Odpowiedź jest prosta. Słuchał między innymi utworów Jacka Różyckiego herbu Doliwa. Szlachetnie urodzony kompozytor rozpoczął swą egzystencję około 1635 roku w Łęczycy lub jej okolicach, zmarł zaś w Warszawie między rokiem 1703 a 1704.
W roku 1645 (około) dziesięcioletni Jacek Różycki operował jasnym jak kryształ chłopięcym sopranem. Z tym darem wstąpił do kapeli królewskiej Władysława IV Wazy. Król Polski należał do najaktywniejszych miłośników muzyki operowej poza Italią. Kończył się nasz Złoty Wiek, również za sprawą sporów tegoż monarchy, lecz Rzeczpospolita nadal była prekursorką w dziedzinie przyjmowania wzorców barokowych na północ od Alp. To, że już pierwsze opery w dziejach gatunku zabrzmiały dość szybko w Warszawie jest słabo obecnie pamiętanym faktem, a jest to przecież powód do dumy i zachęta do rozwoju tej sztuki w naszym kraju. W czasach Władysława IV zespołem królewskim kierował Marco Scacchi, włoski kompozytor, skrzypek i teoretyk muzyki. Wybitne zdolności Scachciego musiały mieć duży wpływ na formację Jacka Różyckiego, podobnie jak stylistyka dramma per musica, jak zwano w pierwszych dekadach ich istnienia opery.
Jacek Różycki czerpał inspirację od wybitnych muzyków dworu Wazów bardzo sumiennie, gdyż około 1657 roku został kapelmistrzem, następcą Bartłomieja Pękiela. Bartłomiej Pękiel staje się obecnie jednym z najbardziej znanych twórców polskiego baroku. Wykonują go najlepsze zespoły muzyki dawnej, takie jak The Sixteen. Charakterystyczny styl Pękiela, śmiało operujący długimi frazami i przesycony humanistyczną zadumą jest czytelny również w kompozycjach Jacka Różyckiego. Wydaje się, że Różycki rozwinął styl swojego poprzednika dodając do tego swoją własną, nietuzinkową wrażliwość.
Jacek Różycki był kapelmistrzem królewskim za czterech kolejnych władców XVII wiecznej Rzeczpospolitej: Jana Kazimierza, Michała Korybuta Wiśniowieckiego, Jana III Sobieskiego i Augusta II Mocnego. Najbardziej cenił go pogromca Osmanów Jan III Sobieski, który nadał Różyckiemu zaszczytną pozycję sekretarza królewskiego. Po śmierci Sobieskiego kompozytor został kierownikiem polsko- -saskiej kapeli Augusta II w Dreźnie. Funkcję tę dzielił z niemieckim kompozytorem Johannem Christophem Schmidtem. W tych czasach Jan Sebastian Bach był jeszcze dzieckiem, ale wkrótce, już po śmierci Różyckiego, wielki kompozytor miał zabiegać o podobną funkcję na tymże dworze.
Niestety, zachowało się tylko trochę ponad godzinę twórczości Jacka Różyckiego. W koncercie w NFM (15.06.19) wzięli udział następujący muzycy:
Andrzej Kosendiak – dyrygent
Wrocław Baroque Ensemble:
Aldona Bartnik, Aleksandra Turalska – soprany
Daniel Elgersma, Piotr Łykowski – kontratenory
Maciej Gocman, Florian Cramer – tenory
Tomáš Král, Jerzy Butryn – basy
Zbigniew Pilch, Mikołaj Zgółka, Małgorzata Kosendiak – skrzypce
Michał Mazur – altówka
Julia Karpeta – viola da gamba
Přemysl Vacek – chitarrone
Friederike Otto – cynk
William Lyons – dulcjany
Johannes Kronfeld, Masafumi Sakamoto, Hans-Martin Schlegel – puzony
Marta Niedźwiecka – pozytyw
Wymieniłem wszystkich, bowiem wykonanie było na doskonałym poziomie. Gdyby ktoś wydał nagranie z tego koncertu, spotkałoby się z ogromnym zainteresowaniem wśród melomanów. Z pewnością nie musimy się martwić o fonogram, gdyż szef NFM, Andrzej Kosendiak dba o popularyzowanie barokowej muzyki polskiej również na płytach.
Muzycy byli świetni. Rewelacyjne basso continuo sprawiało, że czasem wsłuchiwałem się tylko w nie. Puzony grały po prostu odkrywczo. Cynk i dulcjan napełniały muzykę pięknym kolorytem. Znakomite były solowe partie obligato Zbigniewa Pilcha. Kompozytor potrafił zestawiać skrzypce z głosem jak mało kto. Ale przede wszystkim tworzył muzykę operującą stale większym zespołem głosów, podobnie jak jego poprzednik Pękiel.
Czy zatem Jan III Sobieski miał dobry gust? O tak! Przez godzinę słuchaliśmy pięknej, oryginalnej muzyki, nieco archaicznej jeśli chodzi o skłonność do posługiwania się większym zespołem wokalnym, ale bardzo nowoczesnej dzięki silnie podkreślanym barokowym kontrastom i wyrastającej również z polskiego tła melodyce. Ważną rolę odgrywali śpiewacy, nie było bowiem w programie utworów czysto instrumentalnych, choć wiemy, że Różycki takowe komponował, choć póki co spoczywają w dziale niezachowane/zagubione. Wszyscy śpiewacy z Wrocław Baroque Ensemble zabrzmieli wspaniale, oddając muzyce Różyckiego sprawiedliwość i zapewniając jej, jak sądzę, nowy renesans.
Andrzej Kosendiak prowadził muzykę znakomicie, sprawiając, że płynęła ona tak naturalnie jak ptaki na wieczornym niebie. Twórczość Różyckiego odsłoniła nam wciąż jeszcze bardzo zaginiony świat, z którego odkrywane coraz liczniej dzieła świadczą o tym, że niedaleko nas leży mityczne i muzyczne Eldorado, muzyka polskiego baroku. Choć liczne wojny pożarły ogniem większość nut, to i ta godzina ocalała ze świata Różyckiego stanowi skarb wart stałego miejsca w koncertowym repertuarze.
Na koncercie wykonano następujące kompozycje:
Aeterna Christi munera; Dixit Dominus; O Maria stella maris; Ave sanctissima Maria; Omni die dic Mariae; Exultemus omnes; Salvatoris Mater pia; Fidelis servus; Iste sanctus; Exultet; Orbis gaudiis; Confitebor; Magnificat.