Tygodnik „El Jueves” (taka nazwa bo wychodzi w czwartki) to jakby hiszpański odpowiednik francuskiego „Charlie Hebdo”. Lewicowy, sarkastyczny, czasem niesmaczny czasem niesamowicie zabawny i przenikliwy zupełnie jak Ch. Hebdo właśnie. Pomyślałem, że fajnie będzie zapoznać Polaków z tym pisemkiem, mimo iż w większości spraw znajduję się na prawo od redakcji, która podziela naiwne i typowe dla lewicy przekonanie, że wojny wybuchają wyłącznie z powodów czysto politycznych, a jeszcze bardziej gospodarczych, czyli z powodu chciwości burżujów, królów itd. Taki outlook sugeruje okładka: „ich wojny nasi zabici”.
Redakcja wyśmiewa zarówno decyzję brytyjskiego rządu, który uznał tampony za wyrób luksusowy i stąd większe ich opodatkowanie, i śmiesznie małą hiszpańską kwotę uchodźców z Syrii.
Redakcja El Jueves jest ostra wobec kleru czy to tajlandzkiego czy watykańskiego. Oto dwóch księży dziwi się, że mnisi buddyjscy płacili za seks nieletnim, a przecież można ich mieć za darmo.
W sprawie zamachów w Paryżu El Jueves zwala winę na Hollende’a naiwnie sądząc, że atak był spowodowany wyłącznie francuską aktywnością w Syrii. Ostentacyjnie wymienia się liczbę ofiar różnych konfliktów pozaeuropejskich, sugerując jakby, że reakcja na zamach w Bataclan była przesadna, skoro w innych częściach świata są krwawsze starcia. Między linijkami widzimy tu pewne antykolonialne skrzywienie typowe dla lewicy.
Znacznie wyższego lotu jest komiks o Franco, któremu poświęcony jest cały numer. Franco wraca do współczesnej Hiszpanii, i w sumie jest z niej zadowolony; rządzi w końcu prawicowa PP, socjaliści z PSOE nie popierają już katalońskiego separatyzmu/autonomii. Jest sojusz z USA (oczywiście ośmieszony jako antymasoński i antykomunistyczny, pewnie redakcja jest też masońska haha), protesty się dość żwawo rozbija itd (Ley Mordaza), frankistowscy sędziowie nadal na urzędach, tylko logo PP nie podoba się Francisco Franco. Wszystko mocno skrzywione, ale zabawne.
Tu redakcja przypomina frankistowskie pochodzenie/przeszłość niektórych polityków Partido Popular.
Tu mamy fikcyjny wywiad z Franco. Zabawny poza czepianiem się szefa Ciudadanos – partii unionistyczno-liberalnej Alberto Rivery, w którym fikcyjny Franco widzi swego następcę.
Tutaj duch Franco odwiedza redakcję, zabawne choć niektórych kontekstów nie czuję:
Czy gazeta jest oświeceniowa. Hmmm… jest chyba na to zbyt jednoznacznie socjalistyczna, dogmatycznie pacyfistyczna i prokatalońska, no i zawiera horoscopo (sic!), ale mimo wszystko jest ciekawa a rysownicy mają spory talent.
Saludos de Posnania!
Pedro Napierales
„W sprawie zamachów w Paryżu El Jueves zwala winę na Hollende’a naiwnie sądząc, że atak był spowodowany wyłącznie francuską aktywnością w Syrii.”
To czym był jeszcze spowodowany … ? Proszę mnie oświecić. Terroryzm bierze się z tego, że muslimy są słabe i chciałyby ponownie być silne. Jak zaatakowane państwo powiedzmy Jemen nie jest w stanie oddać Amerykanom za uśmierconych u siebie cywilów, to znajdą się terroryści. Inaczej to chyba nie jest.
W grę wchodzą też względy religijne, a nie tylko polityczne.
Terroryzm to po prostu wojna islamu radykalnego z zwykłym. My zachód dostajemy przy okazji
Chrześcijanie w Syrii, masowo mordowani, nie dostali „przy okazji”. Podobnie Sikhowie w Pakistanie. Również hinduiści w Indiach nie bywają mordowani przez muzułmańskich terrorystów przy okazji. Sikhowie i hinduiści odpowiadają na pogromy ze strony muzułmanów swoimi pogromami (niestety), ale zauważ, że nie ma zamachów przeprowadzanych przez hinduistów w Arabii Saudyjskiej czy Iranie, nie ma też zamachów terrorystycznych organizowanych przez Sikhów w państwach muzułmańskich. A mogliby, bo w krajach Zatoki Hindusi są tanią siłą roboczą bez praw obywatelskich.
Francja dostała, bo się pcha. Proste, a że jest walka między tymi co chcą szariat w pełni zaimplementowany (salafi jihadi), a bardziej umiarkowanymi, to normalka.
Pcha się bo jest walka i zagraża także zachodowi.
To prawda, gdyby kalifat zwyciężył, to na 100% poszedłby na Europę pod pretekstem wyzwolenia prześladowanych muzułmanów.