Jak kraj długi i szeroki, w milionach polskich aut wiszą przy lusterkach różańce lub medaliki. Do desek rozdzielczych przytwierdzane są szkaplerze lub obrazki świętych. W parafiach świeci się nowozakupione auta. Ma to zaświadczać o głębokiej wierze właścicieli aut i przekonaniu, że te różance uchronią właścicieli przed nieszczęściem na drogach.
A jak jest. Otóż ścigamy się z Rumunią i Bułgarią o miano najniebezpieczniejszego kraju w Europie pod względem wypadków drogowych i śmiertelnych ofiar liczonych na 100 tys. mieszkańców. W śmiertelności i wypadkowości przebija nas tylko Rosja. Niestety swoją głęboką wiarę wielu rodaków wzmacnia dodatkowo alkoholem. Jesteśmy także przekonani o naszych ponadnormalnych umiejętnościach w prowadzeniu aut. Nasza drogowa rzeczywistość jest inna. Jakże często polską. drogową świadomość pokazuje takie oto myślenie: jest wypadek drogowy, są trzy śmiertelne ofiary. Jedna osoba ocalała. Ta osobą często wypowiada jest tak. Dzięki Bogu ja żyję. Kto jest winny śmierci tych trzech osób? Nie wiadomo.
Kraje europejskie, uznawane w Polsce za heretyckie i moralnie upadłe, takie jak np. Szwecja, Finlandia czy Holandia są wielokrotnie bezpieczniejsze od Polski. Tam nie ma zwyczajów wieszania w autach różańców i medalików. To powinni sobie wierzący głęboko przemyśleć.
Jakie stąd wnioski? Nikt nie zbadał, czy wieszanie różańców w samochodach chroni te auta przed wypadkami. Owszem różańce mogą chronić kierowców pod warunkiem, że oni sami zachowują rozwagę na drogach, unikają alkoholu, dbają o stan techniczny pojazdów i opłacają OC.
Powieszenie różańca w aucie niesprawnym technicznie, bez ważnych badań technicznych i ubezpieczenia absolutnie nie chroni kierowcy przed śmiercią lub kalectwem na drodze: zarówno kierowcy samochodu, pieszych oraz innych użytkowników dróg. Częsty brak prawa jazdy i dodatkowe wzmocnieni e odwagi kierowcy alkoholem zwiększa nieskuteczność powieszonego różańca.
Oczywiście wieszanie różańca w samochodzie jest prawem wierzącego, byleby nie przeszkadzał on w patrzeniu na drogę. Zatem różaniec pomaga pod warunkiem, że auto spełnia wszystkie wymogi techniczne zapisane w prawie, a kierowca ma praw jazdy i olej w głowie.
Czesław Cyrul
Są jakieś źródła tego, że w innych krajach nie wieszają gadżetów religinych? Może coś innego wieszają?
Może są jakieś badania, co bardziej chroni? Różaniec czy choinka zapachowa.
-Tylko wniosków się przyczepię, bo z resztą się zgadzam. Żyjemy wśród ciemnoty religijnej, która bardziej polega na woli siły wyższej niż na sobie. W razie czego słyszymy, że tak miało być, Wola boża, a kto przeżył wypadek, to dzięki bogu. Samochody są oblepione rybami, znakiem chrześcijanstwa, świętym Krzysztofem, a czasami wizerunkami Matki Boskiej. To jak podpis, "jestem zabobonnym katolikiem". W sumie dobrze wiedzieć z kim ma się do czynienia.
-Nie sądzę jednak, by trzeba było badać skuteczność wieszania różańców, nawet jeśli to zdanie jest sarkazmem, ale to: "chronią one jeśli zachowujemy rowagę"? Tylko jeśli komuś potrzebny taki wisior, by zachowywał rowagę, bo tylko rozwaga jest tym bezpośrednim czynnkiem chroniącym.
-Nie wiem też jak OC ma chronić PRZED wypadkiem? Nie neguję potrzeby jego opłacania, choć jest za wysokie i zdejmuje z kierowców sporo odpowiedzialności za konsekwencje jazdy bez rozwagi. Co najwyżej wzrośnie składka.
Ale z drugiej strony na prawicy nie ma myślenia typu "Bóg ochroni mnie przed przestępcami więc broń palna jest mi niepotrzebne".
Bo oni chyba mało wierzący są : – ) Tak jak montowanie piorunochronu na kościele to chyba słaba wiara w opiekę bożą. Już nie wspomnę o 10-centymetrowych pancernych szybach w papamobilu.
Lepiej zginąć w wypadku samochodowym niż w zamachu terrorystycznym.
Lepiej postawić na wielokultorowość niż na bezpieczeństwo na drograch.
Dokładnie. W lewackiej wielokulturowej Szwecji na drogach rocznie ginie 270 osób a w Polsce 3000. No ale Szwecja ma terrorystów a Sztokholm to nie Stalowa Wola.
Dokładnie.
W monokultorowych prawicowych Niemczech zginęło 3500 osób, prawie tyle samo co w Polsce 4000 osób. No ale Szwecja ma terrorystów a Monachium to jak Stalowa Wola.
Niemcy mają 80 mln mieszkańców a Polska 40 mln. No ale skąd prawicowiec ma to wiedzieć? Przecież w Naszym Dzienniku tego nie napisali.
Tak jak Szwecja 10mln
Ale tego w Wyborczej zapewne też nie uświadczymy.
Jesli w Polsce ginie 4000 (na 40 mln) w Niemczech 4000 (na 80 mln) a Szwecji 400 (na 10 mln), liczby zaokraglone, zeby latwiej liczyc), to relacje na jednego mieszkanca:
Niemcy 4/80
Polska 4/40
Szwecja 0.4/10
Czyli w Niemczech ginie 2 razy mniej, a w Szwecji 2.5 razy mniej na drogach.
Tak wiem. Strollowałem trochę Panią Alę.
Jeśli jeszcze kogoś temat interesuje to do oglądnięcia ciekawa mapa z dokładniejszymi liczbami zabitych/100000 mieszkańców.
http://roadskillmap.com
Dokładnie tak jest, ale pisowcy przecież nie rozumieją podstawowych działań matematycznych na poziomie szkoły podstawowej. Gdyby rozumieli to nie byliby pisowcami.
Doładnie i wtedy trzeba przywoływać do wątku o różańcu zamachy terrorystyczne by zrozumieli te proste zależności matematyczne.
No bo przecież pijak za kierownicą to nie terrorysta tylko Sóweren
11 proc. wypadków śmiertelnych w Polsce jest związanych z alkoholem. W Szwecji to 28 proc., we Francji 26 proc. – podkreślał podczas kongresu PIU Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji. – To wielki sukces – podkreślał Wasiak.
No właśnie. Czyli 300 osób rocznie w Polsce ginie przez alkohol. Ale nadal groźniejsi są muzułumanie, bo polscy pijacy mają białą skórę.
Patrząc na statystyki zabitych w wypadkach w krajach muzułmańskich to obawy potwierdzone. Tym bardziej, że oni też wieszają sobie różańce w samochodach.
Kiedyś powiedziałem wierzącemu koledze, że relikwie to takie sam talizman jak kły lamparta zawieszone na szyi szamana. A gdy zadałem pytanie, dlaczego nie robi się relikwi z jelit, a robi się ze skóry (np. Jana XIII), nie odpowiedział mi i przez trzy (!) lata się potem do mnie nie odzywał : – )
"są trzy śmiertelne ofiary. Jedna osoba ocalała. Ta osobą często wypowiada jest tak. Dzięki Bogu ja żyję. "
Na moje oko jest jeszcze gorzej. Samolotem leci 99 katolikow i jeden ateista. Samolot sie roztrzaskał i ocalał tylko polski ateista i mowi: dzieki Bogu … i staje sie katolikiem.
Wysokie statystyki wypadkowości są spuścizną komunistyczną, czyli można powiedzieć, że ateistyczną.
Od czasu uwolnienia się od tego ateistycznego reżimu mamy ponad dwukrotny spadek śmiertelności na drogach (przy znacznym wzroście liczby samochodów). Wyprzedziliśmy pod tym względem np.USA.
Jest więc zdecydowany postęp, choć nie sądzę, żebyśmy zawdzięczali go różańcom.
No ale w ateistycznej Szwecji jest mniej wypadków niż w Polsce w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.
A w ateistycznym PRL-u było więcj. W ateistycznej Rosji nadal jest duuużo więcej.
A w ateistycznych Czechach?
no to chyba juz widzimy, że nie ma tu żadnej prostej zależności
Tomku mimo, że zgadzam się z Tobą, że ateizm nie jest niczym dobrym(ale też niczym złym), to chciałbym tylko powiedzieć, że PRL nie był stricte ateistyczny, bo nie był państwem totalitarnym i współczesna Rosja, choć ma blisko totalitaryzmu to na pewno nie jest ateistyczna tak w aspekcie społecznym, jak i instytucjonalnym.
Putin podlizuje się co i rusz Cerkwi wywindowując prawosławie z jego dobrymi i złymi cechami pod niebiosa, a prześladując wszystkich inaczej myśląych (przede wszystkim, feministki, liberałów, osoby LGBT, samodzielnie myślących, a nawet Jehowych). Owszem w PRL-u na pewno była spora propaganda ateistyczna, ale jednak większość ludzi się na nią nie nabierało, bo kierowali się swoją logiką. PRL zakwalifikowałbym do państw z częściowo instytucjonalnym ateizmem i w minimalnie części społecznym. Natomiast rzeczywiście najgorszy totalitarny szajs to przymuszanie do ateizmu przez państwo tak jak to było w Albanii, ZSRR, czy terenach polskich okupowanych przez nazistów oraz jest w Korei Północnej. O ile zmuszanie do wiary w Boga nie jest niczym pozytywnym, o tyle 10 razy gorsze skutki ma zmuszanie do ateizmu, gdyż jest sprzeczne z LUDZKĄ NATURĄ. Najsmutniejsze są społeczności zmuszane do ateizmu – bo ktoś je zmusza do sprzeciwienia się wartości im przypisanej. Obserwując to forum widzę, że jest co tutaj kilku ateistów/agnostyków totalniaków, którzy by chcieli zapanować nad społeczeństwem wmuszając w nie swoje poglądy, ale nie potrafią tego dokonać, bo są cienkimi intelektualnie Bolkami.
P.S. Nie mam nic do nietotalitarnych ateistów, którzy nie zmuszają innych do swoich poglądów.
Post hoc not est propter hoc.