Biorąc udział w dyskusjach często spotykam się z podejściem do zagadnienia świadomości u istot żywych, z którym nie mogę się zgodzić. Dominują dwie zasadnicze postawy. Wywodząca się z chrześcijaństwa — „tylko ludzie są świadomi”, z pewnym nielogicznym ukłonem w stronę domowych kotów i psów u samych wiernych, lub też zbyt baśniowa — „wszystko co się rusza, albo ma układ nerwowy musi być jakoś tam świadome”.
Pierwszej postawy nie mam zamiaru omawiać, bowiem poza osadzeniem w modnych mitach nie ma ona wiele na swoją obronę. Zajmę się natomiast drugą. Sugerowanie, iż każdy układ nerwowy oznacza jakąś świadomość zakłada de facto jakąś élan vital objawiającą się w tym momencie w samym fakcie posiadania nawet bardzo nielicznych komórek nerwowych. Na bazie tego obrońcy tak szeroko pojętej świadomości mówią na przykład, iż wszystko, co posiada układ nerwowy odczuwa ból. Tymczasem ja uważam, iż organizm może posiadać układ nerwowy reagujący na bodźce, bez ich interpretacji w postaci „bólu”, bowiem nie ma żadnego choćby trochę uświadomionego „ja”, które ów ból mogłoby odbierać. Reakcja na bodźce nieświadomego układu nerwowego podobna jest na przykład do pomiaru termometru — mamy wynik zbliżający się do granic skali, zatem włączają się mechanizmy obronne, lecz nie ma tutaj nikogo, kto świadomie by uciekał. Pod wpływem bodźca włącza się biologiczny mechanizm — to wszystko.
Owej automatycznej reakcji na bodźce część osób starających się opisać rzeczywistość zdaje się nie rozumieć, choć skądinąd są częstokroć zapoznane z mechanizmami ewolucji, z doborem naturalnym, działaniem genów etc. Atawizm, każący nam dokonywać nadinterpretacji wszystkiego co się rusza, ma się dobrze i u wielu z nas jest niepodważalny. Tak, jak ruszające się chmury skłaniały naszych dalekich przodków do doszukiwania się w nich znamion żywych (a nawet boskich) istot, tak samo każdy poruszający się organizm zdaniem wielu z nas jest zdolny do świadomego odczuwania bólu i musi mieć w sobie ślad jakiejś refleksji, nie może być po prostu mechanizmem, takim samym jak komputer, czy zegarek, tyle że wykonanym przez ślepego zegarmistrza, jakim jest ewolucja i do tego w pełni biologicznym (a nie złożonym z trybików, etc.).
O tym, jak działa ślepy zegarmistrz, pisał wyczerpująco Dawkins. Zwrócił też uwagę na zasadę, którą nazwał „fenotypem rozszerzonym”. Geny zawierają w sobie nie tylko informacje o kształcie żywego organizmu, kolorze jego oczu (czy też ślepi), kształcie łuski etc., ale też kodują zachowania zewnętrzne. Mamy na przykład pająki budujące sieci. Nie są one świadomymi architektami, tudzież tkaczami. Geny odpowiadające za budowę sieci ewoluują wraz z genami reszty pająka i jego sieć można śmiało uznać po prostu za część tego zwierzęcia. Pająk nie musi być w żaden sposób świadomy, aby budować sieć, tak samo jak my nie musimy być świadomi, aby wydzielała nam się ślina, czy też aby trawić pożywienie.
Innym przykładem jest gniazdo ptaka. Możemy rozpoznać gatunki ptaków po kształcie ich gniazd. Są zawsze takie same dla danego gatunku, nie jest to świadoma twórczość ptasich architektów. Aby uzmysłowić sobie absurdalność zderzenia potencjalnej świadomości z dokładnym zapisem genetycznym niezmiennej i dziedzicznej konstrukcji gniazda, wyobraźmy sobie, że jesteśmy świadomym ptakiem. W pewnym momencie roku czujemy „coś nieokreślonego” i zaczynamy gromadzić odruchowo patyki i mech w jakimś miejscu, nie za bardzo wiedząc w jakim celu i po co. Niczym postać z horroru opętana przez demona mamy po prostu jakąś nagłą „patykomanię”. W punkcie docelowym owe patyki, zupełnie bez udziału naszego namysłu, układają się w jakiś kształt. Czy nie byłoby to bardzo dziwne? Po co ptak miałby powielać coś co już robi? Będąc doskonałym nieświadomym architektem, po co miałby jeszcze do tego „przeżywać swój projekt”, a raczej „przeżywać szok pod wpływem opętania przez wyrafinowany instynkt”. Pozostaje też kwestia związanej z doborem naturalnym ekonomii — ludzki mózg, w przeciwieństwie do ptasiego, zużywa ogromne ilości energii w stosunku do innych organów ciała, zaś gdyby owo zużycie energii było czystym kaprysem i błędem ewolucji, osobniki o mniej „rozświetlonych mózgach” miałyby znacznie większe szanse na sukces ewolucyjny niż marnotrawcy. Po coś ta energia w mózgu jest. Po coś również jest szczególna złożoność jego konstrukcji i wielkość.
Co ciekawe, wydaje mi się, że ptaki są do pewnego stopnia świadome mimo genetycznej genezy ich architektury. Inne zachowania ptaków ciężko bowiem wyjaśnić w sytuacji całkowitego braku świadomości, jak to zapewne ma miejsce w przypadku pajęczaków. Oczywiście różne gatunki ptaków zdradzają zupełnie odmienne zdolności intelektualne. Na pewno ewentualna świadomość różni się swoją siłą u różnych gatunków ptaków, co wydaje nam się szokujące, a przecież jest naturalne, bo nasza świadomość i nasz intelekt też są różne od innych gatunków małp, a szympansy też znacząco różnią się w swoich zachowaniach i zdolnościach intelektualnych od pawianów. Więc różnice między sową, wróblem, czy gołębiem powinny raczej być równie duże.
Wydaje mi się, iż wielu osobom rozprawiającym o świadomości żywych istot brakuje dwóch rzeczy. Po pierwsze pytania o zasadność świadomości w danym organizmie (po co na przykład mucha miałaby być w jakikolwiek sposób świadoma (a przecież niektórzy podejrzewają o ból nawet rośliny))?. Po drugie pytania o to w czym miałaby się mieścić owa świadomość? Jeśli uznamy, iż każdy układ nerwowy oznacza jakąś świadomość, odrzucamy całkowicie wpływ złożoności układu nerwowego na możliwości zaistnienia zjawiska świadomości. Pozostaje nam élan vital, tajemnicza siła życiowa związana z każdym żyjącym białkiem, albo może i nawet atomami. Jest to moim zdaniem teza religijna, wynikająca (tak jak wiele rzeczy w religiach) z niemożności wzięcia w cudzysłów naszych atawizmów. W tym momencie atawizmem jest chęć animacji i nadawania intencji wszystkiemu, co się rusza i rozmnaża.
Nie wiem, gdzie przebiega granica pomiędzy organizmami do pewnego choćby stopnia świadomymi a nieświadomymi. Osoby sceptyczne sądzą, iż świadomość jest ograniczona tylko do niewielkiej grupy gatunków i być może tylko o niektórych ssakach można powiedzieć, iż odczuwają ból, nie zaś automatycznie reagują na bodźce i tylko tyle… Częstszy jest pogląd iż być może owa granica obejmuje wszystkie ssaki i sięga też ptaków i wysoko rozwiniętych mięczaków. Z pewnością jednakże bardzo prawdopodobne jest nie przypisywanie żadnej świadomości większości organizmów zamieszkujących Ziemię, czyli oczywiście bakteriom i innym jednokomórkowcom, roślinom, owadom, ale może też rybom, gąbkom etc. Zresztą – ryby są bardzo zróżnicowane ewolucyjnie i niektóre z nich są od siebie dalsze genetycznie, niż zwierzęta lądowe z niektórymi z nich, co sugeruje ostrożność przy łącznym ocenianiu złożoności układów nerwowych ryb. Całkiem możliwe, że niektóre gatunki ryb są do pewnego stopnia świadome, inne zaś nie. Rozwiązanie tej zagadki będzie wymagało z pewnością wielu dziesięcioleci badań.
Przyjrzyjmy się jeszcze raz sobie samym. Każda nasza reakcja na bodźce składa się z wielu warstw. Gniew objawia się w najbardziej atawistycznej, nieuświadomionej reakcji, jaką jest przyspieszenie rytmu serca, podwyższenie ciśnienia krwi, mimika twarzy etc. Dopiero na to nałożone są emocje, oraz refleksja. Nasz mózg składa się z wielu warstw. Te bardziej archaiczne owinięte są młodszymi dodatkami. Wszystko wskazuje na to, iż głównie w najmłodszych ewolucyjnie częściach naszego mózgu inicjowane są procesy odpowiedzialne za jakąkolwiek świadomość, za wirtualne wrażenie odczuwacza i później obserwatora własnych działań. Wyobraźmy sobie po prostu, iż wiele organizmów reaguje na pierwszym, najbardziej atawistycznym z poziomów reakcji i tam nie ma miejsca na świadomość… Inne z kolei reagują tylko na poziomie emocji, posiadając świadomość opartą na czystych stanach emocjonalnych, pozbawioną dokładnej mapy pamięci. Zresztą pamięć to też ciekawa sprawa – całkiem możliwe, iż występuje ona niezależnie od świadomości. Niektóre gatunki os są w stanie mapować teren, gdzie składają swoje jajeczka i karmić larwy w oddalonych od siebie miejscach wiedząc, gdzie jest już mało pokarmu, a gdzie dużo. Inne zachowania tychże samych os pokazują, iż są one całkowicie bezmyślne, na co zwrócił uwagę Dawkins w jednym ze swoich wykładów bożonarodzeniowych. Z drugiej strony mamy różne gatunki ssaków, posiadających najpewniej świadomość, a nie umiejących za dobrze liczyć zasobów pozostawianych w terenie i pamiętać o tym.
Oczywiście nie należy odrzucać żadnej hipotezy, jednakże oderwanie zjawiska świadomości od złożoności układu nerwowego jest związane z sugestią, iż świadomość jest cechą samej niezłożonej materii (atomów, związków węgla?), co nie jest spójne z naukowo – materialistycznym obrazem świata. W nim świadomość jest cechą emergentną odpowiednio złożonego układu nerwowego.
Złożoność układu nerwowego pokazuje też że świadomość jest stopniowalna. Papuga nie rozpozna w lustrze siebie, pies też nie, szympans tak. Wydaje się że zwierzęta bardziej świadome mają szerszy wachlarz zachowań. Dla nas wygląda to na głupie ignorowanie instynktu a to się wśród zwierząt zdarza
Oj Tabisz, będziesz cierpiał. Za baśniowo? Oj będziesz bardzo cierpiał. Zobaczysz. Nie rozwinę tej myśli.