Belgowie – naród indywidualistów

Polecam książkę Marka Orzechowskiego: „Belgijska melancholia. Belgia dla nieprzekonanych” (MUZA W-wa 2011), w którym opisuje on ten kraj, o którym każdy coś wie, ale nic specjalnego, który zdaje się nie istnieć (s. 9), lub istnieć w formie dwóch odrębnych krajów: Flandrii i Walonii, którego mieszkańcy jednocześnie nie lubią państwa i administracji, natomiast do bliźnich mają swiętą cierpliwość, i wymieniają z nimi serdeczne podwójne pocałunki (s. 27).

Belgijska melancholia

Belgia jest w zasadzie rozbita nawet na 3 części ponieważ trzecią jest wieloetniczna, chętnie przechodząca na angielski Bruksela (s. 21). Nie brak Belgów, którzy dobrze znają Singapur i Brazylię, ale nic nie wiedzą o Belgii poza Brukselą.  Geert van Istandael, pisarz cytowany przez Orzechowskiego, twierdzi, że Belgowie traktują państwo jak łagodnego okupanta i zło konieczne, a nawet niekonieczne (s. 33), co bierze się stąd, że Belgią zwykle rządzili nie-Belgowie, w końcu oni robią to dopiero od 1830 roku. Stąd Belgowie mają skłonność do nieuprzedzania faktów, cieszenia się chwilą i dostrzegania ulotności we wszystkim. „Dyskrecja jest cechą okupowanych narodów” twierdzi cytowany van Istandael (s. 39), stąd Belgowie rozmawiają cicho, zamykają się ze swymi pasjami i kłopotami w domach (prawie 80% jest właścicielem własnych domów i mieszkań, odwrotna proporcja niż np. w Danii), i nie afiszują bogactwem, nie czytają też o cudzym życiu prywatnym i bogactwie w tym stopniu co w innych krajach. XV wiek, czyli czas gdy tereny dzisiejszej Belgii należały do władców Burgundii, jest ulubionym okresem historycznym Belgów (s. 46). Znacznie mniej podobała się im już władza habsburska czy tak ultrakatolicka czy józefińska (z liberalnych reform Józefa II nie mieli specjalnych korzyści więc stanęli okoniem). Pamiętają też, ze napoleońscy żołnierze traktowali Belgię jak kolonię (s. 56), a nie po bratersku.

Rewolucja belgijska, inspirowana francuskimi z 1789 i 1830 wybuchła w operze, ale jej przyczyną było też aresztowanie w 1828 niepokornego dziennikarza Louis de Pottera (s. 62), to, że się powiodła zawdzięczali Belgowie, ochronie brytyjskiej (Brytyjczykom spodobało się, że liberałowie wygrali wybory do rewolucyjnego parlamentu, i Francji, natomiast nie zawdzięcza go polskiemu powstaniu listopadowemu, ponieważ i Rosja i Prusy były po stronie powstania (s. 68). Belgów połączyły interesy gospodarcze – ich rolna produkcja przeciw holenderskiemu importowaniu żywności. Konstytucja z 7 lutego 1831 roku, była najbardziej liberalną w Europie, o czym się czasem zapomina. Liberalny konsensus trwał w zasadzie do II połowy wieku XIX. Autor wspomina o tym, że liberałowie powołali pierwszą partię polityczną w 1846 roku (wbrew woli króla, który chciał partyjności uniknąć – s. 73) , ale nie wspomina o prawdziwej przyczynie rozpadu liberalnego konsensusu – potępienia liberalizmu przez ultrasa Piusa IX, który spowodowało walkę klerykałów z liberałami, którą zresztą ostatecznie klerykałowie przegrali, bowiem konstytucja z 1831 roku mocno broniła świeckości państwa. Brak tej wzmianki nie oznacza, że Orzechowski jest klerykałem, wręcz przeciwnie – w przeciwieństwie do wielu polskich autorów zachowuje w tych kwestiach otwarty umysł.

Barwnie pisze Orzechowski o Leopoldzie II, który zafundował Belgii kolonię, choć Belgowie nie byli koloniami zainteresowani (s. 77), a gdy się przyjrzeli Kongu potępili tamtejszy wyzysk. Ciekawie też przedstawiona jest dyskryminacja Flamandów w XIX-wiecznej Belgii (wśród 382 urzędników państwa Leopolda II było ich tylko 22, rozkazy tylko po francusku w armii itd.). Orzechowski opisuje też niezłomność Belgów i Alberta I w 1914 roku wobec napaści niemieckiej (s. 113). Idealistyczne i naiwne zdanie Alberta: „naród, który się broni nigdy nie przegra” przypomina nieco naszą Rzplitą. Albert jednak potrafił zachować pewną trzeźwość umysłu; nie wysłał swych żołnierzy w kretyńską masakrę pod Verdun. Flamadowie po wojnie twierdzili, że ich ziomkowie nie rozumieli francuskich rozkazów, więc 80-90 % żołnierzy posyłanych na najgorsze odcinki stanowili Flamandowie, choć historycy twierdzą, że najwyżej 67 % (s. 117). I wojna światowa jednocześnie Belgów połączyła i podzieliła. Nieco rozgrzesza Orzechowski kolaborację belgijską podczas II wojny (stąd po wojnie trzeba było mieć zaświadczenie patriotyzmu od ruchu oporu by dostać dobra pracę!), tym, że król został w kraju, a Belgowie należeli do narodów niezadowolonych z pokoju wersalskiego (s. 133). Obecny król Albert II jest akceptowany przez Belgów głównie ze względu na łagodność i serdeczność w obejściu. Belgowie są bardzo rodzinni; kilka pokoleń jedzie razem na wakacje, a rewolta 1968 roku przeszła tu niemal niezauważona (s. 173), co nie oznacza, że są bardzo konserwatywni; przeciwnie Kościół ma tam niewielkie poparcie, bo uważa się go za siłę zupełnie odciętą od życia i moralnie obojętną (s. 191), chociaż wyszło to na jaw dopiero po ataku Pawła VI na antykoncepcję. To i wypowiedzi Bendedykta XVI o AIDS Afryce i prezerwatywach, Belgowie uznali to za szkodliwe wtrącanie się kleru w życie prywatne, i podobnie uważał nawet kardynał Danneels, który przyznał, że czasem prezerwatywa to jedyny sposób zachowania życia. Nie można jednak powiedzieć, by spadek popularności KrK oznaczał hegemonię światopoglądu laicko-liberalnego. Były belgijski MSW Louis Michel, zdeklarowany mason dziwił się młodym ludziom w UE, twierdzącym, ze rozszerzenie jej na Wschód to błąd, ponieważ jak twierdził, wszyscy jesteśmy częścią tego samego świata (s. 207). W Belgii przewagę ma masoneria liberalna typu Grand Orient Francja 1877, nad konserwatywno-narodową typu UGLE, lecz masoni zauważają, że w UE dominują chadecy (Barroso, Buzek, van Rompuy itd.), stąd rozważają utworzenie masońskiego oficjalnego lobby (s. 218). Guy Verhofstadt, belgijski liberał przyrównywał Belgię do małej Europy twierdząc, że Belgia poprzedza kompromisową politykę Rady Europy i PE (s. 261). Ciekawe, że jego długoletnie rządy jako premiera Belgii przewrócił konflikt flandryjsko-waloński w 2008 roku. Podobnie było z jego poprzednikiem (1992-1999) J.L. Dehaenem. Belgowie zdaniem Orzechowskiego, nie wymagają od siebie jednolitego frontu we wszystkich sprawach etycznych czy kulturowych, i pozwalają sobie nie być perfekcyjni, co czasem ściąga na nich pogardę bardziej scentralizowanych narodów (por. obelgi Farage’a wobec van Rompuya), ale pozwala być najszczęśliwszym – jeśli wierzyć badaniom – narodem w Europie.

Orzechowski kilkukrotnie cytuje belgijską zasadę: „nikomu niczego nie zabraniaj, ponieważ sam możesz znaleźć się w podobne sytuacji”, która się wydaje czymś innym niż holenderską zasadą gedogen o której czytamy u Russela Shorto: „nie należy zabraniać tego co nieuniknione”. Liberalizm ma wiele oblicz.

 

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

5 Odpowiedź na “Belgowie – naród indywidualistów”

  1. Rewolucja islamu zacznie się od Belgii, módlmy się o to do Boga, by to się stało. Jeszcze parę lat i bracia z Polski pojadą do Belgii walczyć o wyzwolenie muzułmanów spod dyktatury brukselskiej.

  2. Fana teorii spiskowych? Wypraszam sobie. To jest moje marzenie by Europa przeszła na islam, a lokalnie zostało wprowadzone prawo szariatu.

    Do 2030 roku ilość muzułmanów w Belgii wzrośnie prawie dwukrotnie ( według Pew Research Center ). Belgowie jak ostatnio udowodnili, z państwa opiekuńczego zrezygnować nie chcą. Jedyną możliwością utrzymania go będzie sprowadzenie jeszcze większej liczby imigrantów. Moim zdaniem trzeba już zacząć radykalizację młodych ludzi, szczególnie w takich ośrodkach kultury europejskiej jak Marsylia, tam liczba braci jest już wystarczająca duża.

  3. zwykle co setny muzułmanin jest prawdziwym radykałem w UK na 1,5 mln muzułmanów, ocenia się fanatyków na 25.000-30.000. Proszę nie straszyć ludzi. Partie prawicowe zaciemniają obraz by je wybierano. PEW Research Center podaje, że muzułmanów przybędzie jeszcze trochę (dzietność 2.7, dawniej 4,0 więc też im spada), by unormować się na poziomie 9 % ludnosci UE, dzis jest to 6%. Eurarabia jest bajką prawaków.

  4. Zadne prognozy nie uwzgledniaja ilosci konwertytow na islam, ktorych duzo przybywa w Europie zachodniej, ale takze i w Polsce. Prognozy nie uwzgledniaja rowniez ile potrzeba bedzie imigrantow, by utrzymac obecny stosunek platnikow i beneficjentow w europejskim panstwie dobrobytu. Nie mowiac juz o mozliwosci rozbudowania tego panstwa przez najblizsze kilkadziesiat lat, co proponuja tacy ekonomisci jak np Paul Krugman. Belgia juz udowodnila w ostatnich protestach, ze dobrobytu przez redystrybucje nie porzuci. Biorac pod uwage silne boomy demograficzne w krajach trzeciego swiata, starzenie sie europejskiego spoleczenstwa, niechec do porzucenia panstwa opiekunczego, to mamy pewnosc, ze na 9% sie nie zatrzyma. Oby Bog sprawil, ze kiedys cala Europa przejdzie na islam. Co do muzulmanow radykalnych, czyli tych zwalczajacych ludzi walczacych z muzulmanami, to bedzie ich coraz wiecej ze wzgledu na interwencje panstw zachodnich w swiecie muzulmanskim. Nie kazda siostra, matka, brat i ojciec sa w stanie walczyc dla cierpiacych braci gdzies na swiecie. Szanuje braci ktorzy walcza, Panstwo Islamskie ze swoja stu – dwustu tysieczna armia, jest idealnym przykladem tego, ze muzulmanie maja dosc parszywej Ameryki. Ostrzegam was, ze im dalej idziecie w tym kierunku, tym mocniej bedziemy odpowiadac. Az wreszcie zmieciemy was z powierzchni tej planety.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwanaście + osiemnaście =