17 czerwca 2025 roku zmarła Małgorzata Koraszewska. Była ona niezwykle ważną osobą dla mnie osobiście, jak i dla naszego stowarzyszenia (Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów) i jego członków. W PSR byłem od bardzo dawna, ale nie od samego początku. Nie brałem zatem udziału w zjeździe założycielskim. Wtedy jednak Andrzej i Małgorzata Koraszewscy odegrali ważną rolę, skupiając nas wszystkich wokół idei racjonalizmu, walki z uprzedzeniami, dogmatami i zabobonami. Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów poprzedzał portal Racjonalista.pl. Na nim to poznali się przyszli założyciele Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, mieli też okazję wyrażać swoje poglądy w komentarzach lub artykułach. Dla tych ostatnich kolegą po piórze był Andrzej Koraszewski, mąż Małgorzaty. Jednak obecność Małgorzaty była mocno widoczna, choć przeważnie dyskretna i skromna.

To właśnie Małgorzata Koraszewska tłumaczyła i wyszukiwała teksty pokazujące nam wszystkim sytuację ateistów i wolnomyślicieli na świecie. To głównie dzięki niej z zaściankowego świata krytykujących lokalny kościół antyklerykałów wielu z nas miało szansę przejść do prawdziwego świata pełnego groźnych ideologii świeckich i religijnych. To Małgorzata była jednym z głównych budowniczych prawdziwie racjonalistycznej i humanistycznej świadomości o tym co rzeczywiście dzieje się na świecie pojmowanym jako globalna wioska w której mieszkamy, a nie obojętne nam odległe baśniowe krainy.
Andrzej i Małgorzata Koraszewscy zostali przez PSR odznaczeni tytułem Racjonalistów Roku, z uwagi na ich ogromne zasługi dla racjonalnej myśli, dla walki z dogmatami, które budują w bezbronnych ludzkich umysłach rozmaite ideologie. Zapewne zauważyliście, że od jakiegoś czasu nie przyznajemy tej nagrody. To nie przypadek. Ciężko obecnie w Polsce znaleźć osoby, które dorównywałyby skalą swoich działań i osiągnięć Małgorzacie i Andrzejowi Koraszewskim.
Udział Małgorzaty i Andrzeja w Racjonalista.pl był znacznie większy, gdy sam wchodziłem w ten świat. To właśnie oni pełnili funkcję redaktorów naczelnych portalu, gdy główny twórca tego medium był zajęty innymi rzeczami. To z nimi ja i moi koledzy ze stowarzyszenia ustalaliśmy publikacje naszych tekstów, to ich opinie doskonaliły nasze pióra albo raczej klawiatury. Ważnym wątkiem w działalności Małgorzaty i jej męża była i jest (Andrzej wciąż stoi na straży) walka z antysemityzmem i potężną globalną machiną propagandową mającą na celu zniszczyć Izrael i dokonać ostatecznego Holocaustu Żydów. To właśnie chyba z uwagi na tę tematykę Małgorzata, Andrzej i ich uczona kotka Hilli założyli portal Listy z naszego sadu, który jest moją codzienną lekturą. Wiele miejsca zajmuje w nim walka z wrogami Izraela i antysemityzmem, ale też można na nim znaleźć poruszające inne tematy głosy ateistów, humanistów i racjonalistów z całego świata, również z miejsc, gdzie posiadanie takiego głosu może zagrażać życiu lub wolności.
Chyba tylko raz miałem okazję odwiedzić Małgorzatę i Andrzeja w ich domu. Nagraliśmy wtedy kilka wywiadów dla Racjonalista.tv. Byłem zaskoczony widząc niezmierną pracowitość gospodarzy. Stanowili oni istne centrum redakcyjno – medialne, siedząc przy komputerach niemal całą dobę i stale tłumacząc i przygotowując swoje teksty. Rozumiejąc znaczenie tych tekstów, w które wkład Małgorzaty był przeogromny, ciężko się dziwić tej pełnej zapału, tytanicznej pracy. Nie znam jednak drugiej obok Małgorzaty Koraszewskiej osoby, która sprostałaby tak tytanicznej pracy. Cieszę się z tego, że i ja ze swoją małżonką tworzymy trochę taki zespół, połączony miłością, ale też wspólnotą celów i poglądów, oraz wspólną pracą na ich rzecz. Dlatego też czuję bardzo mocno, jak niewyobrażalną stratą jest dla Andrzeja śmierć Małgorzaty. Mam nadzieję, że odnajdzie w nas wszystkich pomoc w tych dniach.
Tak naprawdę nie mogę się pogodzić ze śmiercią Małgorzaty. Czuję całym sobą, że Małgorzata nadal żyje, że jest obecna, że gdzieś w morzu informacji napływających do nas każdego dnia brzmi mocno i dźwięczne jej głos, jej energia wkładana w liczne tłumaczenia ważnych tekstów, o których nikt by się nie dowiedział, gdyby nie ona. To nie jest tylko pełna żałoby pamięć, to jest stała obecność. I wiem, co mogę zrobić, aby nigdy nie utracić tej obecności wielkiej, wspaniałej i wyjątkowej osoby. Muszę nie poddawać się dogmatom, nie poddawać się z pozoru oczywistym „faktom politycznym” o których bez znudzenia trąbią w chórze media i globalni gracze. Muszę nadal kierować się niezłomnością, której uczyła nas Małgorzata, i sięgać do sedna informacji, szukać prawdziwych źródeł, nie poddawać się medialnym nagonkom, ale myśleć samodzielnie, do czego czasem trzeba niezwykłej odwagi.
Małgorzata była i jest moją bohaterką! Jeżeli chcecie ją uczcić, idźcie w jej ślady! Bądźcie nieufni i sceptyczni wobec medialnych i politycznych nagonek. Poznając trudne tematy szukajcie źródeł i myślcie samodzielnie. Bądźcie jak dziennikarze śledczy, bez tego utoniecie w morzu propagandy. Dochodzenie do prawdy, czy też do bardziej prawdziwego obrazu danego zdarzenia czy zjawiska, to bardzo wyczerpujące wyzwanie. A gdy posiądziecie tę prawdę, będziecie często piętnowani, tak jak Małgorzata i Andrzej broniący sprawy tak „niemodnej” jak sprawa Izraela. Czeka was więc trud i nie będzie po nim najpewniej nagrody ze strony środowisk, w których się obracacie. Wręcz przeciwnie, będzie krytyka, często głupia i niesprawiedliwa. Jednak w środku, w waszych sercach, będziecie zwycięzcami. Będziecie mieli szansę stawać się mądrzejsi, tak jak nie stają się lepsi powielacze propagandy i dogmatów. Jeśli więc chcecie bolesnej niekiedy mądrości, zamiast błogiej i pogrążającej w indolencji stagnacji, nie zapominajcie o Małgorzacie. Sięgajcie po teksty, które przetłumaczyła i idźcie dalej, do źródeł, do prawdy, do sprawiedliwości.