Nie dziwię się, że skoro JOW w wyborach prezydenckich zyskało 20% poparcia pod postacią poparcia dla Kukiza, odbywa się dziś referendum. To między innymi dla tych 20% wyborców cały kraj płaci około 100 milionów złotych, kwotę potrzebną na zorganizowanie referendum w całym kraju.
Pytanie jednak, jaka będzie frekwencja? Czy zwolennicy JOW z okresu wyborów prezydenckich czują się za nie odpowiedzialni i czy czują się wdzięczni za uszanowanie ich woli?
Czy jeśli frekwencja będzie niska usłyszymy od zwolenników JOW Kukiza gromkie „przepraszamy”? A może zrzucą się na te 100 milionów i wpłacą je z powrotem do Skarbu Państwa?
Co ciekawe, w wielu internetowych komentarzach odpowiedzialność za wszystko ponoszą wszyscy, tylko nie zwykli obywatele. Czy jednak zwykły obywatel nie jest odpowiedzialny za to, że głosował na Kukiza?
Czy naprawdę godzimy się na to, abyśmy sami siebie definiowali jako bezmyślną masę, która za nic nie odpowiada? Czy rzeczywiście zawsze decydują jacyś mityczni i źli „oni”? To moje pytanie nie ma na celu zachęcania czy zniechęcani do pójścia na referendum, dotyczy po prostu demokracji i dotyczy wszelkich naszych politycznych wyborów.
Obecnie szansę na przejęcie władzy ma PiS. Mam nadzieję, że ludzie którzy głosują na PiS czują się odpowiedzialni za swoją decyzję i jeśli PiS pogorszy poziom życia w naszym kraju, to będą się z tego tłumaczyć… A jeśli polepszy, w co bardzo osobiście wątpię, to czy będą się tym chwalić?
W trakcie wyborów prezydenckich wiele osób otwarcie deklarowało swój głos na JOW Kukiz. Teraz wydają (wydajemy) nasze 100 milionów na swoje potrzeby. Chcieli (chcieliśmy) referendum za JOW. Mają (mamy) referendum za JOW. Czy nas przeproszą, jeśli frekwencja będzie zbyt niska, aby referendum można było uznać za udane? Czy przeprosiłbym, gdybym był zwolennikiem JOW, o czym tu nie piszę?
Powinniśmy szanować samych siebie. Dokonaliśmy jakiejś decyzji politycznej. Część z nas chciała JOW Kukiz. Inni chcieli na prezydenta Andrzeja Dudę. Mam nadzieję, że ewentualna klęska tych projektów nie będzie się wiązać z nagłym zniknięciem osób za to odpowiedzialnych, czyli wyborców…
Oczywiście ewentualny sukces też będzie z kolei zasługą tychże wyborców. Czy jednak możemy liczyć na sukces?
Na marginesie wspomnę, że za 100 milionów złotych można już coś zrobić dla infrastruktury, dla projektów naukowych, dla potrzebujących, dla edukacji, dla zabytków, dla animowania kultury etc. Jeśli jakiś wyborca JOW Kukiz odczytywał JOW inaczej, żaden polityk nie miał prawa na siłę zakładać jego niewiedzy. Jeśli to inne odczytanie JOW wypływało ze złośliwości, a nie z niewiedzy, no to taki żart kosztuje właśnie 100 milionów…
Ps.: Jako, że pojawiły się wątpliwości co do ciszy wyborczej, zaznaczam iż w świetle słów:
„Zgodnie z ustawą o referendum ogólnokrajowym grzywna od 500 tys. do 1 mln złotych grozi za podanie w czasie ciszy referendalnej wyników sondaży dotyczących zachowań głosujących i przewidywanych wyników referendum lub wyników sondaży exit poll.”
Nie podaję wyników sondaży, nie wiem, ani nie sugeruję jaka będzie frekwencja wyborcza. Nie wypowiadam się za ani przeciw JOWom. Nie mówię, czy pójść czy nie pójść na referendum.
Na stronie internetowej PKW – z zastrzeżeniem, że to jedynie opinia – można przeczytać, że w okresie ciszy wyborczej niedopuszczalne jest także: informowanie o frekwencji w trakcie głosowania; informowanie o genezie referendum, w tym dyskusja nad jednomandatowymi okręgami wyborczymi; komentowanie oraz wydawanie ocen dotyczących liczby osób, które wzięły udział w głosowaniu, gdyż może to zostać uznane za zachęcanie lub zniechęcanie do udziału w referendum; zakazane jest również prezentowanie wypowiedzi, w tym archiwalnych, osób opowiadających się za udziałem w referendum lub nawołujących do niebrania udziału w referendum.
Nie informuję o frekwencji, nie wnikam w tym tekście w genezę zainteresowania JOW u niektórych obywateli kraju, nie dyskutuję w tym artykule nad jednomandatowymi okręgami wyborczymi, nie oceniam liczby osób. Nie prezentuję archiwalnych wypowiedzi „za” lub „przeciw” JOWom.
Mój artykuł ma na celu refleksję nad demokracją i społeczeństwem obywatelskim. Nie jest ani „za”, ani „przeciw” JOW, nie ma na celu zachęcania do udziału w referendum lub zniechęcania do tegoż udziału. Jedynym przesłaniem tego tekstu jest to, abyśmy byli odpowiedzialni za nasze decyzje – za to, czy chcemy danego polityka czy danego referendum, za to, że nie chcemy. Za to, że idziemy głosować i za to, że nie idziemy głosować. Tyle i aż tyle!
Przypominam, że obowiązuje cisza referendalna.
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1499589,Trwa-cisza-referendalna-Za-jej-zlamanie-grozi-nawet-milion-zlotych-kary
Ja nie piszę o wynikach. Nie udostępniam sondaży. Może to będzie sukces, może klapa. Nie wiem, a nawet jeśli się domyślam, to nie upubliczniam moich domysłów.
Chyba zwolenników jow jest z 60-70%
Jeżeli ktoś powinien przeprosić, to prezydent Komorowski (na którego sam oddałem w drugiej turze głos). To on tak przestraszył się wyniku Kukiza, że doprowadził do rozpisania referendum w nadziei na pozyskanie i zneutralizowanie jego elektoratu. O tym, do jakiego stopnia są to pieniądze wyrzucone w błoto świadczy nie tylko porażka BK, ale też fakt że ruch Kukiza okazał się efemerydą i nie zdziwię się, jeśli w ogóle nie zbierze podpisów. Co do JOWów to ludzie nie dla nich głosowali na Kukiza. Większości jego wyborców (przynajmniej tych, których znam) chodziło raczej o wyobrażenie dezaprobaty dla elit politycznych jako takich, JOWy w ogóle ich nie interesowały.
A może ruch Kukiza okazał się efemerydą właśnie dlatego, że doszło do referendum?
No to udało się go rozbić. Za 100 mln z publicznej kasy.
Jeśli ludzie popierali coś tylko dla beki, a nie dla programu, to w sumie była oszczędność oszczędzić 4 lat z posłami dla beki, albo zebranymi skąd bądź.
Możliwe. Wydmuszka pękła
Swoją drogą nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak wielkim absurdem i anachronizmem w dobie Internetu jest „cisza wyborcza/referendalna”. Moim zdaniem wystarczyłby zakaz agitowania w promieniu iluś tam metrów od lokali wyborczych.
Powiem szczerze, że mi cisza wyborcza/referendalna się podoba. Są chociaż dwa dni spokoju. Przecież w TV byłoby szaleństwo. Bawi mnie, jak w przeddzień i w dniu wyborów dziennikarze nie wiedzą, o czym mówić. Okazuje się, bez magla politycznego polskie dziennikarstwo wydaje się nie istnieć.
Jacek Tobisz Słuszne refleksje i uwagi ,…jednak bez praktycznego znaczenia. Zwolennikom Kukiza jest zupełnie obojętne ile wydamy na referendum.Zwolennikom PiS-u jest zupełnie obojętne jakie będą rezultaty rządów ich ulubieńców ,jeśli wygrają wybory…Ich interesuje tylko zwycięstwo ,władza. Przecież pojęcie państwo jest równoznaczne z czymś nieistniejącym realnie,a tylko z zasobnikiem ,zaspokajającym ich „słuszne” przecież prawa,żądania. Będzie źle to wina Tuska,platformy ,Bóg wie kogo… A może jedna nie będzie ?
Mimo negatywnej opinii o ciszy wyborczej/referendalnej jako takiej, szanuję prawo i staram się jej nie naruszać. Przyznam jednak, że nawet do głowy by mi nie przyszła taka wykładnia, według której ciszę naruszałyby czy ten artykuł, czy nasze pod nim komentarze.
Cisza, ciszą, ale jeśli zakazane jest namawianie ludzi, żeby szli i realizowali swoje prawa demokratyczne, to nie jest to już nawet kretynizm, jest to ewidentne zabezpieczenie się władzy przed nami, żeby nam jak najbardziej utrudnić nasze Narodu rządzenie krajem. Bo sama możliwość wywalenia naszego głosu w sprawie referendum przez leśnych dziadków z senatu, to jak widać za mało.
PS. A pretensje o 100 milionów to Jacek uderzaj do swojego kandydata Komorowskiego. JOWowcy nie zbierali podpisów i nie składali projektu o to referendum, Co więcej – w życiu by swojego pytanie nie napisali tak kretyńsko i oszukańczo. Wiec mają sie nijak do odpowiedzialności za ten cyrk, w którym jak mniemam nie będzie nawet połowy wymaganej połowy liczby głosów,
Zwolennicy JOW Kukiza chcieli referendum, było to wielokrotnie nagłaśniane.
Bul-Komorowski wywalił w błoto tyle kasiory. Nie moje … i sru… hojną ręką … po mnie i potop… tak w tym kraju decydenci marnotrawią publiczne pieniądze. I to na każdym szczeblu. Bez umiaru.
Chciał pis chcial kukiz chciało więc i po. To lud zmarnował swoje własne pieniądze
Prezydent też placu podatki zapewne większe niż ty czy ja
A w zasadzie to czemu oskarżać o wszystko Kukiza? Przecież Platforma Obywatelska podkreślała, że zawsze była za JOWami. Próbowała zrealizować dwa ze swoich postulatów jeszcze z 2004.
Na tym, żeby referendum doszło do skutku nie zależało nikomu. Dla Platformy był to gorący kartofel po Komorowskim, PiS miał to gdzieś bo to nie jego pomysły, najbardziej powinno zależeć Kukizowi, ale on ma na głowie rozpad swojego ruchu. O referendum się szeroko nie mówiło, nie prowadzono praktycznie żadnej kampanii. Mikroskopijna frekwencja naprawdę nie powinna dziwić.
Ja nie oskarżam Kukiza, tylko zwracam się do jego wyborców. W programie jako prezydent kandydat miał głównie JOWy. Pytam zatem, czy oby Ci wyborcy głosowali dla dobra kraju, na serio, czy też jakoś inaczej? Komorowski nie zrobił moim zdaniem nic złego. Po prostu wziął na poważnie wyborców Kukiza, potraktował ich jak współobywateli. Prócz tego, część jego formacji też była za JOWami, ale nie stawiała ich tak priorytetowo jak Kukiz.
PiS też był za. Każda duża partia jest zawsze za bo jow oznacza zero mandatów dla małych
Przeciez to fanaberia Komorowskiego. Te 20% to nie zwolennicy JOWow tylko nie-zwolennicy Komorowskiego. Bronek nie zrozumiał co jest grane i dał sie wpuscic w kanał. A mogł odwołac referendum i powiedziec uczciwie: wygłupilem sie. Ale szedłl w zaparte, i senat tez poszedł w zaparte. Efekt jest taki ze dał zarobic 100 mln dziadkom w komisjach wyborczych i firmie produkujacej karty do głosowania i innym bezsensownym licznikom.