Dźwiękokształty Beethovena

 

 

Zbliża się rok BTHVN 2020, w którym świętować będziemy 250 lecie urodzin Beethovena. Ta rocznica to trudne zadanie, gdyż żyjemy w cieniu Mistrza z Bonn. Święto Beethovena trwa stale, gdyż muzyka, która powstaje od ostatnich dwustu lat jest zainspirowana Beethovenem, nawiązuje do niego, stara się z nim zerwać. Beethoven zmienił samą istotę naszej muzyki, jej język i jej wewnętrzną ekspresję. Dotyczy to nie tylko muzyki klasycznej, ale również ludowej i rozrywkowej. Bez języka Beethovena nie byłoby ani Liszta, ani Pendereckiego, ani Wagnera, ani Schönberga. Nie byłoby też Abby, Beatlesów, Stonesów etc. Folklor szkocki czy niemiecki brzmiałby inaczej. Możliwe, że inaczej celebrowalibyśmy muzykę, inaczej pisalibyśmy i mówili o niej.

 

Muzyka Beethovena istnieje, jest stale grywana, nagrywana i analizowana. Dzięki czemu Beethoven nie jest historycznym protoplastą, ale także współczesnym kompozytorem oddziałującym stale na naszą wyobraźnię. O tym, że wciąż i wciąż ma czym oddziaływać, świadczą wszystkie niemal jego dzieła, zaś te z późnego okresu to prawdziwe „bomby atomowe” muzycznego wpływu.

 

 

Do takich potężnych broni epokowych zmian muzyki (a przez nią całej kultury) należy bez wątpienia siostra estetyczna IX Symfonii, czyli Missa solemnis D-dur op. 123. Nie za często można usłyszeć to arcydzieło w murach filharmonii, symfonie mają zdecydowanie więcej szczęścia.

 

W grudniowy piątek (13.12.2019) Missa solemnis wykonali Wrocławscy Filharmonicy i Chór NFM pod wodzą szefa artystycznego Giancarlo Guerrero i Agnieszki Franków-Żelazny, która przygotowała chór do zadań ekstremalnych, jakich dzieło Beethovena wymaga od chórzystów. Wykonanie było porywające, znakomite. Już po pierwszym ogniwie mszy miałem ochotę, śladem pierwszych romantyków, stawiać wszędzie pomniki Beethovena (gdzie jest we Wrocławiu taki monument?). Giancarlo Guerrero, wraz z wrocławskimi muzykami, pokazał zupełnie nieziemski i odrębny świat Missa Solemnis. Świat w którym Beethovenowska synestezja czasu i przestrzeni po prostu przenosi nas do innego wymiaru. Jednocześnie, obok tej śmiałej naukowej wręcz strony, arcydzieło wywołuje silne emocje. Beethovenowskie Miserere wywołało we mnie „wilgotność oczu” co naprawdę nieczęsto zdarza się mi, staremu wyjadaczowi, na koncertach.

 

„To ma być obiektywny krytyk muzyczny?” – ofuknąłem sam siebie, starając się ukryć zapłakane oblicze, tak aby żaden z wrocławskich melomanów nie odkrył tej mojej słabości i nie przestał czytać od czasu do czasu moich recenzji. Ale nie dało rady, dzięki doskonałym wykonawcom i wielkości Missa Solemnis nie mogłem nie ulegać zawartym w arcydziele emocjom.

Do wykonania symfonii dobrano też dobry i koherentny kwartet solistów – Iwona Sobotka – sopran, Christa Mayer – mezzosopran, Toby Spence – tenor i Matthew Rose – bas. Byli znakomici, a najbardziej chyba Iwona Sobotka, której sopran wznosił się ponad całym twórczym ogniem dzieła dopowiadając niezwykłe melodie, które kompozytor powierzył najwyższym instrumentom, czyli również na przykład fletom w Credo.

 

Missa Solemnis uważana jest za jedno z największych arcydzieł muzyki sakralnej. Beethoven pisał ją na 20 marca 1820 roku, w którym to dniu zaplanowana była ceremonia wyniesienia kardynała arcyksięcia Rudolfa Jana Habsburga, który był przyjacielem, mecenasem i uczniem Beethovena. Nie sądzę, aby arcyksiążę zdziwił się opóźnieniem Beethovena, który nie zdążył z całą mszą na uroczystość. Zatem pierwsze wykonanie kompletnej mszy miało miejsce w  roku 1824 w Sankt Petersburgu. Beethoven napisał na partyturze proste motto Von Herzen – möge es zu Herzen gehen (Z serca – oby do serc trafiła). Teoretycznie takie motto powinno przyświecać każdej kompozycji, ale w przypadku tego dzieła za prostymi słowami kryje się tajemnica zupełnie odrębnego, nie mającego żadnych analogii języka późnego Beethovena. Dlaczego żaden kompozytor przed Beethovenem i po Beethovenie nie posiadł nawet promila tej wrażliwości na muzyczną architekturę, na spowolnianie, a nawet wręcz odwracanie czasu?

 

Jak podają media w związku z BTHVN 2020:

 

X symfonia Ludwiga van Beethovena, istniejąca tylko w szkicach kompozytora, zostanie teraz dokończona – informuje „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”. Dzieła ma dopełnić program komputerowy przy pomocy sztucznej inteligencji.

 

Być może tylko dobrze napisany algorytm, w przeciwieństwie do ludzi, będzie w stanie uchwycić tę niepowtarzalną cechę stylistyki Beethovena, która nie tylko „trafia do serc”, ale buduje całe miasta i kontynenty przed naszymi oczami… Człowiek, w przeciwieństwie do matematyczno – informatycznego „stworka” nie jest w stanie odnaleźć statystycznych korelacji, nie jest w stanie skromnie przyznać, że odrzucane przez niego, z pozoru proste motywy mogą się okazać istotą czasoprzestrzennej synestezji budującej jedyne w swoim rodzaju dźwiękokształty.

 

Jak podaje dalej TVP:

 

Nie wiadomo, jaki będzie efekt końcowy. – Algorytm jest nieobliczalny, wciąż nas zaskakuje – zdradził koordynator projektu Matthias Roeder (Instytut im. Karajana). – Zachowuje się jak ciekawskie dziecko, poznające świat Beethovena – dodał.Światowe prawykonanie symfonii odbędzie się w przyszłym roku w Bonn, w 250. rocznicę narodzin w tym mieście słynnego niemieckiego kompozytora.

 

Stwierdzenie „algorytm wciąż nas zaskakuje” wzbudza pewną nadzieję. Oczywiście algorytm nie okaże się drugim Beethovenem, ale może zbliżyć się mocniej to niezwykłości tej muzyki niż człowiek, który chyba z góry wyklucza pewne rozwiązania, na które Beethoven się pierwszy i być może ostatni raz w dziejach muzyki odważył.

 

Na koniec jeszcze raz podkreślę, że Missa Solemnis została we Wrocławiu wykonana wspaniale. Nagrywano to i mam nadzieję, że ukaże się płyta oraz pliki w sieci. Siłą wizji Giancarlo Guerrero jest znalezienie równowagi między rewolucyjną muzyczną matematyką Beethovena, a jego humanistycznym przesłaniem oddziałującym na emocje z ogromną, nieznaną większości dzieł siłą. A teraz kończę, aby lobbować za pomnikiem Beethovena we Wrocławiu.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy − dwa =