Argumenty przeciw istnieniu Boga. Komentarz do podręczników religii

Bóg, jak twierdzą teolodzy, jest niedostępny badaniom naukowym, jednak z całą pewnością istnieje. Hm! To ciekawe. Może istnieć rzeczywistość niedostępna jakimkolwiek badaniom empirycznym, nie ma problemu. Ale żeby ot tak, z definicji przyjmować, że niedostępny naukowym badaniom jest Bóg, to wygląda na intelektualne kuglarstwo, chytrą sztuczkę, trik.

Tradycyjnie takie chytre sztuczki nazywa się sofistyką. W starożytnej Grecji działali wędrowni filozofowie, nauczyciele retoryki, sztuki przekonywania, filozofii. Nazywano ich sofistami. Nie stronili od filozoficznego krętactwa i kuglarstwa. Dlatego przyjęło się, że sofistyka to pokrętne, oszukańcze rozumowanie.

Kościelne nauki i teologia toną w sofistyce. Bóg ma istnieć w rzeczywistości, obiektywnie, ale jest z założenia niewykrywalny za pomocą metod empirycznych (obserwacji, doświadczeń, eksperymentów). To tak jakby powiedzieć, że istnieje żaba, która wszystko może, ale jest z definicji niedostępna naszym zmysłom. Czy musimy tę żabę zjeść? Nie musimy.

Przedstawiam 10 argumentów przeciw istnieniu Boga, o którym naucza Kościół katolicki, oraz przeciw prawdziwości kościelnych nauk. Nie znaczy to, że inne religie głoszą prawdę.

Czy argumenty te wystarczą, by uznać, że Boga nie ma, a nauki kościelne są fałszywe? Tak, zgodnie z zasadą: ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka.

* * *

1. Może istnieć rzeczywistość, która nigdy nie będzie dostępna badaniom empirycznym. Ale przypuszczenie, że jest to rzeczywistość nadprzyrodzona lub jakikolwiek bóg (w tym Bóg, o którym naucza Kościół) jest tyle samo warte, co domniemanie, że istnieje Krasnal, który wyczarował świat. W obu przypadkach brak jakichkolwiek argumentów wspierających te przypuszczenia. Dodajmy, że istnienie Boga wymaga argumentacji, bowiem w przekonaniu osób religijnych Bóg istnieje obiektywnie, tj. niezależnie od człowieka i jego wyobrażeń. Inaczej jest w przypadku np. wartości, zasad moralnych, idei, postulatów. Są one wytworem ludzkiego umysłu i kultury. Uzasadniać trzeba ich słuszność, zaś ich istnienie jest równoznaczne z ich głoszeniem. Tak nie jest w przypadku Boga. To, że głosi się wiarę w Boga, nie znaczy, że Bóg istnieje.

2. Podając argumenty na rzecz istnienia Boga, ma się często na myśli nieznaną wieczną rzeczywistość, nieokreśloną nadnaturalną siłę wyższą, boga bezosobowego lub „coś”, co stanowi prapoczątek świata i podstawę ładu panującego w przyrodzie. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że argumenty tego rodzaju nie odnoszą się do Boga, o którym naucza Kościół. Kościół odrzuca pojęcie boga jako abstrakcyjnej, bezosobowej siły wyższej. Mówi się o tym wprost w podręcznikach religii. Według Kościoła Bóg jest osobą, opiekuje się światem i ludźmi, nagradza, karze.

3. Argumenty, przytaczane na rzecz istnienia boga, są błędne i niewiarygodne. Podam jeden przykład. Teolodzy powołują się na zasadę, że wszystko musi mieć swoją przyczynę, swojego stwórcę. Na tej podstawie twierdzą, że przyczyną istnienia świata jest Bóg, który świat stworzył. Jest to argumentacja bezzasadna.

Dlaczego?

Skoro wszystko musi mieć swojego stwórcę, to trzeba zapytać, kto stworzył Boga. A jeżeli Bóg nie musiał być – jak twierdzą teolodzy – przez nikogo stworzony, to równie dobrze świat jako całość nie musiał być przez nikogo stworzony. Teolodzy bezpodstawnie, z definicji przyjmują jednak, że tylko Bóg nie musiał być przez nikogo stworzony. Nie ma powodu, by się z nimi zgadzać.

W ten właśnie sposób na bezzasadność argumentacji teologicznej wskazywał Bertrand Russell (logik, matematyk, filozof,1872-1970) i wielu późniejszych krytyków religii (1).

Świat jest rzeczywistością niezwykłą. Jest bardzo możliwe, że w ciągle zmieniającej się postaci świat istnieje wiecznie (także przed tzw. wielkim wybuchem). Przekonanie, że wszystko musi mieć swoją przyczynę, swojego stwórcę, można odnieść co najwyżej do obiektów istniejących wewnątrz świata, ale nie do świata jako całości. Świat ma cechy rzeczywistości niezniszczalnej, wiecznej, samoistnej, nie stworzonej przez nikogo. Teza, że świat musiał być przez kogoś stworzony, a tym kimś jest Bóg, jest bezpodstawnym urojeniem, nie wytrzymującym logicznej, a tym bardziej empirycznej, krytyki.

4. Kościół każe wierzyć nie tylko w Boga, ale w wiele innych „prawd” wiary. Np. w istnienie aniołów i szatana, w duszę nieśmiertelną, w życie wieczne po śmierci, w sąd boży, w Jezusa Chrystusa, który jest synem Boga-Ojca, został poczęty bez stosunku seksualnego, a po śmierci zmartwychwstał. W szkolnym podręczniku religii czytamy, że „poczęcie Jezusa nastąpiło poza normalnym, fizjologicznym aktem seksualnym kobiety i mężczyzny” (2).

Wszystko to pozbawione jest wiarygodnej argumentacji. Kościół może powoływać się tylko na Pismo Święte. Brak argumentów, które wskazywałyby, że to coś więcej niż mity religijne. Np. kościelne nauki o duszy nieśmiertelnej i życiu wiecznym są tyle samo warte, co greckie opowieści o Hadesie, hinduskie o reinkarnacji i ludowe o duchach zmarłych, odwiedzających ziemię.

5. Potrafimy powiedzieć, kim jest Zeus. To bóg z mitologii greckiej, postać fikcyjna. W jego istnienie dziś chyba nikt nie wierzy. A kim jest Bóg, o którym naucza Kościół? To postać ze starożytnych ksiąg Izraelitów, modyfikowana przez tysiąclecia zgodnie z wyobrażeniami kolejnych epok. Wiara w jego istnienie jest tyle samo warta, co wiara w istnienie Zeusa, bóstw hinduistycznych i innych. Żadne argumenty nie wspierają przekonania, że to byty istniejące w rzeczywistości. Fakt, że Bóg, w którego każe wierzyć Kościół katolicki, to postać ze starożytnych mitologii, można uznać za wystarczający dowód, że nie istnieje on w rzeczywistości. Bogowie z mitów istnieją tylko w mitach.

6. Wierzenia religijne, podawane przez Kościół, opierają się na Piśmie Świętym i jego interpretacjach. Są to księgi pochodzące sprzed około 2-3 tys. lat. Przypuszczenie, że zawierają rzeczywiście treści objawione przez Boga, jest pozbawione jakichkolwiek podstaw. Księgi Pisma Świętego, jak wiele innych starożytnych tekstów, zawierają pewne historyczne i geograficzne fakty, ale mamy tam mnóstwo zmyśleń i religijnych mitów. Uznanie Pisma Świętego za mitologię religijną jest jak najbardziej uzasadnione.

7. Jezus mógł być postacią rzeczywistą, bo w tamtych czasach – jak i dziś – działało wielu tzw. proroków, guru, założycieli sekt. Ale mitem religijnym jest twierdzenie, że był synem bożym, został poczęty bez stosunku seksualnego, wskrzeszał zmarłych, uzdrawiał chorych, po śmierci zmartwychwstał i będzie sądzić ludzi przed końcem świata. Jak ktoś chce, może w to wierzyć, ale jeżeli nie ulegliśmy religijnej indoktrynacji, możemy to uznać wyłącznie za mity i urojenia.

8. Kościół podaje mitologiczne wyjaśnienia dotyczące przyrody, świata i człowieka. Opierają się one na opowieściach biblijnych i nie mają żadnego uzasadnienia w racjonalnej, sprawdzonej wiedzy. Karykaturalnym przykładem jest – powtarzane także w podręcznikach – wyjaśnianie chorób i śmierci grzechem pierworodnym, tj. nieposłuszeństwem, jakiego mieli się dopuścić wobec Boga pierwsi ludzie. Kościół bożym aktem wyjaśnia powstanie i koniec świata. Wprawdzie biblijny opis stworzenia świata został uznany za przenośnię, to samo stworzenie świata przez Boga jest podawane jako wiedza prawdziwa. Nie mówi się jednak, w jaki to sposób Bóg świat stworzył. Upodabnia to całkowicie stworzenie świata do bajkowych opowieści o czarownikach, którzy potrafią wszystko, a Boga – do czarownika z bajki. Trochę więcej dowiadujemy się o końcu świata. Chrystus ma ponownie zstąpić na ziemię, osądzić ludzi, po czym z bożej woli obecny świat przestanie istnieć. Bajkowy, mitologiczny charakter tych wydarzeń jest uderzający, ale Kościół nie podaje tego jako przenośni. Inny przykład. Kościół uznał fakt ewolucji, ale naucza, że Bóg w toku ewolucji tchnął duszę nieśmiertelną w ciało człowieka, dzięki czemu człowiek zyskał właściwe ludziom zdolności myślenia i świadomość. Znów Bóg występuje jak czarownik z bajki, który w magiczny sposób zapewnił ludziom umiejętności myślenia i nieśmiertelność w Królestwie Bożym. Są to wszystko wyjaśnienia mitologiczne, nie oparte na jakichkolwiek racjonalnych przesłankach. Bajkowa fikcja i fantazja.

9. W swoim nauczaniu Kościół pomija lub przeinacza kompromitujące treści zawarte w Piśmie Świętym. Np. według Biblii Bóg nakazywał masowe rzezie. Oto co kazał Izraelitom zrobić z ludami zamieszkującymi ziemię obiecaną: „Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz (…), nie okażesz im litości” (Pwt 7,1-2). Biblijny Bóg w potopie zgładził wszystkich ludzi, z wyjątkiem Noego, jego najbliższych i zwierząt uratowanych w arce. Zginęły wszystkie niemowlaki i dzieci nienarodzone. I na dodatek wszystkie zwierzęta. W Biblii czytamy: „Wszystkie istoty poruszające się na ziemi (…) wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi” (Rdz 7,21). Podobnych przykładów można podać więcej. Kościół naucza, że „Bóg jest Miłością”, ale nawet jeśli powyższe opisy potraktujemy jako przenośnie, nie przystają do obrazu miłosiernego i mądrego Boga. Jaki z tego wniosek? Kościół manipuluje zawartością Pisma Świętego, teolodzy żonglują cytatami, znajdują w Piśmie Świętym to, co chcą znaleźć.

10. Kościół naucza, że wierzenia katolickie są racjonalne. Wielką wagę nadawali tej tezie Jan Paweł II i Benedykt XVI. Zwróćmy jednak uwagę, że źródłem katolickich wierzeń jest – jak głosi Kościół – objawienie boże i poznanie religijne, które Kościół ma zawdzięczać łasce bożej. Wierzeń tych nie można racjonalnie uzasadnić, pozostają one w sprzeczności z racjonalną wiedzą o świecie i człowieku. Przykładem jest chociażby wiara w to, że człowiek posiada duszę nieśmiertelną, a Jezus zmartwychwstał i przed końcem świata będzie ludzi sądzić. W encyklice Jana Pawła II można przeczytać: „ludzki rozum nie musi zaprzeczyć samemu sobie ani się upokorzyć, aby przyjąć treści wiary” (3). Nieprawda. Można uznać dające się racjonalnie uzasadnić normy etyczne, podawane przez Kościół (nie znaczy to, że wszystkie, które Kościół nakazuje). Ale wiara w podawane przez Kościół „prawdy” jest nie do pogodzenia z godnością istoty rozumnej jaką jest człowiek. Dlaczego? Bo wiara w duszę nieśmiertelną, zmartwychwstanie Jezusa, cuda, sąd ostateczny itp., jest pozbawiona racjonalnej argumentacji i sprzeczna z racjonalną wiedzą o świecie i człowieku. Aby te „prawdy wiary” uznać, człowiek musi zaprzeczyć własnemu rozumowi i upokorzyć się.

Komentarz

Obowiązek udowodnienia, że istnieje Bóg osobowy, dusza nieśmiertelna, a Pismo Święte zawiera boże objawienie, spoczywa na Kościele. Wiarygodnych argumentów brak. Nie ma też argumentów uzasadniających, że Jezus mógł być poczęty bez aktu seksualnego, mógł wskrzeszać zmarłych, mógł zmartwychwstać. Zdarzenia te pozostają w sprzeczności z racjonalną wiedzą o człowieku i przyrodzie. Za to dobrze wpisują się w nurt wyobrażeń mitologicznych. Wszystko to, czego naucza Kościół katolicki, ma taki sam status jak opowieści o bogach starogreckich, krasnoludkach i reptilianach.

Każde twierdzenie wymaga argumentacji, uzasadnienia. A jaką argumentacją posługuje się Kościoł? Nie ma co do tego wątpliwości. W podstawowych sprawach Kościół powołuje się na boże objawienie zawarte w Piśmie Świętym i na poznanie religijne, które zawdzięczać ma łasce bożej. Tak twierdzą władze kościelne, teolodzy i podręczniki religii.

Nie jest to argumentacja racjonalna, nie opiera się na ludzkich zdolnościach rozumowania i myślenia, ani na badaniach empirycznych. Kościół odwołuje się do nadprzyrodzonych źródeł wiedzy. Dlatego trzeba powiedzieć wyraźnie, że wiedza religijna, podawana przez Kościół, należy do tej samej kategorii, co wiedza różnego rodzaju magów, guru, proroków. Czym innym zresztą mogłyby być kościelne nauki o duszy nieśmiertelnej, zmartwychwstaniu Jezusa, wniebowzięciu Maryi Panny, sądzie ostatecznym, który ma się odbyć przed końcem świata itp.

Katecheci wbijają uczniom do głów irracjonalne wierzenia, starożytne mity zapisane w Starym i Nowym Testamencie. Nie jest to żadna racjonalna wiedza. Mity te trzeba traktować tak samo jak mity greckie. Kościół nie może tego zrobić. W programach nauczania religii wprost stwierdza, że celem jest katecheza, nauczanie wiary katolickiej. Dlatego nie powinno być religii w szkole.

W cytowanym już podręczniku religii czytamy: „To, że czegoś nie potrafimy wyjaśnić za pomocą ludzkiego rozumu, nie oznacza, że tego nie ma!” (4). I co z tego, że nie oznacza? Nic. Żeby uznać, że Bóg istnieje, a ludzie mają duszę nieśmiertelną i przed końcem świata będą sądzeni przez Chrystusa, trzeba podać argumenty wskazujące, że nie są to jedynie starożytne mity. Nie wystarczy powiedzieć, że chociaż nie możemy tego wyjaśnić za pomocą ludzkiego rozumu, to jednak być może jest to prawda. W ten sposób można by tłumaczyć uczniom, że być może istnieją krasnoludki, reptilianie i duchy grasujące po lasach.

Zamiast humoru

– Czy ksiądz może zajść w ciążę?

– Ależ oczywiście. To, że czegoś nie potrafimy wyjaśnić za pomocą ludzkiego rozumu, nie oznacza, że tego nie ma lub nie może się zdarzyć!

– A z jakiego powodu Bóg jest niedostępny badaniom naukowym?

– Z tego samego, co krasnoludki. – Alvert Jann

……………………………………………………………….

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu”http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ . – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajdyje się kilkadziesiąt artykułów.  Z nowszych polecam: „Teoria Boga krótko wyłożona”http://racjonalista.tv/teoria-boga-krotko-wylozona/

………………………………………………………………..

Przypisy

1 B. Russell „Dlaczego nie jestem chrześcijaninem?” – http://bacon.umcs.lublin.pl/~lukasik/wp-content/uploads/2012/09/Russell-Dlaczego-nie-jestem-chrze%C5%9Bcijaninem3.pdf

2 Podręcznik religii dla liceum: „Drogi świadków Chrystusa w Kościele”, jezuickie Wydawnictwo WAM, notes ucznia, s. 69.

3 Jan Paweł II, Encyklika „Wiara i rozum” – http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/fides_ratio_0.html

4 Cyt. wyżej podręcznik religii, s. 36.

………………………………………………………………………………………….

O autorze wpisu:

16 Odpowiedź na “Argumenty przeciw istnieniu Boga. Komentarz do podręczników religii”

  1. >>Kościół uznał fakt ewolucji, ale naucza, że Bóg w toku ewolucji tchnął duszę nieśmiertelną w ciało człowieka, dzięki czemu człowiek zyskał właściwe ludziom zdolności myślenia i świadomość.
    -Część wierzących zaadaptowała ewolucję do swych religijnych bajek, co jest przynajmniej na tyle zdrowe, że nie wymaga negowania faktów naukowych. Jednak nigdy nie spotkałem się z odpowiedzią na jakim etapie bóg tchnął w człowieka duszę. Spotkałem się nawet z atakiem ze strony niewierzących, gdy próbowałem uzyskać jakąś odpowiedź od pani biolog, OK biolożki, deklarującej wiarę katolicką. Żeby tak bezczelnie atakować kobietę i to liberalnie wierzącą? Podły jestem…. Czy homo erectus dostąpił tego zaszczytu? Ogień już umiał rozpalać.

  2. Odpowiadam: Homo erectus nie miał duszy, bo jest tylko wymysłem ateistycznych uczonych, czyli posłańców Szatana. Jako pierwszy duszę dostał Adam i kawałek duszy – Ewa. Jakieś 6 tysięcy lat temu.
    A co do liberalnie wierzącej biolożki… Nieraz się zastanawiałem, jak to jest możliwe, że ludzie poznający różne mechanizmy (biolodzy, fizycy, lekarze, geolodzy, czy nawet historycy), mogą być nadal wiernymi Kościoła katolickiego, czy innego monoteistycznego monstrum.
    A już zupełnym fenomenem jest dla mnie taki na przykład ks. prof. Heller, którego wiedza z zakresu fizyki i astronomii jest dla mnie nie do ogarnięcia. Jak taki gość godzi te rzeczy? Mało że godzi. Robi wykłady, w których przedstawia brak sprzeczności wiary z nauką! 300 lat temu by go spalili i już. No dobra… tak naprawdę to myślę, że on jest właśnie jakimś deistą czy innego typu wierzącym, a nie żadnym wyznawcą krwawego Jahwe i jego mitycznego synka.

  3. Ja mam trochę bardziej radykalne podejście niż Alvert Jann. Religia w szkołach jest dla mnie chichotem historii, bo w końcu ta właśnie ideologia ma ogromne zasługi w zwalczaniu edukacji i zniechęcaniu do niej (jak i w zniechęcaniu do każdego rozwoju świadomości).
    Uczenie i zachęcanie do religii młodocianych, powinno być zabronione. Nie tylko w szkołach, ale nawet przez rodziców w domach. Ja bym był za ustaleniem jakiejś sztucznej granicy, np. 16 lat. W tym wieku młody człowiek mógłby zdecydować czy zgłębiać tajniki jakiejś religii, czy nie. Wciskanie zabobonu do głów malutkich dzieci, uważam za nieludzkie, choć jednocześnie rozumiem, że dla osób szczerze wierzących, jest to działanie oczywiste i zbawienne.
    Szkoda tylko, że ci wierzący, nie zdają sobie sprawy z tego, że kształt ich wiary jest wynikiem miejsca urodzenia i tego, że im ją serwowano właśnie od dziecięctwa, kiedy każdą bujdę przyjmowali jako prawdę.

  4. Bardzo dobrze napisales.Logicznie i dobrze sie czyta.
    Mozna dodac ze mamy dowody jak ludzie tworza boga. Pisze o tym swietnie Karen Armstrong w swojej ksiazce History of God.W pierwszych wiekach zaistnialy dwa powazne problemy religijne. 1).Czy bog i Jezus sa
    identyczni .2) C zy jest tylko jeden bog.
    Debaty byly dlugie i sofizmatyczne . Zniecierpliwiony cesarz Konstantyn kazal zwolac synod biskupow i rozstrzygnac te wazne kwestie.Ale i synod byl sklocony roznymi pogladami. W koncu zdecydowano rozstrzygnac sprawe glosowaniem.W wyniku glosowania ustalono ze bog ojciec i Jezos sa nieco rozni. Bog Ojciec stworzyl swiat a nie Jezus. Powstalo pytanie numer 2 Jesli bog Ojciec i syn sa rozni to czy sa dwaj bogowie czy tylko jeden.
    Glosowanie zadecydowalo ze jest tylko jeden ale w dwoch postaciach. Potem dodano trzecia postac lub iosobe .To jest swietny przyklad jak ludzie fabrykuja bogow. Bog istnieje jako ludzki twor wyobrazni tak samo jak Odys lub Neptun.Lub Krolewna Sniezka.
    Jezus prawdopodobnie jest tez fabrykatem . Mamy dowod ze nie byl bogiem . Jako bog kochajacy ludzi poinformowal by ludzi jak stworzyb elektrycznosc lub
    pen \icyline .Lub przynajmiej mydlo ktore mogly zachamowac epidemie i smierc milionow az do wynalazku higieny .

    1. Faktycznie, Konstantyn był jednym z najważniejszych twórców kształtu dzisiejszego katolicyzmu. Biskupów zwołał, zamknął i kazał się dogadać, zostawiając kilka wytycznych. A najlepsze jest to, że sam był poganinem. Gdyby nie on, może mielibyśmy teraz arianizm zamiast katolicyzmu.

  5. „Mamy dowod ze nie był bogiem . Jako bog kochajacy ludzi poinformował by ludzi …”
    Moze nie jest kochajacy ludzi. To nie zaden „dowod”. Ostatecznie B poswiecił swojego syna (samego siebie?) zeby ukoic swoj własny gniew na samego siebie.
    Konstrukcja „poswiecam syna” ma na celu ukojenie bolu matek wysyłajacych swoich synow na wojne. Popatrz kobieto, wielki B poswiecił swojego syna, a ty kobieto nie chcesz tego zrobic?

  6. A ja czytając Was myślę sobie tylko, że co niektórzy bardzo, oj bardzo zdziwia się tam po drugiej stronie :). 

    Poza tym jestem przykladem dziecka poddanego mocnej indoktrynacji w młodym wieku i teraz jestem za to wdzieczna rodzicom (chociaż nie zawsze tak bylo), bo dzięki temu w krytycznym momencie życia zwróciłam się do Boga. Teraz jestem najszczesliwsza kobietą na ziemi :). Pozdrawiam serdecznie. 

    1
    1
    1. …najszczęśliwsza kobieta na "ziemi". Gratulacje stwórcy, który jednak nie tchnął w Ciebie kobieto wiedzy odnośnie ortografii. Brak szacunku dla "ziemi". Stąpaj kobieto po Ziemi a nie po "ziemi" i w końcu zejdź na Ziemię i nie bujaj już w obłokach.

  7. Dużo argumentów, ale też z różnych porządków logicznych, co czyni z tego tekstu swoisty miszmasz. Nadmieniam, że aczkolwiek zasadne twierdzenie,  że dowody na istnienie Boga nie dowodzą Jego istnienia, nie implikuje, że On nie istnieje. To kwestia wiary i niewiary. My możemy powiedzieć tylko, że nie wiemy. Stąd agnostycyczm jest jedynym racjonalnym poglądem dotyczącym tej kwestii. Ponadto chciałem tu zauważyć, że gdyby wiara była racjonalna czy empiryczna, nie byłaby wiarą. Więc argumenty, że taka nie jest, są bezsensowne. Teologia jest tylko racjonalizacją wiary w świetle filozofii. De facto jest nauką bez "przedmiotu", co czyni ją zupełnie nienaukową. Można się dziwić, że jest wykładana na uniwersytetach, ale taka jest tradycja w Europie. Tyle moich. Pozdrawiam.

    .

            Odpowiadam na powyższy komentarz Sławomira: Jeżeli na istnienie Boga, podobnie jak na istnienie krasnoludków, Zeusa itp., brak jakichkolwiek argumentów spełniających  logiczne kryteria, to zgodnie z racjonalnym stanowiskiem  trzeba uznać, że wiara w ich istnienie jest urojeniem. Agnostycyzm byłby racjonalnym stanowiskiem, gdyby jednak istotne racjonalne, logiczne czy empiryczne argumenty istniały. Dlatego w tym wypadku agnostycyzm nie jest "jedynym racjonalnym poglądem" – jest poglądem nieracjonalnym, bo opiera się tylko na pozbawionej podstaw wierze.

             Ponadto pogląd, że "gdyby wiara była racjonalna czy empiryczna, nie byłaby wiarą", jest poglądem błędnym. Z wiarą mamy do czynienia nie tylko wtedy, gdy brak argumentów racjonalnych lub logicznych, ale także wtedy, kiedy argumenty te są niewystarczające, by mieć pewność. Inaczej mówiąc, wiara może opierać się na racjonalnych i empirycznych argumentach, które jednak nie dają całkowitej pewności. W przypadku wierzeń religijnych brak jakichkolwie argumentów wskazujacych, że Bóg i byty nadprzyrodzone istnieją rzeczywiście. Podobnie jest z krasnoludkami, reptilianami itp. – nie ma argumentów wskazujących, że istnieją. W ich istnienie mogą wierzyć tylko dzieci lub osoby z zaburzeniami myślenia. W przypadku wierzeń religijnych sytuacja jest nieco inna. Ludzie wierzą wskutek intensywnej indoktrynacji religijnej.  – Alvert Jann

  8. Paradoks omitopencji jest w zasadzie jedynym sensownym do rozważania dowodem na nieistnienie Boga. Dlaczego? Jeśli go odrzucimy, to wówczas istnienie Boga nie mogłoby prowadzić do sprzeczności: skoro byłby On wszechmogący i nie musiałby przestrzegać praw logiki, więc mógłby sprawić, aby istniały dowody na Jego nieistnienie. Z tego wynika, że jeśli ktoś autentycznie i konkretnie chce wykazać nieistnienie Boga, jest to jego jedyny argument. 

  9. Szkoda, że ten tekst jest po prostu głupi. Ironia, to nie argument, Wyśmiewanie nie doprowadzi do wyjaśnienia. Niewiara czy wiara w Boga, to niestety tylko albo, aż wiara… czyli argumentów potwierdzonych empirycznie nie ma po obydwu stronach sporu. Wyśmiewanie ludzi wierzących to wynik braku argumentów, Równie dobrze można wyśmiać teorie Wielkiego Wybuchu… Proponuje zostawić każdemu wolna wole i wybór… 

    1. Jest jednak zasadnicza różnica między teorią Wielkiego Wybuchy a przekonaniem, że istnieje Bóg.  Teoria Wielkiego Wybuchu opiera się na badaniach naukowych, zaś przekonanie o istnieniu Boga nie opiera się na żadnych naukowych badaniach. Na tym polega główna różnica i sprzeczność między nauką a religią także w innych kwestiach. Polecam artykuł "Teoria Boga krótko wyłożona" –  http://racjonalista.tv/teoria-boga-krotko-wylozona/

  10. Moim zdaniem wierzacy niech sobie wierza,a niewierzacy niech sobie nie wierzą. Nie powinno się zwalczać na siłę ani jednych ani drugich,aczkolwiek interesujace sa wypowiedzi i wywody tych dwóch stron.

  11. Człowieka zakompleksić bogiem najlepiej z dzieciństwa . Robią tak wszystkie religie . Nie dopuszczają do świadomego wyboru w dorosłym życiu. Doświadczam tego mimo praktycznie od 15 roku życia w powątpiewanie w istnienia boga, bogów czyli od 50 lat . Bóg jest narzędziem kapłanów i to oni w swoich sektach żyją w dostatku i przepychu , choć oczywiście w hierarchii. Szaman który stworzy boga np wierności staje się jego właścicielem , pryncypałem. Dziś i przez wieki religie tworzyły nienawiść i wojny a wszystkie największe mają fundamenty monoteizmu w boga Atona , który w wyniku pisowni i wymowy zamienił się w YHWE . Nikt jednak nie wychwala Echnatona IV , bo to on go stworzył ,by odsunąć od władzy i wpływów kapłanów innych egipskich bóstw . RESZTA TO KABAŁA.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

15 − sześć =