Dlaczego Polacy kochają PiS?

 

Kochają? Tak, kochają! Nie popierają, nie zgadzają się, ale kochają – dosłownie! Nie wszyscy rzecz jasna, ale jedna trzecia na pewno i to tych najprawdziwszych – polskości zatem w tej miłości jest więcej niż może się wydawać, gdy czytamy wyniki badań opinii publicznej. 

 

 

Najbardziej kochają Szydło i Dudę, bo młodsi są i piękniejsi niż sam duce, ale uczucia do obu marionetek są tak gorące, że i wódz – choć niewielu mu ufa – przy nich się ogrzeje, jak to w rodzinie, zwłaszcza w sycylijskim stylu.      

Dlaczego twierdzę, że „nie popierają”? Otóż dlatego, że poparcie polityczne oznacza podobieństwo  poglądów, np. co do tego, jak zreformować szkolnictwo lub sądownictwo. Chyba jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że sympatycy PiS kiedykolwiek cokolwiek myśleli o reformie tych instytucji i mieli w tej sprawie jakiekolwiek poglądy! Nie mieli i nie mają. Oni w ogóle nie mają poglądów, w żadnej sprawie; mają za to emocje: miłość i nienawiść. Nienawidzą na przykład obcych, przysłowiowego „innego”, ale  jeszcze bardziej tak zwanych elit i ich rzekomych czy też prawdziwych rzeczników: sędziów, intelektualistów, liberalnych publicystów. Nienawidzą ich od dawna, jednak dotąd wydawało im się, że nienawiść to uczcie wstydliwe, że nie należy jej okazywać, a może nawet odczuwać. I oto, dzięki PiS, jego faszyzującej retoryce i publicznie okazywanej pogardzie, ludzie ci poczuli, że już nie muszą się wstydzić i nie muszą skrywać swoich prawdziwych uczuć, że – słowem – mogą wreszcie być sobą. Za to właśnie pokochali PiS, taka bowiem jest natura miłości. Kochamy tych, przy których czujemy się w pełni sobą! W miłości erotycznej i romantycznej tych, którzy najsilniej przemawiają do naszej męskości lub kobiecości, przy których czujemy się sobą jako kobiety lub mężczyźni; w polityce natomiast tych, którzy wyrażają nas najpełniej jako istoty społeczne i polityczne, przy których czujemy się sobą jako ludzie i obywatele. W przypadku miłośników PiS uczucie to jest tym silniejsze, im  silniejsze były skrywane wcześniej emocje i im bardziej brutalnie są dzisiaj okazywane. Nawiasem mówiąc, wydaje się, że tak w ogóle w praktyce wygląda chrześcijańska miłość bliźniego.

Miłość polityczna jest równie ślepa jak miłość erotyczna. Zakochani nie liczą się z niczym, ani z interesem własnym, ani swoich najbliższych, nie mówiąc już o jakichkolwiek racjonalnych argumentach odwołujących się do idei dobra wspólnego; bronią rządu nawet wtedy, gdy jego konkretne decyzje zagrażają bytowi ich samych lub ich dzieci. Popierają na przykład podwyżki cen paliw i energii elektrycznej, gdyż (cytuję) „pani premier wie, co robi, i na pewno chce dobrze dla wszystkich”. To oczywiście tylko racjonalizacje, a może jeszcze gorzej:   wokalizacje; tak naprawdę bowiem ludzie ci bronią Szydło bezwarunkowo, bez względu na to, co wie lub czego chce, co mówi lub co robi.

Miłość tego rodzaju nie jest wieczna, jednak trwać może dłużej niż jedną kadencję sejmu, zwłaszcza jeśli w kraju nadal toczyć się będzie gorąca wojna domowa, choćby – jak dotąd – na słowa. Wojna bowiem sprawia, że miłość się umacnia. Wie o tym każdy rodzic, którego nastoletnia latorośl zakochała się w młodocianym psychopacie. Im bardziej się tej miłości przeciwstawiają, tym bardziej jest żarliwa.  

W rozważaniach na temat przyszłości reżimu nieprzydatne lub wręcz chybione są porównania z dwudziestowiecznymi despotami, choć natura uczucia, jakie żywią Polacy do Szydło i Dudy jest ta sama, co natura miłości Włochów do Mussoliniego. Natura jest ta sama, ale inna jest kultura polityczna; w Europie, a nawet w Polsce, nie sprzyja już autokratom. Dlatego PiS jak dotąd nie przyznaje się, że dąży do dyktatury – dyktatury jawne bowiem, wyszły w Europie z mody, a rola mody w życiu i polityce jest w naszych czasach potężna.

Kulturowa „niepogoda” dla dyktatur gasić będzie żar  politycznej miłości do przywódców „dobrej zmiany” również pośrednio, przez wzmacnianie działania czynnika bodaj najważniejszego: słabnącej z czasem potrzeby poniżania i okazywania pogardy znienawidzonym elitom. To proces niemal nieuchronny; ileż w końcu można się cieszyć z publicznego lżenia ludzi, nawet nielubianych, zwłaszcza gdy rzeczywistość coraz bardziej skrzeczy, a skrzeczy i skrzeczeć będzie; i to niejednym głosem. Kolejne ekscesy i towarzyszące im nienawistne słowa i takież gesty działają jak odreagowanie, technika psychoterapeutyczna  prowadząca do zaspokojenia tłumionych pragnień, a w tym przypadku pragnienia zemsty. Słabnąć będzie nienawiść i potrzeba jej wyrażania; rosnąć będzie dystans i krytycyzm wobec tej formy rządów i takichż rządzących.         

Proces ten, jak rzekłem wyżej, jest nieuchronny, jednak przebiegać może wolniej lub szybciej. Wiele zależy od działań opozycji, zwłaszcza od tego, czy forma, jaką przyjmują protesty, i język, jakim opozycja przemawia, będą uczucie do PiS umacniać czy osłabiać. To z kolei zależy przede wszystkim od tego, czy opozycja stworzy atrakcyjną alternatywę programową i personalną.  Same protesty i Balcerowicz ze Schetyną nie podbiją już serc milionów Polaków. To już jednak jest temat na całkiem inne opowiadanie!

O autorze wpisu:

Aktywny działacz ateistyczny, humanistyczny, feministyczny i prolaicki. Prezes Towarzystwa Humanistycznego, z wykształcenia psycholog. Wydawca książek o tematyce ateistycznej, humanistycznej i filozoficznej. Publicysta aktywny w wielu polskich gazetach i magazynach. Redaktor RacjonalistaTV.

32 Odpowiedzi na “Dlaczego Polacy kochają PiS?”

    1. Myślę, że mimo wszystko atakowanie w ten sposób wyborców Pisu nie jest w porządku i jest kontrskuteczne. Z drugiej strony też piszą, że demonstrowali niePolacy, tylko obywatele Polski mówiący po polsku. Już o Pawłowicz nie ma co mówić. Bez sensu takie nakręcanie spirali. Czasem trzeba być mądrzejszym. W przypadku zwykłych wyborców PiS bardziej potrzebne jest to: https://www.facebook.com/JeremyNYBrand/videos/1351223208295159/
      Nie wszyscy są źli, część się cieszy, że mogli pierwszy raz pojechać nad morze i ja na przykład nie mam z tym problemu.
      Chociaż niektórzy to taki beton, że pewnie nigdy nic do nich nie dotrze.
      Jeśli chodzi o samego Kaczyńskiego i jego żołnierzy, to kij im w oko.

      1. Może rzeczywiscie nie wszyscy są "żli". Może tylko ja mam szczęscie spotykać elektorat pis-u przeważnie o elegancji i dres kodzie nurka śmietnikowego klarujący że Tuska i ich wszystkich trzeba powywieszać. 

      2. No właśnie – trzeba być mądrzejszym. Teraz ciekaw jestem, czy Duda w swoim orędziu o 20:00 podtrzyma decyzję w wecie. Reakcje PiSu i opozycji w większości nie dają mu zbytniego wsparcia. Moja reakcja mam nadzieję trochę go dawała. Zobaczymy. 

        1. Szydło chyba płakała jak po 27 do 1, bo tak jakoś wyglądała. Ale nie jestem pewien, bo wytrzymałem tylko jakieś 30 sekund, bo nie mogłem jej słuchać. Kaczyński wykończy ją psychicznie. Albo już to zrobił.

          1. Zobaczymy, co będzie dalej. Ale bez tych wet byłoby jeszcze gorzej. Teraz przynajmniej część elektoratu PiS dostało sygnał, że są wątpliwości. Mam nadzieję, że co mądrzejsi wezmą sobie to do serca, nawet jeśli ostatecznie PiS opanuje sądy (mam nadzieję, że nie, ale nie wiem). 

  1. Dodam, że choć felieton jest niepolityczny w jakim sensie, to w innym jest polityczny, bo wyjaśnia w pewnym stopniu, dlaczego większosc pisowców jest totalnie odporna na argumenty i na fakty, słowem na wszystko. To tak jak zakochana nastolatka i wcale w tym nie przesadzam. Odbylem kilkadziesiat, a moze ponad sto rozmow i niemal za każdym raqzem uderzalo mnie to podobieństwo i tego rodzaju totalny bezkrytycyzm wobec Szydlo i Dudy zwlaszc\a. Co będzie teraz, po wetach, zobaczymy.  

    1. To prawda z tym zakochaniem. Ale ono istnieje też w polityce poza PiSem, choć w przypadku PiSu jest obecnie najbardziej dotkliwe.

    2. Jeśli teza jest słuszna, to pis stał się zakładnikiem własnego elektoratu, gdyż opozycja opozycją, ale zawód miłosny to nie przelewki. A może być jeszcze gorzej, kochankowie mogą poczuć się zdradzeni. Wynikałoby z tego, że nie mogą odpuścić, dać jakąkolwiek satysfakcję protestującym, czyli nawet jeśli weto jest ustawką, to coś może zazgrzytać. To byłoby porąbane na maksa :).

      1. Pelna zgoda! Oni to nawet rozumieją albo wyczuwają, dlatego tak twardo zareagowali na deczyje Dudy, jak sądzę. 

      1. Pani Katarzyno, moze toche przesadzam, jak to w felietonie, ale szczerze mówiąc wydaje mi sie, ze nie przesadzam. Napradwe odbylem ostatnio wiele dyskusji z ekektoratem PiS i na wlasnie oczy widzialem jak totalnie i mocjonalnie odrzucaja wszystko, najbardziej oczywiste argumenty. Jako psycholog widywalem ten rodzaj zaprzeczania rzeczywistosci tylko u zakochanych nastolatek, czasem rowniez infantylnych czterdziestoaltek, zakochanych w psychopatach takiego lu innego rodzaju.  

  2. Demokracja jest trudna metoda rzadzenia.Ostatnio slyszy sie opinie ze Ameryka bedaca wiele lat symbolem demokracji stacza sie do stylu rzadu dyrektywami jednej osoby.

    Zarowno w Polsce jak i w USA  glowna wine ponisi elektorat. 

    1. Stan egzaltacji parareligijnej tez ma podloze erotyczne – to sprawa znana od bardzo dawna. Wystarczy poczytac listy lub dzienniki tzw. mistyczek a nawet relacje z rzekomych rozmow Teresy z Kalkuty z Jezusem. Nie ch Pan zajrzy do mojego tekstu o niej na tym portalu, zdaje sie,z e cytuje tam fragmenty tych "rozmów". Mikoleejko jest w gruncie rzeczy kulturoznawcaą – poprzestaje na erudycjnym opisie zjawisk tak jak sie jawią naszym oczom – nie siega głębiej.   

      1. Ale nie jest z nim identyczny. Związany jest z wielokrotnie tu dyskutowaną tendencją  do religijnośii najprawdopodobniej genetyczną i dołaczają sie na niego takie aspekty jak tensknota za ojcem, silna ręką, autorytetem, a nawet autorytarystą(ucieczka od wolnosci), potrzeba zrozumienia i zapanowania nad rzeczywistościa przy braku narzędzi, checi czy zdolnosci do samodzielnego borykania sie z owym problemem, dziecieca potrzeba matczynej opieki, ptrzeba bycie we wspolnocie(obojetnie nawet jak głupiej, szkodliwej czy szkodzącej sobie) itd. itp. 

        Do tego trafia to u nas na podatny grunt romantyzmu i mesjanizmu który konstytuował nas przez wieki.

    2. Różnice jednak są. Religia to nie tylko uwielbienie, ale także strach, który nawet w przypadku zawodu może zmusić do trwania w związku. Ten czy inny kapłan, a nawet papież może się nie podobać, można się nawet poczuć oszukanym, ale związek się nie rozpada, gdyż w grę wchodzi strach przed piekłem, przed izolacją, krytyką społeczną itd. Pis raczej nie jest straszny dla swoich wyborców, raz oszukana pojedyncza osoba raczej przemieni się w zaciekłego wroga niż się podporządkuje. To chyba największa słabość pisu w tej ich wojnie o własną wizję państwa – nikt się ich nie boi.

      1. Ale tak samo jest z miloscia – zwlaszca erotyczną, to tez mieszkanka uczuc i emocji, pozywtynych i negatywnych, zwlaszca u kobiet. Stad znane i ptwierdzona naukow sklonnosc kobiet do zakochiwania sie w psyhcopatach. Nie ma co do tego zadnych wątpliwosci. 

  3. "Chyba jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że sympatycy PiS kiedykolwiek cokolwiek myśleli o reformie tych instytucji i mieli w tej sprawie jakiekolwiek poglądy! Nie mieli i nie mają. Oni w ogóle nie mają poglądów, w żadnej sprawie; mają za to emocje: miłość i nienawiść. Nienawidzą na przykład obcych, przysłowiowego „innego”, ale  jeszcze bardziej tak zwanych elit i ich rzekomych czy też prawdziwych rzeczników: sędziów, intelektualistów, liberalnych publicystów. Nienawidzą ich od dawna, jednak dotąd wydawało im się, że nienawiść to uczcie wstydliwe, że nie należy jej okazywać, a może nawet odczuwać. I oto, dzięki PiS, jego faszyzującej retoryce i publicznie okazywanej pogardzie, ludzie ci poczuli, że już nie muszą się wstydzić i nie muszą skrywać swoich prawdziwych uczuć, że – słowem – mogą wreszcie być sobą."

    .

    Przepraszam, właściwie na jakiej podstawie wysnuwa Pan tego rodzaju wnioski? Pytam nie ukrywając zdziwienia, albowiem jako zwolennik PiSu w ogóle nie odnajduję siebie w tym (nawet jeżeli żartobliwym) opisie. Będę wdzięczny za wyjaśnienie i podanie racji, którego chyba można wymagać od racjonalisty. Bez uzasadnienia całość sprawia nieodparte wrażenie rozważań pisanych pod wpływem społeczno-politycznej beletrystyki M. Srody i J. Hartmana, traktowanej z pełna powagą już tylko przez topniejącą garstkę wiernych czytelników "Gazety Wyborczej", z których umysłowością skądinąd bardziej (mutatis mutandis) koresponduje podany przez Pana opis.         

    1. Szanowny Panie, wnioski te, jak juz chyba wyzej wspomnialem, wyciagiem wyciągam przede wszytskim  na podstawie wielu dzisiątek rozmow, dyskusji i sporów z "modelowym elektoratem" PiS: ludśmi z malych miasteczke, minimum wyksztalcenia itd. Co do stosunku do elit glownie na podstawie wielkiej liczy wypowiedzi poslow i politykow PiS – niepodobna temu zaprzeczyć. Material empiryczny przebogaty. Owszem, nam pare osów, ktore popierają Pi, choc sa nieźlelub nawet dobrze wyksztalcone, ale to bardzo wąski margines, politycznie bez znaczenia, coc dla mnie ciekawa psychologicznie. W większosci przypadkow jednak ludzie ci, choc wyktsztalceni, popierają PiS ze wzgledu na osobowsc lub postawe autorytarna. tT osobny temat zaslugujacy na osobny felieton lub powazna analizę. A moze chcialby Pan wziac udzial w rozmowie ze mna dla racjonalisty.tv na ten temat wlasnie? 

      1. Nie wiem, na ile dziesiątki rozmów mogą dostarczyć podstawy dla takiego wniosku, dotyczacego wszak zjawisk masowych. Wedle dostępnych statystyk PiS zdobył w ostatnich wyborach największą liczbe głosów zarówno wśród osób z podstawowym, jak średnim i wyższym wykształceniem. 30 % wyborców z wyższym wykształceniem głosowało na PiS – nie jest to więc margines.

        .

         "Wśród osób z wykształceniem podstawowym i gimnazjalnym na PiS głosowało 55,9 proc., na PO – 15,4 proc., na KW Kukiz'15 – 6,9 proc., na PSL – 6,5 proc., na KORWiN – 6,3 proc., na ZL – 3,6 proc., Razem – 2,3 proc., Nowoczesną – 1,9 proc. 
        .
        Wykształcenie zawodowe 
        .
        Wśród osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym na PiS głos oddało 53 proc., na PO – 19,3 proc., na Kukiz'15 – 7,6 proc., PSL – 6,9 proc., ZL – 5,3 proc., Razem – 2,5 proc., KORWiN – 2,4 proc., Nowoczesną – 2,2 proc. 
        .
        W przypadku wykształcenia średniego i pomaturalnego na PiS głosowało 39,2 proc., na PO – 23 proc., na Kukiz'15 – 10,4 proc., na ZL – 7 proc., na KORWiN – 5,6 proc., na PSL – 5,2 proc., na Nowoczesną – 5,1 proc., na Razem – 3,6 proc.

        .

        Najlepiej wykształceni (licencjat i wyżej) głosowali nieco inaczej niż reszta. W tej grupie PiS zdobył 30,4 proc., PO – 26,7 proc., Nowoczesna – 12 proc, Kukiz'15 – 8,5 proc., ZL – 7,2 proc., Korwin – 5,2 proc., Razem – 5,1 proc., PSL – 4,2 proc. 
        .
        Ipsos przeprowadził badanie exit poll przed 900 losowo wybranymi lokalami wyborczymi. Ankieterzy prosili osoby, które oddały głos, o wypełnienie krótkiej ankiety."

        .

        http://www.tvp.info/22346530/z-wyksztalceniem-i-bez-we-wszystkich-grupach-triumfuje-pis

         .

        Proszę zwrócić uwagę, że partia "Razem", która zapewne ma niejednego zwolennika wśród użytkowników forum, uzyskała sześciokrotnie mniejsze poparcie wsród wyborców z wyższym wykształceniem aniżeli PiS. 

        .

        Sumując natomiast głosy niepodległościowej prawicy (lub "prawicy", gdyż ktoś może kwestionować prawicowość PiSu), tzn. PiS, Kukiza15 oraz partii Korwin, otrzymujemy wielkość 44,1 %. A zatem, prawie połowa wyborców (aktywnych wyborców, gwoli ścisłości) z wyższym wykształceniem ma poglądy prawicowo-niepodległościowe, mniej lub bardziej zbliżone do idei, oferowanych przez PiS. To samo obliczenie dla osób z wykształceniem zasadniczym daje wynik 63 %. Wielkości 44,1% i 63% nie są chyba diametralnie różne, co oznacza, że nie można powiedziec, że ciemnota głosuje na narodową, niepodległościową prawicę, a elita – takiej prawicy się sprzeciwia. Jest to jeden z mitów tworzonych przez ludzi takich jak M. Sroda, czy J. Hartman, uprawiających lewicową "armchair-philosophy", wyrastających w większym stopniu z myślenia życzeniowego (stanowiącego chyba, powiedziałbym, wrodzoną i nieusuwalną wadę lewicy jako takiej), niż obserwacji. 

        .

        Proponowałbym Redaktorom "Racjonalisty" (już o tym pisałem) przeprowadzić wywiad z D. Tarczyńskim, młodym i obiecującym politykiem Prawa i Sprawiedliwości. Taka rozmowa na pewno podałaby w watpliwość wiele podobnych stereotypów, dotyczących tej partii i jego elektoratu.    

        1. Można, wydaje mi się, również powiedzieć, że 44,1% wyborców z wyższym wykształceniem jest nastawiona antyestablishmentowo, kwestionuje dotychczasowy ustrój Polski (niesławnej "III RP") i optuje za jego zmianą.  

          1. Prosze Pana, wyksztalcenie formalne nie ma tu wiekszego znaczenia. Czy sadzi Pan, ze ludzie pokroju Heideggera albo Kolakowskiego popierali Hitlera lub Stalina, kierujac sie rozumem? We wspolczesnej Polsce polowa osob z wyzszym wyksztalceniem, np. po kierunku turystyka", niczym sie nie rozni od dawnych absolwentow liceum. Nie chodzi mi nawte o inteligencje, ale o Intelektualne zaangazowanie, no. sklonnosc czy zwywczaj do prowadzenia rozmyślaań nad sposobem urządzania swiata. Wsrod moich rozmowcow byla spora grupka osob z wyksztalceniem wyzszym, np. ksiegowym. Niketorych pytalem np. czy ich zdaniem, ktos kto spiewa "Jak ja was kurwca nienawidzę", to dobry material na posla. Nie widza probloemu, coc i tak wolą PiS. Oczywiscie moje rozmowy nie moglyby byc podstawa do pracy naukowej, ale do felietonu, ktory jest osobista formą wypowiedzi, jak najbardziej,  Pewnych rzeczy w ogole nie da sie zbadac. Czesto i chetnie powoluję sie na wyniki badan, ale nie mozna dyskursu ograniczyc do tych kwestii, ktore sa zbadane, tym bardziej ze wyniki badan w naukach spolecznych nie sa klonkluzywne niestety nawet w tych przypadkach, w ktorych sa mozliwe i dosc wiarygodne. 

          2. Jeszcze slowo po ogloszniu nowych wynikow bawyrazaja poparcie dla PiSdan poparcia dla partii. Wg. Kantar poparcie dla PiS wrzoslo ostatnio o 4 punty po. w porownaniu z wynikami z kweitnia. Wygląda to tak, ze cokowliek by PiS nie zrobil, nawet jesli nie podobaja sie konkretne propozycje. ludzie i tak – wbrew wszytskiemu – popierają. To kolejny argument na rzecz mojej tezy o "milosci" – tym bardziej przeciez, ze PO deklaruje, ze utrzyma program 500 +.

             

          3. To, co Pan nazywa miłością do PiSu może być co najwyżej głęboką niechęcią do III RP. Nawet jeżeli tak jest i jeżeli w grę wchodzi uczucie (zwłaszcza silne i nie dające się wykorzenić), to nie oznacza to jeszcze irracjonalnej podstawy i braku rozumu. Uczucie nie jest bowiem z konieczności sprzeczne z rozumem i może być najzupełniej racjonalne. Wszystko (a przynajmniej wiele) zależy od jego przyczyn. Kto żył w III RP i jej doświadczył na własnej skórze, ten (jeżeli nie należy do relatywnie niewielkiej grupy beneficjentów, zwłaszcza do "elit") powinien darzyć III RP głęboką i nieodpartą niechęcią – każda inna postawa jest sprzeczna z rozumem i świadczy o mankamencie albo dotyczącym obserwacji, albo refleksji nad tym, co się obserwowało. Warto by kiedyś sumiennie zliczyć "ofiary III RP", ludzi, którzy wskutek "reform", wprowadzających de facto system kastowy, popadli w nędzę, alkoholizm, którzy targnęli się na życie albo (w najlepszym wypadku) wyemigrowali nie widząc dla siebie żadnych perspektyw. Oczywiście ludziom należącym do elity włos z głowy nie spadł – bo i nie miał spaść. Ich dzieci, jak na przykład Aleksandra Kwaśniewska czy Dominika Wielowieyska, mogą traktować życie jako dobrą zabawę i są w stanie najzupełniej szczerze dziwić się, że ktoś kwestionuje "nasze wspólne zwycięstwo" odniesione 4 czerwca 1989 roku.  

            .

            Poparcie dla PiSu nie wzrasta "mimo wszystko", tylko właśnie dlatego, że PiS nadal (w tym znaczeniu "mimo wszystko") realizuje swój program. Gwarantuję Panu, że poparcie zacznie spadać, jeżeli tylko okaże się, że wzorem innych partii nie realizuje deklaracji wyborczych. Wiekszość Polaków biorących udział w wyborach opowiedziało się za zmianą ustroju Polski i tych zmian oczekują. Zyczą sobie odejścia od tradycji niesławnej "umowy Okrągłego Stołu", umowy, która zafundowała nam imitację wolnej i sprawiedliwej Polski, imitację zgodną z wyobrażeniami o Polsce i jej ustroju takich "demokratów" i "patriotów", jak Michnik, Kuroń, Geremek, Kiszczak i Jaruzelski. Widziany z nieco szerszej perspektywy, jest to tak naprawdę kompromis dwóch elit z radzieckiego nadania – (post)stalinowskiej i (post)gomułkowskiej, ugoda "żydów" z "chamami", konkordia zgodna z interesami tych elit, niekoniecznie zaś polskiego społeczeństwa. Nie mam wątpliwości, że w taki też sposób – ze wszech miar niechlubny, pomimo coraz bardziej rozpaczliwej, tym samym coraz bardziej agresywnej i prymitywnej, a więc coraz mniej przekonującej propagandy, dokonywanej przez środowisko "żydów" z "Agory"  – zapisze się w polskiej historii.   

            .

            Niestety nie mam kontaktu z D. Tarczyńskim; zwrócił on po prostu moją uwagę – mam nadzieję, że w polskiej (może nawet europejskiej) polityce będzie mieć jeszcze dużo do powiedzenia. 

             

          4. Tarczyński jest dość kontrowersyjny dla „naszego” środowiska, ale nie powiem, zainteresowały mnie jego wystąpienia dla mediów zagranicznych. Szkoda, że nie masz do niego kontaktu, bo pewnie sam z siebie uzna nasze środowisko za zbyt sobie wrogie. 

  4. Pewnie jest tak że 20% popiera PiS z tęsknoty za rządami silnej ręki ( żeby był porządek a nie tylko się kłócą i kłócą), ok. 10% bo nienawidzi gejów albo ksiądz tak mówił, a ok. 10% za 500+

    1. A wyznawcy "religi smoleńskiej" i "dochodzący" do prawdy? Conajmniej kilkanaście procent plus niemały wpływ na pozostałych.

    2. Pani Alu, moj felieton nie jest o tym, jakie racjonalne przeslanki sprawwiją, ze niektórzy popieraja PiS, np. beneficjenci 500 +. Bardziej juz dlaczego ci ludzie popierają niemal totalnie wszytsko, co  PiS "bałaknie"  i to na ogol z szyderczym, triumfujacym uśmiechem. Wspomina pani "religię smoleńską" – a co to jests wlasciwie? Przeciez nie jest to rgrupa ludzi, ktorzy po prostu sa przekonani, ze doszlo do zamachu. Ich wiara w "zamach" jest wlasnie wynikiem patologicznej nienawwisci do "librelanej" formacji kulturowej i do ludzi z nią kojarzonych. Postwa autorytarna to tez wynik wypieranej wrogosci-nienawisci. A dlaczego ludzie tak chetnie sluchaja ksidza w sprawie gejow, a nie sluchaja kosciola w sprawie orzyjmowania uchodźców? Sluchają po prostu wtedy, gdy im to pasuje, gdy wyraza ich emocje. Czestym błędem racjonalistów jest wiara w to, ze ludzie w ogole są racjonalni – na ogol nie są, racjonalizują tylko wybory, decyzje, przekonania, ktore maja calkiem nieracjonalne podłoże.     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

fifteen − six =