Ostatnio często spotykam się z błędnym myśleniem na temat dobra i zła w naturze. Jedni sądzą, że wszystko co naturalne i zgodne z naturą, to dobro. Pytam więc, czy trucizny są dobre?
Inni naturę uważają za zło, bo jest dzika i jest źródłem popędów osłabiających racjonalne myślenie i działanie. Pytam więc, czy miłość macierzyńska jest zła?
Jak widać, obydwa poglądy są fałszywe. Oczywistą prawdę jest, że natura nie jest dobra ani zła. Niektóre rzeczy naturalne są złe, inne są dobre. Niektóre popędy są złe, inne są dobre, a jeszcze inne w pewnych okolicznościach motywują do czynienia zła, a w innych – do czynienia dobra.
O tym, czy coś jest dobre czy złe decyduje gatunkowy system moralny. Przykładowo, wśród niektórych gatunków delfinów zbiorowy gwałt jest czynem dobrym, wśród ludzi taki czyn jest czynem złym. Podobnie gwałt indywidualny, dokonany w odosobnieniu na upolowanej kobiecie, jest u ludzi czynem złym, jednak u orangutanów uchodzi za czyn dobry, ale tylko pod warunkiem, że samiec jest młodzieńcem. Uogólniając, to czy czyn jest dobry czy zły, każdy gatunek zwierząt osądza wg własnych kryteriów moralnych.
A co z czynami zwierząt nieposiadających moralności? Czy inne gatunki (te moralne) mają prawo osądzać ich czyny w swoich kategoriach moralnych?
Inne ważne pytania: Które gatunki zwierząt posiadają systemy moralne? Czy ludzki system moralny jest w jakiś sposób obiektywnie nadrzędny nad systemami moralnymi innych gatunków? Czy człowiek ma prawo nadawać status podmiotu prawa zwierzętom nieposiadającym własnych systemów moralnych?
Sądzę, że 1) przedwcześnie utożsamia Pan przyczynę akceptacji (dezakceptacji) pewnego czynu z uzasadnieniem akceptacji danego czynu, 2) utożsamiwszy już przyczynę akceptacji z uzasadnieniem (z racją dla akceptacji) uważa Pan wszystkie uzasadnienia (czyli przyczyny) za równie dobre, co prowadzi do tezy relatywizmu gatunkowego.
.
Można analogicznie pytać o byt: co jest bytem, a co nie jest bytem? Różne gatunki rozmaicie osądzą tę sprawę. Nie powiemy jednak, że jest wiele światów, albo że zapatrywanie delfinów czy ryb na świat jest równie dobre, jak zapatrywanie człowieka. Człowiek dysponuje (zgodzi się Pan chyba) nieco większymi możliwościami poznawczymi i lepszymi uzasadnieniami. Nie ma powodu sądzić, że człowiek może uzyskać nad zwierzętami przewagę w kwestii osądu co istnieje, a co nie istnieje, a nie może uzyskać takiej przewagi w kwestii tego, co jest dobre i złe (czyli co powinno lub nie powinno istnieć). Chyba, że założymy, że dobro jest tylko kwestią osądu i akceptacji , a nie obiektywnego faktu, ale wtedy założymy to, czego chcieliśmy dowieść.
Natura jest majstersztykiem. Błędem wielu jest oczekiwanie idylli, czy to w tym świecie, czy w zaświatach. A nie ma możliwości zbudowania świata bez antagonizmów, ponieważ prawdziwa ewolucja dokonuje się tylko poprzez ścieranie się różnych aspektów natury.
Trucizna jest dobra dla trującego, zła dla zatrutego, ale bez trucizny żmija to tylko bezbronne zwierzątko. Czasami trzeba wyjść poza siebie i przestać wszystko oceniać od strony własnego tyłka, wtedy wyłoni się inny obraz natury, bardziej kompletny. Tylko w taki poza-subiektywny sposób można dostrzec doskonałość otaczającego świata.
Zwierzęta postępują instynktownie, dlatego nie mają ludzkiej moralności. Człowiek nie tylko że posiada wykraczająca poza instynkt moralność, poprzez co kształtuje samego siebie, potrafi również tresować zwierzęta, przekształcać rośliny, zmieniać krajobraz. Dlatego ludzie są odpowiedzialni za siebie i naturę, a zwierzęta nie.
Wszystkie zagrożenia w życiu człowieka są do pokonania lub uniknięcia. Ale na razie społeczeństwo ludzkie woli inwestować własne zasoby i własną energię w niekończącą się walkę jednych z drugimi, zamiast wspólnie pracować nad rozwiązaniem wszelkich problemów: ekologicznych, społecznych, medycznych itd.
Skąd to przekonnie, że u delfinów zbiorowy gwałt jest czynem dobrym?
Wątpię, żeby w umysłach delfinów istniały takie kategorie, jak dobro i zło.