Wieszczono już koniec historii. Tymczasem historia nie posłuchała wieszczów i istnieje dalej. Po roku 2016 idzie rok 2017 (sami możecie sprawdzić). Czy koniec zimnej wojny również ogłoszono niesłusznie? Piotr Napierała daje zdecydowaną odpowiedź.
Wieszczono już koniec historii. Tymczasem historia nie posłuchała wieszczów i istnieje dalej. Po roku 2016 idzie rok 2017 (sami możecie sprawdzić). Czy koniec zimnej wojny również ogłoszono niesłusznie? Piotr Napierała daje zdecydowaną odpowiedź.
Przedstawiam listę moich artykułów dotyczących konkretnych krajów. Mam nadzieję, że ułatwi ona poruszanie się w gąszczu dość już obszernej treści, którą zamieściłem na Racjonalista.TV. Artykuły…
Podatność narodu chińskiego na uzależnienie od narkotyków, podobnie jak na przykład hazardu zwracała uwagę badaczy Wschodu i Zachodu już w XIX wieku. Wielu winiło za…
1. Wprowadzenie Wielu weteranów dziennikarstwa, ale nie tylko, z całą pewnością zauważyło, że nagle staliśmy się ponownie wręcz bombardowani kolejnymi wzmiankami na temat Watergate. Książki takie…
Polecam książkę Anthony Beevora: „Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera” (przeł. Andrzej Goździkowski Znak Horyzont Kraków 2016). Mnie jak zwykle najbardziej interesują sprawy kulturowe bardziej niż…
Obecna doktryna to prowadzenie wojny poza terenem własnego kraju. I tu jest zagrozenie dla Polski, bo w razie wiekszego konfliktu to Rosjanie i USAanie sobie zrobią atomową zapore przed wrogiem (przed samym sobą ) na terenie Polski. To co nas trzyma to niemiecke sentymenty do ziem zachodnich (bo przeciez nie chcą mieszkac na ziemiach skazonych), i izraelskie zapedy do ziemii obiecanej na desant, w przypadku gdyby z Izraelem cos nie wyszło. Poza tym mamy cały czas punkt zapalny, czyli okreg kaliningradzki. Ten okreg moze w przyszłosci rzeczywiscie sie zapalic, bo jak sobie wyobrazamy te ziemie w najblizszym czasie? Ruskim mniej chodzi chyba o ekspansje, a bardziej aby nie byc osaczonym ze wszyskich stron przez armaty coraz blizej Moskwy. Jakby nie było obszar ziemi maja potezny i niejeden bedzie miał na nią zakusy.
Nie rozumiem tez dlaczego PN probuje robic z socjalizmu/komunizmu (S/K) system feudalny. Przeciez w tych systemach (S/K) podstawą było własnie silne ogranicznie prawa własnosci, po uprzedniej eliminacji klasy miłosciwie panujacej. To ze partyjni bossowie praktycznie zarządzali całym folwarkiem to był nastepny efekt, a jak boss wpadał w niełaske to nie zostawał na milionowym majątku.
Może. Ale to zakłąda niezmienność, stałość. Jak wiemy kieyś jednak ta wojna się zaczęła. No więc jak wszystko kiedyś się też skończy.Jeśli już w ogóle rozpatrywać ZW jako MAD przy pomocy WMD. Niemniej w dalszym ciągu mamy do czynienia z rozwojem techniki, również wojskowej i obecne arsenały WMD mogą okazać się wkrótce przestażałe tj nieskuteczne. Samo utrzymywanie obecnego uzbrojenia w gotowości jest nie tak drogie ale R&D jest. A to jest już bezpośrednia funckcja PKB i kierunku politycznego. O ile kierunek polityczny jest dość łatwo utrzymać jeśli nie pokojowo to autorytarnie o tyle gorzej jest już z zaprogramowaniem wektora ekonomicznego. Załóżmy scenariusz, że do gry włącza się też UE (izolacjonizm ze strony USA) a UE ma z pewnością potencjał ekonomiczny budowy i utrzymania dużego arsenału WMD. Wraz z rosnącym zagrożeniem Rosja musiałaby odpowiedzieć odpowiednio dozbrajając się. Istnieje ekonomiczny limit, poprzeczka której przekroczenie wydatków na zbrojenie odbija się katastrofalnie na ekonomii. (Upadek ZSRR). A to wszystko jeszcze się dzieje w gospodarce globalnej. Czy trzeba wielkiej wyobraźni by przewidzieć skutki rozwoju alternatywnych źródeł energii i jak one się odbiją na dostarczycielach tradycyjnej energii?
"… obecne arsenały WMD mogą okazać się wkrótce przestażałe tj nieskuteczne…" – JAK? przecież są stale unowocześniane, a satelity szpiegują nowinki również na bieżąco. Obawiam się, że właśnie jesteśmy skazani na dominację USA i Rosji co zwłaszcza Europę boli bo prawdopodobnie definitywnie przegrała walkę o dominację walcząc między sobą (dotyczy to zwłaszcza Niemiec i UK)
Myślę, że ta sytuacja będzie jakiś czas jeszcze trwać, to rzeczywiście da się przewidzieć. Natomiast perspektywa tysiąca lat jest zbyt daleka, abyśmy byli w stanie takie rzeczy przewidywać. Zwłaszcza, że historia przyspiesza wraz z napędem technologicznym. Historia ma oczywiście pewne opoźnienie, bo technika musi mieć swój czas, by zadziałać na ludzkie wizje świata, ale jak już widać, dzieje się to i tak szybko w stosunku do czasów, gdy technika miała niewielki wpływ na politykę. I to cały czas przyspiesza. Jeszcze pół wieku temu mieliśmy rewolucję myślenia o świecie w skali różnicy jednego pokolenia, a dziś widać już, że to się skróciło, jeszcze dziesięc lat temu wydawało się, że to jest już "tylko" pół pokolenia, a dzisiaj wygląda na to, że już jest tylko ćwierć pokolenia. Oczywiście tego jakby nie widać bezposrednio w polityce, gdy patrzy się na nią "od dołu", ale gdy wykona się próbę uogólnienia, spojrzenia na całość, na świat jakby "widziany z kosmosu", to widać coś takiego, że niby polityka sie odbywa "po staremu", według tradycyjnych metod politykowania, ale to jest tylko jakaś skorupa, a nawet tylko cienka błonka, a pod spodem, prawdziwe życie świata odbywa się już w jakiś inny, jeszcze nie nazwany sposób, który w dużym stopniu nie interesuje się tym dawnym podziałem, tymi dawnymi układami sił i w ogóle dawnymi wizjami świata i życia człowieka. Dziś prawie o wszystkim, a może nawet zupełnie o wszystkim, decydują ekonomia i technika. W ekonomii z pewnością technika jest na pierwszym miejscu, wcale nie polityka. Przecież widać to na każdym kroku, że niby mamy podziały na różne obozy co do wizji życia, ale w ekonomii nikt na to nie patrzy, tylko tam robi interesy, gdzie jest do zrobienia interes. A technika ma w tym podstawowy udział. Biorąc pod uwage jak szybko obecnie zmienia sie technika i że wraz z nią ekonomia, a wraz z ekonomią wizja świata, to nie wydaje mi się, byśmy byli w stanie przewidzieć, co będzie działo się na Ziemi za sto lat, a o tysiącu lat, to nawet nie mamy co myśleć, bo w ogole nie jesteśmy dziś w stanie sobie wyobrazić, jaką techniką będziemy wtedy dysponować. Dla zabawy wyobraźmy sobie, że odkrywamy coś, co kompletnie zmienia nasz sposob pracy, jeszcze bardziej niż zmienił to internet, no np. naukowcy odkrywają sposób i metodę teleportacji ludzi… O jakim podziele politycznym mogłaby być mowa w świecie, w którym każdy człowiek miałby w kieszeni (tak jak dziś ma telefon będący małym komputerem) urządzenie do teleportowania sie w dowolne miejsce na planecie lub nawet w Układzie Słonecznym..? O jakim podziale politycznym mogłaby być mowa na Ziemi, jeśli ludzkość skolonizuje cały Układ Słoneczny? Filmy i książki sf już są o takich możliwych sceniariuszach… :)) Wiadmo, że rzeczywistość będzie zawsze nieco inna niż fantazje na jej temat, ale też wiadomo, że z pewnością będzie zupełnie inna niż to, co mamy teraz. Wystarczy, że spojrzymy te 1000 lat wstecz, jak wtedfy wyglądał nasz świat, a jak wygląda teraz… A co dopiero za 1000 lat szybkiego rozwoju techniki…
Oczywiście nie mam na to żadnych twardych dowodów! :)) ja tylko "gawędzę" z autorem na "zadany temat"… ;))
Rosja jest mocarstwem światowym tylko pod względem militarnym (jeszcze). Politycznie, już w znacznie mniejszym stopniu, a ekonomicznie jest karłem. Na dłuższą metę siła militarna jest funkcją ekonomii (oraz woli politycznej). A Rosja ma fatalne perspektywy nawet już średnio terminowe. Putin korzysta z ostatniej okazji, żeby pokozaczyć. Za 10 lat roczniki rekrutów będą o połowę mniej liczne, a gospodarka to skansen. Rosja zwyczajnie nie będzie miała zasobów, żeby dotrzymać kroku w zbrojeniach USA i Chinom, a być może również innym krajom.