Restrukturyzacja rządu według „dobrej zmiany” zaskakuje nowatorskimi ruchami. Pani premier Szydło przestała być premierem, ale nie pożegnała się z Urzędem. Będzie wicepremierem, ale nie za bardzo wiadomo od czego. Pewnie od robienia dobrego wrażenia wśród elektoratu PiS. Pani premier była twarzą wygranej kampanii prezydenckiej i parlamentarnej. Na całkowite usuniecie jej ze sceny politycznej wyborcy PiS mogliby zareagować gniewem. Zostanie więc pani premier w Rządzie z sowitą pensją, służbowym mieszkaniem, luksusowym samochodem z kierowcą i ochroną osobistą. Podobnie jest ze zwolnioną panią minister Kempą. Przestała być ministrem i zarazem została ministrem. Będzie się zajmować uchodźcami. Ponieważ u nas uchodźców nie ma i nie palą się, by przyjeżdżać do naszego kraju, będzie to fucha nie wymagająca napinania się, ale za godziwe pieniądze, ze służbowym autem i z kierowcą oczywiście. Podobnie jest z byłym rzecznikiem Rządu Rafałem Bochenkiem. Podziękowano mu za rzecznikowanie, ale dano tytuł ministra, ministerialną pensję, pewnie samochód służbowy z kierowcą, ale już bez ochrony.
Jeżeli premier Morawiecki pozbędzie urzędu ministra Macierewicza to otrzyma on tytuł tajnego radcy dworu np. od mgły smoleńskiej. Zwolniony minister Waszczykowski także pozostanie w rządzie jako radca stanu i będzie zajmował się Grupą Wyszehradzką, która, dzięki niemu rozpadła się więc roboty żadnej nie będzie a pensja jak najbardziej. I tak dalej i tak dalej. Rządowymi pieniędzmi PiS-owski rząd płaci swoim partyjnym aktywistom, których pozbawiono ministerialnych funkcji. Ale czemu to obciąża wszystkich obywateli?
Czesław Cyrul
Po co nam sądy, po co nam UE, po co nam TVN skoro ONR broni nas przed terrorystami