parent Teacher Organization), przychodząc w czasie szkoły by pomoc nauczycielom i po szkole na dodatkowe zajęcia.
–
Najlepsze szkoły w Arizonie – tzn te, które przynoszą najlepsze wyniki na testach, to ostatnio szkoły tzw Tradycyjne (Traditonal Schools), gdzie największy nacisk jest na wiedzę przekazywana od nauczyciela do dziecka, a nie na kreatywność i abstrakcyjne myślenie. Dzieci, już od 5 roku życia, siedzą w ławce przez 7 godzin dziennie, mając jedna (lub dwie) półgodzinne przerwy. Zajęcia dodatkowe, takie jak muzyka, WF, plastyka czy komputery – ucina się z powodów finansowych i nacisku na zwiększenie czasu instrukcji.
–
Dyscyplina w tego rodzaju szkołach jest bardzo ważną. Małym przykładem jest gdy dzieci muszą cala klasa przejść z jednego miejsca do drugiego, w “sznureczku”, cichutko, trzymając dłonie za plecami. Nie wyobrażam sobie, by tak było w Polsce, w jakiejkolwiek szkole. Mimo tego, moje dzieci dość dobrze sobie radzą w stosunkach międzyludzkich. Dlaczego? Stany Zjednoczone to kraj ceniący ekstrawersje, raczej niż introwersje tak jak w Polsce. Ta ekstrawersja jest widoczna niekoniecznie w szkołach, ale w relacjach ze znajomymi, zajęciach pozaszkolnych, telewizji itp.
A co do wiedzy, której dzieci nabywaj w szkołach amerykańskich, to jest wiedza minimalna, skupiająca uwagę na nauce czytania, pisania i matematyki. Science i Social Studies – połączenie wszystkich nauk ścisłych, zajmuje tylko kilka godzin tygodniowo z tych trzydziestu-pięciu, kto re dzieci spędzają na nauce.
–
Wynik jest taki, ze dzieci wykształcone w Polsce, będą potrafiły w przyszłości wykonać każdy zawód, a w USA tylko ten którego się wyuczyły i to na dodatek na bardzo niskim poziomie. Dla porównania, proszę pomyśleć o pielęgniarkach amerykańskich i polskich, po tej samej ilości lat kształcenia; o informatykach, matematykach czy księgowych. Wiedza, która dzieci zdobywaj w Polsce jest być może bardzo konkretna, ale tez obszerna. Nawet czytanie lektur obowiązkowych, pomaga z elastycznością myślenia w innych dziedzinach.
–
A co do Uniwersytetów, to gdy pokazałam swój transkrypt ze studiów, swojemu pracodawcy, to była zaskoczona i nieco zszokowana gdy odkryła jakie zajęcia miałam podczas studiów. Szczerze polecam polskie uniwersytety raczej niż amerykańskie, nie tylko te amerykańskie są okropne drogie ale tez niekoniecznie tak dobre jak niektóre uniwersytety w Polsce.
–
Polskie pielęgniarki, specjaliści od programowanie itp są wciąż jednymi z najlepszych nawet tutaj. Jestem typowa, Polska introwertka i radze sobie o wiele lepiej pracując w Social Services niż wielu Amerykanów. Przede wszystkim, moi klienci mogą polegać na prace wykonana i wykonana dobrze i na czas, podczas gdy wielu Amerykanów raczej nie zdaje sobie sprawy z tego że jakość pracy jest istotna.
Oczywiście, to tylko moja perspektywa. USA to olbrzymi i różnorodny kraj, każdy stan, każde miasto jest całkowicie inne i ma inne priorytety.
–
Tak, Stany Zjednoczone to ogromny kraj i jego przeciętna (tych tylko 80%) – tak w poziomie życia, jak i w poziomie wykształcenia – daleko odbiega od elit.
***
Według Andrzeja dobry polityk musi być lewicowy. Ja uważam że lewicowość to dziewiętnastowieczny przeżytek. Już obcięto nawet w Szwecji państwo socjalne bo trzeba było ale stare przyzwyczajenia się utrzymują. Trump może załatwić to czego nigdy nie mógłby zrobić Sanders – dać working Class trochę protekcjonistycznego oddechu od globalizacji. Lewica umie tylko robić zadymy i pieprzyc głupoty o waginach itd
Piotrek, a skąd wziąłeś przekonanie, że moim zdaniem dobry polityk musi być lewicowy? Wcale tak nie uważam, choć poglądy mam wolnościowo-lewicowe (libertarian left). Polityków prawicowych na ogół nie lubię, ale są wyjątki z rożnymi zastrzeżeniami. Wcale tez nie uważam, ze w każdych warunkach protekcjonistyczna polityka musi być zła, a już na pewno nie jest sprzeczna z myśleniem lewicowym – jest sprzeczna z neoliberalnym. Trump to ani lewica, ani prawica. Populista, prawdopodobnie autorytarny, co poznaję po stylu i słabości do Putina. Wiem na pewno, ze bardzo źle traktował pracowników w swoich hotelach i prawie na pewno, ze jednym, co go interesuje, jest władza. Taka opinie wyraził m.in. autor (ghost-writer) jego biografii. A ten tekścik, jak chyba wiesz, to nie żaden artykuł, tylko zwykły, emocjonalny, wpis na FB.
Moim zdaniem ten emocjonalny nieprzemyślany tekst tu nie pasuje. A polaryzacja i stereotypizacja prawicy jest nieracjonalna http://racjonalista.tv/ku-racjonalnej-polityce-i-ekonomii-wbrew-bezmyslnej-polaryzacji/
Też uważam że lewicujący humanista jakim jest Andrzej nie powinien opowiadać wsciekle o ciemnocie jeszcze bym rozumiał gdyby z Trumpem przegrał ten sympatyczny fantasta Sanders ale pani robocica? Really?
@ Andrzej Bogusławski: Bardzo też szanuję ludzi niezależnie od ich poglądów, religii lub jej braku, płci i orientacji seksualnej, narodowości i koloru skóry, ale to mnie nie przymusza do szacunku dla głupoty, a gdyby przymuszało, to i tak by nic nie dało.
Dlatego bardzo proszę nie zamieniać pogardy dla głupoty z pogardą dla jakichkolwiek ludzi. Ponadto ja najbardziej pogardzam głupotą wykształconą i utytułowaną, a żaden poziom wykształcenia oraz tytuły przed głupotą nie chronią.
@ darekpiotrek: Miło jest przeczytać na r-tv, że ludzi należy szanować bez względu na płeć, kolor skóry, wykształcenie, oraz religijność.
————-
Nie wiem, czy na r-tv? Pisałem o sobie. Ja szanuję ludzi wszędzie, ale nie szanuję ich wad, których mamy sporo.
***