W moich tekstach o islamie i islamizmie, w ogóle nie chodziło o relatywizowanie np. różnic między PiS a fundamentalistami, lecz o praktycyzm podejścia. Jak ma być mieszkaniec Algieru liberałem, skoro liberalizm nie ma szans do niego dotrzeć? PiS jest zewsząd liberalizmem bombardowany, stąd różnica w radykalizmie konserwatywnym, a nie z religii. Uważam, że 50% to niezły wynik w warunkach bezrobocia młodych muzułmanów których pracodawcy boją się zatrudniać, i krótkiego czasu doświadczenia masowej islamskiej imigracji, w końcu w UE są od niedawna. Najważniejsze to wysyłać jasny sygnał jakie zachowania są niepożądane, popuścić pasa politycznej poprawności i traktować każdego równo, a wszystko będzie ok.
Dla mnie muzułmańscy emigranci są jak uciekinierzy z totalitarnego kraju, muszą dopiero nauczyć się samodzielnie myśleć. 50% to dobry wynik, jest na czym budować. Wystarczy spojrzeć na Rosję. Ludzie tam nie wierzą, że Zachód gwarantuje wolności obywatelskie, ciągle wierzy się ta w spiskowe teorie, które „obnażają” rzekomo prawdziwą imperialistyczną twarz Zachodu. W świecie islamu jest dokładnie to samo, tylko to jest tam pomnożone przez „pewność” jaką daje wiara, wykorzystywana w manichejskich równaniach radykalnych imamów. Traktowanie muzułmanów jako złych z powodu religii jaką wyznają jest głupie. W XVI wieku katolicy i protestanci zachowywali się dokładnie tak samo, ale skąd muzułmanie mieli nauczyć się wolności? Kolega Jacek Tabisz pisze o Indiach i Pakistanie, oczywiście, że Pakistan jest bardziej opresyjny, ale wynika to z tego, że z hinduizmu nie da się stworzyć konsekwentnego totalitaryzmu, choć BJN ciągle próbuje dokonać czegoś w tym stylu właśnie.
Uważam, że Zachód nie powinien co chwilę interweniować w świecie islamu. Np. dobrze się stało, że nie interweniowano w Syrii, ponieważ nijak nie widać tam liberałów, choć nawet w Palestynie ich nie brak. Nie chodzi już nawet o sprzeciw Rosji i Chin, które całkowicie zablokowały możliwość interwencji, ale o to, że interweniowanie dla samego interweniowania, bez możliwości jakiejkolwiek wdzięczności za interwencję jest głupie. Nie uważam też, że Zachód powinien się wypiąć na Katar czy Saudów, ponieważ każdy sprzymierzeniec przeciw IS się przyda. To właśnie jest podejście antyrelatywne; zabranianie kobietom drivingu to nie to samo co ścinanie im głów. Zastanawiam się czemu NATO nie robi czego innego; czemu nie popiera imigracji gejów, ateistów i chrześcijan, prześladowanych na Bliskim Wschodzie. To by było bardzo sensowne i do załatwienia kanałami dyplomatycznymi.
Jak słusznie pisał Fareed Zakaria, świat islamu też się liberalizuje – tylko wolniej, lecz już teraz więcej muzułmanów pielgrzymuje do Dubaju niż do Mekki. Największą przeszkodą jest nie islam sam w sobie, lecz brak wolnych mediów i antyzachodniość bliskowschodnich reżymów. Dlatego, choć Zachód powinien twardo obstawać przy świeckości, nie może pozwolić sobie na krucjatowe zagrania. Jest wiele ideologii niepasujących do liberalizmu, jedną z nich jest świecki konfucjanizm, na zmianę trzeba czasu. Uważam, że Zachód musi mniej więcej równo krytykować wszystkie autorytarne style myślenia; judaistyczny, islamski i konfucjanski, wtedy odium islamofobii zostanie zdjęte, a muzułmańskie fobie, ustąpią. W świecie muzułmańskim jest wiele potencjalnych ognisk liberalizacji; zaratustrianizm, sufizm, oświecone dyktatury np. egipska al-Sisiego, tunezyjskie interesy z Zachodem, saudyjski strach przed ISIL. Oświecenie Zachodu trwało ponad sto lat (ok. 1660-1815), cierpliwości.
powiem więcej:
Ateiści i humaniści także musieli się nauczyć wolności.
Okej, czyli za 150 lat możemy być pewni, że muzułmanie się zliberalizują i przestaną sprawiać nam problemy?
Tak.
Ateiści także nauczyli się wolności – wolności od religii.
Własnej wolności nikt nie musi się uczyć – chodzi o zrozumienie respektowanie prawa innych (szczególnie inaczej myślących) do wolności.
Humaniści nie rozumieli i nie umieli tego na początku – rewolucja francuska była niespotykanym terrorem i masakrą, a zdławienie powstania Vandei ludobójstwem.
Co ciekawe te haniebne wydarzenia do dziś pozostają mitem założycielskim zwolenników świeckości – co roku świętuje się ich rocznicę.
Ma pan rację, we Francji hucznie świętują rocznice rewolucji – powinien tam pan pojechać i uświadomić ich jak nie uchodzi świętować haniebnych rocznic.Ci paskudni zwolennicy świeckości powinni przejść jak najszybciej na mity greckie, albo jakieś inne, bo te co są, to na założycielskie się nie nadają.