W jednym dalekim mieście żyła samotna wdowa ze swoją wnuczką Elizą. Gdy starsza pani zaniemogła i poczuła, że niedługo umrze, oddała Elizę pod opiekę dalekich krewnych. Byli to wielcy bogacze, mieszkający w ogromnej posiadłości, znajdującej się na obrzeżach miasta. Ulokowali dziewczynę w małym pokoiku na poddaszu. Od razu też zabronili jej pojawiać się w reprezentacyjnych pomieszczeniach domu, szczególnie gdy mieli gości. Posiłki miała spożywać w kuchni. Nikt z towarzystwa nie mógł się dowiedzieć o jej istnieniu.
Elizie podobał się ten układ. Jej nowi krewni – wuj Bronek, ciotka Krystyna i ich syn Artur – byli bardzo niesympatycznymi ludźmi. Eliza unikała ich jak mogła. Na szczęście dom był bardzo rozległy. Oprócz reprezentacyjnych pomieszczeń miał wiele opuszczonych pokoi ze starymi meblami i obrazami. Eliza lubiła tam przebywać i wieczorem wracać do swojego pokoiku, z którego okna rozpościerał się piękny widok na stary rozległy cmentarz.
Szybko zorientowała się, ze wujostwo i ich syn boją się opuszczonej części domu. Niedługo po swoim przybyciu dotarła do małego opuszczonego pokoiku. Był całkowicie pusty. Jedynie olejny obraz wisiał na ścianie. Przedstawiał on pięknego młodzieńca. Na jego twarzy malował się bezbrzeżny smutek i rozpacz. Od razu jak weszła miała dziwne uczucie, że młodzieniec się w nią wpatruje niezależnie gdzie stanęła. Poczuła się nieswojo i opuściła pomieszczenie.
Jeszcze tego samego wieczoru dowiedziała się kim była sportretowana osoba.
-Widziała panienka panicza Doriana. – oznajmiła je szeptem kucharka – Był on panem na tym dworze. Niedobry był z niego pan. Wszyscy się go bali, aż w końcu niebiosa pokarały go chorobą i śmiercią. Wtedy wprowadzili się ci…
Podniosła palec do góry pokazując znajdującą się nad kuchnią jadalnię.
Następne dni należały do bardzo nerwowych. W korytarzach i pokojach słychać było kroki, przedmioty same się poruszały a w zamkniętych pomieszczeniach zaczynał wiać wiatr. Wszyscy myśleli o tym samym, ale nikt nie miał odwagi wyrazić obaw na głos. Eliza zorientowała się, że wujostwo patrzą na nią podejrzliwie jakby ją obwiniali o zaistniałą sytuację. W końcu dziewczyna podjęła decyzję. Pewnego wieczoru nie położyła się spać. Odczekała aż wszyscy domownicy zasną i zagłębiła się w plątaninę korytarzy. „Jeśli Dorian chce mnie skrzywdzić, to prędzej czy później mnie dopadnie. Nie mam dokąd uciec. Lepiej jak sama wyjdę na spotkanie z widmem, niż gdybym miała przez długi czas żyć w strachu.” Tak myśląc przemierzała ciemne korytarze pragnąc dojść do celu, jednocześnie bojąc się tego. W końcu stanęła przed drzwiami pokoiku. Z duszą na ramieniu nacisnęła klamkę.
Pokój był ciemny, jedynie obraz był oświetlony promieniami księżyca. Na miękkich nogach podeszła do malowidła.
-Oto jestem. – rzekła zdecydowanie – Czego ode mnie chcesz?
Postać na portrecie drgnęła i wypłynęła na środek pokoju.
-Wiesz kim jestem. – głos młodzieńca odbił się echem od ścian pomieszczenia – Musisz być bardzo odważna, skoro sama w środku nocy tutaj przyszłaś.
-Nie jestem odważna. Wiedziałam tylko, że masz wobec mnie jakiś cel. Chciałam się tylko dowiedzieć, o co ci chodzi.
-Najpierw chciałbym cię lepiej poznać. Opowiedz mi proszę coś o sobie.
Przez następne dni Eliza regularnie spotykała się z Dorianem. Młodzieniec mógł się pojawiać za dnia. Wybierali sobie któryś z nieużywanych pokojów, gdzie rozmawiali. Eliza szybko polubiła Doriana. Był taki miły, kulturalny i czarujący. Rozmowa z nim to była czysta przyjemność. Pewnego dnia, gdy byli w najlepsze zajęci rozmową, Dorian niespodziewanie otworzył drzwi do pokoju. Eliza ze zdumieniem ujrzała za nimi Artura. Najwidoczniej podsłuchiwał.
-Won! – rzekł twardo Dorian. Artur uciekł kwicząc.
Następnego dnia Eliza została wcześnie zbudzona. Służące odziały ją w ładną sukienkę i uczesały w misterną fryzurę. Tak została odprowadzona do salonu. Był tam Bronek w towarzystwie jakiegoś niezbyt miło wyglądającego pana.
-To jest właśnie moja bratanica, o której panu mówiłem. – rzekł wuj.
Nieznajomy wstał, obszedł ją naokoło uważnie oglądając z każdej strony.
-Przystaję na pańską propozycję. – rzekł w końcu.
-O co chodzi? – zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-To jest pan Nieciekawy, kupiec galanteryjny. Twój przyszły mąż.
-Nie zgadzam się! – zaprotestowała – Nigdy nie wyjdę za niego za mąż!
-Jestem twoim prawnym opiekunem! – ryknął wuj – Zrobisz to, co ja ci każę!
W tym momencie zerwał się porywisty wiatr, wprawiając papiery i tkaniny w dziki taniec. Korzystając z zamieszania Eliza uciekła.
-Dorian! – zawołała, jak tylko wpadła do pokoju z portretem.
-Wiem o wszystkim. – odparł duch wyłaniając się z obrazu – Muszę ci o czymś powiedzieć. Zwlekałem z tym, pragnąc zbadać wpierw jaką jesteś osobą. Widzę, że jesteś dobrą osobą. Jak zapewne wiesz, prowadziłem bardzo hulaszcze życie. Wiele czasu spędzałem w podejrzanych lokalach w towarzystwie pań o zupełnie zszarganej reputacji. Od jednej z nich zaraziłem się paskudną chorobą. Zacząłem się leczyć, jednak mój organizm osłabiony licznymi używkami, nie był w stanie obronić się przed infekcją. W obliczu śmierci postanowiłem przynajmniej raz w życiu zrobić coś dobrego. Cały swój majątek przepisałem na rzecz mojego siostrzeńca, dla którego zawsze byłem niedobry. To był twój ojciec. Niestety mój bratanek Bronek czuwał. Zaraz po mojej śmierci odnalazł i zniszczył dokument, a notariuszowi okazał sfałszowany papier. Ja jednak przed śmiercią zdążyłem zabezpieczyć swoją wolę. Została zniszczona jedynie kopia. Oryginał znajduje się w moim rodzinnym grobowcu, na pobliskim cmentarzu. Tej nocy musisz się udać po dokument i stawić się pod załączony do testamentu adres.
-Czy pan Nieciekawy wie o testamencie?
-Nie. Gdyby wiedział, to zażądałby równowartości majątku, a tego wuj Bronek pragnie uniknąć.
Przez cały dzień Eliza ukrywała się w nieużywanych pokojach. Wujostwo oczywiście szukali jej, aby ją siłą przekazać panu nieciekawemu. Jednak szybko uciekli, przegonieni przez Doriana. Eliza czekała na właściwą porę nie niepokojona przez nikogo. O północy, gdy wszyscy w domu posnęli, wymknęła się kuchennym wyjściem, przemknęła przez ogród i przeskoczyła ogrodzenie.
Znalazła się na cmentarzu. Niepewnie ruszyła przed siebie, gdy spod ziemi wyłoniły się upiory.
-Człowiek! – zaskrzeczały radośnie – Człowiek do nas przyszedł w nocy! Niechaj z nami potańcuje!
Otoczyły ją zwartym kręgiem, lecz wnet się rozstąpiły. Ku dziewczynie szedł wielki, czarny pies o żarzących się oczach.
-Jestem strażnikiem tego cmentarza! – zawarczał – Czego tu szukasz w nocy?!
-Na imię mi Eliza i przyszłam po testament Doriana.
-Czuję, że mówisz prawdę. Poprowadzę cię do grobowca, w którym spoczął Dorian. Jeśli jednak zboczysz z trasy, zginiesz!
Eskortowani przez upiory i widma przemierzali nekropolię, mijając zapadłe groby i okazałe nagrobki. W końcu dotarli do okazałego grobowca. Eliza podeszła do wejścia. Z wielkim trudem pchnęła drzwi. Przeraźliwie skrzypiąc, otwarły się. Znalazła się wewnątrz. Zapaliła zabraną ze sobą świeczkę. Bez trudu znalazła grób Doriana. Był oznaczony płaskorzeźbą przedstawiającą pochowanego. Młodzieniec na płycie pokazywał jeden z wyrzeźbionych powyżej kwiatów. Zdecydowanym ruchem nacisnęła go. Ukazała się wnęka, w której spoczywał dokument. Przy nim widniała kartka z adresem kancelarii rejenta Bluszcza.
Wyszła z grobowca trzymając znalezisko wysoko nad głową. Przywitały ją owacje zgromadzonych mieszkańców cmentarza. Strażnik odprowadził ją do bocznej bramy.
-Idź odebrać to co do ciebie należy odważna dziewczyno. – rzekł na pożegnanie – Pamiętaj o celu i nie zbaczaj z drogi.
Eliza przemknęła się wąskimi uliczkami pod wyznaczony adres. Znajdował się on na drugim końcu miasta. Szczęśliwie udało jej się ukryć przed wysłannikami wuja Bronka i pana Nieciekawego. Był już ranek, gdy zjawiła się w biurze rejenta Bluszcza.
Sprawa została przeprowadzona błyskawicznie. Wuj Bronek wraz z rodziną w krótkim czasie opuścił posiadłość. Na tym jednak nie skończyły się jego problemy: aby uniknąć więzienia musiał zapłacić wysokie odszkodowanie a także opłacić pana Nieciekawego, który czuł się przezeń oszukany.
Eliza szybko znalazła sobie męża etnografa. Razem odbywali dalekie podróże. Spoglądając na portret Doriana, który został przeniesiony do salonu, widziała jak się młodzieniec uśmiecha.
nie ma to jak zupełnie nieprzemyślana psychologicznie bajka bez sensownego morału. Ale mimo to pozdrawiam bo literaturę uprawiać warto
Mi najbardziej podoba się wielki czarny pies. Wielkie czarne psy są fajne.
O co chodzi z tymi bajkami? Po co one tutaj?
Może dlatego, że "wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza" ?